Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
W siermiężnych czasach PRL artyści starali się uatrakcyjnić miejską przestrzeń. Kompozycje z kolorowych płytek do dziś zachwycają fantazją. Przykładem są słynne zielonogórskie mozaiki. W dobrze zaprojektowanej przestrzeni też wszystko musi do siebie pasować.
Dekorowanie budynków użyteczności publicznej było w PRL standardem, a mozaiki, czyli kolorowe, wielkoformatowe obrazy wykonane z kolorowych płytek lub szkiełek, stanowiły popularną formę dekoracji plastycznych. Płaciło państwo, więc miały egalitarny charakter. Powstawały zarówno w najważniejszych instytucjach, wielkich zakładach przemysłowych, jak i na ścianach kawiarni. Ich największa popularność przypada na lata 60. ubiegłego wieku. Jednak wiele z nich w czasach transformacji ustrojowej uległo dewastacji. Niszczały, były skuwane lub przykrywane gipsową zaprawą. Dziś w wielu miastach mozaiki wracają do łask. Tak jest np. w Zielonej Górze, gdzie można spotkać cztery spektakularne dzieła o niepowtarzalnym charakterze.
Na uskokowej ścianie, zwieńczającej blisko 140-metrowy budynek auli Uniwersytetu Zielonogórskiego (dawniej Wyższej Szkoły Inżynierskiej) mozaika przedstawia głowę kosmonauty orbitującą wokół koncentrycznych, słonecznych kręgów. Została zamówiona w latach 60. przez władze nowo powstałej uczelni, której patronem był Jurij Gagarin, by upamiętnić wizytę kosmonauty, który odwiedził miasto 22 lipca 1961 roku, zaledwie trzy miesiące po powrocie z kosmosu. Miał wziąć udział we wmurowaniu aktu erekcyjnego pod budowę Studium Nauczycielskiego (późniejszej WSI), ale ostatecznie uroczystość odbyła się bez niego. Ważniejszy okazał się zjazd młodzieży socjalistycznej na miejskim stadionie.
Osiem lat później powstał projekt mozaiki autorstwa Witolda Cichacza, który w latach 1972–1974 dokończył dzieło wraz z malarzem i rysownikiem Henrykiem Krakowiakiem. Podobno w pierwotnej wersji zamiast kosmonauty z budynku miał patrzeć na mieszkańców Mikołaj Kopernik, ale ostatecznie to nie jemu przypadł status mozaikowej gwiazdy. Praca wymagała kosmicznej cierpliwości. „Na ścianie miałem narysowane tylko kręgi. Sam musiałem zadbać o dobór kolorystyczny i wielkość płytek, by wszystko trzymało się kompozycji” – opowiadał na łamach lokalnej „Gazety Wyborczej” Henryk Krakowiak.
Portret stworzył z dużych płytek („Potraktowałem go malarsko, by z daleka tworzył się wizerunek twarzy”), których jednak szybko zabrakło. Dlatego na kasku są już malutkie, a pozostała przestrzeń jest sprytnie zapełniona resztkami. „Ale dobrze wyszło, bo widoczne jest delikatne cieniowanie”
Henryk Krakowiak
W zeszłym roku walkę o ocalenie mozaiki podjęli miejscy aktywiści. Od lat nierestaurowana ściana niszczeje, kolorowe płytki odpadają płatami. Przez chwilę rozważano nawet usunięcie mozaiki, ale Uniwersytet Zielonogórski zadeklarował, że ją odnowi. Dobra wiadomość: już zaplanowano realizację prac modernizacyjnych.
Kolejna okazała praca, tym razem na wyciągnięcie ręki, bo rozciąga się na dolnej części fasady Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Cypriana Norwida. Autorem jest malarz i twórca monumentalnych mozaik Zygmunt Pranga. To on stworzył w Zielonej Górze m.in. krzyż w kościele pw. św. Franciszka w Asyżu oraz Drogę Krzyżową, fryz i tympanon w kościele pw. Podwyższenia Krzyża Świętego. Mozaika na ścianie biblioteki powstała w 1975 roku w ramach konkursu „Moje miasto – propozycje, impresje” i jest wynikiem kompromisu między władzami a środowiskiem artystycznym, które chciało mieć wpływ na aranżację przestrzeni miejskiej w duchu Złotego Grona. Tak nazywało się lokalne biennale, któremu od 1963 roku towarzyszyły w mieście wystawy i sympozja poświęcone sztuce współczesnej. Stalowo-szklana konstrukcja budynku kontrastuje z abstrakcyjną mozaiką, w którą są wpisane litery, tworząc klimatyczne połączenie sztuki dekoracyjnej i architektury.
Wśród zapachu świeżego pieczywa umościła się kolejna mozaika widniejąca na puzzlach – mowa o tej w odcieniach zieleni, granatów i błękitów. Na budynku piekarni na Osiedlu Łużyckim zamieszkała również jej siostra, cała w szkliwionych płytkach koloru czerwieni, bordo i pomarańczy. Matką tych bliźniaczych dzieł jest Halina Maszkiewicz, malarka i projektantka, która stworzyła je w latach 1973–1975, kiedy wykładała na Wydziale Budownictwa Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Zielonej Górze. Ona również uczestniczyła w sympozjach Złotego Grona. Obie kompozycje czekają na opiekuńcze ręce, które przywrócą im dawny blask.
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Była geniuszką tworzenia swojego wizerunku. Bardzo ludzką postacią, która jak nikt potrafiła zmienić swój ból w pełne niezwykłych kolorów prace – mówi Zofia Urban, kuratorka wystawy „Kolor życia. Frida Kahlo” w Muzeum Łazienki Królewskie. Czynny do 3 września pokaz próbuje...
Katarzyna Wąs i Leszek Wąs, czyli doradczyni w dziedzinie zakupu dzieł sztuki oraz marszand i kolekcjoner, a prywatnie córka z ojcem, w naszej stałej rubryce „NieWĄSkie spojrzenie” rozmawiają o obiektach dostępnych na aukcjach, ich historii i wartości. Tym razem tropią...
Architektura nowoczesna budzi od dłuższego czasu coraz większe zainteresowanie nie tylko specjalistów. Wiele popularnonaukowych, ale też społecznych i oddolnych działań – spacerów, spotkań, wykładów, wystaw, a nawet akcji protestacyjnych i happeningów, zwróciło uwagę szerokiej grupy osób użytkujących miasto, na wartość...