Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Para młodych ludzi z Warszawy odkrywa ogromną liczbę zaniedbanych zamków i pałaców, które na tak zwanych ziemiach odzyskanych po 1945 r. skazane zostały na powolną śmierć. Wiedzą jednak, że po dekadach służenia za magazyny zboża czy nawozów, a następnie całkowitego porzucenia, jest jeszcze dla nich nadzieja. Widzą jak przedsiębiorcy, artyści, sportowcy – po prostu filantropi – powoli i mozolnie, acz konsekwentnie wydobywają niektóre z nich z niebytu. Podejmują decyzję o wstąpieniu na tę samą ścieżkę. Dziś – po ponad dwudziestu latach – wciąż młodzi, ale i niesamowicie doświadczeni Agnieszka i Krzysztof Wieczorek, założyciele Fundacji Pałac Struga opowiadają o tym, czym renesansowy pałac nieopodal Wałbrzycha odwdzięczył się za ich zaangażowanie. Dziś wiedzą też, że zadanie, którego się podjęli, nie jest możliwe do wykonania za życia jednego pokolenia.
Struga znajduje się zaledwie kilka kilometrów od Wałbrzycha, Szczawna-Zdroju czy potężnego zamku Książ. Dawna nazwa – Szlachetny Potok (Adelsbach) – straciła nieco ze swojego romantyzmu po zmianie dokonanej po wojnie, choć idea została zachowana.
Pierwsze wzmianki o miejscowości sięgają ostatniej ćwierci XIII w. Już z 1377 roku pochodzi informacja, z której dowiadujemy się o przejściu wsi na własność rodu Schoff (potężnej rodziny szlacheckiej, znanej później pod nazwiskiem Schaffgotsch). W tym czasie rycerz z rodu Schoff rezyduje w wieży mieszkalnej, która do dziś zachowała się w murach pałacu.
Najsłynniejszym znanym nam obiektem tego typu jest Wieżą Książeca w Siedlęcienie. Podobne budowle, choć o znacznie skromniejszym wystroju i mniejszym znaczeniu, spotykamy w innych miejscach na Śląsku, chociażby w Pastuchowie, Zębowicach czy w Świerzawie.
W XVI i XVII wieku były one najczęściej obudwywane wygodniejszymi rezydencjami spełniającymi wymagania ówczesnej szlachty. Ta w Strudze podzieliła podobny los, choć wyjątkowe jest to, że wewnątrz zachowała swój odrębny charakter. Pierwsze piętro pałacu jest już wnikliwie przebadane przez konserwatorów polichromii ściennych z krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych.
W wieży odkryto malowidła figuralne, których tematyka – po dalszych badaniach i potwierdzeniu – może okazać się odkryciem zbliżonym tematycznie do tych siedlęcińskich, obecnie jedynych zachowanych na świecie średniowiecznych polichromii opowiadających historię rycerzy okrągłego stołu.
Wróćmy jednak do Strugi. Na początku XV wieku Schaffgotschowie rozbudowują wieżę, powstaje dzisiejsze wschodnie skrzydło pałacu (wsparte obecnie potężnymi przyporami). Założenie otoczone było fosą, od której odgradzał je mur oporowy. Wielkie zmiany następują w połowie tego stulecia, kiedy największymi posiadaczami na ziemi wałbrzyskiej jest rodzina Czettritzów.
– Dla nas ten ród jest historycznie najważniejszy. Dla nas i dla całej ziemi wałbrzyskiej. W ich rękach pałac pozostawał przez 200 lat. To oni dali początek wałbrzyskiemu wydobyciu węgla, jeszcze przed Hochbergami.
Tymczasem późniejsze dokonania Hochbergów przyćmiły rodzinę Czettritzów do tego stopnia, że dziś jest ona niemal zapomniana. Chcemy to zmienić. Dlatego wystawa w sali muzealnej na parterze pałacu opowiada o historii przybycia na Śląsk oraz ich dokonaniach na tej ziemi. Do nich należał też pobliski zamek Cisy, wybudowali pałac w Wałbrzychu (dziś siedziba Akademii Nauk Stosowanych Angelusa Silesiusa), zamek w Nowym Dworze (obecnie ruiny), Czarny Bór, zamek Grodno, jedna z gałęzi rodu pojawia się też na Górnym Śląsku – opowiada Agnieszka Chmura-Wieczorek, szefowa Fundacji Pałac Struga.
