Kopalnia węgla "Mysłowice"
Kopalnia węgla “Mysłowice”, 1939 r.
Zabytki techniki

Pamięć węgla i stali

Z tego artykułu dowiesz się:
  • po co zachować jedną czynną kopalnię
  • dlaczego Polska jest ciekawym obszarem dla miłośników zabytków poprzemysłowych
  • jak pogodzić paliwa kopalne z ochroną klimatu

Unia Europejska wywodzi się w prostej linii od utworzonej w 1951 roku Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali. Węgiel był siłą napędową licznych gałęzi przemysłu, a europejska stal budowała świat. Dlatego nawet dziś, w okresie zielonej transformacji na kontynencie, warto zachować choć symboliczną część tego dziedzictwa – podkreślają organizatorzy konferencji „Europejskie Dziedzictwo Węgla i Stali”, zorganizowanej w kwietniu 2025 roku Katowicach.

Fot. mat. organizatora
Pamięć węgla i stali
Konferencja “Europejskie dziedzictwo węgla i stali” w Sali Sejmu Śląskiego w Katowicach, kwiecień 2025 r.

Żywe dla przyszłych pokoleń

„Europejczycy podejmują działania w celu złagodzenia negatywnych skutków industrializacji. W rezultacie starsze technologie są zastępowane bardziej przyjaznymi dla środowiska, zrównoważonymi i wydajnymi alternatywami, a intencją jest, aby w nadchodzących latach paliwa kopalne przestały być wykorzystywane jako źródło energii. Istnieje jednak silny argument za tym, aby wprowadzić wyjątki w celu zachowania ważnego dziedzictwa przemysłowego i ruchomego Europy”

– czytamy w „Deklaracji Katowickiej”, której przyjęcie zwieńczyło konferencję. I dalej:

„Chcemy podjąć działania, które pomogą zachować działające i ruchome dziedzictwo przemysłowe Europy. Głównym priorytetem będzie utrzymanie dostaw paliw kopalnych do zasilania tego dziedzictwa i utrzymania go w stanie sprawności. Jest to niezbędne do jego skutecznej ochrony. Jest to również niezbędne, jeśli dziedzictwo to ma pozostać żywe dla dobra przyszłych pokoleń. W skali europejskiej podjęto już działania mające na celu zwiększenie wydajności ruchomych zabytków, które zużywają paliwa kopalne, takich jak lokomotywy parowe, maszyny parowe, statki parowe i pojazdy napędzane silnikami spalinowymi. Mając na uwadze ten cel, badamy możliwość zachowania jednej z kopalni węgla kamiennego na Śląsku”.

Ostatnie zdanie jest kluczowe – wiodącym tematem konferencji były bowiem praktyczne możliwości utrzymania w ruchu jednej ze śląskich kopalni po 2050 roku. W myśl tej wizji taka kopalnia pozostałaby w eksploatacji jako działające non-profit muzeum, którego celem byłoby dostarczanie węgla na potrzeby działającego i ruchomego dziedzictwa przemysłowego oraz na potrzeby innych działań sektora dziedzictwa, jak historyczna metalurgia czy produkcja ceramiki.

Ruchome, czyli atrakcyjne

Na potrzebę zachowania symbolicznego wydobycia węgla – o ile zależy nam na zachowaniu autentyczności zabytków ery industrialnej – zwraca uwagę Hildebrand de Boer z Komisji Dziedzictwa Przemysłowego i Inżynieryjnego Europa Nostra, powołanej przed z górą 60 laty organizacji zajmującej się europejską spuścizną. – Polska ma kopalnie, ma wykwalifikowane kadry, ma tradycję górniczą – wylicza, dodając, że

po otwarciu granic w 1989 roku miłośnicy dziedzictwa przemysłowego i kolejnictwa z Europy Zachodniej byli zachwyceni skalą niektórych obiektów w naszym kraju:

