Rzeźba Janka Simona, "Meta Folklore v0.4”, druk 3D.
Fot. dzięki uprzejmości galerii Raster, Warszawa.
Ludzie

NieWĄSkie spojrzenie. Dawność współcześnie ma się dobrze

Katarzyna Wąs i Leszek Wąs, czyli doradczyni w dziedzinie zakupu dzieł sztuki oraz marszand i kolekcjoner, a prywatnie córka z ojcem, w naszej stałej rubryce „NieWĄSkie spojrzenie” rozmawiają o obiektach dostępnych na aukcjach, ich historii i wartości. Tym razem tropią dawność i tradycję sztuki w dziełach artystów, których prezentowano w galeriach podczas Warsaw Gallery Weekend 2023.

Ostatni weekend września spędziłaś intensywnie na przemierzaniu szlaku warszawskich komercyjnych galerii w czasie trwającego kilka dni Warsaw Gallery Weekend. 37 biorących w nim udział galerii, ponad 40 wystaw, a do tego spotkania, koncerty, nie wspomnę o nocnym życiu. Brzmi imponująco!

Tak! Muszę przyznać, że tegoroczna już 13. edycja zaskoczyła chyba wszystkich. To jak dla mnie najważniejsze święto sztuki współczesnej w Polsce. Nie mówię o samej jakości prezentowanej sztuki, ale o atmosferze, frekwencji i świetnej organizacji. Jak zwykle było kilka galerii spoza samej stolicy – Krupa Gallery z Wrocławia, Piana czy Szaber z Krakowa, ale też dwie gościnne z Ukrainy – Voloshyn i The Naked Room.

WGW stało się już na tyle okrzepłe, że doczekało się młodszego brata, czyli Fringe, który prezentuje niezależne, często niekomercyjne przestrzenie sztuki i projektów satelickich, jak chociażby Crash Club. Ten ostatni był mocno trashową wystawą młodego pokolenia, zorganizowaną przez międzynarodowe grono artystów w opuszczonej przestrzeni dawnego społemowskiego sklepu na Pradze. Mocno wzorowany na Basel Social Club – wystawy zorganizowanej w starej fabryce majonezu, która miała nieco spuścić powietrza z nadmuchanego balonika głównych targów Art Basel. Dużą satysfakcję sprawia, gdy widzisz tłumy ludzi w każdym wieku, z charakterystyczną czerwoną mapką WGW, którzy wchodzą w najobskurniejsze podwórka, w które nigdy by nie weszli, bo właśnie tam znajduje się „ta super ciekawa galeria”.

Sama miałaś kilka oprowadzań i zobaczyłaś chyba wszystko! Jakie masz spostrzeżenia? Jakieś wnioski?

Niezmiennie, że rynek komercyjny malarstwem stoi. Zresztą nie tylko przecież w Polsce. Jednak faktycznie uderzyło mnie to, że zobaczyłam tak mało wystaw fotografii, rzeźby czy bardziej eksperymentalnych projektów. Ale to bardziej świadczy nie o kondycji polskiego rynku, ale o tym, co chcą kupować osoby kolekcjonujące. Jaka jest otwartość na bardziej angażujące prace. Ale nie o tym chciałam mówić, bo to rozmowa na zupełnie inny temat. Uderzyła mnie duża ilość elementów sztuki dawnej, mimo że wcale wystaw sztuki dawnej nie było.

Fot. Janusz Sobolewski / Forum
NieWĄSkie spojrzenie. Dawność współcześnie ma się dobrze
Bydgoszcz, 1977 r. Teofil Ociepka (1891-1978) – polski malarz samouk i teozof- w jego mieszkaniu.
Fot. Marek Skorupski / Forum
NieWĄSkie spojrzenie. Dawność współcześnie ma się dobrze
Teofil Ociepka – malarz prymitywista i teozof. Jeden z przywódców Janowskiej Gminy Okultystycznej. Autoportret ze zbiorow Muzeum Etnograficznego w Warszawie.

Były tylko osoby tworzące aktualnie? To chyba dość… nudne i jednowymiarowe.

Nie przesadzałabym, ale faktycznie zabrakło nieco głębszych kontekstów, choć było kilka znakomitych punktów programu, sięgających po nieżyjących już twórców lub przynajmniej starsze pokolenie.

