Pałac w Döhlau (dzisiejsze Dylewo)
Fot. domena publiczna
Wywiady

Dylewo – dzieło totalne

Granitowe „menhiry” i mury z nieobrobionego kamienia sprawiają wrażenie ruin jakiejś upadłej cywilizacji. Z drugiej strony wciąż czytelne są tu wolnomularskie metafory – o założeniu pałacowo-pakowym w Dylewie mówi Piotr Hardecki, kierownik Pracowni Projektowo-Badawczej Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej.


Takich obiektów jak zespół dworsko-parkowy w Dylewie są w Polsce tysiące, szczególnie na tzw. ziemiach odzyskanych. Co kilkadziesiąt kilometrów natrafiamy na zdemolowane pałace, zniszczone folwarki, zapuszczone parki i ogrody. W 2013 roku Małgorzata Jackiewicz-Garniec, współautorka książki „Pałace i dwory dawnych Prus Wschodnich”, stwierdziła w radiowej Dwójce, że w dawnym Döhlau proces destrukcji jest nieustanny. Co Ciebie przywiodło do Dylewa?

1. Fot. domena publiczna
2. Fot. Piotr Hardecki
Pałac w Döhlau (dzisiejsze Dylewo)
Ryzality - pozostałości pałacu w Dylewie
Pałac w Döhlau (slajd pierwszy) i dzisiejsze Dylewo (slajd drugi)

Przypadek. Zaczęło się od przeglądania Facebooka. Moją uwagę przykuło zdjęcie na profilu włoskiego fotografa, przedstawiające kobiecą twarz wyrzeźbioną w jasnym marmurze. Na ciemnym tle wyglądała niezwykle sugestywnie. Irytowało mnie, że nie potrafiłem ocenić okresu, z jakiego pochodziła rzeźba. Nazwisko autora – Adolfo Wildt – nic mi nie mówiło. Po sprawdzeniu okazało się, że to

mediolański rzeźbiarz z przełomu XIX i XX wieku. Zaciekawiła mnie informacja, że do 1945 roku największa kolekcja prac Adolfo Wildta znajdowała się we wsi Dylewo położonej 20 km na południe od Ostródy, wtedy prowincjonalnym Döhlau w Prusach Wschodnich.

Szukając dalej, natrafiłem na serię artykułów nie żyjącego już profesora Wydziału Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego Tomasza Mikockiego. Na początku lat dwutysięcznych prowadził on badania archeologiczne w poszukiwaniu zaginionych dzieł sztuki w miejscu spalonego w 1945 roku dworu w Dylewie. Wydobywając spod gruzów destrukty prac Wildta wywołał wówczas niemałą sensację.  

O jakim okresie w dziejach Döhlau mówimy? 

Mniej więcej od roku 1860 do
1912 .
W 1860 roku majątek kupili Dorothea Rose i jej mąż Ludwig, z wykształcenia architekt i budowniczy.
Na ich zlecenie od 1879 roku wybitny wschodniopruski twórca ogrodów Johann Larass rozpoczął prace nad stworzeniem na terenie posiadłości niezwykłego parku.

Po śmierci Ludwiga zarządzanie majątkiem przejął ich syn Franz – ekscentryczny mecenas i kolekcjoner dzieł sztuki. To on podpisał z Wildtem osobliwy kontrakt. W zamian za wypłacaną corocznie kwotę 4000 lirów zapewnił sobie prawo do pierwszego egzemplarza każdej wykonanej rzeźby. Umowa obowiązywała przez 18 lat, do śmierci Franza w 1912 roku.

Do Wildta i Larassa jeszcze wrócimy, bo to kluczowe postaci dla Dylewa. Dojechałeś na miejsce i co zobaczyłeś?

