Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Od samych swoich narodzin film był narzędziem dokumentowania polskiej rzeczywistości przełomu XIX i XX wieku. To dzięki warszawskim kiniarzom powstały pierwsze ruchome obrazy pokazujące życie codzienne miasta, a kinowe obrazy realizowane w następnych dekadach uwieczniały zarówno najciekawsze zabytki, jak i obyczaje ówczesnej Warszawy, np. spacery matek z dziećmi w Ogrodzie Saskim w „Sercu matki” Michała Waszyńskiego z 1938 roku. Już w latach 1894-1896 Kazimierz Prószyński, genialny wynalazca i innowator kina, swoim pleografem nakręcił „Ślizgawkę w Łazienkach”, dokumentując obraz łyżwiarzy ćwiczących na tytułowym lodowisku. Również na lodowisko, tym razem w Dolinie Szwajcarskiej, zajrzał w 1911 roku Julian Krzewiński w komediowym „Skandalu na ulicy Szopena”.
A jednak rodzime kino, zwłaszcza to okresu niemego, rozczarowuje jako źródło wiedzy o przedwojennych obiektach architektury. Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka. Duża część filmów z tego okresu nie przetrwała II wojny światowej, inne są dzisiaj mocno zniszczone, a te, które przetrwały, w większości realizowane były w filmowych studiach i bardziej skupiały się na aktorskich gwiazdach niż architektonicznych obiektach będących tłem filmowych zdarzeń.
Zwłaszcza w latach 20. minionego wieku polscy producenci niechętnie wychodzili z kamerą w plener. Kamery były bowiem nieporęczne, sprzęt oświetleniowy – mało mobilny, a praca w atelier pozwalała wykluczyć element losowości związany z pogodą. Nawet sceny we wnętrzach łatwiej było kręcić w specjalnie przygotowanych dekoracjach, aniżeli korzystać z gotowych obiektów.
Nie oznacza to, że nieme kino znad Wisły nie zaglądało do znanych obiektów i nie wykorzystywało zabytkowych lokacji dla zbudowania ekranowego efektu. Dość wspomnieć choćby polsko-czechosłowackie „Dwanaście krzeseł” Michała Waszyńskiego i Maca Frica z 1933 roku, w których zaprojektowany przez Dominika Merliniego klasycystyczny, XVIII-wieczny pałac Królikarnia udawał sierociniec. Z kolei w „Dwóch Joasiach” Mieczysława Krawicza z 1935 roku bohaterka grana przez Jadwigę Smosarską przesiadywała w kawiarni Ziemiańskiej, a w dwa lata późniejszym „Skłamałam” tego samego reżysera majestatyczny Dom Prasy na Marszałkowskiej 3 „grał” drukarnię.
Wśród najważniejszych dzieł polskiego kina przedwojennego na uwagę miłośników architektury i varsavianistów zasługuje zwłaszcza jeden tytuł – „Mocny człowiek” Henryka Szaro zrealizowany w 1928 roku.
Szaro, jeden z najbardziej cenionych reżyserów nadwiślańskiego kina przedwojennego (to on stał za głośnym „Zewem morza”, a w latach 30. zrealizował „Dzieje grzechu” i „Pana Tadeusza”), w „Mocnym człowieku” odrzucał schematy mieszczańskich komedii romantycznych i patriotycznych czytanek.
W obrazie tym opowiedział historię Henryka Bieleckiego, niezbyt zdolnego dziennikarza o wielkich ambicjach, który dla sławy i bogactwa zabił znanego niegdyś pisarza a jego powieść wydał pod własnym nazwiskiem. Gdy na swojej drodze spotkał miłość życia, przeżył spektakularne nawrócenie.
Ponieważ zrealizowana na podstawie powieści Stanisława Przybyszewskiego produkcja nawiązywała do estetyki niemieckiego ekspresjonizmu oraz kammerspielu, czyli gatunku, który wykorzystując niektóre rozwiązania formalne ekspresjonizmu, scenerią wydarzeń czynił zwyczajną rzeczywistość, scenografia była nie tylko tłem dla aktorskich poczynań, ale też elementem budowania świata przedstawionego i emocji widzów. Robert Birkholc podkreślał w Culture.pl, że w filmie Szaro
stan świadomości głównego bohatera zostaje oddany za pomocą całego wachlarza środków: ujęć z punktu widzenia, ekspresywnych zestawień montażowych, zdjęć nakładanych, kątów widzenia oraz ruchów kamery.
