Splątane losy tkaniny
Fot. mat. prasowe wydawnictwa Marginesy
Recenzje

Splątane losy tkaniny

Z tego artykułu dowiesz się:
  • w jaki sposób zabarwić wełnę
  • czy za pomocą nici można wysnuć feministyczne narracje
  • jak zabytek opowiada o zabytku
  • kiedy powstała polska szkoła tkaniny i czym się wyróżnia

Choć autorka książki „Tkanina. Sztuka i rzemiosło”, Katarzyna Jasiołek skupia się głównie na powojennych losach tytułowej bohaterki, niejednokrotnie cofa się w czasie, by sięgnąć do korzeni i zrozumieć fenomen opisywanego zjawiska.

Jej opowieść rozpoczyna się w 1925 roku w Paryżu. Wówczas na Międzynarodowej Wystawie Sztuki Dekoracyjnej i Wzornictwa zaprezentowano polską tkaninę. Mimo że prace wykonane w technice batiku (pokrycie tkaniny woskiem i jej kąpiel w barwniku) czy kilimy Wandy Kosseckiej ożywiające wnętrze Galerii Inwalidów z założenia nie miały odgrywać pierwszoplanowej roli, były mocnym akcentem ekspozycji.

Deszcz nagród, jaki spłynął wówczas na rodzimych twórców, nie tylko umocnił pozycję art déco jako stylu narodowego II Rzeczpospolitej, lecz także stał się bodźcem do powołania rok później Spółdzielni Artystów „Ład” zrzeszającej plastyków i rzemieślników, których dzieła miały kształtować gusta Polaków. Czyniąc ten dość rozbudowany wstęp, Jasiołek umiejętnie nakreśla zależności między tradycją ludową a czerpiącym z niej – technikę oraz motywy – nowatorskim wzornictwem, między kulturą a naturą stanowiącą inspirację dla wytworu ludzkich rąk i wyobraźni, a także między sztuką a rzemiosłem, z których zrodziła się polska tkanina.

Fot. mat. prasowe wydawnictwa Marginesy
Splątane losy tkaniny
Fragment gobelinu “Przekupki/Rynek”, 1947 r. Projekt: Stefan Gałkowski, wykonanie: Wytwórnia Tkanin Artystycznych „Wanda” w Krakowie, żakard podwójny (wystawa: Działy otwarte/Działy zamknięte, Centralne Muzeum Włókiennictwa w Łodzi, 2020–2022, zespół kuratorski pod kierunkiem Marty Kowalewskiej: Dominika Krogulska-Czekalska, Małgorzata Markiewicz, Marcin Różyc).

W dwudziestoleciu międzywojennym tkanina coraz odważniej wkraczała do wnętrz – może jeszcze nie do sypialni statystycznego Polaka, ale do sali posiedzeń sejmu już tak (ponad sto metrów kwadratowych żakardu z motywem orłów projektu Lucjana Kintopfa ozdobiło ściany gmachu parlamentu). Kilim, gobelin, a przede wszystkim żakard, z którego słynął Ład, zaczęto odmieniać przez wszystkie przypadki, a nomenklatura tkacka trafiła nawet do podręczników z historii… literatury. Być może to czysty przypadek, że na przełomie 1925 i 1926 roku na łamach czasopisma naukowego „Pamiętnik Literacki” ukazał się artykuł Zygmunta Łempickiego o znamiennym tytule „Osnowa, wątek, motyw”. Jednak rozpoznania tego publicysty, wieloletniego kierownika katedry literatury i języka niemieckiego na Uniwersytecie Warszawskim wydają się na tyle interesujące i aktualne, że można je wykorzystać również dziś.

Chcesz być na bieżąco z przeszłością?

Podanie adresu e-mail i kliknięcie przycisku “Zapisz się do newslettera!” jest jednoznaczne z wyrażeniem zgody na wysyłanie na podany adres e-mail newslettera Narodowego Instytutu Konserwacji Zabytków w Warszawie zawierającego informacje o wydarzeniach i projektach organizowanych przez NIKZ. Dane osobowe w zakresie adresu e-mail są przetwarzane zgodnie z zasadami i warunkami określonymi w Polityce prywatności.

