Atlas anatomii narodowej
Fot. Henryk Rosiak / Forum
Artykuły

Atlas anatomii narodowej

Z tego artykułu dowiesz się:
  • gdzie chowano serca polskich królów
  • jak o serce Kościuszki walczył Verdi
  • czyje serce sąsiaduje z sercem Chopina

Czaszka św. Stanisława, kość z przedramienia św. Wojciecha, fragment kości żebrowej św. Stanisława Kostki – to jedne z wielu relikwii znajdujących się w polskich świątyniach. Szczególną rolę w katolickim kulcie szczątków świętych odgrywało serce. Zgodnie z tradycją chrześcijańską uważano je za siedzibę duszy – stąd urny z tym narządem nazywano niekiedy „mogiłą duszy”. Pierwsze znane nam serce, które stało się relikwią, to serce św. Bonifacego, apostoła Niemiec, które spoczęło w mogunckiej katedrze.

Fot. Biblioteka Narodowa Polona
Atlas anatomii narodowej
Maksymilian Rose, “Mózg Józefa Piłsudskiego”, cz.1, XVII, 1938 r.

Relikwie nie tylko świętych

Zwyczaj osobnych pochówków serc w średniowiecznej Europie objął także biskupów i królów. W Polsce przyjął się on dość późno: prawdopodobnie pierwszym polskim królem, którego serce oddzielono od ciała, był Władysław Jagiełło. Jego serce pochowano w kościele w Gródku Jagiellońskim (dzisiejszy Horodok w Ukrainie), gdzie zmarł, a ciało przewieziono do Krakowa i pochowano w katedrze na Wawelu. Pochówki jego następców przebiegały z reguły wedle następującego schematu: królewskie ciało grzebano w krypcie na Wawelu, a serce w miejscu śmierci (i tak serce Jana Olbrachta znalazło się w Toruniu, a Zygmunta Augusta – w Knyszynie) lub miejscu królowi bliskim (np. w mieście, z którym był związany, lub w kościele, który ufundował).

W czasach sarmatyzmu zwyczaj ten upowszechnił się także wśród magnaterii i szlachty. Uroczystości pogrzebowe, pompa funebris, nabierały charakteru niemal teatralnych widowisk, trwały nieraz kilka dni, a dodatkowy pochówek nadawał tym ceremoniom splendoru. Jak pisał Władysław Łoziński: „Każdy szlachcic uważał to sobie za obowiązek pietyzmu składać do grobu drogą mu osobę z najokazalszą wystawą, najczęściej ponad stan i możność”. Jeszcze dosadniej wyraził się Jan Stanisław Bystroń: „Nie tyle śmierć, jak raczej pogrzeb stawał się ruiną niejednego gospodarstwa”.

Chcesz być na bieżąco z przeszłością?

Podanie adresu e-mail i kliknięcie przycisku “Zapisz się do newslettera!” jest jednoznaczne z wyrażeniem zgody na wysyłanie na podany adres e-mail newslettera Narodowego Instytutu Konserwacji Zabytków w Warszawie zawierającego informacje o wydarzeniach i projektach organizowanych przez NIKZ. Dane osobowe w zakresie adresu e-mail są przetwarzane zgodnie z zasadami i warunkami określonymi w Polityce prywatności.

W XIX wieku pogrzeby, które przemieniały się w patriotyczne manifestacje i kult relikwii bohaterów czy zasłużonych twórców, stały się jednym z najważniejszych rytuałów dla narodu pozbawionego własnego państwa. Narodowe funeralia nabierały w Polsce charakteru wystąpień przeciw zaborcom, lecz pomijając tę antysystemową otoczkę, to całe zjawisko wpisywało się w szerszy europejski trend. Jak stwierdził Stanisław Rosiek w książce „Zwłoki Mickiewicza. Próba nekrografii poety”, w XIX wieku umarli znajdowali się o wiele bliżej żywych niż kiedykolwiek przedtem. Epokę tę zaczynają w Polsce wystawne pochówki księcia Józefa Poniatowskiego i Tadeusza Kościuszki.

