Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Przedstawiamy dwugłos w kwestii obecności współczesnej architektury w obszarach zabytkowych. Oto opinia na “nie”, na dole artykułu zamieszczamy link do głosu przeciwnego.
Liverpool został skreślony z Listy Światowego Dziedzictwa z powodu łamania warunków stanowiących podstawę wpisu. To decyzja, którą podjęto podczas 44 sesji UNESCO w Fuzhou (Chiny)[1]. Decyzję umotywowano niedotrzymaniem przez władze miejskie i konserwatorskie tego miasta warunków ochrony zarówno charakterystycznej historycznej zabudowy, jak i zabytkowego założenia portowego miasta, które było świadectwem rozwoju największego światowego centrum handlowego w XIX i XX wieku.
Nasuwa się pytanie,
co jest przyczyną, że władze tego miasta, świadome przecież wymagań stawianych przez UNESCO w momencie wpisu danego obiektu na listę, zlekceważyły związane z tym aktem kryteria,
wykazując całkowity brak odpowiedzialności w stosunku do przyjętych na swoje barki zobowiązań…
Konwencja UNESCO dotycząca światowego dziedzictwa kulturowego i naturalnego głosi, że nie tylko wygląd chronionego obiektu powinien zachować swoją pierwotną formę i kubaturę, lecz także jego najbliższe otoczenie powinno być zachowane w niezmienionej formie, czyli – mówiąc innymi słowami
– nie ma miejsca dla nowoczesnej architektury w bezpośrednim sąsiedztwie zabytkowej zabudowy.
Tymczasem trzeba skonstatować, że do masowego niszczenia arcydzieł światowego dziedzictwa przyczyniają się nie tylko konflikty zbrojne czy kataklizmy, lecz także fanatyzm religijny, niekompetencja polityków, brak szacunku dla arcydzieł historycznej zabudowy znacznej części architektów[2]. Ze smutkiem należy podkreślić, że duża część tych, którzy powinni być ostoją jej ochrony, czyli konserwatorów zabytków, wykazuje często swoją działalnością brak zarówno świadomości sensu sformułowania „ochrona zabytków”, jak i odpowiedzialności związanej z tym stanowiskiem.
Jak chyba wiadomo ogółowi,
Polska posiada obecnie na Liście Światowego Dziedzictwa 16 obiektów, w tym cztery stare miasta: w Krakowie, Zamościu, Warszawie i Toruniu – warto tu podkreślić, że krakowskie Stare Miasto zostało wpisane w 1978 roku jako pierwszy układ miejski na świecie, co stanowi zaszczyt ogromnej, międzynarodowej wagi, a także ogromnie zobowiązuje!
Mając na uwadze nieszczęsną dla Liverpoolu decyzję UNESCO, należy się zastanowić, czy polscy politycy, architekci, a przede wszystkim konserwatorzy zabytków są świadomi ciążącej na nich odpowiedzialności, zawartej w sformułowaniu „światowe dziedzictwo”?
Równocześnie trzeba zadać sobie pytanie, czy dotarły do ich świadomości sygnały z Fuzhou, czym może się skończyć łamanie przyjętych na swoje barki zobowiązań związanych z tym wyróżnieniem.
Jeden z warunków konwencji UNESCO, które stawia ta organizacja, a które muszą być zaakceptowane przez kandydata ubiegającego się o to zaszczytne wyróżnienie, jest przedstawienie w momencie wpisu – zgodnie z wymaganiami stawianymi przez konwencję – prawnych i administracyjnych środków ochrony zespołu budynków i ich otoczenia zagwarantowanych przez odpowiednie prawne zarządzania, by zachować stan obiektu odpowiadający stanowi w momencie wpisu[3].
Sformułowanie „ochrona zespołu budynków i ich otoczenia” wymaga szczególnego podkreślenia, bo wygląda na to, że odpowiedzialne za egzekwowanie powyższych zobowiązań władze polityczne i konserwatorskie w Polsce nie zdają lub nie chcą zdawać sobie sprawy z wagi jego znaczenia, podobnie jak ich odpowiedniki w Liverpoolu.
Ze smutkiem należy stwierdzić, obserwując obecny stan polskiej zabudowy zabytkowej, której niewielki procent z substancji pierwotnej dochował się po licznych zawieruchach wojennych do naszych czasów, a będącej nadal intensywnie niszczonej i przebudowywanej w sposób całkowicie sprzeczny z intencjami UNESCO, że polska konserwacja zabytków nie należy niestety do pozytywnych przykładów w Europie, jeśli chodzi o ochronę resztek swojej historycznej zabudowy.