nie tylko kopalniami, ale też Stocznią Gdańską albo parowozowniami w Wolsztynie czy Jaworzynie Ślaskiej. Aby działać jako muzea, część z tych obiektów potrzebuje węgla. Działające zabytki techniki to także pomysł na zainteresowanie młodych ludzi historią techniki i zaangażowanie ich w ratowanie dziedzictwa. Na przykład w remonty zabytkowego taboru, o czym wspomniała Katarzyna Szczerbińska-Tercjak, dyrektor Muzeum Kolejnictwa w Jaworzynie Śląskiej. – To dzięki młodym ludziom, także maszynistom, którzy na co dzień prowadzą pociągi rozkładowe, udało się nam w 2014 roku wyremontować i uruchomić jeden z naszych parowozów – przypomina dodając, że

dla muzeum kolejnictwa działający parowóz oznacza radykalny wzrost zainteresowania gości.

1. Fot. Zbyszko Siemaszko / NAC
2. Fot. Zbyszko Siemaszko / NAC
Budynek parowozowni Warszawa Praga. Parowozy: z lewej Ty 2, obok w głębi Ty 45. Na pierwszym planie fragment obrotnicy. Warszawa, 1958 r.
Parowóz serii Ty 2, nr 509 w warsztatach Parowozowni Warszawa Praga. Warszawa, 1958 r.
Parowozy (m.in. serii Ty 2) w warsztatach Parowozowni Warszawa Praga, Warszawa, 1958 r.

Industrialne koło napędowe

Można przyjąć, że atrakcyjne – czyli pracujące – zabytki techniki napędzą turystykę industrialną, na czym skorzystają całe poprzemysłowe miasta.

– Wpływ dziedzictwa przemysłowego na turystykę w regionie widać podczas Industriady (festiwalu zabytków techniki – przyp. red.) organizowanej co roku na Górnym Śląsku – przypomina Hildebrand de Boer dodając, że to jak różnica pomiędzy obejrzeniem lasu na ekranie komputera, a wejściem między prawdziwe drzewa.

Przykładów wykorzystania przemysłowej spuścizny, które zwiększyły atrakcyjność polskich miast i regionów (zwłaszcza z wykorzystaniem funduszy europejskich, w tym Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego), nie brakuje w najnowszej historii. W drugiej dekadzie tego stulecia z pieniędzy unijnych skorzystały m.in. Łódź (rewitalizacje dawnego imperium włókienniczego Izraela Poznańskiego, „białej fabryki” Ludwika Geyera czy dawnej elektrociepłowni EC1) i Katowice (budowa Muzeum Śląskiego w dawnej Kopalni Węgla Kamiennego Katowice).

Jak zauważa Massimo Preite – profesor na Wydziale Architektury Uniwersytetu Florenckiego – na takiej transformacji korzystają nie tylko same zabytki i miasta, w których się one znajdują (jak to było wcześniej w przypadku rewitalizacji doków i magazynów portowych w Manchesterze i Liverpoolu), ale wręcz całe regiony, które (jak w przypadku Zagłębia Ruhry) budują nowy, poprzemysłowy wizerunek. – Polska najmocniej skorzystała z rozszerzenia Unii Europejskiej, dzięki niezwykłej zdolności w wykorzystaniu funduszy strukturalnych – podkreśla włoski ekspert.

Para buch

Jak mówi dr hab. Piotr Gerber, prezes Fundacji Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego Śląska, organizującej katowicką konferencję, fundacja zebrała już deklaracje europejskich muzeów techniki, które mogłyby być odbiorcami polskiego węgla. I – jak przekonuje – można by znaleźć na Śląsku kopalnię o takiej skali wydobycia.