Fot. Biblioteka Narodowa Polona
Atlas anatomii narodowej
Maksymilian Rose, “Mózg Józefa Piłsudskiego”, cz.1, I, 1938 r.

Początków tego funeralnego ożywienia możemy doszukiwać się także chwilę wcześniej, zaraz po rozbiorach – wtedy zaczęto zaglądać do krypt w poszukiwaniu narodowych pamiątek. Księżna Izabela z Flemingów Czartoryska stworzyła w puławskiej Świątyni Sybilii kolekcje „drogich ułomków”: fragmentów szkieletów królów Rzeczypospolitej. Cmentarnym zbieraczem był także Tadeusz Czacki, który m.in. wydobył rzekomą czaszkę Jana Kochanowskiego z trumny w kościele w Zwoleniu (współczesne badania udowodniły jednak, że była to czaszka kobiety). Poniżej kilka przykładów świeckich relikwii, które w Polsce XIX i XX wieku były otoczone szczególnym kultem i których losy są szczególnie zawiłe.

Fot. Biblioteka Narodowa Polona
Atlas anatomii narodowej
Maksymilian Rose, “Mózg Józefa Piłsudskiego”, cz.1, XXIX, 1938 r.

Kościuszko i sześciu żebraków

„Coś ty, Kościuszko, zawinił na świecie,

Że dwa cię głazy we dwu stronach gniecie (…)”

Norwid, pisząc te słowa, nie mógł przewidzieć, że pośmiertne losy szczątków naczelnika będą jeszcze bardziej skomplikowane niż tylko dwa groby w dwóch europejskich krajach. Kościuszko zmarł 15 października 1817 roku w Solurze – szwajcarskim miasteczku, w którym spędził ostatnie lata życia.

Tam też odbył się jego pierwszy pogrzeb: po sekcji zwłok ciało zostało zabalsamowane, serce umieszczone w spirytusie, a wnętrzności złożone do urny i pochowane na miejscowym cmentarzu. Zgodnie z życzeniem zapisanym w testamencie do grobu niosło ją sześciu żebraków.

Wieść o śmierci Kościuszki szybko dotarła do zniewolonej ojczyzny. W świątyniach wszelkich wyznań na terenie dawnej Rzeczpospolitej zaczęto odprawiać uroczystości i żałomsze za jego duszę. Już w grudniu 1817 roku obywatele Rzeczypospolitej Krakowskiej wyrazili życzenie, żeby to właśnie Kraków, jako „miejsce składu starożytności narodowych i najdroższych ojczyzny pamiątek posiadał prochy tego wielkiego w narodzie polskim męża”.

Fot. Biblioteka Narodowa Polona
Atlas anatomii narodowej
Maksymilian Rose, “Mózg Józefa Piłsudskiego”, cz.1, XXVII, 1938 r.

Pod koniec marca 1818 roku karawana wyruszyła z Solury do Ulm, stamtąd szczątki transportowano Dunajem do Wiednia i dalej drogą lądową do Krakowa. Przez dziewięć tygodni trumna była wystawiona w kościele św. Floriana na Kleparzu, gdzie adorowały ją tłumy pielgrzymów. 23 czerwca, po wielogodzinnych uroczystościach, ciało Kościuszki spoczęło w krypcie św. Leonarda na Wawelu, obok ks. Józefa Poniatowskiego.

Zawiłe były losy serca Kościuszki. W testamencie zapisał je córce swoich szwajcarskich gospodarzy, która była jego chrześnicą i uczennicą (a wedle niesprawdzonych pogłosek – nieślubną córką), Tadei Emilii Zeltner. Po ślubie zabrała ów spadek do posiadłości męża w Vezzi koło Mediolanu i umieściła urnę w rodzinnej kaplicy. Odziedziczyła ją jej córka, hrabina Anette Morosini, do której w latach 70. XIX wieku zgłosił się z propozycją zakupu tej cennej pamiątki Władysław Plater, założyciel Muzeum Polskiego w Rapperswilu. Rodzina nie chciała jednak się jej pozbyć, pertraktacje trwały kilkanaście lat, pomogło dopiero wstawiennictwo sławnych włoskich muzyków, Giuseppe Verdiego i Arrigo Boito.