Niszczenie zabytkowej zabudowy jest zjawiskiem ogólnopolskim, ale najwyraźniej jest widoczne w dużych aglomeracjach miejskich, w których rola konserwatorów zabytków schodzi na drugi plan.
Potwierdzeniem faktu, że konserwatorzy zabytków nie spełniają swoich obowiązków we właściwy sposób, to zmuszenie w ostatnich latach do odejścia m.in. miejskiego konserwatora zabytków Warszawy (2012), małopolskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków Krakowa (2021) czy miejskiego (2017) i dolnośląskiego wojewódzkiego konserwatora zabytków Wrocławia (2021).
W tym ostatnim mieście konserwatorzy zabytków stracili całkowitą kontrolę nad rynkiem inwestorskim, akceptując systematyczne i bezwzględne „morderstwo” popełniane na zabytkowej zabudowie Starego Miasta.
Biorąc pod uwagę ogromne straty, które poniosła historyczna zabudowa tego sędziwego miasta, sięgającego swoimi korzeniami czasów piastowskich, podczas katastrofalnych działań ostatniej wojny światowej i rozbiórkowemu szaleństwu w czasach PRL, mogłoby się wydawać, że dla władz politycznych Wrocławia, architektów, a przede wszystkim dla konserwatorów zabytków oczywistością powinna być ścisła ochrona pozostałych resztek zabytkowej architektury, a nie niszczenie jego zabytkowego dziedzictwa.
Niewiele lepiej przedstawia się sytuacja na tym polu w Warszawie, a przede wszystkim w Krakowie, gdzie integralność i autentyzm dzielnicy Kazimierz, będącej częścią Starego Miasta wpisanego na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, mimo obowiązku zachowania starej zabudowy i jej otoczenia w stanie pierwotnym są niszczone przez wprowadzanie nowoczesnej architektury w obręb terenu podlegającego ochronie, wbrew akceptacji przez władze tego miasta zobowiązań o jej ochronie w momencie wpisu Krakowa na listę. Pytanie, czy to wynik braku odpowiedzialności, znajomości przez kolejne władze warunków stawianych przez UNESCO czy też niedocenianie znaczenia dla przyszłych pokoleń wartości zabytkowego budownictwa.
Świadomość potrzeby konserwacji zabytkowej zabudowy i konieczności zachowania jej dla przyszłych pokoleń rozwijała się przez wieki jako efekt rosnącej społecznej świadomości znaczenia rodzimej kultury i jej historycznych aspektów.
Do XVIII wieku problematykę podejmowali sporadycznie bardziej oświeceni możnowładcy i przedstawiciele warstw uprzywilejowanych, zaangażowani osobiście w sprawę ratowania dziedzictwa kulturowego swoich przodków.
Od XVIII wieku zaczyna się pojawiać w Europie, szczególnie we Francji i Włoszech, świadomość historyczno-kulturowej wartości zabytkowej zabudowy i konieczności jej zachowania dla przyszłych pokoleń. Pod koniec tego wieku we Francji – w okresie Wielkiej Rewolucji Francuskiej – jako pierwszym państwie europejskim wydano ustawę o opiece państwa nad obiektami zabytkowymi, podkreślając ich znaczenie dla kultury, sztuki i oświaty[4].
Na początku XIX wieku zaczyna się w Europie – za przykładem Francji – rozwijać świadomość kulturalno-społecznej wartości architektury i sztuki dla narodowej tożsamości. W niektórych państwach zostają stworzone akty prawne zabraniające niszczenia znaczących obiektów historycznej zabudowy, regulujące równocześnie sposób ich użytkowania.
W tym samym wieku rozpoczyna się równocześnie prowadzenie prac techniczno-konserwatorskich.
Od drugiej połowy XVIII wieku zaczyna się rozwijać również w Polsce świadomość wartości zabytkowego budownictwa dla ojczystej kultury i sztuki. Bardziej zorganizowana opieka nad zabytkami pojawiła się dopiero na początku XIX wieku, głównie w Małopolsce, a szczególnie w Krakowie. Pod koniec tego stulecia przystąpiono do odbudowy niektórych wcześniej zburzonych zabytków i rozpoczęto konserwację poważnie zagrożonych obiektów.
Rodzenie się świadomości o konieczności ratowania zabytkowej zabudowy jako nośnika historyczno-kulturowego dziedzictwa spowodowało równocześnie pojawienie się różnych poglądów i prądów co do sposobu jej konserwacji, często zapominających o tym, jakie wartości są zawarte w architekturze zabytkowego obiektu i co powinno być celem jego ochrony.
