Włoska obscena
Agostino Carracci, „Satyr i nimfa”, miedzioryt ok. 1590-1595, British Museum w Londynie.
Fot. The British Museum / CC-BY-SA-4.0
Artykuły

Włoska obscena

Z tego artykułu dowiesz się:
  • czym są motywy ityfalliczne
  • z czyjego dzieła miał korzystać m.in. Owidiusz, pisząc swą „Sztukę kochania”
  • za uwięzieniem którego grafika – którego pornograficzne prace świetnie się sprzedawały – stał papież Klemens VII

Hasło „pornografia” prawdopodobnie w pierwszej chwili kojarzy nam się nie z tak zwaną „sztuką wysoką”, ale ze współczesnym przemysłem dostarczania „treści tylko dla dorosłych”, często w formie filmów, być może także jeszcze fotografii. Tymczasem

pornografia jest stara jak ludzkość, przy czym dawniej występowała głównie w formach, które dziś określamy właśnie jako dzieła sztuki: były to obrazy i malowidła ścienne, rzeźby, a później także grafiki. Często wykonywane przez najbardziej szanowanych twórców i prezentujące wysoką klasę artystyczną.

Trudno czasami orzec, jakie przedstawienie możemy określać po prostu jako „erotyczne”, a kiedy można posunąć się do stwierdzenia, że ma ono charakter pornograficzny. Słownik języka polskiego mówi, że tym drugim słowem można określić przedstawienie, którego celem jest wywołanie podniecenia seksualnego. To rzecz trudna do określenia, zwłaszcza w przypadku sztuki dawnej: „co artysta miał na myśli?”. Skoro pornografią nazywamy to, czego celem jest jedynie wywołanie u widza podniecenia, to z definicji tej wymykają się przedstawienia, które oficjalnie po prostu ilustrują opowieści mitologiczne czy nawet biblijne. Z drugiej strony przecież nawet nagie ciała świętych męczenników w odpowiednich pozach mogą wzbudzać w widzach myśli o charakterze erotycznym, choć takie stwierdzenie wydaje się świętokradztwem.

Nagie ciało na przestrzeni wieków

Starożytni Grecy i Rzymianie tworzyli mnóstwo aktów, których nie rozpatruje się w kategoriach przedstawień „tylko dla dorosłych” – raczej jako studium piękna idealnego ludzkiego ciała.

Nagość w przypadku bogów wydawała się wręcz naturalna – z drugiej strony mity opowiadały o licznych romansach bogów i herosów, z definicji niejako stawiając ich w kontekście seksualnym. Jednocześnie we wszelkich właściwie pogańskich kulturach rolnicze kulty powiązane były z celebrowaniem płodności, przez co wiele bardzo odważnych przedstawień starożytnych interpretuje się w kategoriach sakralnych. Szczególnym zagadnieniem są motywy ityfalliczne, czyli wizerunki nieproporcjonalnie dużych penisów, często w stanie wzwodu, które występowały w funkcji amuletów apotropaicznych (odstraszających złe moce). W miejscach publicznych w starożytnej Italii znajdowały się hermy (nazywane tak od boga Hermesa), mające formę słupków, nierzadko z wyrzeźbioną męską głową i fallusem w stanie erekcji. Z kultów Dionizosa i Hermesa wykształcił się kult boga Priapa, którego także ukazywano z erekcją ponadnaturalnych rozmiarów. Takich przedstawień, ze względu na interpretację sakralną, nie klasyfikujemy zazwyczaj jako pornograficznych. Ale pompejańskie freski, ukazujące pary kopulujące w różnych pozycjach (i konfiguracjach) – już prędzej.

Fot. Piero Drago / wikimedia.org / CC-BY-SA-3.0
Włoska obscena
Erotyczne malowidła na ścianach domu publicznego w Pompejach, I w.

Do literatury pornograficznej zalicza się zazwyczaj podręczniki dotyczące pozycji seksualnych, tudzież poetyckie ujęcia tegoż zagadnienia. Wspomniane podręczniki oczywiście powstawały w starożytności – żyjąca w I w. p.n.e. grecka poetka i lekarka o imieniu Elephantis miała tworzyć podręczniki opatrzone ilustracjami; nie zachowały się one, ale przywołane są na przykład w rzymskich wierszach poświęconych kultowi Priapa. Swetoniusz wspomniał, że cesarz Tyberiusz posiadał komplet dzieł Elephantis i zabrał je ze sobą, gdy przeniósł się na Capri.

Autorką innego słynnego podręcznika seksualnego miała być grecka hetera Filenis z Samos – z jej dzieła miał korzystać m.in. Owidiusz, pisząc swą „Sztukę kochania”.