Wizualnie wysmakowany obraz, filmowany przez włoskiego operatora Giovanniego Vitrottiego, uwieczniał wiele zabytków Warszawy lat 30. Jednym z najciekawszych była Kanonia, plac znajdujący się na tyłach prezbiterium katedry św. Jana w Warszawie, a dokładniej – kamienica znajdująca się pod numerem 20/22. To właśnie tutaj, w „najwęższej kamienicy w Polsce” (jej fasada mierzyła zaledwie 110 centymetrów,) mieszał genialny pisarz zamordowany przez głównego bohatera. Kamienica, która wystąpiła także w innych filmach tego okresu (choćby w „Czy Lucyna to dziewczyna” Juliusza Gardana z 1936 roku) w „Mocnym człowieku” była nie tylko tłem zdarzeń, ale też jednym z bohaterów, a sam film pozwolił zachować wyobrażenie o pierwotnym kształcie budynku, który w został zniszczony w czasie II wojny światowej, a po niej odbudowany, ale w nieco zmienionej formie.
Nie był to jedyny warszawski zabytek unieśmiertelniony w filmie Szaro. W „Mocnym człowieku” zobaczyć można było także wnętrza Hotelu Europejskiego, pierwszego luksusowego hotelu w Warszawie zbudowanego według projektu Henryka i Leandra Marconich w latach 1855-1877. To w tym miejscu w filmie Szaro zatrzymywał się majętny przyjaciel głównego bohatera, którego żona rozpalić miała uczucia Bieleckiego. W scenie wizyty w Europejskim reżyser uwiecznił zarówno elewację budynku, jak i jego wnętrza, w tym klatkę schodową zdobioną charakterystycznymi malowidłami, które na nowo odkryte zostały w czasie przebudowy budynku w latach 2014-2017.
Innym zachowanym do dzisiaj zabytkowym obiektem, który w „Mocnym człowieku” uwieczniono na ekranie, jest Teatr Ateneum usytuowany przy ówczesnej ul. Czerwonego Krzyża. Teatr był częścią Domu Związku Zawodowego Kolejarzy i powstał w latach 1924-1928 według projektu Romualda Millera. Miał być częścią sieci budynków związkowych przeznaczonych na działalność związkową i kulturalną. W nieocenionym „Spacerowniku. Warszawa w filmie” Jerzy S. Majewski pisał o nim:
W holu nadal zachował się wystrój w stylu art déco. Tu znajdziemy stylizowane jodełki, trójkąty, formy kryształkowe, trójścienne graniastosłupy.
Wnętrze to, zaprojektowane przez Wojciecha Jastrzębowskiego i Edwarda Trojanowskiego, jest podręcznikowym przykładem stylu dekoracyjnego w Polsce. Pierwotnie zdobiły je też barwne marmury, drewno i wysmakowane elementy mosiężne. Jednak najwspanialszy był fryz z drewna jesionowego dłuta Jana Szczepkowskiego. Niestety w trakcie powojennej odbudowy elewacje budynku zostały znacznie uproszczone.
Ich pierwotny kształt zobaczyć można właśnie w filmie Szaro, który na taśmie uwiecznił też niemal całe wnętrze teatru.
Lista obiektów, które dzięki Szaro stały się bohaterami filmowymi, byłaby niepełna, gdyby nie znalazł się na niej jeszcze jeden ważny obiekt – Most Poniatowskiego. Bo i obiekty urbanistyczno-drogowe bywały tematami pięknych kadrów polskiego kina przedwojennego. Przeprawa na przedłużeniu Alej Jerozolimskich, zbudowana w 1913 roku, wysadzona w czasie I wojny światowej i odbudowana po jej zakończeniu, była miejscem spotkania bohaterów „Szczęśliwej trzynastki” Mariana Czauskiego z 1938 roku – dwójki niedoszłych samobójców, których połączył zbieg okoliczności i wzajemne uczucie.
Nie był to jedyny „most” polskiego kina przedwojennego. W „ABC miłości” Michała Waszyńskiego z 1936 roku (według scenariusza Mariana Hemara) bohater Adolfa Dymszy spaceruje bowiem w okolicach zbudowanego trzy dekady wcześniej neorenesansowego wiaduktu im. Dr. Markiewicza na ulicy Karowej, a widzowie filmu mogli podziwiać m.in. zdobiące go rzeźby Jana Woydygi.