Metodyka „konserwacji” zabytkowych obiektów w pierwszej połowie XIX wieku dla ich zabezpieczenia przybierała różne formy.
Od niszczenia pierwotnej, historycznej konstrukcji, zachowującej jedynie ich wygląd i bryłę, przez puryzm, czyli „kierunek czystości stylowej”, pomijający cechy strukturalne, aż po historyzm (panujący pod koniec XIX wieku), propagujący zachowanie zabytku w stanie, w jakim został nam przekazany, tzn. ze śladami różnych epok stylowych. Z początkiem XX wieku powstał nowy pogląd na metody konserwacji zabytków, mniej lub bardziej aktualny w pewnych środowiskach konserwatorskich do dzisiaj i niewykluczający możliwości wykonania zmian lub uzupełnień w zabytkowym obiekcie, jeżeli jest to podyktowane potrzebami technicznymi lub eksploatacyjnymi – pod warunkiem, że wprowadzone w strukturę zabytkowego obiektu nowe elementy będą nosiły charakter współczesny, harmonizujący z historyczną formą pod względem estetycznym.
W moim przekonaniu należy stwierdzić, że propagatorzy powyższych kierunków konserwacji zabytkowej zabudowy nie uwzględniali najważniejszego aspektu, który powinien obowiązywać w konserwacji zabudowy historycznej, a który stanowi podłoże konwencji UNESCO. Chodzi o to, że konsekwencją niszczenia zabytkowej zabudowy, będącej dziedzictwem kultury narodowej i światowej, przez przebudowywanie jej przestrzennej struktury, konstrukcji czy funkcji, stanowi nie tylko utratę jej nieocenionej wartości historycznej, lecz także pozbawia się tym sposobem kolejne pokolenia zawartej w niej ogromnej pedagogicznej roli, dokumentującej techniczny i artystyczny geniusz jej twórców.
Zabytkowy obiekt uzupełniony nowoczesną nadbudową i z „wypatroszonym” wnętrzem jest obiektem bezwartościowym, historyczną karykaturą, parodią właściwie pojętej konserwacji zabytków, ogołoconym ze swojej historii.
Należy w tym miejscu zadać pytanie, jak jest to możliwe, że wielu konserwatorów zabytków uczestniczy w tego typu profanacji zabytkowej zabudowy.
Podczas wystąpienia w Królewskim Instytucie Architektów Brytyjskich poruszył m.in. temat ówcześnie planowanej nowoczesnej dobudowy do The National Gallery w Londynie. Porównując ją do „kurzajki na twarzy bardzo lubianego przyjaciela”[5], doprowadził do rezygnacji z poważnie już zaawansowanych planów budowy.
Podobnym nieszczęśliwym przykładem próby uzupełnienia starego, najwyższej klasy zabytkowego obiektu był międzynarodowy konkurs, którego tematem był planowany projekt nowoczesnej dobudowy osobnego wyjścia Galerii Uffizi we Florencji[6].
Zwycięski projekt autorstwa znanych architektów, Japończyka Araty Isozakiego i Włocha Andrei Maffeiego, nie został zrealizowany z powodu protestów nie architektów czy konserwatorów, ale zdecydowanej większości mieszkańców Florencji.
Tymczasem przeciwnym przykładem, stawiającym postawę Polaków w stosunku do swojej spuścizny kulturalnej w nie najlepszym świetle, są gwałtowne protesty części mieszkańców Wrocławia przeciwko decyzji rozbiórki postmodernistycznego obiektu domu handlowego, zwanego Solpolem, niewłaściwie zlokalizowanego wśród starej zabudowy miasta.
Dlatego należy postawić pytanie, co jest przyczyną tego trudnego do wytłumaczenia szaleństwa niszczenia arcydzieł geniuszu naszych przodków, pełnych bogactwa detali o fascynującej symbolice i historii, do których wykonania było potrzeba dużego zasobu wiedzy i umiejętności, oraz zastępowania ich nowoczesną architekturą, w większości nieciekawą i nic niemówiąca, całkowicie obcą zabytkowemu organizmowi starych miast.
To pozbawione szacunku dla arcydzieł architektury swoich przodków stanowisko jest znamiennym rysem znacznej części polskich polityków, architektów i niestety również dużej części konserwatorów zabytków, którzy często nadal używają argumentacji lat 50. i 60. ubiegłego stulecia o potrzebie unowocześniania starej zabudowy. To tendencja całkowicie sprzeczna z podstawowymi zasadami konwencji w sprawie światowego dziedzictwa.