Osnowa, czyli kto snuje opowieść

Osnową w dziele literackim Łempicki nazywa „związek tych przedstawień, przy pomocy których wprowadza nas autor w »świat«, w przedmiot treści”, przekonuje, że stanowią ją „stosunki ludzkie” oraz że jest „tym gruntem, bez którego sobie danej treści przedstawić niepodobna”. Wyróżnia także tło, które „jest barwą osnowy”. Gdyby przyłożyć te terminy do książki Jasiołek, okaże się, że autorka świetnie zna się na tkaniu: bez wysiłku maluje kontekst polityczno-gospodarczy stanowiący soczyste tło dla społecznego wymiaru swojej opowieści. „Tkanina” to przede wszystkim historie artystów, pedagogów, badaczy sztuki i nieprofesjonalnych pasjonatów, dla których ta „miękka rzeźba” czy „instalacja artystyczna” jest jak druga skóra.

Autorka śledzi i naświetla relacje między nauczycielami a uczniami sztuki tkackiej, zrównuje grupę projektantów z niesłusznie marginalizowanymi rzemieślnikami, z indywidualnego podejścia i techniki potrafi wyłuskać dominujące tendencje i wzory. Tak fascynujący i w miarę pełny obraz udaje jej się nakreślić właśnie dzięki nieunikaniu zbliżeń i ustawianiu ostrości na konkretne postaci. A galeria mistrzów polskiej tkaniny przedstawia się imponująco.

Fot. mat. prasowe wydawnictwa Marginesy
Splątane losy tkaniny
Tkanina dwuosnowowa „Zwierza”. Eleonora Plutyńska, 1956. Ze zbiorów Centralnego Muzeum Włókiennictwa w Łodzi.

Eleonora Plutyńska studiująca malarstwo pod okiem Olgi Boznańskiej w Paryżu jawi się jako niestrudzona archeolożka ludowej tradycji. Wraz z siostrą, Wandą Szczepanowską, odzyskuje wiele bezcennych receptur barwienia materiałów (dowiadujemy się między innymi, że „wełna do farbowania naturalnego musi być czysta, ale nie odtłuszczona”, dlatego barany powinny być „myte w rzece przed strzyżeniem”, ponadto nie należy jej narażać na nagłe zmiany temperatury ani prać w sodach, bo „od sody wełna faluje się i robi się twarda i daje mniej trwałe kolory”).

Fot. mat. prasowe wydawnictwa Marginesy
Splątane losy tkaniny
Maria Bujakowa, „Sobieski i Marysieńka” z cyklu „Jan III Sobieski”, 1937, do niedawna zbiory Biblioteki Le Moyne College w Syracuse (Nowy Jork), obecnie Muzeum Historii Polski.

Dama kilimów, Maria Bujakowa, autorka ponad stu dzieł nagradzanych w krajowych i zagranicznych konkursach, pracująca przez wiele lat w zespołach i duetach (z Krystyną Szczepanowską stworzyły typ kilimu zakopiańskiego), w pewnym momencie zaczyna projektować własne kompozycje wychodzące poza tradycję – jak to określiła – „babskiej” tkaniny.

Nie mogło zabraknąć też kadry nauczycielskiej i opowieści o tym, jak Mieczysław Szymański (ze stołecznej Pracowni Gobelinu) przynosił na zajęcia książki z reprodukcjami zabytkowych tkanin, z których studenci mieli czerpać inspiracje, a z kolei wielbicielka kolorów i eksperymentów Anna Śledziewska (kierująca Pracownią Żakardu) wpajała studentom, by łapali pomysły do szkicowników „na gorąco”.

Fot. mat. prasowe Wydawnictwa Marginesy
Splątane losy tkaniny
Okładka książki “Tkanina. Sztuka i rzemiosło” Katarzyny Jasiołek, Wydawnictwo Marginesy, 2023 r.

Jasiołek nie ogranicza się jedynie do tkaniny artystycznej. Jedną z głównych bohaterek jej opowieści jest Wanda Telakowska, przed wojną graficzka i przyjaciółka skamandrytów, po wojnie propagatorka wprowadzenia sztuki użytkowej na wysokim poziomie do domów zwykłych obywateli. Poznajemy bliżej również Alicję Wyszogrodzką, która w dzieciństwie rysowała garderobę dla lalek, a jako dojrzała artystka zaprojektowała między innymi kolorowe chustki dla dzieci.

