NieWĄSkie spojrzenie. Ceny z kapelusza
Fot. PETER MACDIARMID / GETTY IMAGES
Wywiady

NieWĄSkie spojrzenie. Ceny z kapelusza

Katarzyna Wąs i Leszek Wąs, czyli doradczyni w dziedzinie zakupu dzieł sztuki oraz marszand i kolekcjoner, a prywatnie córka z ojcem, w naszej stałej rubryce „NieWĄSkie spojrzenie” rozmawiają o obiektach dostępnych na aukcjach, ich historii i wartości. Tym razem na tapet wzięli czapkę Napoleona z kampanii polskiej, która stała się punktem wyjścia do rozmowy o nakryciach głowy, ich znaczeniu, cenach i przemianach społecznych, które symbolizują.

Fot. SCOTT BARBOUR / GETTY IMAGE
NieWĄSkie spojrzenie. Ceny z kapelusza
Chapeau d’Amour zaprojektowany przez Louisa Mariette’a, Londyn, 2004.

Katarzyna Wąs: W 2021 roku w Sotheby’s kapelusz Napoleona z kampanii polskiej sprzedał się za 1,4 miliona dolarów i nie było to wcale ani najdrożej sprzedane napoleońskie nakrycie głowy, ani kapelusz jako taki. Tytuł tegoż należy do Chapeau dAmour zaprojektowanego w 2004 roku przez Louisa Mariette’a. Kapelusz ten, wykonany z brylantów i platyny, jest wyceniony na 2,7 miliona dolarów, ale to jego wartość określona przez producentów, a nie zweryfikowana przez rynek aukcyjny. Muszę przyznać, że ceny te naprawdę robią wrażenie. Rekordowa sprzedaż aukcyjna czapki Napoleona to 2,4 mln dolarów w 2014 roku. Kapelusza! Bicorne’a! Jak zwał, tak zwał. O czapkę tu chodzi czy jednak właściciela?

Leszek Wąs: Zdecydowanie o właściciela. Pamiątki po ważnych postaciach historycznych są bardzo poszukiwane przez prywatnych kolekcjonerów i muzea. Dotyczy to oczywiście nie tylko nakryć głowy, ale ta kategoria ma szczególnie liczne grono wyznawców – tym bardziej jeśli mamy do czynienia z obiektem związanym z wojskowością. Kapelusz Napoleona to właśnie idealne połączenie tych warunków i stąd takie ceny.

Fot. MUZEUM NARODOWE W KRAKOWIE / DOMENA PUBLICZNA
NieWĄSkie spojrzenie. Ceny z kapelusza
Zygmunt III Waza, medal z trzema wieńcami, złoto, 1588 r., Muzeum Narodowe w Krakowie.

K.W.: Ubranie jako element stroju to nie tylko ochrona przed warunkami atmosferycznymi, lecz także przecież symbol statusu społecznego, oznaka godności czy funkcji urzędowej i w końcu ozdoba.

L.W.: Szczególnie istotną funkcję pełniły nakrycia głowy noszone przez władców. Można rozpocząć taki historyczny przegląd od wieńca z liści laurowych, przez różnego rodzaju korony, mitry książęce, kapelusze elektorskie, a skończyć na tiarach papieskich, piuskach biskupich czy kapeluszach kardynalskich, symbolizujących władzę religijną. Bardzo interesujący przykład kapelusza noszonego przez polskiego króla Zygmunta III pokazuje medalowy talar bity za jego panowania… Zresztą monety i medale to wspaniała galeria przeróżnych nakryć głowy noszonych przez osoby portretowane na tych małych dziełach sztuki.

Fot. BETTMANN ARCHIVE / GETTY IMAGES
NieWĄSkie spojrzenie. Ceny z kapelusza
Model kapelusza Elsy Schiaparelli z czerwonej satyny, z wizjerem na oko ozdobionym diamentową brwią Van Cleef & Arpels, 1949 r.

K.W.: Ach, ty i twoja miłość do medalierstwa! Tyle wątków zawartych w jednym małym metalowym obiekcie. Wracając do samych nakryć głowy, to element stroju nie tylko ludzi uprzywilejowanych, którym były poświęcane wspomniane medale.

L.W.: Oczywiście, w odróżnieniu od wizerunków na monetach czy medalach nakrycia głowy zwykłych śmiertelników z dawnych czasów możemy oglądać na obrazach. Od czasów renesansu, kiedy tematyka świecka zajmuje coraz ważniejsze miejsce w twórczości artystów, możemy podziwiać portrety uczonych humanistów, mieszczan, kupców. W późniejszych wiekach pojawiają się na obrazach coraz niższe warstwy społeczne i – co dla naszego dzisiejszego tematu ważne – prawie zawsze w jakiś nakryciach głowy.

Fot. GEORGE SAAD/ ULLSTEIN BILD / GETTY IMAGES
NieWĄSkie spojrzenie. Ceny z kapelusza
Elsa Schiaparelli, 1937 r.

