Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Stwierdzenie „Picasso wielkim artystą był” nie jest w jego przypadku przesadą. Jego twórczość nie tylko doskonale odbijała XX wiek, ale i antycypowała to, co dopiero miało nadejść. Za to w życiu osobistym można mu było wiele zarzucić. O życiu i twórczości Pabla Picassa, którego prace do połowy stycznia 2024 roku można oglądać w warszawskim Muzeum Narodowym, opowiada kuratorka wystawy, dr Anna Manicka.
Myślałam, że to niemal niemożliwe: wskazać najwybitniejszego artystę pewnej epoki. Tymczasem pani mówi, że w XX wieku bez wątpienia był to Picasso.
Jestem o tym przekonana. Picasso wraz z Georgesem Braquem był twórcą kubizmu – nurtu w sztuce, który ruszył bryłę z posad świata. Stwierdzenie „Picasso wielkim artystą był” w jego przypadku nie jest przesadzone.
Chyba by się nie obraził. Nadmierną skromnością nie grzeszył.
A i owszem.
Pomysł, by ktoś poza nim nosił tytuł najwybitniejszego twórcy po 1945 roku, wydawał mu się niedorzeczny. Nie lubił, gdy ktoś go krytykował czy udzielał porad jak malować. A te się zdarzały. Po II wojnie światowej, gdy ogłosił, że jest komunistą, Francuska Partia Komunistyczna nękała go, mówiąc, że prawdziwy artysta – komunista powinien malować tak, by proletariat mógł tę sztukę zrozumieć.
Picasso się przeciw temu buntował. Był pewien, że sam najlepiej wie co robić.
Pewności siebie nie brakowało mu też w życiu osobistym. Kiedy spotkał jedną ze swoich kobiet, powiedział „Jestem Picasso, dokonamy razem wielkich rzeczy”.
A kobiety w jego życiu tylko umacniały te przekonania. Jego druga żona, Jacqueline Roque, nazywała go Słońcem. Mówiła do wnuków: „Słońce śpi, nie przyjmie was teraz”.
Inna z jego partnerek, Dora Maar, kiedy artysta ją porzucił, wykrzyknęła: „Po Picassie tylko Bóg!”
Tylko jedna kobieta, Francoise Gilot, przetrwała starcie z Picassem. Wszystkie inne po związku z nim popadały w szaleństwo, kilka popełniło samobójstwo. Tymczasem Gilot odeszła od niego, zabrała dzieci, co więcej – wyszła ponownie za mąż i napisała książkę o autorze „Guerniki”, której druk ten rozpaczliwie próbował zatrzymać. Niepotrzebnie, bo nie została napisana z myślą o zemście i nie szkaluje dobrego imienia Picassa. To ciekawa lektura pokazująca, jak wyglądało ich wspólne życie.
W życiu Picassa było wiele kobiet. Sam stworzył też ciekawą ich typologię. Mawiał, że to boginie lub wycieraczki.
Jego pierwszą żoną była arystokratka, tancerka baletu Olga Khokhlova. Byli niedopasowaną parą – Picasso lubił żyć w swoim twórczym nieładzie, a Olga pragnęła mieć elegancki dom, zależało jej na spotkaniach ze znajomymi, przyjęciach. Związek trwał dziesięć lat, urodził im się syn, ale wreszcie ich drogi się rozeszły. Olga straciła rozum, gdy Picasso ją zostawił. A zrobił to, bo się zakochał. Rozwodu nie chciał jej dać, by nie musieć dzielić się z nią majątkiem. Z kolejnymi kobietami żył zatem w konkubinacie. Ożenił się drugi raz dopiero po śmierci Olgi. Wśród jego partnerek była m.in. Doora Maar, intelektualistka, fotografka, partnerka do rozmowy, Francoise Gilot – artystka, kobieta niezależna i charakterna, czy Marie Therese Walter, łagodna, piękna, niestwarzająca konfliktów. Wszystkie partnerki były dużo młodsze od niego, niektóre nawet o czterdzieści lat.
Picassa fascynowały konflikty między towarzyszkami swojego życia, marzył o tym, by wreszcie się o niego pobiły.
Nawigowanie między nimi nie było żadnym problemem – oznajmiał, że tego dnia idzie się spotkać z Marie Therese, tego dnia z Dorą Maar, itp. I żądał zrozumienia.
Można powiedzieć która z partnerek była dla niego najważniejsza?
Chyba nie. Najczęściej portretował Jacqueline Roque, swoją drugą żonę, tę, która nazywała go Słońcem, Mistrzem, całowała po rękach. Kiedy ją zostawił, umarła.