Pozostałości bocznych ryzalitów dworu. Obecnie w jednym z nich mieści się niepubliczna szkoła podstawowa, a w drugim prywatne mieszkania. Korpus centralny, z kolekcją dzieł sztuki, po wejściu Armii Czerwonej w 1945 roku spłonął i się zawalił. Na części jego fundamentów dobudowano w latach 90. banalny pawilon z salami lekcyjnymi i stołówką. Z dawnego folwarku zachował się jeszcze spichlerz, resztki gorzelni, mleczarni, dawna rządcówka i dom księgowego majątku, poza tym mocno przebudowane domy mieszkalne dla pracowników folwarku i ich rodzin. Pozostał też kościół dworski, obecnie filialny, z ciekawym mauzoleum rodziny von Rose. Jednak największe wrażenie wywarł na mnie park, który obecnie prawie zupełnie zdziczał i zatracił dawny kształt. W zaroślach są porozrzucane niesamowite, trochę manieryczne, trochę symboliczne relikty budowli parkowych: tunel, wiadukt, grota, różnego typu mostki, cokół altany, nieforemne obeliski o zaostrzonych wierzchołkach. Granitowe „menhiry” i mury z nieobrobionego kamienia sprawiają wrażenie ruin jakiejś upadłej cywilizacji.

Fot. J. Jakutowicz / NID
Dylewo – dzieło totalne
Pozostałości pałacu, widok od południa. Dylewo, 2012 r.

Jako, że miałem wcześniej okazję zaprojektować kilka parków (w tym, zbiegiem okoliczności, również z adaptacją zdewastowanych zabudowań folwarcznych), umiałem odczytać i docenić niektóre pomysły Larassa, w tym mistrzowskie ukształtowanie terenu.

1. Fot,. domena publicza
2. Fot. Tomasz Waszczuk / Agencja Wyborcza.pl
Sfinks dluta Adolfo Wildta. otoczenie ówczesnego pałacu w Döhlau (dzisiejsze Dylewo)
Dylewo – dzieło totalne
Sfinks dluta Adolfo Wildta – w czasach świetności pałacu w Döhlau (slajd pierwszy) i w roku 2002 r. (slajd drugi

Sam jednak przyznałeś, że na temat Dylewa istnieją opracowania profesora Mikockiego. Sprawa była więc znana w środowisku muzealników, konserwatorów zabytków i historyków sztuki.

To prawda, ale kompleksowego opracowania naukowego na temat obiektów wchodzących w skład zespołu dworsko-parkowego nie było. Profesor Mikocki skupił się na badaniach archeologicznych i opracowaniach pod kątem historii sztuki, porządkując wiedzę na temat dylewskiej kolekcji. Tutaj nie widzę już pola do dalszego działania, zwłaszcza dla architekta. Natomiast bulwersował mnie fatalny stan części zabudowań, porzuconych i jakby zapomnianych. Zmiana tego stanu rzeczy wydawała się nierealna, jednak –  będąc wykładowcą na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej  –  pomyślałem, że być może przy pomocy studentów moglibyśmy przynajmniej pomierzyć i udokumentować istniejące obiekty, zanim znikną. Tak zaczęła się moja współpraca z Kołem Naukowym Architektury Rodzimej WAPW. Od tego czasu wspólnie odbyliśmy już dwie wyprawy do Dylewa.

W tekście, który podsumowuje pierwszy etap badań, napisałeś, że w przypadku Dylewa mamy do czynienia z enklawą, „w której grafika, malarstwo, rzeźba, architektura oraz kompozycja parku, a nawet otaczający pejzaż, zostały zespolone […] w nasyconą symboliką całość, stając się niejako przykładem modelowego Gesamtkunstwerk.

Nie jestem pierwszym autorem, który odkrył owe powiązania. Ten temat przewija się w artykułach konserwatorów zabytków z Olsztyna . Problem podjęła także architektka  krajobrazu Marta Akincza w swojej pracy doktorskiej. Doceniając wagę tych publikacji, postanowiliśmy pójść jednak o krok dalej. Wiele osób nas w tym wsparło.

Z archiwum Piotra Hardeckiego
Dylewo – dzieło totalne
Kościół w Dylewie

Od czego zaczęliście?