To właśnie Czettritzowie, a dokładniej Abracham von Czettritz odpowiada za kolejną fazę rozbudowy założenia. Z jego inicjatywy przyjmuje ona widoczny do dziś kształt oraz niesamowicie bogatą dekorację malarską wnętrz. Dzięki niemal niezmienionej bryle oraz zachowanym malowidłom ściennym, które zdobią właściwie każde z pałacowych wnętrz i to włącznie z drugim piętrem, pałac w Strudze jest unikatowym zabytkiem doby renesansu, z którego skalą porównywać na Dolnym Śląsku można tylko pałac w Gorzanowie.
– W tej sali mamy na przykład cztery warstwy polichromii. Niektóre oddzielone są od siebie kolejnymi warstwami tynków, inne jedynie pobiałą. Mamy przede wszystkim aż dwie fazy malowideł renesansowych. W dolnej partii ścian widzimy motywy architektoniczne, malowane boniowania, arkady, kolumny, a w górnej wici roślinne, tarcze herbowe oraz przedstawienia figuralne, w tym sceny rodzajowe, a także inskrypcje, głównie po łacinie, ale są też w języku niemieckim – kontynuuje opowieść Agnieszka Chmura-Wieczorek podczas naszej wędrówki po pałacowych wnętrzach.
To właśnie dzięki renesansowym malowidłom ściennym o pałacu usłyszała cała Polska, a dokładniej – dzięki niespodziewanemu odkryciu serii portretów cesarzy i królów namalowanych w górnym fryzie sali balowej, dokonanemu na początku 2019 roku, w trakcie ratowniczych prac zmierzających do zabezpieczenia barokowego stropu.
Tak, w tym miejscu epoki historii sztuki i rody szlacheckie nawarstwiają się niemal tak, jak same malowidła. We fryzie obiegającym górną partię ścian sali odkryto portrety cesarzy rzymskich począwszy od Juliusza Cezara (ten akurat nie zachował się – należy pamiętać o tym, że przez wiele lat pałac z powodu katastrofalnego stanu pokrycia dachu był zalewanymi wodami deszczowymi) do Nerona, na ścianie zachodniej mamy portrety władców z 69 n.e., który nazwano rokiem czterech cesarzy, ponieważ po śmierci Nerona w jednym roku władzę przejmowali kolejno Galba, Oton, Witeliusz i Wespazjan. Pozostałe dwie ściany zajmuje 18 portretów władców Świętego Cesarstwa Rzymskiego zaczynając od Henryka V.
Ostatnie tondo prezentuje podwójny portret cesarzy Maksymiliana II i Rudolfa II. Nad portretami umieszono maksymy władców w języku niemieckim. Są też powiązania władców z naszymi terenami, czyli z księstwem świdnicko-jaworskim.
– Otóż Karol IV, którego znamy głównie jako króla Czech – ten, od którego imieniem nazwano słynny gotycki most w Pradze – miał aż cztery żony. Trzecią żoną Karola była Anna Świdnicka. Jej stryj Bolko II był ostatnim niezależnym od Czech władcą Śląska – opowiada o kolejnych portretach prezeska Fundacji Pałac Struga i dodaje:
– Właśnie poprzez takie niesamowite odkrycia pałac niejako odwdzięcza się nam za poświęcone mu lata, siły i środki.
Ale to nie koniec burzliwej historii sali balowej. W czasach kolejnych właścicieli – rodziny von Kluge – przeprowadzono jej modernizację. Na początku XVIII wieku tynki z wizerunkami władców zostały nasiekane, po to aby zwiększyć ich przyczepność dla nowej warstwy tynkarskiej, a płaski strop zastąpiono kopułą w konstrukcji drewnianej. Tu też pojawiła się dekoracja malarska, tym razem w postaci iluzorycznych kasetonów. Zmieniono również kształt sali z prostokątnego na owalny, poprzez dobudowanie na jej krótszych bokach ścian wachlarzowych. Kopuła była jedną z ofiar uszkodzonego dachu, który doprowadził do przemoczenia jej konstrukcji. Udało się jednak ocalić jej fragment, a pozostałą część odtworzyć. Ocalał także całkiem spory plaster tynków z bezcennymi polichromiami. Przed remontem konstrukcji kopuły został ściągnięty i zabezpieczony, a po nim zainstalowany na nowo. To prawdziwe wyzwanie inżynieryjno-konserwatorskie.
Rodzina von Kluge – poza modernizacją sali balowej – wykonała też szereg innych prac w pałacu, który trafił w jej ręce po śmierci ostatniej z rodu Czettritzów – Marii Katarzyny von Bibran Modlau. Maria Katarzyna wyjątkowo przysłużyła się zresztą samemu miastu Wałbrzych. To dzięki niej miało ono szansę ewoluować w kierunku znaczącego ośrodka.
