Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Katarzyna Wąs i Leszek Wąs, czyli doradczyni w dziedzinie zakupu dzieł sztuki oraz marszand i kolekcjoner, a prywatnie córka z ojcem, w naszej stałej rubryce „NieWĄSkie spojrzenie” rozmawiają o obiektach dostępnych na aukcjach, ich historii i wartości. Tym razem punktem wyjścia do rozmowy stały się prace na papierze.
Od dłuższego czasu nurtuje mnie temat prac na papierze. Sama jestem ich wielką miłośniczką i mam kilka w swojej kolekcji. Lubię ich efemeryczność, szczerość artystycznego gestu, pewną intymność, powściągliwość skali. Fascynuje mnie faktura papieru, dobór jego koloru i technika jakiej użył artysta lub artystka do zbudowania mikrouniwersum swojej pracy zamkniętej na pojedynczej kartce. Podczas, gdy z chęcią sięgam po te wymagające uważności obiekty, dokładnie z tych samych powodów niejednokrotnie trudno przekonać klientów do ich kupna. Masz podobne doświadczenia?
Rozumiem, że mówimy o pracach unikatowych – rysunkach, szkicach, dziełach malarskich, a nie dziełach wielonakładowych, czyli grafice czy też fotografii, którą też należałoby zaliczyć do tej grupy.
Tak. Mam na myśli prace będące unikatowymi obiektami. Powstałymi ręką artysty, a nie jako odbitka. Niechętnie, ale zastosujmy tutaj klasyfikację przyjętą przez nasze urzędy w kwestiach opłat celnych.
Papier jako nośnik jest materiałem bardziej wymagającym od płótna czy płyty malarskiej z oczywistych względów. Mniejszej trwałości, podatności na warunki zewnętrzne – problem kwasowości. Również techniki malarskie najczęściej stosowane na podłożu papierowym – akwarela, gwasz; są bardzo wrażliwe na działanie światła co wymusza specjalne warunki ekspozycji lub oprawy – współcześnie stosowane tzw. szyby muzealne z filtrami UV. Można spotkać na rynku antykwarycznym prace artystów takich jak Julian Fałata czy jego naśladowca Stanisław Gibiński, które ze względu na mocną ekspozycję na światło straciły intensywność kolorów, a to oczywiście wpływa znacząco na wartość rynkową dzieła.
Jest to jeden z głównych argumentów zniechęcających potencjalnych nabywców. Dodałbym do tego większą podatność na wszelkiego rodzaju grzyby, pleśnie, powodowane przez trzymanie prac w niekorzystnych warunkach – wysoka wilgotność, radykalne zmiany temperatury etc. Oczywiście wpływa to negatywnie na wszystkie materialne media, ale na papier szczególnie.
Specjalistyczne pracownie konserwacji papieru są w stanie uzupełnić nawet brakujące fragmenty, ale pewne zmiany są nieodwracalne np. nie da się przywrócić intensywności koloru. Jako ciekawostkę dodam, że ostatnio na rynku numizmatycznym bardzo wzrosło zainteresowanie dawnymi banknotami, a co za tym idzie wzrost cen. Przy rzadszych egzemplarzach opłaca się nawet dokonywanie skomplikowanych zabiegów konserwatorskich, włącznie z uzupełnieniem brakującej części banknotu.
Nie zmienia to faktu, że konserwacje papieru są bardzo kosztowne, a jego zakup może być ryzykowany, nie wszystkim jednak to przeszkadza. W listopadzie tego roku w Sotheby’s praca Marka Rothko z 1968 roku o wymiarach 100 na 66.4 cm wykonana techniką olejną na papierze ustanowiła nowy rekord na pracę na papierze tego artysty. Została sprzedana po sześciominutowej licytacji za prawie $24 mln. Cena ta jest o tyle wysoka, że jego obrazy na płótnie, czyli wykonane na tym bardziej „prestiżowym” podobraziu sprzedają się w granicach 40 do 70 mln $, a zatem papier nie jest drastycznie niżej wyceniany. Może mieć na to wpływ iż sam artysta nie traktował tego medium jako niższej kategorii. Zapewne nie bez znaczenia jest fakt, że aktualnie w Londynie odbywa się duża retrospektywna wystawa tego artysty przyciągająca tłumy widzów, tych profesjonalnych i tych, którym coś gdzieś tam dzwoni, jak to często bywa w przypadku „głośnych” nazwisk. Wpływ na cenę miała w tym wypadku również doskonała proweniencja, a ta jak wiadomo w przypadku Rothko bywa kluczowa.