Dla większości twórców przedwojennego polskiego kina miasto z jego architekturą stanowiło zaledwie tło dla filmowych zdarzeń. Budynki interesowały ich niewiele. Wprawdzie we wspomnianym „ABC miłości” bohater prowadził na Rynku Starego Miasta szkołę baletową, a jego sąsiadem był szewc z „Ja tu rządzę” Mieczysława Krawicza z 1939, ale architektura tego miejsca pełniła tu funkcję raczej ozdobną. Bywało i tak, że architektoniczne perełki Warszawy udawały budynki z innych miast – Michał Waszyński w „Jaśnie pan szofer” z 1935 roku „zatrudnił” stołeczny hotel Bristol w charakterze luksusowej restauracji znajdującej się w Krynicy-Zdroju.
Wśród charakterystycznych budynków Warszawy, które stały się bohaterami filmowych historii, na uwagę zasługuje jeszcze co najmniej kilka obiektów. Ulica Kamienne Schodki, której historia sięga pierwszej połowy XVI wieku, w „Młodym lesie” Lejtesa z 1934 roku „zagrała” „ciemny zaułek”, w którym młodą dziewczynę napada agent rosyjskiej ochrany; w „Dorożkarzu nr 13.” Mieczysława Czauskiego z 1937 roku zobaczyć możemy zaprojektowaną w 1899 roku przez Stefana Szyllera fasadę Gmachu Głównego Politechniki Warszawskiej, a wybudowana w latach 1927-1929, zaprojektowana przez Antoniego Dygata nowoczesna Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych przy ul. Sanguszki 1 była miejscem pracy bohaterki „Wyroku życia” Juliusza Gardana, opowieści o młodej dzieciobójczyni skazanej na karę śmierci.
Pałac Potockich, w którym dziś mieści się siedziba Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, „wystąpił” w „Księżnej Łowickiej” Mieczysława Krawicza i Janusza Warneckiego, a w jednej ze scen udało się uwiecznić m.in. zdobiące fasadę pałacu rzeźby, które nie zostały odtworzone w czasie powojennej rekonstrukcji obiektu.
Podczas gdy w pierwszych dekadach XX wieku ruchome pocztówki z ulic Warszawy często kręcone były przez amatorów, a następnie odkupowane przez wytwórnie i wielokrotnie wykorzystywane w różnych filmach, z czasem rodzimi filmowcy częściej decydowali się wychodzić w plener z filmową ekipą. Jedną z najbardziej spektakularnych pamiątek tej nowej filozofii działania do dziś pozostaje film „Jego ekscelencja subiekt” Michała Waszyńskiego z 1933 roku.
Podczas realizacji tego obrazu, świadomie kontemplującego urodę warszawskiej architektury, powstało jedno z bezcennych dla varsavianistów ujęć. Waszyński postawił bowiem kamerę na masce samochodu, po czym ruszył w podróż od Rynku Starego Miasta, przez Świętojańską, plac Zamkowy, Krakowskie Przedmieście, ulicę Traugutta i Marszałkowską. Zarejestrowany obraz do dziś pozostaje jedną z najbardziej spektakularnych filmowych pamiątek z przedwojennej Warszawy.
Filmowa opowieść o sklepowym sprzedawcy (Eugeniusz Bodo), który zakochuje się w pannie z dobrego domu (Ina Benita), unieśmiertelniła nie tylko ulice i fasady słynnych zabytków, ale też kilka nie byle jakich wnętrz. Jednym z nich była Adria, dancing otwarty w 1931 roku, a ulokowany w budynku przy ulicy Wilczej 2. Jej wnętrza zaprojektowane przez Edwarda Zachariasza Ebera, Jerzego Gelbarda, Edwarda Seudenbeuthela oraz Grzegorza i Romana Sigalinów w filmowej historii udawały rezydencję warszawskiej burżuazji. To właśnie tutaj uroczy subiekt zakochiwał się na zabój w pięknej dziedziczce pozbawionej posagu.
Nie był to jedyny zabytkowy obiekt uwieczniony przez Waszyńskiego w „Jego ekscelencji…”. Bohater Bodo pracował bowiem w luksusowym domu mody Bogusława Hersego znajdującym się przy zbiegu ulic Kredytowej i Marszałkowskiej. Wnętrza tego ekskluzywnego sklepu, a także jego klatkę schodową i obrotowe szklane drzwi pojawiają się w filmie i są jednym z pierwszych przypadków filmowego „lokowania produktów” w polskim kinie.