Galeria Monopol przypomniała, a w zasadzie wyprowadziła z obiegu sztuki naiwnej prace Teofila Ociepki, śląskiego przedstawiciela malarstwa naiwnego. Członka Janowskiej Gminy Okultystycznej, którą tworzył wraz z Ewaldem Gawlikiem i Erwinem Sówką. W swoich malarskich pracach dokonywali niezwykłego połączenia otaczającego ich przemysłowo – górniczego krajobrazu z lokalnymi wierzeniami i fantastycznymi elementami. To jest wart uwagi za przeproszeniem realizm magiczny, a nie to, co wielu współczesnych twórców w Polsce próbuje sprzedawać pod tym szyldem. Obrazy Ociepki, zestawione zostały z pracami doskonałego Tomka Mroza i Bartłomieja Hajduka, zbudowały jedną z lepszych wystaw WGW.

Odważną wystawę prac, ale też pojedynczych elementów czy wręcz destruktów kultowego duetu lat 80. Kijewski / Kocur, pokazała Propaganda.

Klasykę gatunku pokazała również galeria Olszewski prezentując fenomenalne i tak wciąż nowoczesne fotografie Witkacego. Dadaistyczne zabawy z przyjaciółmi uwiecznione aparatem będące antidotum na gęstniejącą rzeczywistość lat. 30 XX wieku. Brzmi znajomo, hm?

Fot. dzięki uprzejmości galerii Olszewski, Warszawa.
NieWĄSkie spojrzenie. Dawność współcześnie ma się dobrze
Stanisław Ignacy Witkiewicz, z wystawy “Chlust”, galeria Olszewski.

Niestety aż za bardzo. Wspominałaś również o dość niezwykłej wystawie Ani Orłowskiej w Gunia Nowik Gallery pod tytułem „Zaświaty”, zaaranżowanej we wnętrzach Muzeum Ziemi. Czy dobrze mi się wydaje, że to kolejna odsłona jej projektu, który prezentowany był w BWA Wrocław, w budynku Dworca Głównego i małym drewnianym kościółku św. Jana Nepomucena w Parku Szczytnickim? Ciekawe miejsca na prezentację wystawy.

Zgadza się. To przeniesiona wystawa z kościółka powiększona o starsze prace Orłowskiej. Wystawa mówi o zaświatach, w których czas zakrzywia się, a chronologia przestaje mieć znaczenie. Dlatego fotografie i obiekty z najnowszego projektu, opowiadającego o dziejach śląskiej rodziny autorki, zostały pomieszane ze zdjęciami z wcześniejszych cykli dotyczących pałaców, architektury Nowej Huty czy „poniemieckich” cmentarzy. Prace Anny Orłowskiej mieszają się z eksponatami muzeum – skamielinami, archeologicznymi znaleziskami, kłem mamuta, rudami żelaza, tworząc mise-en-scène , które posłużyło jako tło do snucia opowieści o starym rodzinnym młynie we wsi Sandowitz.

Fot. Adrian Grycuk/CC BY-SA 3.0 PL/Wikimedia.org
NieWĄSkie spojrzenie. Dawność współcześnie ma się dobrze
Muzeum Ziemi, willa Pniewskiego w Warszawie, 2022r.

Nie wiem czy wiesz, ale szczytnicki kościółek był elementem Wystawy Stulecia zorganizowanej w 1913 roku (prezentowała m.in. historię Śląska) w części poświęconej sztuce cmentarzy i ogrodów. Sam budynek pochodzi z połowy XVII wieku i pierwotnie stał w Alt Cosel. Wokół został zaaranżowany nawet typowy wiejski cmentarz, na którym ustawiono również średniowieczny krzyż pokutny – jest tam z resztą do dzisiaj. To na tę samą wystawę wzniesiono Halę Stulecia. A żeby dodać miejscu pikanterii to kroniki kryminalne donoszą, że w latach 50. posłużył za dziuple złodziei, którzy ukryli w nim skradzione obrazy z Muzeum Narodowego… ale już te polskie.