Masz na myśli ten feralny przypadek z galerią Knoedlera, która upadła po 165 latach istnienia, gdy wyszło na jaw, że obrazy sprzedawane przez ostatnie lata – Jacksona Pollocka, Robert Motherwell’a czy Marka Rothko właśnie okazała się być doskonałymi falsyfikatami malowanymi przez, jakby nie było bardzo zdolnego chińskiego kopistę. Historia ta została świetnie opowiedziana w dokumencie na Netflix „Made You Look: The True Story About Fake Art”.
Tak. Wstrząsające jest, gdy oszukani kolekcjonerzy zawstydzeni opowiadają, jak obraz Rothko który nabyli u Knoedlera wywoływaj w nich łzy poruszenia. A tu fake zupełny, wstyd w środowisku i utracona godność i pieniądze! Ułuda emocji zainspirowała nawet znakomitego polskiego reżysera Łukasza Twarkowskiego do stworzenia spektaklu teatralnego „Rohtko” kreślącego trudne w dzisiejszych czasach do uchwycenia zjawisko prawdy, kłamstwa i symulakrum. To najlepsza rzecz jaką widziałam w teatrze w ostatnich latach! Ad rem… sam Mark Rothko swoimi pracami chciał powiedzieć dużo więcej niż tylko przedstawić grę kolorów o czym często wspominał. W późnym okresie swojej twórczości często wykorzystywał papier, wcale nie traktując go jako gorszego nośnik swoich idei.
Takich artystów było wielu. Zwłaszcza na przełomie XIX/XX wieku. Czasem to nie tylko względy ideowe.
Niechęć Stanisława Wyspiańskiego do pracy z olejami obrosła wręcz w legendy. Jedni twierdzą, że wynikało to z uczulenia na biel ołowiową, inni przyczyn upatrują w kompleksach jednego z najważniejszych twórców młodopolskich. Podobno po zobaczeniu prac malarskich Olgi Boznańskiej zwątpił w swoje możliwości. Jakiekolwiek nie byłyby przyczyny nie zienia to faktu, że na rynku przede wszystko dostępne są jego prace na papierze przynoszące niemałe kwoty. W 2017 roku wybitna praca Wyspiańskiego „Macierzyństwo” z 1904 roku ustanowiła ówczesny rekord na polskim rynku sztuki osiągając cenę 4,366 mln PLN, startując z 800k ceny wywoławczej. Pięć lat później, również na grudniowej aukcji sztuki dawnej w tym samym domu aukcyjnym, dość paskudny moim zdanie pastel „Dziewczynka oparta o stół, portret Wandy Nowakównej” z 1902 roku osiągnął, co zastanawiające dokładnie tę samą cenę. Został zakupiony do Muzeum Narodowego w Warszawie.
Skoro jesteśmy już przy sztuce Młodej Polski, która jak wiadomo wiele inspiracji czerpała ze sztuki japońskiej to warto zauważyć prace z pozaeuropejskiego obszaru kulturowego, mam tu na myśli Chiny, które są przecież ojczyzną papieru. Znakomita większość dawnych dzieł chińskich malarzy, wywodzących się często ze sztuki kaligrafii była tworzona na podłożu papierowym, dużo bardziej dostępnym niż w Europie. Drugi w kolejności był jedwab. Mimo, że to rodzaj płótna to sztukę malarską chińskich artystów charakteryzowało wykorzystanie tego nośnika jako tła integralnego elementu kompozycji. Na obroty na chińskim rynku sztuki, który zajmuje drugie miejsce po amerykańskim, składają się w znaczącej części prace malarskie na papierze. Mam tu na myśli obiekty zarówno sztuki dawnej, co w przypadku Chin dotyczy już okresu naszego Średniowiecza i wieków późniejszych, jak i artystów współczesnych.
Co ciekawe na najwyższych szczeblach cenowych rekordów wśród dzieł na papierze praca chińskiego artysty Zhang Daqian’a ($ 47.2 mln) zmarłego w 1983 roku plasuje się zaraz obok rysunku Rafaela ($ 47.9 mln), oba sprzedane przez Sotheby’s.