A produkt był to wyjątkowej klasy: Dom Mody Herse zajmował bowiem cztery piętra secesyjnej kamienicy, mieścił przymierzalnie, pracownie krawieckie i mieszkania pracownicze, miał windy, własną elektrownię oraz centralne ogrzewanie.
I choć Waszyńskiemu udało się pokazać zaledwie część tego luksusowego obiektu, jego film stał się ważną pamiątką po miejscu, które kilka lat po realizacji filmu zniknęło z mapy Warszawy.
Jednym z najważniejszych dokumentów filmowych ukazujących przedwojenną Warszawę miał się natomiast okazać film zrealizowany nie przez warszawskich producentów, lecz przez Węgrów. „Wszyscy do walca” – opowieść o Węgrze, który w stolicy staje się przypadkowym bohaterem kryminalno-szpiegowskiej intrygi i przeżywa miłosną przygodę – przeszedł do historii jako ostatni film zrealizowany w Warszawie przed wybuchem wojny. Istotnie film Viktora Bánky’ego realizowany był na ulicach miasta zaledwie dwa tygodnie przed wybuchem II wojny światowej, a odnaleziony w XXI wieku okazał się jednym z najbardziej efektownych filmowych portretów stolicy i jej zabytków.
To w nim można było obejrzeć rokokowy Pałąc Brühla znajdujący się na miejscu dzisiejszego trawnika przy placu Piłsudskiego, a zniszczony przez Niemców w 1944 roku po upadku powstania warszawskiego. Śledzony przez szpiegów bohater krył się w pałacyku Ryczewskich przy Alejach Ujazdowskich, gdzie przed wojną znajdowało się węgierskie poselstwo. Jak pisze Jerzy S. Majewski w swoim „Spacerowniku”: „Ten piękny budynek, wzniesiony za pieniądze barona Mieczysława Epsteina w wianie dla córki Alicji, według projektu François Arveufa, spłonie już za kilkadziesiąt dni, we wrześniu 1939 r. Pałacyk – w zmienionej formie – zostanie odbudowany po wojnie na siedzibę ambasady Węgier”.
W filmie Bánky’ego uwieczniony został także Pałac Saski z jego kolumnadą oraz pomnikiem księcia Józefa Poniatowskiego (wcześniej to samo miejsce uwieczniono także w „Mogile nieznanego żołnierza” Ryszarda Ordyńskiego z 1927 roku). Co więcej – w związku z tym, że film kręcony był w połowie sierpnia 1939 roku, nad placem powiewają sztandary upamiętniające rocznicę bitwy warszawskiej.
Na liście architektoniczno-urbanistycznych zabytków uwiecznionych w polskich filmach okresu przedwojennego dominują zabytki warszawskie. Inaczej być jednak nie mogło – to właśnie polska stolica była w tym czasie najprężniejszym centrum filmowej twórczości, tutaj wyrastały kolejne iluzjony, a niewielkie filmowe atelier z czasem zmieniały się w pełnoprawne studia produkcyjne. Nic więc dziwnego, że znaczna część ówczesnej produkcji filmowej powstawała właśnie w Warszawie i… jej okolicach.
I tak „Tajemnicę starego rodu” Emila Chaberskiego i Zbigniewa Gniazdowskiego z 1928 roku z Jadwigą Smosarską kręcono m.in. w podwarszawskim Jadwisinie, a jednym z kluczowych obiektów zdjęciowych był nawiązujący do francuskiego renesansu Pałac Radziwiłłów zbudowany w latach 1896-1898 według projektu Françoisa Arveufa i usytuowany malowniczo nad zalewem Zegrzyńskim.
Na południowy wschód od Warszawy, do Otwocka udali się twórcy „Manewrów miłosnych” Konrada Toma i Jana Nowiny z 1935 roku. Tym, co przyciągało filmową ekipę z Tolą Mankiewiczówną na czele było otwockie kasyno zbudowane w latach 1919-1933 za pieniądze zaciągnięte przez miasto w Ameryce, które w filmie „zagrało” kasyno I Pułku Ułanów. Majestatyczny budynek nawiązujący do baroku i klasycyzmu w filmie robił ogromne wrażenie, a po latach jeszcze wielokrotnie gościł ekipy filmowe (dziś w kasynie mieści się liceum ogólnokształcące). Popularnością wśród filmowców cieszyły się także inne podwarszawskie miejscowości: w Wilanowie (niebędącym wówczas częścią Warszawy) realizowano zdjęcia do „Trędowatej” Juliusza Gardana z 1937 roku, w Radziejowicach zrealizowano zdjęcia do odnalezionego w 2006 roku „Pana Tadeusza” Ryszarda Ordyńskiego z 1928 roku, w Miedzeszynie w 1936 roku Aleksander Ford kręcił „Drogę młodych” uwieczniając w nim nieistniejące już dziecięce sanatorium żydowskie im. Włodzimierza Medema, a w podpruszkowskim Helenowie Pałac Potockich gościł ekipę filmu „Wampiry Warszawy. Tajemnica taksówki nr 1051” z 1925 roku w reżyserii Henryka Biegańskiego.