Od kościoła. W ramach kwerendy naukowej prześledziliśmy historię zmian i przebudów. Na miejscu wykonaliśmy solidną robotę: mnóstwo zdjęć z drona, fotogrametrie, dokumentację fotograficzną i rysunkową, w tym detale elementów wyposażenia. Zbadaliśmy mauzoleum rodziny von Rose, powstałe w latach 1908–1910 po północnej stronie świątyni. W olsztyńskim archiwum znaleźliśmy oryginalne plany i opisy zakrystii dobudowanej do wschodniej ściany nawy w 1914 roku. Udało mi się dotrzeć do architektów, którzy przed dziesięcioma laty robili inwentaryzację –  niedostępnej dziś – podziemnej krypty grobowej. Dzięki ich uprzejmości mogliśmy uzupełnić naszą dokumentację pomiarową.

Jeśli założyłeś, że to Gesamtkunstwerk, należało zająć się pozostałymi elementami tej swoistej układanki. 

Z pałacem nie wiązałem początkowo większych nadziei. Wielokrotnie przebudowane ryzality nie dają dziś żadnego wyobrażenia o dawnym kształcie rezydencji. W latach 50. XIX wieku powstał prosty dwór, na początku XX wieku dobudowano do niego dwa skrzydła boczne o mansardowych dachach, wystających ponad kalenicę starszej części.

1. Fot. domena publiczna
2. Fot. domena publiczna
Pocztówka z Döhlau (dzisiejsze Dylewo)
Pocztówka z Döhlau (dzisiejsze Dylewo)
Döhlau (dzisiejsze Dylewo) na pocztówce z epoki. Pałac z prawej u dołu (slajd pierwszy) i z prawej u góry (slajd drugi)

Na archiwalnych zdjęciach sprawiało to wrażenie dość pokracznej budowli. Wewnątrz znajdowały się dziesiątki dzieł sztuki, w tym prace Wildta, czy obrazy szwajcarskiego malarza Alberta Weltiego. Fotografie z epoki ukazują dość mroczne i zagracone pokoje.

I nagle zaskoczenie: natrafiłem na informację, że w austriackim archiwum jest przechowywany projekt galerii sztuki, która miała być dobudowana do pałacu, by pomieścić rozrastającą się kolekcję. Na podstawie zdjęć koncepcji architektonicznej z 1910 roku studenci dokonali cyfrowej rekonstrukcji pawilonu. Dzięki niej dokładnie wiemy, jak ten obiekt miałby wyglądać. Niestety nie został zrealizowany ze względu na śmierć Franza Rose w 1912 roku. Co ciekawe, punktem centralnym owej galerii miała być wspaniała

fontanna autorstwa Wildta, złożona z trzech postaci czerpiących wodę ze źródła życia. Kompozycja została zaprezentowana na Triennale w Brera, gdzie zrobiła ogromne wrażenie. Po śmierci Franza Rose rodzina nie sprowadziła jednak pracy do Dylewa. Dziś można ją oglądać, zdekompletowaną i nieco zapomnianą, w parku Villa Reale w Mediolanie.

Spadkobiercy nie byli zainteresowani rozbudowaniem i uporządkowaniem kolekcji? 

Podejrzewam, że tuż przed pierwszą wojną światową zbiory rodu von Rose stawały się trochę de mode, do głosu doszli wkrótce inni twórcy, inna stylistyka. Sztuka z przełomu wieków, manieryczna, operująca symbolem ustępowała przed nadchodzącym modernizmem. Na to nałożyła się I wojna światowa i powojenny kryzys. Pod koniec lat 30. przy pałacu stanęła jeszcze jedna rzeźba, ale rozwój kolekcji przerwała przedwczesna śmierć kolejnego mecenasa.

Nie byłoby dzieła totalnego w Dylewie bez oszałamiającego parku autorstwa Johanna Larassa.

Tu dochodzimy do najbardziej wyjątkowej części majątku. W opinii właściwie wszystkich badaczy, którzy zajmowali się Dylewem, park jest uważany za jedno z najwybitniejszych tego typu założeń na terenie Prus Wschodnich. To swoiste opus magnum zmarłego w 1893 roku Johanna Larassa, którego pracę kontynuował do śmierci w 1940 roku syn Ernst. Nie zachował się niestety pierwotny projekt całości, możemy opierać się jedynie na pomiarach i rekonstrukcjach.