Zasadniczą różnicą wymienionych przez Ciebie prac jest ich charakter. Praca na papierze Zhang Daqian’a była dziełem skończonym, pełnym. Rysunek Rafaela był „zaledwie” szkicem. Jest to istotny problemem odbioru prac na papierze przez polski rynek sztuki, a mianowicie są to z reguły rysunki, czy szkice przygotowawcze będące bardzo często ważnym świadectwem, procesu twórczego danego artysty. Wymaga to zatem od potencjalnego nabywcy większej erudycji i wyrobienia kolekcjonerskiego. Tłumaczy to też dlaczego najlepsze zbiory rysunków dawnych mistrzów znajdują się w krajach o najdłuższej i najbardziej ugruntowanej tradycji kolekcjonerskiej, jak Wielka Brytania czy Włochy. Oczywiście dzieła najbardziej znanych i poszukiwanych artystów takich jak Rafael właśnie osiągają na rynkach światowym astronomiczne ceny nieosiągalne dla większości nabywców. Stąd też popyt na dzieła z sygnaturami tych najdroższych artystów zaspokajany jest przez ich mniej rzadkie i tańsze prace na papierze.
Czyli na zainteresowanie pracami na papierze i ich wzrost cenowy w Polsce musimy jeszcze trochę poczekać? Może to dobry trop dla inwestorów.
Ostatnie lata polskiego rynku sztuki pokazują pozytywny trend w akceptacji dzieł sztuki na papierze. Polskie domy aukcyjne od kilku lat zaczęły organizować również aukcje poświęcone wyłącznie pracom na papierze. Zatem coś na pewno się zmienia. Niewątpliwą popularność, a co za tym idzie sukces rynkowy osiągnęły prace Nikifora – prymitywisty z Krynicy, czy też słynne portrety Witkacego, które powstawały na podłożu papierowym. Bardzo dobrą okazją do posiadania chyba najbardziej ikonicznego polskiego artysty – Jana Matejki, jest zakup jednego z jego rysunków, które stosunkowo często pojawiają się na rynku w cenach już od kilkunastu tysięcy złotych, gdy jego obrazy olejne zdarzają się w sprzedaży raz na kilka lat i osiągają milionowe ceny.
Podobnie jest z pracami Władysława Strzemińskiego – obrazy olejne praktycznie nieosiagalne nawet nie cenowo, ale po prostu ich nie ma na rynku, czy też Andrzeja Wróblewskiego. Większość prac olejnych znajduje się w chwili obecnej w zbiorach publicznych lub kolekcjach prywatnych i raczej szybko nie trafi na rynek. Doskonałym rozwiązaniem jest zakup rysunku lub gwaszu, a te wcale nie muszą być w niewielkim formacie, co z reguły kojarzy się z pracami na papierze.
Obracamy się cały czas w kręgu artystów rozpoznanych przez rynek. Ja bym zwrócił uwagę na artystów i artystki, jeszcze nie docenionych i niedocenione. Ostatnio zetknąłem się z twórczością niemieckiej artystki urodzonej w Nysie w 1896 roku Erny Schmidt-Caroll. Studiowała w Breslau. W 2013 roku Muzeum Karkonoskie w Jeleniej Górze pokazało wystawę jej 63 prac ze zbiorów prywatnych jej siostrzenicy. Wystawa ta pokazała polskiej publiczności twórczość śląskiej artystki jako nawiązanie do jej pobytu w Warmbrunn (Cieplice) w czasie wojny. Niezwykle ciekawa biografia, szerokie spektrum dziedzin artystycznych, w których się poruszała (tkanina, design, malarstwo), uznanie przez publiczność jej czasów. Akwarele i gwasze Erny można kupić w przeliczeniu na złotówki już za kilka tysięcy, może warto?
Intrygujące, dekoracyjne prace, kawałek ciekawej historii, a jak wiemy wartość prac artystek rośnie. Chyba powiększę swoją kolekcję prac na papierze.
Leszek Wąs
Marszand i kolekcjoner, znawca rzemiosła artystycznego, prowadzący galerię w Bielsku-Białej. Wiceprezes Stowarzyszenia Antykwariuszy i Marszandów Polskich.
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie "BRUNO BARBEY. ZAWSZE W RUCHU", 1 grudnia 2023 – 3 marca 2024.
Była geniuszką tworzenia swojego wizerunku. Bardzo ludzką postacią, która jak nikt potrafiła zmienić swój ból w pełne niezwykłych kolorów prace – mówi Zofia Urban, kuratorka wystawy „Kolor życia. Frida Kahlo” w Muzeum Łazienki Królewskie. Czynny do 3 września pokaz próbuje...
Katarzyna Wąs i Leszek Wąs, czyli doradczyni w dziedzinie zakupu dzieł sztuki oraz marszand i kolekcjoner, a prywatnie córka z ojcem, w naszej stałej rubryce „NieWĄSkie spojrzenie” rozmawiają o obiektach dostępnych na aukcjach, ich historii i wartości. Tym razem tropią...