K.W.: Czas mijał, forma przedstawień reprezentacyjnych nieco się zmieniała, ale to prawda, że jednym z ważniejszych elementów mówiących o portretowanej osobie było to, co ma na głowie. Wiek XIX i początek XX to pean na cześć kapeluszy – dostojnych dam, eleganckich dżentelmenów, flanerów i bon vivantów. Przekrzywiony na głowie kapelusik lekko zmęczonej życiem niewiasty również sporo mówił o jej statusie. Jakże umiejętnie żonglerkę nakryciami głowy wykorzystywał Jacek Malczewski w swoich licznych autoportretach, czasami różniących się od siebie jedynie tym, w czym aktualnie przedstawił się na głowie. Kapelusz poza samą zmianą fryzury i przywdzianiem spodni stał się również symbolem emancypacji kobiet. Wielkie ronda przysłaniające skromne lica tajemniczej, wiktoriańskiej arystokratki zmieniły się w chłopięce toczki femme fatale. To właśnie ten obszar chyba najmocniej jest eksploatowany rynkowo i kolekcjonersko. Kapelusz jako artefakt związany z przemianami społecznymi i kunsztem sztuki modniarskiej lub ze sztuką jako taką, by wymienić ekscentryczne projekty Elsy Schiaparelli. To włoska projektantka, która zrewolucjonizowała kobiecą modę. Tu ciekawostka z innej bliskiej ci dyscypliny, a mianowicie… tenisa! Jednym z większych skandali był jej projekt podzielonej spódnicy, zaprojektowanej specjalnie na rozgrywki na Wimbledonie, dla hiszpańskiej tenisistki Lilí Álvarez w 1931 roku. Schiaparelli zasłynęła jednak z kolekcji… kapeluszy! Do ich zaprojektowania zaprosiła osoby z kręgów, w których się obracała, czyli surrealistów i dadaistów. Tym sposobem jej najsłynniejsza kolekcja kapeluszy „Shoe” (ang. but) z 1937 roku jest efektem współpracy z Salvadorem Dalim. Nakrycia głowy w wydaniu Elsy przypominały oczywiście buty. Wraz ze zmianami społecznymi i z ufunkcjonalizowaniem ubioru epoka kapeluszy minęła. Pozostały w obszarach społecznego symbolu w czasie chociażby wyścigów konnych. Szkoda. Pamiętam jeszcze dobrze piękny, zamszowy kapelusz dziadka Huberta w naszym domu. Ale ciebie w kapeluszu sobie nie przypominam, zresztą unikałeś, o ile nie było dużego mrozu, wszelkich nakryć głowy… co z resztą zostało ci do dzisiaj. Przeprosiłeś się może nieco ze słomkowym kapeluszem na lato – jak przystało na amatora południowych klimatów. Jaki jest twój osobisty stosunek do kapelusza?

L.W.: To prawda, choć może cię zaskoczę – o produkcji kapeluszy dowiedziałem się już sporo w czasie nauki w szkole podstawowej.

W mieście, gdzie spędziłem dzieciństwo, czyli Skoczowie – choć nie była to duża miejscowość, ale znajdowało się w niej wiele zakładów przemysłowych z różnych branż – funkcjonowała też fabryka produkująca kapelusze. Mówiło się na nią Hikel bez głębszego zastanowienia dlaczego, bo jej oficjalna nazwa brzmiała inaczej, tak „socjalistycznie” rozwlekle.

Dopiero kiedy zacząłem interesować się historią, dowiedziałem się, że do 1945 roku była to filia zakładów założonych w 1799 roku przez rodzinę Huekel w Neutitschein na Morawach (obecnie Nowy Jiczin). Zakłady te działają do dzisiaj pod nazwą Tonak, są podobno jedną z najstarszych, nieprzerwanie działających fabryk na świecie. W sklepie firmowym, mieszczącym się przy pięknym, podcieniowym rynku, kupiłem niedawno swoją pierwszą panamę. Poszedłem zresztą śladami Roberta Makłowicza, wielbiciela nie tylko dobrej kuchni, lecz także kapeluszy oraz śp. ck Austro-Węgier.

Fot. BRIAN RASIC / GETTY IMAGE
NieWĄSkie spojrzenie. Ceny z kapelusza
Muzeum Kapeluszy w Nowym Jiczinie.

K.W.: W Nowym Jiczinie właśnie dzięki obecności tej fabryki znajduje się również fantastyczne muzeum kapeluszy. Zresztą produkcja tych nakryć głowy i sklep nadal są przecież w Skoczowie. Ale takiego muzeum w Polsce nie uświadczysz.

L.W.: Nie ma takiego muzeum, ale jeśli już o kolekcjach i zbiorach mowa, to wróćmy na chwilę do historii i do koron… Polska jest chyba jedynym dawnym królestwem o statusie mocarstwa, które nie posiada historycznych insygniów królewskich, a więc i koron.

Fot. BRIAN RASIC / GETTY IMAGE
NieWĄSkie spojrzenie. Ceny z kapelusza
Freddie Mercury podczas koncertu Queen, Belgia, 1986 r.

K.W.: O ile pamiętam nie ma ich również Francja… ale można powiedzieć, że pozbawili się ich własnymi rękoma, zostały zniszczone w czasie rewolucji.