W 1895 roku urna trafiła do Rapperswilu. Spirytus, w którym było dotąd zanurzone serce, zastąpiono specjalnym płynem, w którego skład wchodziła gliceryna, kwas karbolowy, sublimat i tynktura Benjoin. Urna została umieszczona w zaaranżowanej na ten cel kaplicy w zamkowej wieży.

Fot. Biblioteka Narodowa Polona
Atlas anatomii narodowej
Epitafium z urną z sercem Fryderyka Chopina w kościele św. Krzyża w Warszawie, 1939 r.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Sejm postanowił sprowadzić serce Kościuszki do kraju. 15 października 1927 roku urna – wraz z pozostałymi zbiorami muzeum w Rapperswilu, które wypełniły 14 wagonów specjalnego pociągu – została przewieziona do Warszawy. Prezydent Ignacy Mościcki zadecydował o tymczasowym (rozważano w tym czasie różne lokalizacje) umieszczeniu serca w kaplicy Zamku Królewskiego w Warszawie – siedzibie głowy państwa. Pozostawało ono tam aż do wybuchu II wojny światowej. W czasie okupacji ukryto je w katedrze św. Jana, zniszczonej w trakcie powstania. Odkopana spod gruzów urna nosiła ślady prób otwarcia. W PRL-u krążyła po różnych warszawskich zabytkach, aż wreszcie w 1984 roku powróciła do odbudowanego Zamku Królewskiego.

Fot. Biblioteka Narodowa Polona
Atlas anatomii narodowej
Maksymilian Rose, “Mózg Józefa Piłsudskiego”, cz.1, V, 1938 r.

Zaczątek panteonu serc

Chopin cierpiał na tafefobię, lęk przed pogrzebaniem żywcem, dlatego na łożu śmierci zapisał: „Kiedy mnie ten kaszel udusi, błagam Was, każcie otworzyć moje ciało, abym nie był żywcem pochowany…”. Miał wyrazić też pragnienie, żeby chociaż jego serce trafiło na Powązki lub do któregoś z warszawskich kościołów.

Paryski pogrzeb Chopina przypominał monarsze ceremonie. Cała uroczystość kosztowała niebagatelną sumę sześciu tysięcy franków. Do kościoła de la Madeleine wpuszczano jedynie za biletami wstępu: było ich trzy tysiące, a wśród żałobników stawiły się licznie elity życia kulturalnego Francji (nie wspominając o polskich emigrantach, którzy zjawili się ponoć „jak jeden mąż”), a mimo to i tak spory tłum zebrał się na zewnątrz budynku.

W świątyni rozbrzmiało „Requiem” Mozarta, o które kompozytor poprosił w testamencie, a także jego własna kompozycja: „Marsz żałobny” z sonaty b-moll. Na trumnę rzucono garść ojczystej ziemi, którą 20 lat wcześniej podarowali wyjeżdżającemu z Polski kompozytorowi przyjaciele.

Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Atlas anatomii narodowej
Pogrzeb serca Józefa Piłsudskiego w Wilnie. Uroczystości na cmentarzu na Rossie, 12.05.1936 r.

Serce zaś trafiło do Polski bez rozgłosu i spektakularnego konduktu pogrzebowego, a wręcz – jak chce legenda – zostało do Warszawy przemycone. Ludwika Jędrzejowiczówna, siostra kompozytora, miała przewieźć je przez granicę rosyjsko-pruską w szklanym słoju wypełnionym mocnym alkoholem ukrytym pod fałdami długiej sukni. Przez pięć lat przechowywała je w swoim mieszkaniu na Podwalu, gdy trwały pertraktacje z proboszczem kościoła św. Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu. Dlaczego zależało jej na akurat w tej świątyni? Był to kościół parafialny rodziny Chopinów, gdy mieszkali w Warszawie w pobliskiej oficynie pałacu Czapskich-Krasińskich. W końcu kościół ten kłopotliwy podarek przyjął, ale przez kolejne ćwierć wieku serce przechowywano w dolnym kościele i w zakrystii. Dopiero w 1880 roku staraniem Towarzystwa Muzycznego ufundowano tablicę epitafijną z cytatem z Ewangelii św. Mateusza: „Tam skarb twój, gdzie serce twoje” i inskrypcją „Fryderykowi Chopinowi – Rodacy”.

Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Atlas anatomii narodowej
Pogrzeb serca Józefa Piłsudskiego. Przeniesienie urny z sercem J. Piłsudskiego z dworca do Ostrej Bramy, 06.1935 r.

W tymże kościele znajduje się także serce noblisty Władysława Reymonta. Przed wojną planowano utworzyć w świątyni panteon serc zasłużonych dla polskiej kultury. Miało do niego również trafić serce Karola Szymanowskiego, lecz spłonęło w czasie powstania warszawskiego wraz z kaplicą sercanek na Ochocie. Poza tym wiemy o 12 innych sercach znajdujących się na terenie warszawskich kościołów. Przeważają serca królewskie i książęce: Jana III Sobieskiego w kościele Przemienienia Pańskiego przy ul. Miodowej (który władca ufundował za życia jako wotum dziękczynne za zwycięstwa w bitwach pod Chocimiem i Wiedniem), Michała Korybuta Wiśniowieckiego i jego matki Gryzeldy z Zamoyskich zamurowane w ścianach kościoła pokamedulskiego na Bielanach czy królowej Ludwiki Marii Gonzagi (żony dwóch władców: Władysława IV i Jana Kazimierza) w kościele wizytek na Krakowskim Przedmieściu.

Czy Piłsudski był genialny?

Dzień po śmierci marszałka Aleksandra Piłsudska przekazała adiutantowi odręczną notatkę:

„Na wypadek nagłej śmierci. Nie wiem, czy nie zechcą mnie pochować na Wawelu. Niech! Niech tylko moje serce wtedy zamknięte schowają w Wilnie, gdzie leżą moi żołnierze, co w kwietniu 1919 roku mnie jako wodzowi Wilno jako prezent pod nogi rzucili”.

Życzeniem marszałka było także sprowadzenie do Wilna zwłok jego matki, która została pochowana w Sugintach w Republice Litewskiej. Serce w Wilnie, ciało na Wawelu: pochówek nawiązujący do pogrzebów królewskich i gest o politycznym znaczeniu wpisujący się w jagiellońską wizję polityczną – symbolicznie łączący dwie dawne stolice Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Była to prawdopodobnie największa uroczystość pogrzebowa w historii Polski – w samym krakowskim kondukcie maszerowało ponad 100 tysięcy żałobników.

A co ze wspomnianym mózgiem? Został umieszczony w roztworze formaldehydu i soli karlsbadzkiej – Piłsudski postanowił przekazać go naukowcom. Sądził, że jako wybitna jednostka będzie ciekawym materiałem do badań, a także wierzył, że ma rozwinięte pewne zdolności jasnowidzenia i telepatii, które mogą być wywołane niestandardową budową mózgu.

Fot. Henryk Rosiak / Forum
Atlas anatomii narodowej
Warszawa, lata 50. Serce Tadeusza Kosciuszki w Muzeum Narodowym w Warszawie.

Kierownictwo naukowe tego przedsięwzięcia powierzono prof. Maksymilianowi Rosemu z Polskiego Instytutu Badań Mózgu w Wilnie. Jak zanotowano w protokole z posiedzenia komisji badawczej: „W ten sposób mózg człowieka genjalnego po raz pierwszy zostanie poddany badaniu architektonicznemu wedle najnowszych wymogów nauki”. Na tle epoki nie było to niczym niezwykłym – prace wileńskiego instytutu wpisywały się w ogólnoeuropejski trend odkrywania tajemnic ludzkiego mózgu ze szczególnym naciskiem na badania mózgów postaci uznanych za wybitne. Podobne placówki naukowe powstały wcześniej w Berlinie i Madrycie, w Moskwie radziecko-niemiecki zespół naukowców wnikliwie badał mózg Lenina.

Profesor Rose zmarł nagle na zawał w swoim laboratorium w 1937 1937 roku.