Wywalczyła pierwsze prawo przyznające Wałbrzychowi organizację jarmarków, dzięki czemu handel wałbrzyskim płótnem stał się możliwy na miejscu, co bardzo nie spodobało się mieszkańcom pobliskiej Kamiennej Góry, samej słynącej z wytwarzania i handlu płótnem. Nadała też szereg praw i przywilejów mieszkańcom, m.in. możliwość spłaty czynszem pieniężnym zobowiązań tkaczy, czuwała nad regularną pracą rady miejskiej, powoła burmistrza, a także zleciła wielki spis miejski, z którego czerpiemy informacje o społecznym i gospodarczym stanie Wałbrzycha w początkach XVIII wieku.
Zmarła w Strudze, a pałac trafił w ręce rodziny Kluge. To z ich inicjatywy nastąpiła barokowa przebudowa, która jednak szczęśliwie nie zatarła renesansowego charakteru założenia – dziś tak unikatowego. Kluge’owie wznieśli okazały portal wejściowy oraz przenieśli znajdujące się tu wcześniej – za Czettritzów – tablice herbowe.
– Mamy tu osiem tablic herbowych, które powinny być ułożone w ściśle określonym porządku. To herby rodzinne małżonków oraz ich matek i babek. Znając heraldykę tych rodów jesteśmy w stanie odtworzyć ich pierwotne położenie. Widać, że nowa rodzina nie przywiązywała do tego zagadnienia tak dużej wagi, stąd po przeniesieniu tablic (zapewne, aby zrobić miejsce dla okazałego portalu), zmieniła kolejność niektórych z nich – mówi Agnieszka Chmura-Wieczorek.
Rodzina Kluge odpowiada też za wzniesienie kolejnej, barokowej klatki schodowej, podniesienie poziomów dachu czy przemurowanie otworów okiennych.
W wyniku tych ostatnich prac utracone zostały niemal wszystkie renesansowe opaski okienne. Niemal, bo kilka ocalałych odkrywamy po wejściu na wewnętrzny dziedziniec założenia. Zobaczymy tam wieżę zewnętrznej renesansowej klatki schodowej, a w niej zachowane kamienne opaski oraz bezcenne modrzewiowe schody, które przetrwały prawie pół tysiąca lat. Są też podcienia, a po bliższej analizie bloków kamiennych, z których wzniesiono mury renesansowej rezydencji okazuje się, że część z nich została tu wtórnie wykorzystana przez Czettritzów po przeniesieniu ich z zamku Cisy.
W taki sposób w murach renesansowego pałacu odkrywamy … mury średniowiecznej warowni. XVIII wiek na Śląsku został zapamiętany jako okres wojen prusko-austriackich. Na arenie wielkich europejskich dziejów Adelsbach pojawia się w 1762 roku podczas wojny siedmioletniej będącej kontynuacją wojen śląskich, których ogień ogarnął tym razem niemal cały znany ówcześnie świat, wylewając się daleko poza Europę, do Ameryki Północnej, na Karaiby czy do Indii. O pierwszej bitwie pod Strugą niewiele napisano, ponieważ była to porażka Fryderyka Wielkiego. Aż do 2022 roku, kiedy ukazała się jej szczegółowa monografia autorstwa Dawida Golika i Jarosława Kryska.
Wiek XIX nie przynosi już w pałacu rewolucji architektonicznych, co nie znaczy, że jego historia zwalnia. W tym czasie Struga też miała do odegrania swoją rolę. W roku 1807 cały prawie Śląsk jest opanowany przez wojska napoleońskie. Prusacy bronią się rozpaczliwie. Jednym z ich ostatnich bastionów jest ziemia kłodzka z tamtejszymi fortecami. Na początku maja wyprawili się z twierdzy w Srebrnej Górze do Wrocławia, chcąc wykorzystać chwilową słabość tamtejszego garnizonu i zająć stolicę prowincji. Francuski oddział pościgowy generała Lefebvre’a dopadł ich pod Kątami Wrocławskimi. Poniósł porażkę, lecz Prusacy ponieśli tak duże straty, że zmienili swoją pierwotną decyzję i rozpoczęli powrót do Srebrnej Góry. Szli przez Świebodzice i Dobromierz. Po drodze, 15 maja pod Strugą właśnie po raz kolejny dogonił ich korpus Lefebvre’a wzmocniony przez 280 ułanów Legii Polsko-Włoskiej. To między innymi ich szarża doprowadziła do kompletnej porażki Prusaków, o czym wspomina Żeromski w „Popiołach”.
Na pamiątkę tych wydarzeń powstał turystyczny szlak pieszy i pomnik Ułanów Legii Nadwiślańskiej. A dzięki aktywności Fundacji Pałac Struga w 210 rocznicę tych wydarzeń udało się zorganizować poświęcony im biwak historyczny. Znamienici goście pojawiali się w tych stronach nie tylko przy okazji wojen.