Park dzielił się na dwie części: wschodnią i zachodnią. Ta pierwsza była starsza. Znajdowała się w niej m.in. grota, a nad nią platforma widokowa i altana, do których prowadziły ukryte, wąskie schody. Część zachodnią urozmaicał wielki staw z kilkoma wyspami i okrężną aleją łączącą cztery mostki wykonane z różnych materiałów: kamienny, ceglany, stalowy i drewniany. W poprzek drogi gospodarczej, oddzielającej obie części parku, wzniesiono wiadukt i tunel, akcentując w ten sposób dwie osie kompozycyjne, których zresztą było tutaj wiele. Larass bowiem doskonale wykorzystywał otwarcia widokowe, by powiązać park nie tylko z pałacem, ale też z okolicznym krajobrazem. W parku znajdował się zróżnicowany drzewostan oraz liczne rzeźby Wildta. Najsłynniejszą z nich był umieszczony na wyspie ogromny blok marmuru z wizerunkiem ogrodnika.

Dylewo – dzieło totalne
Plan parku w Dylewie – wykonany przez mgr. inż. Stanisława Dąbrowskiego w 2001 r. (z archiwum NID)

Jak rozumiem, postawiłeś sobie konkretne zadanie: odtworzenie kompozycji przestrzennej parku?

Bez oryginalnych planów jest to bardzo trudne. Na podstawie obecnych resztek chciałbym przynajmniej w zarysie zrekonstruować pierwotny zamysł architekta. Liczę na to, że może w elementach parku zawarty jest jakiś przekaz, który choć trochę pozwoli nam zrozumieć intencje ludzi z tamtych czasów. Kto wie, może

kluczem do tego jest symbolika wolnomularska?

Gdzie ją zauważyłeś? 

Istnieją opowieści dotyczące symboliki parku, jego kompozycji, osi widokowych, rozmaitych obiektów i dzieł sztuki, osobliwych nasadzeń.

Znane są detale przedstawiające narzędzia murarskie, takie jak cyrkiel czy kielnia, widniejące na niektórych budowlach. Czemu na przykład Wildt miałby rzeźbić kielnię przy maskach, płaczącej i śmiejącej się twarzy, umieszczonych w parkowej grocie? Dodajmy, że z oczu obu masek spływały wodniste łzy, zasilane przez ukryty system hydrauliczny.

1. Fot. Dzięki uprzejmości Piotra Hardeckiego
2.
Rzeźba z groty, autorstwa Adolfo Wildta z 1902 r., przedstawiająca dwie maski, płaczącą i śmiejącą się. W 2002 r została w znacznym stopniu uszkodzona, obecnie można ją podziwiać w muzeum w Olsztynie
Dylewo – dzieło totalne
Rzeźba z groty, autorstwa Adolfo Wildta z 1902 r., przedstawiająca dwie maski: płaczącą i śmiejącą się. W 2002 r. została w znacznym stopniu uszkodzona, obecnie można ją podziwiać w muzeum w Olsztynie

Rzeźba w grocie stanowiła zapewne punkt centralny. Sprzed ustawionej nad nią altany rozchodziły się dwie aleje, według niektórych badaczy alegorie dwóch dróg życiowych. Droga „jasna” związana była z doczesnością. Przed stu laty moglibyśmy nią wyruszyć  na północ, minąć szkołę i kościół, pałac, gwarne zabudowania folwarku, swobodnie przejść wiaduktem ponad drogą gospodarczą, obejść staw, przemierzyć kilka mostków, by na końcu trafić na rzeźbiony w marmurze, jaśniejący wizerunek Larassa. Tu, jak w prawdziwym życiu, wszystko było mniej więcej przewidywalne. Ten układ jest obecnie zatarty. Za to wciąż czytelna jest droga „ciemna”. Nadal możemy ruszyć spod groty na zachód –  nasza wędrówka staje się stopniowo coraz bardziej mroczna, ścieżka zapada się w zagłębieniach terenu i przechodzi w ciemny i posępny tunel. Na końcu widać w nim światło. Wychodząc z tunelu trafiamy na świetlistą taflę stawu. Niegdyś może jaśniał również w oddali kamienny portret ogrodnika.