W tej chwili właściciele i organizatorzy europejskich zabytków techniki mają do wyboru import węgla – na przykład z Ameryki Południowej – lub zmianę napędu swoich zabytkowych urządzeń. Taki przykład można obejrzeć choćby w Zabytkowej Kopalni Ignacy w Rybniku, która w 2024 roku zdobyła Europejską Nagrodę Dziedzictwa Europa Nostra oraz tytuł Zabytku Zadbanego w ogólnopolskim konkursie organizowanym przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Generalnego Konserwatora Zabytków przy wsparciu Narodowego Instytutu Dziedzictwa.

Znajdująca się w Rybniku ponadstuletnia maszyna wyciągowa firmy Linke-Hofmann z Breslau wciąż działa dzięki parze, jednak para owa wytarzana jest już nie ze spalania węgla lecz oleju opałowego. Atrakcyjność takiego pokazu pozostaje niezmienna, jednak – przyznajmy to – pasjonaci XIX- i XX-wiecznej wiecznej techniki mogą się poczuć rozczarowani.

– Jesteśmy w dobrym momencie na zastanowienie się nad tym, czy udałoby się zachować jedną z naszych kopalni węgla jako zabytek i miejsce edukacji. W Europie trudno znaleźć dziś czynne zakłady, w Polsce działa jeszcze kilkanaście – argumentuje Piotr Gerber dodając, że zielona Europa to cel bezdyskusyjny, ale warto też zadbać o dziedzictwo przemysłowe. – Dziś projekt jest w fazie marzeń i fantazji. Trzeba wybrać kopalnię, która wciąż działa i wydobywa dobrej jakości węgiel – podsumowuje.

Fot. Marek Mróz / domena publiczna
Pamięć węgla i stali
Siedziba Muzeum Śląskiego, Katowice, 2020 r.

Przy czym wartość zabytkowa samych zabudowań nie jest tu sprawą pierwszoplanową – po pierwsze, mamy już Polsce wiele zachowanych zabudowań pokopalnianych, po drugie, wraz z wygaszeniem wydobycia węgla zabytkiem stanie się cała branża, w tym zakłady, które dziś można uznać za nowoczesne.

Jednocześnie – podkreśla dr Andrzej Siwek, zastępca dyrektora Narodowego Instytutu Dziedzictwa – nawet ewentualny wpis do rejestru zabytków nie eliminowałby w tym przypadku możliwości prowadzenia dalszej produkcji. – Trzeba tu bowiem zacząć od opisania wartości, które zdecydowały o wpisie do rejestru zabytków. W przypadku zabytków techniki jest to realizowany w nich proces technologiczny, który jest niczym utrzymanie zabytkowego samochodu w ruchu. Ustawa daje konserwatorowi pole do takiego działania. Zresztą, nawet w obiektach, które przeszły proces muzealizacji – jak kopalnia soli w Wieliczce – wciąż prowadzone są przecież górnicze prace utrzymaniowe.

1. Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl
2. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl
Górnicy podczas pracy ponad 1000 metrów pod ziemią. Kopalnia Bogdanka na Polu Stefanów, maj 2022 r.
Górnicy wydobywający wegiel z najgłębiej położonego pokładu (1290 m.) w kopalni Bydryk. Ornontowice, maj 2017 r.
Górnicy podczas pracy ponad 1000 metrów pod ziemią: Kopalnia “Bogdanka” na polu Stefanów, maj 2022 r. (slajd pierwszy) i kopalnia “Budryk”, Ornontowice, maj 2017 r. (slajd drugi)

Trudne pytania

Pomysł zachowania czynnej kopalni w Polsce rodzi jednak wiele pytań. Jak skonstruować przepisy, aby było to możliwe wobec generalnego trendu odejścia od węgla? Który resort – Ministerstwo Przemysłu czy Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego – miałby nadzorować taki zakład? Kto pokrywałby koszty utrzymania? Skąd rekrutować pracowników, skoro kraj wygasza przemysł węglowy? I wreszcie – nad czym zastanawiał się Massimo Preite – jak wykorzystać dziedzictwo przemysłowe w walce ze zmianami klimatycznymi bez szkody dla tegoż dziedzictwa? – Nie znamy dziś odpowiedzi na to pytanie – przyznał.