W XXXI pieśni księgi III (tłumaczenie Juliana Ejsmonda) przeczytamy takie oto rady dla kobiet, które chcą oddać się kochankowi: „Leż na wznak, jeżeli nieba / dały ci uroczą buzię. / Jeśli masz plecy przecudne / kładź się na brzuszku, łobuzie. // Wysoka winna opierać / na łóżku kolana swoje / i z lekko schyloną głową / toczyć swe miłosne boje.” Ponadto Owidiusz radzi także, aby kobiety mające na brzuchu ślady po ciąży i porodzie wybierały pozycję od tyłu, zaś jako najwygodniejszą zaleca „na prawym boku”.

Dorobek antyku nie przetrwał w całości, ale też nie został całkowicie odrzucony w Wiekach Średnich. Europejska kultura średniowieczna nie była, wbrew pozorom, pruderyjna i cenzurująca treści seksualne, choć zachowane dzieła o treściach erotycznych interpretuje się raczej albo w kategoriach apotropaicznych (do takich należą np. przypinki w formie zantropomorfizowanych narządów płciowych, czy też prezentujące genitalia postacie zdobiące niektóre gotyckie świątynie), albo satyrycznych. Przedstawienia takie jak fallusowe drzewka (drzewa, na których rosną penisy, zbierane przez kobiety), czy scenki erotyczne z udziałem zakonnic, mnichów i biskupów (które znajdziemy na marginesach niektórych rękopisów) trudno traktować jako pornografię.

Fot. Bibliothèque Nationale de France
Włoska obscena
Dolny margines karty 160 rękopisu „Powieści o Róży” („Roman de la Rose”, Guillaume de Lorris, Jean de Meun), Paryż, połowa XIV w., Bibliothèque Nationale de France

Tradycje starożytne, choć, jak wspomniałam, nigdy całkiem nie zniknęły z kultury Europejskiej, w szczególny sposób powróciły w dobie Renesansu. Kostium antyczny znakomicie nadawał się jako usprawiedliwienie mocno erotycznych treści. Te publikacje, które nie stosowały owego pretekstu, narażały się jednak na potępienie.
Przykładowo,

około 1524 roku Marcantonio Raimondi wydał serię grafik na podstawie rysunków malarza Gulia Romano, ukazującą różne pozycje seksualne.

Ten cykl to tak zwane „I Modi” (tzn. „Sposoby”), znany też jako „Szesnaście przyjemności” – cały nakład został skonfiskowany i zniszczony, zaś papież Klemens VII zadbał o to, żeby Raimondi trafił do więzienia.

Artysta jednak kilka lat później wydał drugi nakład – ten również uległ zniszczeniu. Być może zachowane fragmenty w kolekcji British Museum w Londynie to kopie cyklu „I Modi”, wykonane ok. 1530 przez Agostino Veneziano. Grafiki te również posłużyły za wzory dla uproszczonych drzeworytów, zdobiących starodruk z erotycznymi wierszami poety Pietro Aretino, dziś przechowywany w prywatnej kolekcji.

Fot. The British Museum / CC-BY-SA-4.0
Włoska obscena
Fragmenty grafik, najprawdopodobniej kopii „I Modi”, autorstwa być może Agostino Veneziano, ok. 1530 r., British Museum w Londynie

Chcesz być na bieżąco z przeszłością?

Agostino Carracci i jego „lubieżności”

Ilustracje do poezji Aretino być tworzył także Agostino Carracci, słynący jako jeden z najlepszych grafików włoskich swoich czasów. Od lat 80. XVI wieku w Bolonii wraz z bratem Annibale i kuzynem Lodovicem prowadził przy swojej pracowni prywatną akademię artystyczną, zwaną Akademią Carraccich. Były to już czasy kontrreformacji i katoliccy kościelni dygnitarze, na przykład boloński kardynał Gabriele Paleotti, walczyli o karanie artystów za tworzenie sztuki, która mogła być zagrożeniem dla publicznej moralności.

Carracci jednak zbyt dobrze zarabiał na erotycznych grafikach, aby zrezygnować z ich tworzenia – stosował jednak jako „zasłonę dymną” kostium antyczny lub mitologiczny.

Grafiki tymczasem to pod kątem szerzenia niemoralności wyjątkowo groźne medium – w przeciwieństwie do unikatowych obrazów czy rzeźb, nie mówiąc już o ukrytych w prywatnych wnętrzach malowidłach ściennych, miedzioryty czy drzeworyty były dostępne dla mas. Grafika to technika multiplikatywna i stosunkowo niedroga – z jednej matrycy można opublikować setki odbitek.