To różnorodne środowisko twórczyń i twórców (choć tkanina jest jedną z niewielu dziedzin, gdzie prym wiodą kobiety) łączą ambicja, wzajemny szacunek, uznanie dla ludowego rękodzieła z jednoczesnym poszukiwaniem nowatorskich rozwiązań. Książka Jasiołek doskonale pokazuje ciągłość tradycji rozgałęziającej się współcześnie w zaskakujących kierunkach.

Wątek, czyli po nitce do sztuki

Na tle tej osnowy rozwija się wątek, którym Łempicki nazywa „konkretny pierwiastek treści”. W „Tkaninie” jest ich wiele – będą to następujące po sobie wydarzenia, fakty przybierające postać opisów wystaw, konkursów, instytucji i szkół oraz poszczególnych dzieł.

1. Fot. mat. prasowe wydawnictwa Marginesy
2. Fot. mat. prasowe wydawnictwa Marginesy
Splątane losy tkaniny
Splątane losy tkaniny
Praca Joanny Owidzkiej – projekt oraz gotowa tkanina.

Jednym z przełomowych momentów w historii było I Międzynarodowe Biennale Tkaniny odbywające się w 1962 roku w Lozannie. Miało ono należeć do gobelinu w stylu szkoły francuskiej, jednak polska reprezentacja w składzie: Magdalena Abakanowicz, Władysława (Ada) Kierzkowska, Jolanta Owidzka, Wojciech Sadley oraz Anna Śledziewska pokrzyżowała szyki organizatorom. Dzień po wernisażu hotelowe pokoje rodzimych twórców wypełniły kwiaty i bombonierki, w kuluarach mówiono, że „Polacy zrewolucjonizowali gobelin”, a nagłówki gazet brzmiały: „Najwyższe osiągnięcie – Polska”. Katarzyna Jasiołek relacjonuje to wydarzenie, podsumowując:

„Polską tkaninę od francuskich gobelinów odróżniało to, że nasi artyści wykonywali ją samodzielnie, nie korzystali z kartonów i tkaczek – nie było więc mowy o kilku egzemplarzach tego samego dzieła. Wyjątkowość tych prac była oczywista i nie mogło dziwić, że już pierwsze biennale przyniosło określenie »polska szkoła tkaniny«, co stanowiło synonim tendencji do eksperymentowania oraz oryginalności użytych surowców (wynikającej niewątpliwie po części ze słabej dostępności tych wymarzonych).”

Jasiołek za Owidzką zwraca również uwagę na jednolitość stylu polegającego na „organicznym związaniu koncepcji artystycznej ze sposobem jej wykonania, na twórczym stosunku do warsztatu”. Ten warsztat scharakteryzowany został przez autorkę „Tkaniny” na przykładzie konkretnych realizacji. Za sprawą starannych fotograficznych reprodukcji słynnych i mniej znanych arrasów, kilimów, makatek czy tkanin odzieżowych, a przede wszystkim dzięki plastycznemu i sugestywnemu językowi możemy nie tylko zobaczyć, lecz także niemal poczuć fakturę, włókna i splot.

Fot. mat. prasowe wydawnictwa Marginesy
Splątane losy tkaniny
“Kowary”, Joanna Owidzka.

W tej opowieści sztuka wyrasta z rzemiosła, a rzemiosło kształtuje percepcję odbioru dzieła artystycznego. Ciekawym wątkiem wartym zgłębienia, a w „Tkaninie” biegnącym nieco na uboczu głównego nurtu, pozostaje kwestia prezentacji tkaniny. Przestrzeń galeryjna czy muzealna narzuca pewne ograniczenia, jednak jednoznacznie kwalifikuje tkaninę jako sztukę. Z kolei miejsca bardziej codzienne, niekojarzone z kulturą wysoką stwarzają większe możliwości obcowania z dziełem. Makaty zaczęły zastępować obrazy na ścianach na przełomie lat 50. i 60., chwilę później w oknach pojawiły się malowane przez plastyczki zasłony, a tkaniny Ładu „spacerowały” po ulicy.

Fot. z katalogu wystawy “40 lat Ładu” / Zachęta
Splątane losy tkaniny
Tkaniny, od lew. Magdalena Abakanowicz i Maria Bujakowa, z katalogu wystawy “40 lat Ładu”, Zachęta Centralne Biuro Wystaw Artystycznych, Warszawa 1967 r.