Jednym z najważniejszych miejsc na mapie przedwojennego polskiego kina był natomiast Kazimierz Dolny nad Wisłą. Żydowskie miasteczko miało okazać się znakomitą scenerią najważniejszych rodzimych filmów kręconych w języku jidysz. Pierwszym z nich był „Judeł gra na skrzypcach” Józefa Greena i Jana Nowiny-Przybylskiego, historia dziewczyny-muzykantki (granej przez międzynarodową gwiazdę, Molly Picon), która przebiera się za chłopca, a pewnego dnia zakochuje się w członku konkurencyjnej trupy.
Opowiadając historię nieoczywistej miłości, reżyserzy przy okazji uwieczniali najważniejsze zabytki Kazimierza. Już w jednej z pierwszych scen filmu kamera umieszczona na górze Trzech Krzyży filmowała panoramę miasteczka, a w późniejszych sekwencjach uwieczniono m.in. XVIII-wieczną Kamienicę Gdańską, drewnianą zabudowę dzielnicy żydowskiej i okolice Małego Rynku, zwanego wówczas Placem Towarowskim lub Świńskim Rynkiem.
Więcej Kazimierskich zabytków dostrzec można w „Dybuku” Michała Waszyńskiego, arcydziele polskiego kina jidysz. Film zrealizowany w 1937 roku na podstawie sztuki Szymona An-skiego przedstawiał „misterium na pograniczu dwóch światów”, czyli opowieść o uczuciach, przeznaczeniu i stęsknionych miłości duchach, które powracają, by połączyć się z ukochanymi. „Dybuk” stał się dokumentem pokazującym przedwojenny Kazimierz: z dominującym nad miastem klasztorem Franciszkanów i widocznymi na ekranie ruinami zamku zbudowanego w latach 40. XIV wieku za czasów Kazimierza Wielkiego, a zniszczonego w czasie potopu szwedzkiego z 1605 roku. Waszyński i współpracujący z nim wybitny operator Albert Wywerka pokazują skromne, zniszczone kamienice dzielnicy żydowskiej, żydowski cmentarz, a także późnobarokową synagogę zbudowaną w XVII wieku, a po II wojnie niemal całkowicie zdewastowaną.
W ich filmie znalazły się także ujęcia wnętrza synagogi, ale dziś trudno stwierdzić, czy zdjęcia powstawały w kazimierskim budynku, czy też jego wnętrze zostało – zgodnie ze zwyczajem ówczesnych filmowców – odtworzone w filmowym atelier przez najlepszych scenografów swojej epoki: Jacka Rotmila i Stefana Norrisa.
Zabytki Kazimierza, tak efektownie uwiecznione w największych przebojach żydowskiego kina międzywojnia, nie były jedynymi poza stolicą plenerami filmowymi. Michał Waszyński wraz z ekipą „Znachora” wyjeżdżał do Radotek koło Płocka, by tam, w okolicy miejscowego młyna kręcić zdjęcia do „Profesora Wilczura”, a w nieodległym Sikorzu odnaleźć XVIII-wieczny dwór „wcielający się” w jedną z filmowych lokacji (po wojnie dwór pełnił rolę biura miejscowego PGR-u, w 1975 spłonął, a po odbudowie nie odzyskał już swoich artystycznych walorów).