Agostino Carracci jest autorem kilkunastu grafik, które już od XVII wieku postrzegano jako serię nazwaną „Lascivie”. Nie jest jednak pewne, czy to faktycznie była seria – bowiem odbitki są różnych rozmiarów, podejmują tematy mitologiczne, ale też biblijne, oraz różny jest w nich stopień „erotyczności” przedstawienia.

W ramach serii są na przykład dwie grafiki o dość skomplikowanym przekazie, odwołujące się do gry symboli i podtekstów. Jedna z nich, zawierająca rebus, który można odczytać jako „złoto zwycięża wszystko”, odwołuje się do satyrycznego toposu niedobranej pary, gdzie starzec chce zrealizować swe pragnienia z młodą dziewczyną, która zainteresowana jest jedynie jego pieniędzmi. Druga zaś przedstawia chutliwego satyra, który nad nagą kobietą trzyma piombino, czyli ciężarek na sznurze. Służył on do mierzenia głębokości studni, ale także mógł być odwołaniem do narzędzi potrzebnych przy czyszczeniu kominów i przetykaniu latryn, co w tym przypadku ma podtekst satyryczno-seksualny.

Fot. The British Museum / CC-BY-SA-4.0
Włoska obscena
Agostino Carracci, „Satyr-murarz”, miedzioryt, ok. 1590-1595 r., British Museum w Londynie

Z drugiej strony, część grafik z serii Lascivie nie wydaje się bardziej erotyczna od wielu innych przedstawień nowożytnych: naga Wenus na delfinie, czy też Orfeusz i Eurydyka nie są ilustracjami, które można by zaklasyfikować jako „pornograficzne”.

Fot. pauart.pl / Domena publiczna
Włoska obscena
Agostino Carracci, „Wenus i amorki na delfinach”, lata 90. XVI w., Gabinet Rycin, Biblioteka Naukowa PAU i PAN w Krakowie

Niektóre z grafik balansują na cienkiej granicy, jak na przykład przykuta do skał Andromeda – z jednej strony to dość popularny temat, który zresztą posłużył za wzorzec dla średniowiecznych przedstawień św. Jerzego zabijającego smoka, by uratować księżniczkę. W greckim micie Andromeda była królewną, rzuconą na pożarcie morskiemu potworowi Ketosowi – uratował ją jednak Perseusz, a następnie poślubił. Z drugiej strony jednak Carracci ukazał przykutą do skał nagą Andromedę w dość ryzykownej pozycji (zwłaszcza ze względu na to, że jedna jej ręka znalazła się w kajdanach umieszczonych nad jej głową), oraz pominął przedstawienie przybywającego jej na ratunek Perseusza.

Fot. pauart.pl / Domena publiczna
Włoska obscena
Agostino Carracci, „Andromeda i morski potwór”, lata 90. XVI w., Gabinet Rycin, Biblioteka Naukowa PAU i PAN w Krakowie

Tymczasem wśród grafik z serii „Lascivie” mamy także do czynienia z bezpośrednio ukazanymi aktami płciowymi albo bardziej wprost zilustrowanymi aktywnościami o charakterze BDSM. Tutaj przykładem może być przedstawienie satyra kopulującego z nimfą. Satyr (Faun) to mitologiczna istota ludzko-zwierzęca; pół-mężczyzna pół-kozioł, dziki i nieokiełznany, o niepohamowanym popędzie seksualnym. Wraz z szalonymi Menadami (Bachantkami) Satyry tworzyły orszak boga wina Dionizosa (Bachusa). W ludowych wyobrażeniach chrześcijańskich satyr stał się wyobrażeniem diabła.

Fot. The British Museum / CC-BY-SA-4.0
Włoska obscena
Agostino Carracci, „Satyr i nimfa”, miedzioryt, ok. 1590-1595 r., British Museum w Londynie

Lubieżny satyr i wykorzystana nimfa pojawiają się kilkakrotnie w dziełach Carracciego. Wyjątkowo ciekawy przykład – ilustrujący w zasadzie po prostu praktyki BDSM – stanowi grafika „Satyr chłoszczący przywiązaną do drzewa nimfę”.
Muszę przyznać, że ta właśnie grafika natychmiast stanęła mi przed oczami, gdy usłyszałam w serialu „1670” pobożną Zofię mówiącą, że w wolnych chwilach dużo myśli o tym, jak

„Belzebub będzie nas smagał za nasze grzechy w piekle”.