L.W.: Nasza historia jest bardziej tragiczna, rabunek skarbca koronnego na Wawelu przez Prusaków w 1795 roku pozbawił Polskę najcenniejszych relikwii narodowych.

Warto przypomnieć, że polskie regalia przetopiono w Berlinie w 1809 roku, a dwa lata później pozyskane złoto użyto do bicia monet.

Swoją drogą takie monety powinny być pokazywane w obecnym skarbcu na Wawelu jako swoiste memento! Nigdy nie natrafiłem na w miarę sensowne wytłumaczenie swoistej bierności Polaków w obronie skarbca koronnego. Nie pomyślano o wywiezieniu skarbów z Krakowa w obliczu zbliżającej się klęski insurekcji np. na Jasną Górę. W czasie wojen ze Szwedami w połowie XVII wieku skarbiec ukryto skutecznie na zamku w Lubowli na Spiszu. W czerwcu 1794 roku poddano Kraków bez walki, a później – gdy Prusacy zajęli miasto – nie od razu zrabowano skarbiec. Nie słyszałem, by podjęto jakieś próby jego ukrycia… W 1807 roku, gdy polskie regalia jeszcze istniały przechowywane w Berlinie, pojawiła się szansa, by wynegocjować ich zwrot w ramach pokoju zawartego w Tylży (traktaty Napoleona z Rosją i pokonanymi Prusami), ale widocznie strona polska nie miała wystarczających argumentów, by wymóc to na Francuzach. No i tak nasze złoto dźwięczy dzisiaj tylko w złotych Friedrichsdorach z 1811 roku.

Fot. BRIAN RASIC / GETTY IMAGE
NieWĄSkie spojrzenie. Ceny z kapelusza
Muzeum Kapeluszy w Nowym Jiczinie.

K.W.: A Ty znowu o numizmatyce… Pozostając jednak w temacie koron – we wrześniu Sothebys będzie sprzedawało koronę dość nietypową, ale jak najbardziej królewską. Na kilku aukcjach kolekcjonerzy będą mieli bowiem okazję wejść w posiadanie pamiątek po wokaliście kultowego zespołu Queen. Wśród wielu skąpych, cekinowych wdzianek Freddiego Mercury’ego znalazł się jego spektakularny kostium z trasy koncertowej „Magic” z 1987 roku. Korona wraz z płaszczem jest estymowana między 60 a 80 tysięcy funtów. Czekam na tę aukcję z wypiekami! Ale zejdźmy na ziemię… Oprócz rekordów cenowych osiąganych przez nakrycia głowy sławnych osób na światowym rynku collectibles pewno zdarzają się bardziej prozaiczne oferty. Nie sposób nie wspomnieć również o wspaniałych pudłach na kapelusze, które są często dziełami sztuki samymi w sobie, bardzo chętnie kupowanymi przez kolekcjonerów. Taki kapelusz w oryginalnym pudle to dopiero kąsek! Na co zwróciłbyś uwagę?

L.W.: W Polsce przede wszystkim wszelkie przedmioty związane z wojskowością. Na rynku niemieckim funkcjonują specjalistyczne domy aukcyjne, w których ofercie oprócz dawnej broni można znaleźć również wojskowe nakrycia głowy – od hełmów z różnych epok i różnorodnych formacji po takie ciekawostki jak kapelusz z XVII wieku (z okresu wojny trzydziestoletnie) wykonany z… żelaza.

K.W.: Czyli memorabilia i militaria. Świeckie relikwie per contactum. Nie sposób nie mieć takich skojarzeń: buty Michaela Jordana za jakieś miliony jako swoista relikwia dotykowa.

L.W.: Dobre porównanie. Rynek takich „memorabiliów dotykowych” po znanych sportowcach, muzykach czy innych gwiazdach jest szczególnie aktywny w USA, co swoją drogą wiele mówi o amerykańskiej kulturze. W Europie jest bardziej nakierowany na historię.

K.W.: Taki rynek, jaka historia. My mamy kapelusz Napoleona, a Amerykanie skarpety Jordana – i wcale tego nie oceniam. To już po prostu zupełnie inna historia.

Fot. Dzięki uprzejmości autorów
NieWĄSkie spojrzenie. Ceny z kapelusza
Katarzyna Wąs i Leszek Wąs.

Tekst pochodzi z numeru 8/2023 kwartalnika “Spotkania z Zabytkami”

Katarzyna Wąs

Historyczka sztuki i doradczyni w zakupach dzieł sztuki oraz tworzenia kolekcji. Pracowała w państwowych i prywatnych instytucjach wystawienniczych. Wykłada zagadnienia związane z kolekcjonerstwem w Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza-Modrzewskiego.

Popularne

Design na kartki

Joanna Regina Kowalska, kurator Kolekcji Tkanin i Ubiorów Muzeum Narodowego w Krakowie, opowiada o modzie i wzornictwie na wystawie „Nowoczesność reglamentowana”. Po świetnie przyjętej wystawie „Modna i już! Moda w PRL” w 2015 roku, wraca Pani do wątków modowych tej...