Fot. domena publiczna
Dylewo – dzieło totalne
Staw w parku w Döhlau (dzisiejsze Dylewo)

Z dużą dozą prawdopodobieństwa ta narracja – wspinanie się po stopniach kolejnych wtajemniczeń, przechodzenie z ciemności w światło – posiłkuje się metaforami charakterystycznymi dla idei wolnomularskich.

Czy symbolika masońska obecna w założeniu dworsko-parkowym w Dylewie może mieć związek z przynależnością właścicieli do loży?  

Nie ma na to dowodów, choć w nieodległej Ostródzie loża masońska istniała od 1893 roku. Czy Franz Rose był jej członkiem? Nie wiadomo. Podkreślam jednak, że wszelkie interpretacje symboliczne dotyczące Dylewa mają charakter hipotezy badawczej – są niczym labirynt, z którego można się wydostać jedynie przy pomocy faktów. Ponadto w tym wypadku ważną rolę odgrywają też inne przesłanki, niepokojąco podobne do zjawisk dających się zauważyć obecnie. To był czas przesilenia, kończył się XIX wiek. Kultura krytycznie reagowała na gwałtowną modernizację i urbanizację, popularny stał się symbolizm, pojawiło się zwątpienie, melancholia, odrzucenie.  Do głosu dochodzą Max Klinger, Arnold Böcklin, wspomniany już Albert Welti czy choćby sam Adolfo Wildt. Eklektyczna architektura, osobliwe dzieła sztuki i oryginalne układy parków były wówczas rodzajem lustra, w którym obijał się duch epoki.

1. Fot. domena publiczna
2. Fot. domena publiczna
Franz Rose - popiersie dłuta Adolfo Wildta ok. 1913 r.
Franz Rose w swoim gabinecie - (Albert Welti,1893 r.)
Franz Rose – popiersie dłuta Adolfo Wildta ok. 1913 r. (slajd pierwszy) i sportretowany w swoim gabininecie przez Alberta Weltiego, 1893 r. (slajd drugi)

Nie bez znaczenia jest też aura tajemniczości, która wciąż otacza Dylewo, folklorystyczne opowieści mieszkańców o podziemnych tunelach, o diabolicznym Franzu Rose korzystającym z nich w drodze do kościoła. Niektórzy wspominają o podsłuchach, ludzkich sekretach, które nie wiadomo skąd znał właściciel majątku. Inni przebąkują o klątwie ciążącej nad miejscowością. Dziś ten świat wydaje się nierzeczywisty. Stąd pola do rozmaitych interpretacji. Początkowo atmosfera Dylewa kojarzyła mi się z opowiadaniami grozy Lovecrafta. Obecnie mam wrażenie, że tamtejsza rzeczywistość przebija nawet fikcję literacką.

W Dylewie nie brak tajemnic. Powróćmy do wspomnianej już rzeźby Wildta przedstawiającej Larassa. W tym wypadku mamy historię zgoła kryminalną.

Chodzi o gigantyczny relief z marmuru osadzony na kamiennym postumencie. Całość znajdowała się na wyspie. Był to jeden z najważniejszych elementów wystroju parku. Po wojnie rzeźba spadła z cokołu i wylądowała w błocie. Profesor Mikocki oglądał ją na początku lat dwutysięcznych. Widziała ją także wspomniana na początku Małgorzata Jackiewicz-Garniec. I nagle, w listopadzie 2001 roku, ktoś przy użyciu ciężkiego sprzętu wjechał w zabagniony staw, dostał się na wysepkę i rzeźbę z głową Larassa wywiózł w nieznanym kierunku. Do dziś nie odkryto sprawców. W tym czasie ceny dzieł Wildta rosły na aukcjach, więc był to zapewne drogocenny łup.