Fot. pauart.pl / Domena publiczna
Włoska obscena
Agostino Carracci, „Faun chłoszczący przywiązaną do drzewa nimfę”, lata 90. XVI w., Gabinet Rycin, Biblioteka Naukowa PAU i PAN w Krakowie

I teraz ciekawostka – odbitkę tej właśnie grafiki, a także kilku innych z serii „Lascivie”, posiadamy w kolekcji polskiej, a mianowicie w Gabinecie Rycin PAU i PAN w Krakowie. Pochodzą one ze zbiorów berlińskich, czyli zasobów odnalezionych na Dolnym Śląsku po II wojnie światowej – mają pieczątki Biblioteki Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Berlinie.

Oryginały i kopie

O tym, że grafiki Carracciego należące do serii „Lascivie” cieszyły się popularnością świadczą ich późniejsze kopie – zarówno w formie innych grafik, jak i rysunków. Kopie są najczęściej kompozycjami w lustrzanym odbiciu – jeśli bowiem na nową matrycę przerysuje się oryginalną grafikę, to potem odbitki z tej matrycy wychodzą w rewersie.

Rysunkiem odręcznym, choć właśnie w rewersie, jest przedstawienie wcześniej wspomnianej nimfy chłostanej przez satyra autorstwa Luigiego Pellegriniego zwanego Scaramuccia (1616-1680). Dzieło to znajduje się w kolekcji Muzeum Narodowego w Warszawie, a trafiło tam w 1953 roku w ramach tak zwanego Kodeksu Bonoli. Jest to zbiór opisanych rysunków, który miał stanowić przegląd nowożytnej sztuki włoskiej. Rysunki te zebrał artysta Giorgio Bonola (1657-1700) a potem w niewyjaśnionych okolicznościach kodeks został podzielony – część nabył we Florencji w latach 40. XIX wieku architekt Manuel Avaria y Aldunate, i ta część obecnie znajduje się w zbiorach Muzeum Sztuk Pięknych w Santiago di Chile. Część z polskiego muzeum pochodzi natomiast ze zbiorów Benedykta Tyszkiewicza (1904-1956), który w czasach powojennych pracował tam jako kustosz.

Fot. Wikimedia.org / Domena publiczna
Włoska obscena
Luigi Pellegrini zwany Scaramuccia, rysunek z tzw. Kodeksu Bonoli, lata 40. XVII w., Muzeum Narodowe w Warszawie

Również w Gabinecie Rycin PAU (także ze zbiorów berlińskich) jest odwrócona, anonimowa kopia kolejnej ryciny Carracciego (datowana na koniec XVI wieku): tym razem przedstawienie jest cokolwiek niepokojące, ponieważ występują w nim dzieci. Nagi chłopiec (putto) wykonuje kobiecie (nimfie?) pedicure, podczas gdy mały satyr – prezentując erekcję – palcem dotyka łechtaczki nimfy.

Fot. pauart.pl / Domena publiczna
Włoska obscena
„Mały satyr pieszczący nimfę”, kopia wg Agostino Carracciego, Gabinet Rycin, Biblioteka Naukowa PAU i PAN w Krakowie

Kolejnym motywem w grafice ukazującej satyra i nimfę jest masturbacja. Naga nimfa śpi, a skradający się w jej kierunku satyr sięga dłonią ku swemu kroczu.

Fot. pauart.pl / Domena publiczna
Włoska obscena
Agostino Carracci, „Satyr podniecający się przy śpiącej nimfie”, lata 90. XVI w., Gabinet Rycin, Biblioteka Naukowa PAU i PAN w Krakowie

Wątek autoerotyzmu pojawił się także w grafice Trzy Gracje – to temat bardzo popularny w sztuce europejskiej począwszy od starożytności, pozwalający na ukazanie aktu kobiecego w trzech różnych ujęciach jednocześnie. Prawie zawsze jest to przedstawienie o charakterze erotycznym, lecz grafice Carracciego niemalże pornograficzny charakter nadają gesty kobiet: dwie z nich sięgają dłońmi ku swym kroczom, jedna zaś zamiast za ramię, trzyma koleżankę za pośladek.

Fot. pauart.pl / Domena publiczna
Włoska obscena
Agostino Carracci, „Trzy Gracje”, lata 90. XVI w., Gabinet Rycin, Biblioteka Naukowa PAU i PAN w Krakowie

Biblijne trójkąty

Co ciekawe, dwie grafiki z omawianej serii sięgają do tematów biblijnych i to w sposób tak otwarcie nieprzyzwoity, że aż trudno uwierzyć, iż opublikowano je już po Soborze Trydenckim (1545-1563), zakazującym tworzenia tego typu ilustracji.