Jedna z jego fanek powiedziała mu kiedyś: „Możesz być niezwykłym artystą, ale z moralnego punktu widzenia jesteś bezwartościowy”. Można powiedzieć, że miał taką niszczycielską osobowość – niszczył te kobiety tak, że znajomość z nim kończyła się szaleństwem?
Mam wrażenie, że tego potrzebował. Dopiero jak przeżuł te kobiety i wypluł, zaczynał tworzyć. Jednak Francoise opisuje jak pewnego dnia leżeli w łóżku przytuleni do siebie i zalewała ją wielka czułość. Picasso nie mógł być niewrażliwym głupkiem, musiał być osobą wrażliwą, z wiecznie wystawionymi czułkami, dzięki którym można odbierać dużo sygnałów, bo inaczej nie byłby takim świetnym artystą.
Cała jego twórczość jest przesycona życiem osobistym. Na wystawie w Muzeum Narodowym są pokazane grafiki z Malagi – jedna z nich przedstawia scenę w której widać dwie leżące obok siebie kobiety: jedna z nich śpi, druga siedzi. Z tego co nam wiadomo, ta śpiąca to Marie Therese Walter – już go nie interesuje, jest nieobecna. Ciekawi go ta, która siedzi – Francoise Gilot.
Jak widać, Picasso wszędzie opisuje swoje własne przeżycia.
Na sztukę był poniekąd skazany. Pochodził z rodziny artystycznej, jego ojciec był nauczycielem rysunku.
Wiedział, że syn ma wielki talent i trzeba go kształcić.
Picasso sam o sobie mówił, że w wieku piętnastu lat malował jak Rafael.
I to prawda. Najpierw tworzył realistyczne prace i robił to doskonale. Był twórcą współczesnym, który jednak umieszczał w swoich pracach mnóstwo wątków mitologicznych. To łączy się z jego pochodzeniem – urodził się w Maladze, treści mitologiczne były tam wszechobecne. Studiował w mieście rodzinnym, ale też w Madrycie, uczył się krótko w Paryżu. Jego wykształcenie opierało się na wzorcach starożytnych, nabywał wiedzy o istocie klasycznego piękna. I to temu motywowi jest poświęcona jedna z części naszej wystawy. Tyle że chcemy pokazać nowy wizerunek piękna jaki narodził się w XX wieku.
Czyli ideę anty-piękna. XX wiek radykalnie zerwał z klasycznym wyobrażeniem tego co piękne. Zaczęliśmy postrzegać świat inaczej, a sztuka zapełniła się tym co za piękne niegdyś nijak nie mogło uchodzić.
Proszę się rozejrzeć po Sali, w której siedzimy – a rozmawiamy w warszawskim Muzeum Narodowym. Wiszą tu same tuzy – Hasior, Brzozowski, Witkacy, mój ulubieniec Bronisław Linke… Skupmy się choćby na Hasiorze: jest kłopotliwy – zaczepia, wystaje. To są prace fascynujące, trudne, budzące uczucia, ale piękne nie są.
„Maluję umyślnie krzywe nosy, gdyż chcę zmusić ludzi, by spojrzeli wreszcie na ten nos, chcę ich zmusić, by przestali akceptować tylko obrazy harmonijne i piękne kolory”. – Powiedział Picasso. Chyba sam najlepiej wyłożył filozofię swojej twórczości.
Patrząc na obrazy XIX-wieczne: kwiaty w wazonie, miły pejzaż, piękną kobietę, musimy pamiętać, że w XIX wieku mężczyznom potrzebne były tego rodzaju podniety. Niełatwo było zobaczyć piękną kobietę poza własną sypialnią, a może i tam nie, bo żona mogła być pruderyjna, nie chcieć się rozebrać. To było możliwe tylko na obrazach. Sztuka XX wieku jest inna – wymaga skupienia, kontemplacji. A na czym polegają odkrycia twórcze Picassa? Rozumiał coś co odkryła już wtedy nauka – że jeśli nie widzimy czegoś w danym miejscu, to nasz mózg to sobie dopowie. Picassowi nie przeszkadzało przedstawienie czegoś jednocześnie z profilu i en face, bo w jego świadomości obecne były ówczesne teorie na temat czasoprzestrzeni, tego, że czas jest czwartym wymiarem. Sztuka tego wieku jest pewnego rodzaju wiedzą – dlatego nie może być piękna. Zawiera tyle pytań, że piękno staje się obojętne.
Na wystawie w Muzeum Narodowym znajdziemy też prace z lat 20. i 30., gdy artysta wrócił do klasycyzmu – to był taki okres w sztuce europejskiej, w którym po rozpasaniu awangardy na chwilę powrócono do porządku, realizmu.
Generalnie podzieliliśmy wystawę na cztery sekcje: prócz wspomnianego „Piękna”, są to „Mitologia”, „Wizyta w Polsce”. „Ceramika”.