A no właśnie… warszawska odsłona miała miejsce w Muzeum Ziemi PAN, czyli dawnym domu architekta Bohgdana Pniewskiego. To dopiero jest miejsce! Tak na marginesie grozi mu zamknięcie i sprzedanie obiektu deweloperowi. Oryginalny budynek, wzniesiony w latach 1779-1781 według projektu Szymona Bogumiła Zuga, był siedzibą loży masońskiej. Służył również jako jeden z licznych jak się okazuje w Warszawie jardin de plaisir. Tuż przed wojną, w latach 1934-35, przebudował go gruntownie jego ówczesny właściciel, czyli Pniewski. Zrobił to z rozmachem, bo budował dom dla siebie. Cudem wojna zniszczyła tylko część budynku i w dużej mierze zachował on swój unikatowy charakter. Na marmurowej posadzce zachowała się nawet zakrzepła krew powstańca. Od 1966 roku służy za siedzibę tego dziwnego, acz zachwycającego muzeum. Może ta powstańcza krew jeszcze do czegoś się przysłuży i uratuje budynek od przejęcia go w deweloperskie szpony, bo taki „świadek” to jednak się liczy.

Czyli jednak elementów sztuki  nieaktualnej trochę było. Jeśli nie per se to w miejscach ich ekspozycji.

Mówiąc o sztuce dawnej, miałam raczej na myśli tę „dawną – dawną”, a nie ledwo przykurzoną. Sztuka aktualna bierze z dawnych epok garściami!

Fot. Bartosz Górka
NieWĄSkie spojrzenie. Dawność współcześnie ma się dobrze
Wojciech Ireneusz Sobczyk, “Portret trumienny XVII” z cyklu Danse Macabre, 2023 r., kolaż,122 x 74 cm (wymiary ramy: 128 x 80 cm).
Fot. Wojciech Ireneusz Sobczyk
NieWĄSkie spojrzenie. Dawność współcześnie ma się dobrze
Wojciech Ireneusz Sobczyk- Świat XIII z cyklu Danse Macabre – porcelana, ceramika – 2023 – 88x44x44cm

Czyli chcesz powiedzieć, ze najbardziej lubimy słuchać tych melodii, które już znamy?

Nie do końca. Raczej to, że charakterystyczną cechą sztuki aktualnej jest kręcenie w tym kotle motywów, symboli, kodów kulturowych i gotowanie z niej zupełnie innej potrawy. Muszę przyznać, że całkiem smacznej i zaskakującej, bo często atrakcyjnej wizualnie ale i dla tych bardziej wnikliwych bogatej o dodatkowe warstwy znaczeniowe.

Chociażby porcelanowe obiekty i kolaże Wojciecha Ireneusza Sobczyka będące pięknymi elementami dekoracyjnymi, przywołują swoim kształtem elementy Kunstkamer i portrety trumienne. W pracach z cyklu “Danse Macabre”, prezentowanych przez galerię Leto, miksuje staropolską kulturę sarmacką z ludową, ukazując ponadczasową prawdę nie tylko o ostateczności rzeczy, ale raczej jej zmienność i cykliczność, odnosząc je do procesów zachodzących we Wszechświecie.

Podobnie, czyli jako nośnik uniwersalnych, ponadczasowych znaczeń, wykorzystana została sztuka dawna w pracach Sławomira Elsnera i Owe Wittwera, pokazywanych w galerii Szydłowski. Obaj artyści w swoich rysunkowych i malarskich obrazach wykorzystują dzieła dawnych mistrzów.

Elsner z niezwykłą precyzją i przy zachowaniu formatu oryginału przerysowuje zabytkowe dzieła, zatracając jednak zupełnie ich ostrość.

Wittwer z kolei przy użyciu akwareli wprowadza drobne gesty np. maluje obraz w negatywie lub wymazuje z nich pojedyncze postaci, odkształcając tym samym ich znaczenie. Artyści opowiadają o cienkiej granicy pomiędzy koniecznym zapominaniem o cierpieniu, bólu i poniesionej krzywdzie koniecznym do zdrowego funkcjonowania na co dzień a wartością pamięci o poczynionych błędach by nie powtarzać ich w przyszłości. Cenna wskazówka dla wielu propagandowych narodowo-martyrologicznych narracji.