W dłuższą podróż ruszyli twórcy „Barbary Radziwiłłówny” Józefa Lejtesa, którzy w 1936 roku zmienili Baranów Sandomierski, miejscowość leżącą na Podkarpaciu, w plan zdjęciowy. Obiektem, który przyciągnął, był renesansowy zamek nazywany Małym Wawelem, idealna sceneria dla historii miłości Zygmunta Augusta i Barbary Radziwiłłówny. Zbudowany w latach 1591-1606 według projektu Santi Gucciego pełnił rolę fortecy i mieścił się w nizinie Wisły. Dotknięty przez wojny i pożary, zawsze był pieczołowicie odbudowywany, a w pierwszych dekadach XX wieku prezentował się naprawdę okazale. Dość powiedzieć, że witraże do odbudowanej kaplicy zamkowej stworzył Józef Mehoffer, a obraz ołtarzowy „Matka Moska Niepokalana” namalował Jacek Malczewski.
To właśnie tu, na efektownym zamkowym dziedzińcu rozgrywała się scena ślubnego przemarszu Barbary Radziwiłłówny i Zygmunta II Augusta, na których cześć wiwatowali zebrani na balkonach poddani, a w innych scenach publiczność oglądała charakterystyczne okrągłe baszty i piękną loggię. A publiczność była tym większa, że film Lejtesa był pierwszym rodzimym filmem pokazanym przez polską telewizję podczas eksperymentalnej transmisji z 26 sierpnia 1939 roku.
Nie był to natomiast pierwszy film w dorobku Józefa Lejtesa rozgrywający się w zabytkowych obiektach. To właśnie Lejtes wraz z Edwardem Puchalskim trzy lata wcześniej nakręcili „Pod twoją obronę”, opowieść o dzielnym lotniku, który w wyniku wypadku zostaje sparaliżowany, a za namową ukochanej rusza na pielgrzymkę z tymi, których „chęć dziękczynienia albo cierpienie wiodą do cudownej Matki Boskiej Częstochowskiej”.
To na Jasnej Górze rozgrywała się ostatnia sekwencja filmu Lejtesa, który na kinowym ekranie uwiecznił nie tylko wieżę klasztoru Paulinów, ale też świątynne krużganki i wnętrza klasztoru. Jako pierwszy sfilmował także odsłonięcie cudownego obrazu, który sprawiał, że filmowy porucznik na nowo odzyskiwał władzę w nogach.
I choć film okazał się gigantycznym sukcesem (w warszawskim kinie Apollo przez ponad pół roku utrzymywał się na afiszu), do historii przeszedł także za sprawą towarzyszącego mu skandalu. Oto bowiem w obawie przed reakcją polskiego Kościoła oraz antysemickiej endecji z napisów usunięto nazwisko Józefa Letjesa, który – jak wielu ówczesnych mistrzów polskiego kina – był polskim Żydem.
Na szczęście historia nie zapomniała o Lejtesie, a jego filmy stały się pomnikiem nie tylko jego talentu, ale i przedwojennej Polski.
Bo Puchalskiemu, Lejtesowi, Waszyńskiemu, Szaro, Krawiczowi i Ordyńskiemu udało się uwiecznić na ekranie kawał rodzimej historii, obyczajowości i… architektury. I być może właśnie to jest największym osiągnięciem zazwyczaj na wskroś banalnego polskiego kina przedwojennego. Bo choć opowiastki o miłościach arystokratów i pensjonarek, a nawet bogoojczyźniane patriotyczne czytanki możemy z czystym sumieniem zapomnieć, ich lektura bywa fascynującą podróżą do świata, którego już nie ma.
Podczas pracy nad artykułem korzystałem z nieocenionego „Spacerownika. Warszawa w filmie” Jerzego S. Majewskiego, wyd. Agora, Warszawa 2016. Pozostała bibliografia:
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Niewiele zachowało się w Polsce naprawdę starych budowli, ale nie tylko data budowy świadczy o tym, na ile zabytek może nam coś opowiedzieć o przeszłości. Przedstawiamy TOP 10 najstarszych polskich zabytków – z zaznaczeniem, że to lista bardzo subiektywna. 1....
Zabytki od zawsze stanowiły inspirację dla twórców wielu dziedzin – Jan Matejko tak intensywnie przeżył wizytę w kopalni soli w Wieliczce, że aż dziesięć lat pracował nad poświęconym jej obrazem. Na śląskie osiedle Nikiszowiec co rusz zjeżdżają ekipy filmowe, a...
Architektura nowoczesna budzi od dłuższego czasu coraz większe zainteresowanie nie tylko specjalistów. Wiele popularnonaukowych, ale też społecznych i oddolnych działań – spacerów, spotkań, wykładów, wystaw, a nawet akcji protestacyjnych i happeningów, zwróciło uwagę szerokiej grupy osób użytkujących miasto, na wartość...