Jak to się stało, że Picasso dokonał przełomu w swoim myśleniu artystycznym i zerwał z klasycznymi wzorcami?
To była długa droga. Kubizm to było coś co zawsze się w nim czaiło. Interesował się też kulturami plemiennymi, maskami afrykańskimi, to także stanowiło jego inspirację. W końcu na obrazie „Panny z Awinionu” przynajmniej jedna twarz jest wzorowana na masce afrykańskiej. Picassa fascynowała sztuka, którą nazywa się prymitywną.
Pracą przełomową były właśnie powstałe w 1907 roku „Panny z Awinionu” – obraz o którym się mówi, że zapoczątkował kubizm w sztuce?
Tak, ale istniał jeszcze słynny okres różowy i niebieski w jego twórczości – wtedy Picasso odkrywa siebie jako człowieka. Niektórzy zastanawiają się co takiego się stało w jego życiu, że postanowił zostać komunistą? Moim zdaniem dużą rolę odegrał tu okres błękitny, czyli czas jego młodości, lata rewolucyjne, anarchistyczne. Picassa zalewało współczucie dla tych, których potem portretował, czyli klaunów, woltyżerki, akrobatów. To byli ludzie, którzy nie mieli praw, rodziny, podróżowali, żyli w okropnych warunkach, natomiast kiedy występowali, robili to uśmiechnięci, w błyszczących trykotach. Smutek tych obrazów jest przerażający.
Picassowi w pewnym momencie życia zaczęło się chyba wydawać, że komunizm może rozwiązać te problemy. Nie zdawał sobie sprawy, że komunizm chce zdobyć świat i kompletnie nie interesują go troski biednych i głodnych.
Jako osoba zaangażowana w komunizm doskonale nadawał się do tego, by zaprosić go w 1948 roku do Polski, na Kongres Pokoju. Przyleciał, choć nigdy wcześniej nie leciał samolotem.
Przyleciał na zaproszenie polskiej delegacji. Ofiarował Muzeum Narodowemu w Warszawie dwadzieścia półmisków ceramicznych, które są pokazywane na wystawie w towarzystwie półmisków i dzbanków, które przyleciały z Malagi. Będąc w naszym kraju, obejrzał „Ostatni etap” Wandy Jakubowskiej, był w Auschwitz. Krążył po Warszawie, oglądał ruiny getta, odbudowującą się Warszawę.
Z jego wizytą w stolicy wiąże się ciekawa historia. W jednym z mieszkań na Woli narysował na ścianie Syrenkę. Niestety, została po kilku latach zamalowana.
Nie dziwię się ludziom, którzy mieszkali w tym mieszkaniu, że do tego doprowadzili. Proszę sobie wyobrazić, że o 5 rano ktoś dzwoni do pani drzwi, tłumacząc, że towarzysz Picasso coś tu podobno namalował i czy można to zobaczyć? Pierwszego, drugiego dnia uśmiechasz się i zapraszasz gości do środka, ale po jakimś czasie można mieć tego dość. Szkoda, że nikt nie pomyślał wtedy, by wyłączyć to mieszkanie z użytku albo po prostu zdjąć ze ściany ten rysunek – są techniki, które to umożliwiają. Historia skończyła się tak, że właścicielka mieszkania poszła do Spółdzielni Mieszkaniowej i poprosiła o zamalowanie tego rysunku. Tak się stało i zrobiono to tak skutecznie, że przepadł na zawsze.
Jest też inne pokłosie wizyty Picassa w Polsce.
To seria grafik „Kobieta w fotelu”, która przedstawia Francoise Gilot w kożuchu. To polski kożuch, brązowy, haftowany. Picasso zobaczył go w Sukiennicach i bardzo mu się spodobał. We Francji ten kożuszek okazał się mocno niepraktyczny, było na niego za ciepło. Na wystawie pokazujemy zdjęcie Francoise Gilot na festiwalu w Cannes, a więc wiosną, w tym kożuchu i sandałach.
W jakiś czas po wyjeździe artysty z Polski, zrobił się u nas szał na Picassa.
Stało się to za sprawą pisma „Przekrój”. Marian Eile propagował Picassa jak tylko mógł. Rok 1959 był Rokiem Picassa. W każdym numerze pojawiała się jakaś reprodukcja.
Picasso nazywany był „szałowym”, to chyba określenie Osieckiej. „Pikasy” to były ceramiki, dzbanki, filiżanki, rzeźbki, które były dekorowane motywami geometrycznymi… Ludzie robili co się dało, by posiadać te przedmioty, nie próbując nawet ich w żaden sposób ocenić. Pikasy to były też zasłonki, obrusy, pościel.