Wszyscy wymienieni przez Ciebie artyści używają klasycznych technik do interpretowania dawnej sztuki – rysunek, akwarela, czy porcelana. Ta ostatnia przypomina mi o doskonałych figurkach kolektywu AES + F z cyklu „Europe – Europe”, które widziałem na wystawie „Szaleństwo rokoka” w Czterech Kopułach we Wrocławiu. Z zachowaniem kunsztu miśnieńskich rodzajowych, dworskich scenek artyści skomponowali utopijne spotkania ponad podziałani – policjantka obnaża pierś przed arabskim bojówkarzem, neonazistka czule dotyka pejsów Chasyda, biznesmen brata się z pracownicami fabryki. Z resztą pomysł wprowadzenia sztuki nowoczesnej na tę wystawę, z małymi wyjątkami uważam za bardzo trafiony.

Czasem użycie określonej techniki jako świadomego cytatu również ma znaczenie.

1. Fot. Bartosz Górka
2.
Widok wystawy w Krupa Gallery, Paweł Baśnik, "Dying Gaia".
Paweł Baśnik, "Dying Gaia".

Paweł Baśnik, którego wystawę zaprezentowała Krupa Gallery posługujący się jak najbardziej klasycznym malarstwem odmalowuje nadciągający nowy świat późnego antropocenu, w którym zacierają się binarne podziały na naturę i kulturę. Na jego obrazach zobaczysz hybrydyczne twory przywołujące jednocześnie świat antyczny i digitalowy. Najbardziej „klasyczny”, pozbawiony cyfrowych udziwnień okazał się na wystawie obraz „Umierająca Gaia”, do którego stworzenia artysta użył sztucznej inteligencji. Czyżby technika była bardziej konserwatywna niż ludzki umysł? AI w swoich para-etnograficznych pracach użył również Janek Simon (wystawa w Raster), który w realizowanym od kilku lat projekcie Meta Folklore miksuje przez stworzoną sieć neuronową typu Gan wizerunki nieakademickich rzeźb kultur z całego świata. Wygenerowany obraz drukowany jest drukarką 3D tworzy uniwersalne, antykolonialne i transkulturowe totemy-pomniki.

Fot. dzięki uprzejmości galerii Raster, Warszawa.
NieWĄSkie spojrzenie. Dawność współcześnie ma się dobrze
Janek Simon, “Meta Folklore v0.4”, 2023, druk 3D, polymer PLA, 238 × 56 × 40 cm

Brzmi ciekawie, ale czy dla osoby która nie zna tych kontekstów prace te są zrozumiałe lub chociaż atrakcyjne?

Po pierwsze rynek potwierdza, że sztuka współczesna cieszy się wielkim zainteresowaniem klientów i klientek. Po drugie, dużo bardziej istotne, wielką zaletą dobrej sztuki współczesnej jest to, że pozostawia ona niezwykle szerokie spektrum interpretacji widzowi. Z resztą czy inaczej jest ze sztuką dawną? Pojadę ostro… Weźmy taką  Piękną Madonnę Toruńską – zaginioną z resztą. Dla większości to po prostu dużej klasy artystycznej figura Matki Boskiej z Dzieciątkiem – a ja widzę w niej poza całym kontekstem stylistycznym tzw. pięknych madonn charakterystycznych dla stylu pięknego około 1400, przedstawienie korelacji między Starym i Nowym Testamentem (konsola, na której stoi rzeźba przedstawia Mojżesza czyli reprezentanta starego porządku). Krzew gorejący, w postaci którego ukazał się Bóg Mojżeszowi był interpretowany jako symbol niepokalanego poczęcia Marii, etc. itd. Mogę tak długo. Użyję Twoich słów, które słyszę od dziecka: “Tym więcej widzisz, im więcej wiesz”. Dopowiem tylko: „ale jak nie wiesz to też jest ok… choć nawet nie wiesz, ile tracisz”.

Leszek Wąs

Marszand i kolekcjoner, znawca rzemiosła artystycznego, prowadzący galerię w Bielsku-Białej. Wiceprezes Stowarzyszenia Antykwariuszy i Marszandów Polskich.

Katarzyna Wąs

Historyczka sztuki i doradczyni w zakupach dzieł sztuki oraz tworzenia kolekcji. Pracowała w państwowych i prywatnych instytucjach wystawienniczych. Wykłada zagadnienia związane z kolekcjonerstwem w Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza-Modrzewskiego.

Popularne