Wydaje się, że polscy konserwatorzy zabytków powinni uczyć się właściwej ochrony zabytkowego budownictwa na przykładach Francji, Hiszpanii, a przede wszystkim Włoch.
To nie przypadek, że to właśnie ten ostatni kraj ten wykazuje najmocniejszą potrzebę zachowania swoich arcydzieł dla przyszłych pokoleń – mimo że włoska nowoczesna architektura zalicza się do jednej z najbardziej interesujących w Europie.
O wiele rozsądniejszą i ekonomicznie korzystniejszą alternatywą jest realizowanie nowoczesnych projektów przez planowanie miast o nowoczesnej urbanistyce i architekturze obok zabytkowych kompleksów miejskich lub – jak to zrobili Brazylijczycy, budując swoją supernowoczesną stolicę Brasília – na dziewiczym terenie.
Nowe tendencje w architekturze i kulturze, przystosowanej do nowych wymagań i idei społeczno-kulturalnych, nie powinny równocześnie oznaczać, że współcześni architekci przy współpracy z konserwatorami zabytków mają być grabarzami architektury o bezcennej wartości kulturalno-historycznej, będącej świadectwem ogromnego talentu przodków…
Artykuł pochodzi z kwartalnika „Spotklania z Zabytkami” nr 3/2024
Budować blisko zabytku? Tak! | Spotkania z Zabytkami – przeczytaj opinię przeciwną
[1] UNESCO’s World Heritage Committee, Press relesae, 21. 07. 2021, World Heritage Committee deletes Liverpool – Maritime Mercantile City from UNESCO’s World Heritage List. „The World Heritage Committee, holding its 44th session in Fuzhou and online, decided to delete the property Liverpool – Maritime Mercantile City (UK) from the World Heritage List, due to the irreversible loss of attributes conveying the oustanding universal value of the property”.
[2] Do architektów niewykazujących większego szacunku i respektu dla historycznej zabudowy należał niestety również słynny Le Corbusier, który biorąc udział w 1933 roku w konkursie na projekt dzielnicy Sztokholmu Norrmalm zaproponował rozebranie istniejącej zabudowy zarówno tej dzielnicy, jak i przylegającej do niej dzielnicy Södermalm ze Starym Miastem, które obecnie jest wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i wybudowanie w zamian pięć olbrzymich bloków na blisko 280 tysięcy (!) mieszkańców.
[3] Wytyczne operacyjne dla realizacji konwencji światowego dziedzictwa, część II „Lista Światowego Dziedzictwa”, II F „Ochrona i zarządzanie”, pkt 96 i 97, s. 20.
[4] W. Borusiewicz, „Konserwacja zabytków budownictwa murowanego”, Warszawa 1971, s. 10.
[5] P. Goldberger, „Paul Goldberger: Prince Charles’s long war on modern architecture”, „The New Yorker”, 30 kwiecień 2009.
[6] New exit for the Uffizi Gallery/Nuova Uscita per la Galleria Degli Uffizi by architects Arata Isozaki and Andrea Maffei, won the closed International Design Competition 2003.
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Kiedy mowa o kopcu Krakusa, po prostu nie da się uciec od tego konkretnego zdjęcia. Chociaż od kiedy wynalazek fotografii zawitał do Krakowa, powstały ich tysiące, jedno zdjęcie z lat 30. wygrywa konkurencję z wszystkimi. Nastrojowe widoczki zdejmowane przy pomocy dronów, w godzinie, kiedy kładą się długie cienie, a świat wydaje się wreszcie miejscem przychylnym dla ludzi, bledną wobec tego widoku. W obliczu tego jednego obrazu nijaczeją inne stare zdjęcia i wszystkie nowe...
Z Krystyną Zachwatowicz, córką jednego z najbardziej znanych polskich konserwatorów zabytków Jana Zachwatowicza, o atmosferze rodzinnego domu, odtwarzaniu Warszawy i związanych z tym kontrowersjach oraz… o podrabianiu biletów do teatru. Pani pierwsze wspomnienie związane z ojcem? Jak przez mgłę pamiętam...
Konferencja naukowa „Odbudować nieodbudowane. Problematyka odbudowy i rekonstrukcji w świetle współczesnych wyzwań”, odbywająca się w dniach 20 i 21 września 2023 roku w Warszawie, skupia się na szeroko pojętym temacie rekonstrukcji obiektów o znaczeniu historycznym. Dramatyczne wydarzenia XX wieku zmiotły...