Oba przedstawione epizody pochodzą ze Starego Testamentu i były pretekstem do ukazania erotycznej aktywności trzech osób: dwóch kobiet i jednego mężczyzny („Lot z córkami”) lub dwóch mężczyzn i jednej kobiety („Zuzanna i starcy”).
Dodatkowo, pierwsza z tych historii zawiera wątek kazirodztwa, druga zaś przedstawia próbę gwałtu.

Fot. pauart.pl / Domena publiczna
Włoska obscena
Agostino Carracci, „Lot z córkami”, lata 90. XVI w., Gabinet Rycin, Biblioteka Naukowa PAU i PAN w Krakowie

Lot jest jednym z pozytywnych bohaterów biblijnych – w Księdze Rodzaju przeczytamy, jak uciekł z rodziną z Sodomy, bo Bóg ostrzegł go, że za grzechy mieszkańców miasto zostanie zniszczone. Dwie córki Lota, straciwszy narzeczonych i nie widząc dla siebie perspektyw zamążpójścia, zdecydowały się zawalczyć przynajmniej o macierzyństwo: postanowiły zatem upić ojca winem i wykorzystać go.

Wbrew temu, jak artyści ilustrowali tę opowieść, nie uczyniły tego jednocześnie, lecz jedna po drugiej kolejnych nocy, zaś Lot był na tyle pijany, że w ogóle niczego nie zauważył.

Zupełnie inaczej historia ta przedstawia się w grafice Carracciego; mało tego, artysta nawet pominął niemalże obowiązkowy w tym temacie motyw picia wina. Owszem, na pierwszym planie na ziemi widzimy dzban, ale ogólnie nic nie wskazuje na to, żeby Lot w tej kompozycji był niewinną, wykorzystaną stroną.

Drugi trójkąt natomiast to opowieść o tym, jak dwóch lubieżnych starców próbowało zmusić cnotliwą i piękną Zuzannę (która właśnie kąpała się w swoim ogrodzie), aby im się oddała, co zostało opisane w trzynastym rozdziale Księgi Daniela.

Znów Carracci podchodzi do tego tematu dość odważnie – w przeciwieństwie do większości ilustracji tej historii tu Zuzanna nie próbuje okryć swej nagości, a w dodatku jeden ze starców wydaje się również wykonywać czynności autoerotyczne.

Fot. pauart.pl / Domena publiczna
Włoska obscena
Agostino Carracci, „Zuzanna i starcy”, lata 90. XVI w., Gabinet Rycin, Biblioteka Naukowa PAU i PAN w Krakowie

Choć papież Klemens VIII potępił erotyczne dzieła Carracciego, grafiki sprzedawały się znakomicie.

O ich olbrzymiej popularności świadczą nie tylko kopie – takie jak te, które mamy dziś w polskich zbiorach – ale także fakt, że wiele odbitek jest słabszej jakości, co wynika z zatarcia wielokrotnie używanej miedzianej matrycy. Te wybitne skądinąd renesansowe dzieła nawet w dzisiejszych czasach poddawane są cenzurze – tylko że teraz nie papież, lecz internetowe algorytmy klasyfikują je jako nieprzyzwoite i blokują ich wyświetlanie.


Magdalena Łanuszka

Doktor historii sztuki, mediewistka, absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego. Na koncie ma współpracę z różnymi instytucjami: w zakresie dydaktyki (m.in. dla UJ czy AGH), pracy badawczej (m.in. dla University of Glasgow, Polskiej Akademii Umiejętności), oraz popularyzatorskiej (artykuły, audycje i podcasty, filmy). W Międzynarodowym Centrum Kultury w Krakowie administruje działem Art and Heritage in Central Europe oraz prowadzi lokalną redakcję RIHA Journal. Autorka bloga o poszukiwaniu ciekawostek w sztuce: www.posztukiwania.pl.

Popularne

Dla kochanków czułych i bezdomnych

Tramwajem jadą aż do pętli, stamtąd jeszcze kawałek na piechotę. Może redaktor Wacowska i redaktor Goskrzyński pomstują na naczelnego, który kazał im jechać po „mocny materiał” na koniec stolicy, a może nie, bo dzień jest ciepły, przyjemny, jak tylko wrześniowe dni potrafią. Zresztą, kwadrans spaceru nie mija, gdy już są u celu. Wita ich głos z radiowęzła: „oszczędzaj czas i materiał” i brama przystrojona gałązkami. Za bramą rośnie osiedle, ale nie zwyczajne. To osiedle jak z marzeń architekta i urbanisty. Obu ogarniętych szaleństwem...