One pełniły ważniejszą rolę niż się wydaje – były gierką z władzą. Trudno komuś powiedzieć: „Ma pan niewłaściwe zasłony”. Picasso był artystą, który pomagał nam się emancypować w szarej, socrealistycznej rzeczywistości.
Jak on pracował? Chyba szybko. Był bardzo płodnym twórcą, zostawił po sobie multum prac.
Pracował dużo i szybko, nie nużył się. W Polsce, po wojnie, artysta wszystko musiał robić sam. Na Zachodzie miał pomocników, mistrzów. To pomagało. Jego działania to było ciągłe eksperymentowanie.
Powiedział: „Ja nie szukam, ja znajduję”.
Ciągłe poszukiwania trochę nie mają sensu. Picasso proponował pewne rozwiązania, wydawały mu się dobre i najczęściej takie były.
Ma pani jakąś swoją ulubioną pracę Picassa?
Najbardziej lubię jego okres błękitny, zdumiewa mnie ładunek smutku w tych pracach, ta ogromna doza współczucia.
Picasso żył ponad 90 lat. Jak wyglądały te późniejsze lata jego życia, po wszystkich artystycznych przełomach?
Spędzał je na życiu towarzyskim, publicznym. Podróżował, by dać wyraz swoim przekonaniom komunistycznym. I ciągle pracował. Po wojnie intensywnie zajmował się grafiką, jak wielu innych, choćby Chagalle, Matisse czy Dali. To dlatego, że oni żyli ze swojej pracy, a ludzie nie mieli pieniędzy na obrazy, grafika była łatwiejsza do sprzedania. Picasso zajmował się też ceramiką. Produkował matrycę – wzór do tworzenia replik, nazywanych „autentycznymi replikami”.
Jeszcze dzień przed śmiercią pracował.
Odkrywanie, budowanie formy jest zawsze fascynujące. On widział, czuł więcej niż inni i do końca chciał to wykorzystywać. To jest artysta, który odpowiada XX wiekowi. Podczas drugiej wojny światowej został w Paryżu, widział pewne rzeczy na własne oczy. Jest taka praca z tego okresu „Kot, który zjada ptaka” – przedstawia kota, który rozdziera jeszcze żyjącego ptaka. Obraz jest koszmarny. Ale Picasso maluje tego rodzaju obrazy w momencie, gdy faszyzm zaczyna wyciągać swoje łapy po okoliczne kraje, gdy powstają obozy koncentracyjne.
Jeżeli wskazuje pani na Picassa jako na najwybitniejszego twórcę XX wieku, to jacy artyści byliby na kolejnych miejscach?
Z tym jest problem. Picasso jest najbardziej wyrazisty. On się zmaga z materią nagromadzoną przez dziewiętnaście wieków. Całym sobą chłonie rzeczy, jakby wiedział co będzie. Stąd się wzięła choćby „Guernica” – obraz, który robi ogromne wrażenie, przeraża, zapowiada to co się potem wydarzyło. Picasso był jednocześnie zaangażowany i niezaangażowany. Do lat 70. tworzy nowe rzeczy. Trudno mi znaleźć artystę, który by temu dorównał, dziś umiał w taki sposób nawiązywać w sztuce do tego co się dzieje na świecie. A przecież dzieją się rzeczy okropne. Nie widzę też takich, którzy zapowiadają nowe rzeczy. Tych, którzy po raz kolejny ruszyliby bryłę z posad świata.
Wystawa „Picasso”
Muzeum Narodowe w Warszawie
12.10.2023–14.01.2024
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Jak oglądać wystawę klasyka fotografii, który był jednocześnie ceniącym metaforyczność, uważnym portrecistą i lirycznym pejzażystą, budowniczym legendy epoki klasycznego dziś kina oraz eleganckiej mody ocierającej się o sztukę i sztuki ocierającej się o modę? Który jednocześnie nie poddawał się blichtrowi,...
Muzeum Warszawy, niedługo po paryskim Centre Pompidou, pokazuje wystawę prezentującą twórczość Moshego Vorobeichica, znanego też jako Moi Ver. Odkryty na nowo wybitny awangardowy fotograf, malarz i grafik, absolwent Bauhausu, mieszkaniec Wilna, Paryża, Tel Awiwu, pozwala spojrzeć na dzieje I poł....
Ta wystawa – poświęcona pracy tkaniny artystycznej, zarówno polskiej, jak i światowej – została przygotowana w ramach międzynarodowego projektu „Struktury przeplatania. Tkanina jako materiał, nośnik, metoda”. W tym programie naukowo-wystawienniczym obok Centralnego Muzeum Włókiennictwa w Łodzi, gdzie jest prezentowana, biorą także...