1. Fot. domena publiczna
2. Fot. Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie
"Głowa ogrodnika", rzeźba przedstawiająca twórcę ogrodu Johann Larass (autorstwa Adolfo Wildta). Park w ówczesnym majątku rodziny von Rose w Döhlau (dzisiejsze Dylewo)
Dylewo – dzieło totalne
“Głowa ogrodnika”, rzeźba przedstawiająca twórcę ogrodu Johanna Larassa (autorstwa Adolfo Wildta) w parku w ówczesnym majątku rodziny von Rose w Döhlau – dzisiejsze Dylewo (slajd pierwszy) i ten sam relief leżący w błocie, fotografia z lat 90. (slajd drugi)

Oprócz kradzieży dochodziło do dewastacji budynków gospodarczych, rozbiórek kolejnych obiektów, wyrywania bram i balustrad mostów. Dziś proces destrukcji przyspiesza za sprawą wody deszczowej, rozsadzającej od środka rozszczelnione mury.

Czyli zostało niewiele czasu, by dokończyć prace. Co jest jeszcze do zrobienia?

Opracowanie dotyczące kościoła jest kompletne. Wyniki badań opublikowaliśmy w najnowszym numerze „Studiów do dziejów architektury i urbanistyki w Polsce”, dostępnym do pobrania na stronie Wydziału Architektury PW. W lutym zorganizowaliśmy w Galerii WAPW wystawę podsumowującą oba wyjazdy. Cieszyła się dużym powodzeniem, dzięki niej liczba członków koła naukowego znacząco się zwiększyła. Kończymy też pisać artykuł na temat pałacu.

Dylewo – dzieło totalne
“R” – monogram rodziny von Rose

Najbardziej kusi mnie jednak wątek parku. Przez ostatnie lata stan budowli znacznie się pogorszył. Niewykluczone też, że dostęp do niego wkrótce może zostać ograniczony. Mam zamiar poświęcić mu kolejny tekst, sądzę, że w zakresie warstwy symbolicznej i rozwiązań przestrzennych mógłbym dodać kilka oryginalnych obserwacji. Kwestią otwartą pozostają zabudowania folwarczne.  Należałoby je pomierzyć i opisać, zanim padną ofiarą kolejnych pożarów lub dewastacji. W tym wypadku musimy liczyć na dobrą wolę właściciela, gdyż jest to teren prywatny. Ostatnio pojawiła się także niepokojąca informacja – szkoła społeczna, która tam funkcjonuje od kilkunastu lat, zostanie zamknięta. Część pałacu, zajmowana dotychczas przez szkołę, została wystawiona na przetarg. Mimo tych trudności postaramy się doprowadzić nasze prace w dawnym Döhlau do końca. No chyba, że dopadnie nas klątwa Dylewa.

Czytaj też na portalu Zabytek.pl

Piotr Hardecki

Architekt i wykładowca akademicki, autor m. in. Centrum Geoedukacji w Kielcach, Parku nad Balatonem w Warszawie i rewitalizacji Parku Podzamcze w Łęcznej, dwukrotny laureat Nagrody Roku SARP, od dwóch lat kieruje Pracownią Projektowo-Badawczą Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej.


Maciej Kucharski

Absolwent Instytutu Historii Sztuki UAM w Poznaniu, długoletni dziennikarz radiowy i wydawca programów o kulturze. Obecnie sekretarz redakcji dwutygodnika „Ruch Muzyczny".

Popularne

Lubostroń – zespół pałacowo-parkowy

Fryderyk Skórzewski herbu Drogosław decydując się na przeniesienie rodowej siedziby z Margonińskiej Wsi do Piłatowa niedaleko Łabiszyna, na tereny zakupione w 1755 roku przez swego ojca, wziął pod uwagę ustronność miejsca i walory krajobrazowe terenu położonego malowniczo w zakolu Noteci. Nadał mu wówczas nową nazwę – Lubostroń – chcąc podkreślić, jak bardzo „lube” jest mu to ustronie...

Kotlina Jeleniogórska – pałace i parki krajobrazowe Kotliny Jeleniogórskiej

Jelenia Góra nazywana bywa czasem stolicą Karkonoszy. Jako serce powiatu karkonoskiego, a jednocześnie siedziba Karkonoskiego Parku Narodowego ma do tego pełne prawo, choć tylko dzięki włączeniu w latach 70. ubiegłego wieku w obręb granic miasta niegdyś samodzielnych miejscowości takich jak Sobieszów czy Jagniątków, Jelenia Góra graniczy dziś z najwyższym pasmem Sudetów...