Jasiołek zasygnalizowała obecność chociażby dekoracyjnych żakardów w salach koncertowych i kinowych, gabinetach ministerstw i urzędów oraz barach. Prace Zofii Kodis-Freyer zawisły w teatrze Nowej Huty, a tkaniny Zofii Matuszczyk-Cygańskiej zamieszkały we wnętrzach Filharmonii Warszawskiej, Pałacu Kazimierzowskiego czy Pałacu Kultury i Nauki. Wiele emocji wśród gości kawiarni hotelu Warszawa w Moskwie musiała wywołać jedwabna kurtyna Hanny i Gabriela Rechowiczów przedstawiająca panoramę stolicy Polski. A to niejedyny przykład, gdy artyści sięgają po elementy architektury, by za pomocą jednego dzieła zaprezentować inne dzieło, snując przy tym oddziałującą na zmysły opowieść o mieście. Mówiąc o zabytkach na tkaninach – które same mogą stać się zabytkami – wkraczamy już w sferę zarezerwowaną w literaturze dla innej części treści utworu.

Fot. Piotr Kochański, Michał Sielewicz / Forum
Splątane losy tkaniny
Kilim “Trójkąty (Kwadraty)”, proj. Karolina Mikołajczyk-Bułhakowa, wyk. Spółdzielnia Artystów “Ład ” w Warszawie, wym.: 262 x 192 cm, wł. Centralne Muzeum Włókiennictwa w Łodzi.

Motyw, czyli utkane herstorie

O ile wątek opierał się na konkrecie, o tyle motyw stanowi abstrakcyjny pierwiastek narracji. Łempicki przekonywał, że „motywy bez wątków są puste, wątki bez motywów są martwe” oraz że „motyw jest tą energią, która snuje wątki na osnowie”. Największą siłą opowieści Jasiołek jest topos kobiecy i chociaż wynika on ze specyfiki dziedziny, to kwestia płci wydaje się tutaj drugorzędna. Liczą się dokonania bohaterek, ich umiejętności, determinacja i pasja, a nie kulturowe predyspozycje. Tę utkaną od przedwojnia po współczesność herstorię Jasiołek puentuje krótkim przeglądem artystek podejmujących wątki feministyczne służące przewartościowaniu technik kojarzonych z kobiecością. Przykładowo Karolina Lizurej haftuje wizerunki uczestniczek powstania warszawskiego, by podkreślić ich heroizm. Jeszcze dalej w swoich projektach posunęła się Małgorzata Mirga-Tas, która obok siły kobiet stawia na romskie korzenie.

„Tkanina” Jasiołek nie jest jedynie próbą przedstawienia historii polskiej tkaniny. Poprzez dokonaną selekcję materiału źródłowego, dobór nazwisk i wydarzeń, przeprowadzone rozmowy i interakcje między bohaterami (to już zasługa odpowiedniego montażu treści) autorka stworzyła literacki manifest. Dyskretny i wyważony, lecz idealnie wpisujący się w jakże aktualne nurty feminizmu, mniejszości etnicznych czy odzyskiwania ludowej tożsamości. Natomiast wzmianka na temat artystycznych reakcji na wojnę w Ukrainie udowadnia, że tkanina jest znakomitym narzędziem ekspresji i komentatorem współczesności.

O polskiej tkaninie i planowanej wystawie kilimów w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi w najnowszym wydaniu kwartalnika “Spotkania z Zabytkami” (2/2024), dostępnym na rynku od 29 marca, opowiada kolekcjoner i kurator – dr hab. Piotr Korduba.

Agnieszka Warnke

Krytyczka literacka, dziennikarka, popularyzatorka książek dla dzieci. Publikowała autorskie teksty m.in. na Culture.pl, w „Przekroju”, portalach niezlasztuka.net i kulturaonline.pl.


  • Katarzyna Jasiołek, „Tkanina. Sztuka i rzemiosło”, Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2023
  • Zygmunt Łempicki, „Osnowa, wątek, motyw”, [w:] „Pamiętnik Literacki”, Wydawnictwo Instytutu Badań Literackich PAN, 1925/26, tom 22/23, nr 1/4

Popularne