Poważne zastrzeżenia zgłosiła między innymi dr Sylwia Jarosławska-Sobór z Głównego Instytutu Górnictwa. Przypomniała, że kopalnia musi działać w ruchu ciągłym, przy spełnieniu warunków prawa górniczego i prawa geologicznego, zgodnie z planem zagospodarowania złoża i koncesją (co z kolei wymaga decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach, zgodności z planami zagospodarowania przestrzennego i zgody lokalnej społeczności). To ostatnie wydaje się szczególnie ważne, bo terytorialne plany sprawiedliwej transformacji nie przewidują dofinansowania procesów odchodzenia od gospodarki wysokoemisyjnej w gminach, w których prowadzone jest wydobycie. Wreszcie, trzeba pamiętać, jak kosztowne jest spełnienie wymogów bezpieczeństwa w czynnej kopalni.

Fot. grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl
Pamięć węgla i stali
Wpisana na listę Europejskiego Szlaku Dziedzictwa Przemysłowego zabytkowa kopalnia “Guido”, Zabrze, styczeń 2009 r.

Na początku drogi

Pomysł na zachowanie jednej ze śląskich kopalni węgla kamiennego dopiero kiełkuje. Aby osiągnąć cele zapisane w „Deklaracji Katowickiej”, sygnatariusze planują podjąć działania na skalę europejską (uzyskanie zgody Parlamentu Europejskiego na dalsze, ale ograniczone wykorzystanie paliw kopalnych, w szczególności do zasilania zabytkowych silników parowych, maszyn i pojazdów w całej Europie), na skalę regionalną (pielęgnowanie dziedzictwa górniczego Śląska, prace mające na celu zachowanie wybranej kopalni, w tym zapewnienie podstaw jej przyszłej działalności i prace nad muzeum, które będzie demonstrować proces historycznego wydobycia węgla), wreszcie działania na rzecz podtrzymania niematerialnego dziedzictwa technicznego, czyli tradycyjnych umiejętności i wiedzy. „Społeczności w całej Europie poniosą wielką stratę, jeśli wiedza techniczna, doświadczenie i umiejętności związane z tym żywym dziedzictwem nie zostaną przekazane przyszłym pokoleniom i będą zapomniane” – argumentują autorzy deklaracji.


Bartosz Klimas

Dziennikarz, pisze o historii Warszawy, architekturze poprzemysłowej i zabytkach (po)kolejowych. Stworzył portal o dziejach stołecznego przemysłu – wawtech.pl. Publikował m.in. na łamach „Rzeczpospolitej”, „Stolicy” i „Kroniki Warszawy”.

Popularne

Pociąg do Hollywood

Kilka lat temu zadawaliśmy sobie pytanie: czy wiekowa przeprawa trafi do rejestru zabytków, czy też zostanie wysadzona na potrzeby hollywoodzkiego blockbustera? Zagrożenie wydawało się realne, co potwierdzały, niestety, wypowiedzi wiceministra kultury i dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej (obaj, rzecz jasna, nie pełnią już swoich funkcji)...

Kopiec Krakusa, historia niespełniona

Kiedy mowa o kopcu Krakusa, po prostu nie da się uciec od tego konkretnego zdjęcia. Chociaż od kiedy wynalazek fotografii zawitał do Krakowa, powstały ich tysiące, jedno zdjęcie z lat 30. wygrywa konkurencję z wszystkimi. Nastrojowe widoczki zdejmowane przy pomocy dronów, w godzinie, kiedy kładą się długie cienie, a świat wydaje się wreszcie miejscem przychylnym dla ludzi, bledną wobec tego widoku. W obliczu tego jednego obrazu nijaczeją inne stare zdjęcia i wszystkie nowe...