W 1816 roku doszło tu do spotkania Izabeli Czartoryskiej z Hansem Heinrichem VI von Hochbergiem z Książa. W 1830 roku właścicielem pałacu został Carl baron von Richthofen, przodek Manfreda, słynnego Czerwonego Barona, asa lotnictwa I wojny światowej.
Sto lat później w Strudze pojawia się kolejna rodzina nazwiskiem Aufricht, rodem z Berlina. To mecenasi sztuki, a na ich zaproszenie w pałacu bywa Bertolt Brecht, który dzięki ich finansowaniu mógł wystawić „Operę za trzy grosze” czy Tomasz Mann.
Wspomnienie tych wszystkich wydarzeń i nazwisk to nie tylko historyczna wyliczanka. Ma to większy sens, ponieważ celem obecnych właścicieli pałacu jest stworzenie tu przystani dla sztuk wszelakich, w tym malarstwa, teatru, tańca. A w nagłośnieniu wydarzeń pomagają znani historyczni patroni.
– Początkowo chcieliśmy tu urządzić hotel i restaurację. Odkrycia dokonane w pałacu skutecznie wybiły nam ten pomysł z głowy. Byłaby to po prostu zbrodnia na tak unikatowej tkance historycznej. Dziś zjeść i zatrzymać się na noc można w wyremontowanej pałacowej oficynie. W głównym budynku jeszcze przez dziesiątki lat trwać będą pieczołowite prace konserwatorskie. Nas cieszy, że udało się już go zabezpieczyć. Wykonaliśmy nowe pokrycie dachowe, odwodnienie fundamentów, wstawiliśmy okna. Pałac nie jest już narażony na łaskę i niełaskę żywiołów – opowiada prezeska Fundacji Pałac Struga.
Zamiast hotelu mamy więc świątynie sztuki. Odbywają się tu wystawy sztuki współczesnej czy podwieczorki z księżną Izabelą Czartoryską. Nowy sezon rozpocznie się ucztą artystyczną nawiązującą do … najpiękniejszej topielicy na świecie, której lico było tak zachwycające, że stało się podstawą do stworzenia modelu fantoma, na którym pokolenia ratowników ćwiczyły resuscytację.
– To najczęściej całowana dziewczyna na świecie – tajemniczo dodaje Agnieszka Chmura-Wieczorek.
Warto śledzić media Fundacji Pałac Struga, ponieważ w nowym sezonie będzie dużo więcej okazji do zwiedzenia niż wcześniej. A są powody także, żeby tu wracać, jeśli ktoś już to miejsce zna. Właśnie zakończył się remont konserwatorski elewacji frontowej. Prace przeprowadzono z wyjątkową troską i znawstwem. Pracująca tu konserwator Dorota Wandrychowska podróżowała do Włoch, aby dobrać optymalne rozwiązania.
– Zależało nam, aby elewacja nie wyglądała jak nowa, nie była płaska jak współczesne ściany pomalowane nowoczesnymi farbami. Tutaj kolor (dopasowany do okrytego podczas badań oryginału) jest żywy, wibrujący, niesamowicie mieni się w słońcu. Udało nam się też zachować ok. 30% oryginalnych renesansowych tynków. To było wielkie wyzwanie – słyszę od Agnieszki Chmury-Wieczorek, a efekt, który widzę przed sobą tylko potwierdza te słowa.
Ten sezon będzie należał do Pałacu Struga.
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Nic nie rozbudza narodowych fantazji tak mocno jak zamki. Odbudować czy zostawić resztki murów? To pytanie szczególnie aktualne dla tych, którym marzy się przywrócenie starym budowlom dawnego blasku. Niestety te, które znalazły się w prywatnych rękach, czasem śmiało mogłyby konkurować...
W Polsce każdego roku setki tysięcy turystów odwiedza zabytki o szczególnym znaczeniu i unikatowym charakterze. Wszyscy znamy Zamek Królewski na Wawelu, Kopalnię Soli w Wieliczce, Zamek Książ czy Halę Stulecia we Wrocławiu. Te zabytki objęte są szczególnymi formami ochrony. Często...
W Polsce każdego roku setki tysięcy turystów odwiedza zabytki o szczególnym znaczeniu i unikatowym charakterze. Wszyscy znamy Zamek Królewski na Wawelu, Kopalnię Soli w Wieliczce, Zamek Książ czy Halę Stulecia we Wrocławiu. Te zabytki objęte są szczególnymi formami ochrony. Często...