Prace zostały wstrzymane (w 1938 roku ukazał się pierwszy i jedyny tom podsumowujący prace komisji – zawierał on detaliczny opis mózgu Piłsudskiego), a ich kontynuację uniemożliwił wybuch wojny. We wrześniu 1939 roku mózg marszałka zaginął w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach.

Teorii na temat jego dalszych losów jest wiele: być może trafił do ośrodka badawczego w Moskwie lub Berlinie, został zakopany na terenie wileńskiego instytutu, ukryty w Warszawie i tam przepadł wśród zniszczeń powstania lub został potajemnie przekazany rodzinie.

Skomplikowane były także losy doczesnych szczątków innego architekta niepodległości i premiera II RP – Ignacego Jana Paderewskiego. Pianista zmarł w 1941 roku w Nowym Jorku. Pochowano go na cmentarzu dla bohaterów wojennych i zasłużonych w waszyngtońskim Arlington – tymczasowo, pod warunkiem postawionym przez Roosevelta, że jego szczątki wrócą do Polski, gdy tylko odzyska ona niepodległość. Stało się to jednak dopiero w 1992 roku, gdy George Bush przywiózł relikwie do Warszawy na pokładzie Air Force One i przekazał je Lechowi Wałęsie. Trumna spoczęła w krypcie katedry św. Jana. Bez serca – te zostało w Stanach. Po śmierci pianisty grupa bliskich mu osób zawiązała spisek defragmentacyjny – z myślą o przemyceniu zabalsamowanego serca do warszawskiego kościoła św. Krzyża. Ostatecznie, po amerykańskich peregrynacjach, urna trafiła w 1986 roku do głównego ośrodka religijnego Polonii: sanktuarium Matki Boskiej Częstochowskiej w Doylestown w Pensylwanii.

Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Atlas anatomii narodowej
Urna z sercem Józefa Piłsudskiego w specjalnym pociągu do Wilna, 1936 r.

Kciuk Fredry z kołchozu

To jeden z najwspółcześniejszych przykładów omawianego zjawiska. W 1970 roku prof. Bogdanowi Zakrzewskiemu, zasłużonemu fredrologowi, udało się dotrzeć (dzięki licznym fortelom, bo podróżowanie na własną rękę po Związku Radzieckim nie należało wówczas do rzeczy najłatwiejszych) do Rudek koło Lwowa, w których znajdowała się rodzinna krypta Fredrów. Po rewolucji październikowej kościół, w którym mieścił się grobowiec, splądrowano i przerobiono na kołchozowy magazyn. Do krypty zaprowadził Zakrzewskiego doglądający kołchozowego mienia magazynier. W jednej z trumien Zakrzewski rozpoznał zmumifikowane ciało autora „Zemsty”. Na widok przejętego ze wzruszenia profesora kołchoźnik oderwał mumii kciuk prawej ręki i wręczył badaczowi, żeby ten zawiózł go do Polski. Przez wiele lat bezskutecznie zabiegał on o umieszczenie tych szczątków w kościele. Dopiero w 1989 roku proboszcz kościoła św. Maurycego we Wrocławiu zgodził się umieścić relikwię w murze świątyni. Jak stwierdził profesor w „Pamiętniku Literackim”:

„Ów kciuk Fredry wmurowany w ścianę kościoła św. Maurycego posiada wartość historyczno-literackiej relikwii. Ten palec współkierował jego gęsim piórem, potem współwodził nowoczesną wówczas stalówką, w końcu ołówkiem wsuwanym Fredrze w jego zartretyzowane starcze palce”.

Przypadek Fredry pokazuje też, że słowa z cytowanego na początku wiersza Norwida „Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie” mogą być aktualne w każdej epoce:

„Więc mniejsza o to, w jakiej spoczniesz urnie,

Gdzie, kiedy, w jakim sensie i obliczu,

Bo grób twój jeszcze odemkną powtórnie (…)”.

Patryk Zakrzewski

Antropolog kultury publikujący m.in. w "Tygodniku Powszechnym" oraz culture.pl.

Popularne