Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Istniejąca od ponad 200 lat Stadnina koni w Janowie Podlaskim jest niewątpliwie najsławniejszą stadniną w Polsce. Znają ją doskonale wielbiciele koni arabskich z całego świata i bodaj wszyscy Polacy – choćby nawet nie mieli nic wspólnego z końmi. Ów niekwestionowany prestiż wypracowały całe pokolenia utalentowanych hodowców. Sama stadnina, położona pośród urokliwych, nadbużańskich łąk stanowi dziś jedyny w swoim rodzaju kompleks budynków – istny „koński raj”, który warto uwzględnić w swoich podróżniczych planach. Stadninę koni w Janowie Podlaskim wpisano na listę Pomników Historii w grudniu 2017 roku.
Rozwój techniki i motoryzacji niemal całkowicie wyparł konie z życia codziennego współczesnego człowieka. Od zarania dziejów, przez setki lat (właściwie aż do II wojny światowej) koń był największym wsparciem człowieka w jego doli i niedoli.
Towarzyszył ludziom biednym i bogatym, mieszkańcom wsi i miast – nieoceniony pomocnik w pracy, niezastąpiony w podróżowaniu, brał udział w rozrywkach, bywał symbolem prestiżu i nieodzownym elementem każdej…wojny. Konie to także ważne ogniwo w dziejach Rzeczpospolitej. Od rycerstwa pod Grunwaldem, przez kłusującą, skrzydlatą husarię, od ułanów spod okienka po malarstwo Kossaków i Kasztankę Marszałka – nie sposób sobie wyobrazić historii Polski bez koni. Janów Podlaski z jego historyczną stadniną możemy więc śmiało uznać za wzorcowy i jeden z ostatnich bastionów etosu dawnej Rzeczpospolitej.
„Wojny napoleońskie, a szczególnie rok 1812, zniszczyły niezmiernie hodowlę całej Europy. Ofiarą nieustannych poborów, rekwizycyj i rabunków padły nie tylko najlepsze stada, lecz i olbrzymia większość́ sprzężaju roboczego w gospodarstwach rolnych. Wszystkie państwa, które w zmaganiach brały udział, ogołocone zostały z koni prawie doszczętnie. Toteż̇, gdy zapanował upragniony spokój, rządy tych krajów zaczęły myśleć́ nad środkami odbudowy zniszczonego gospodarstwa i hodowla koni stała się̨ przedmiotem zainteresowania czynników miarodajnych”. (W. Pruski, Dzieje Państwowej Stadniny w Janowie Podlaskim 1817-1939, Poznań 1948, s. 3). Na ziemiach polskich, wówczas wcielonych do Cesarstwa Rosyjskiego, lecz cieszących się względną autonomią jako Królestwo Polskie również poczyniono starania w tym kierunku.
W latach 1816-1817 car Aleksander I wydaje decyzje o założeniu państwowej stadniny w Janowie Podlaskim. Na jej czele miał stanąć Wielki Koniuszy Koronny Hrabia Aleksander Potocki. Do nowej hodowli, oprócz 150 ogierów i klaczy ze stajni carskich, Jan Ritz (koniuszy i lekarz weterynarii Hrabiego Rzewuskiego) zakupuje konie od prywatnych hodowców.
W grudniu 1817 roku do Janowa przybywa pierwszy transport: 187 koni – 100 klaczy, 54 ogiery i 33 sztuki tzw. „młodzieży”, czyli koni trzylatków. Były to konie różnych ras – jednak począwszy od 1819 roku w Janowie pojawiają się także niezwykle udane ogiery arabskie, których potomstwo było szczególnie cenne i wywarło wpływ na jakość całego stada. W ciągu pierwszych 14 lat istnienia stadniny (1818-1832) ogierami z Janowa pokryto 26 795 klaczy! Hodowla rozrasta się i odnosi duży sukces.
W 1848 roku stadnina liczyła już 484 konie. Konsekwentnie prowadzony dobór zwierząt wykształcił w Janowie typ konia angloarabskiego półkrwi o niekwestionowanej urodzie, cenionego „pod wierzch”, jak i w lekkich zaprzęgach. Po „złotej erze” (lata 30.i 40. XIX wieku) w Janowie Podlaskim nastąpiły zmiany, których konsekwencje doprowadziły do błędów hodowlanych i zaprzestania hodowli koni wyścigowych. Przywrócenie prestiżu stadniny janowskiej nastąpiło dopiero w latach 80. XIX wieku. Nowy dyrektor – Aleksander Nieroth konsekwentnie realizował swoje założenie hodowli, wykorzystując w reprodukcji wyłącznie ogiery pełnej krwi angielskiej. W czasie I wojny światowej tj. latem 1915 roku, stado zostało ewakuowane do Guberni Charkowskiej. Niestety, w zawierusze rewolucji październikowej janowskie konie zaginęły bezpowrotnie. Jedynie cudem ocalono pierwszą „krew janowską” – wypracowaną przez 100 lat istnienia stadniny– wojnę przeżyła klacz Koalicja, zakupiona w 1903 roku do prywatnej hodowli.
Niemal od razu po odzyskaniu niepodległości przez Polskę, bo już w 1919 roku, w Janowie przystąpiono do wskrzeszania stada i rekonstrukcji zniszczonej stadniny. Zdewastowaną zabudowę sukcesywnie remontowano i zapełniano końmi. Warunki do tworzenia hodowli okazały się …doskonałe! Wskutek rozpadu cesarstwa i chaosu panującego na terenach dawnych Austro-Węgier rynek zapełnił się cennymi a tanimi końmi z legendarnych, austriackich stadnin. Zarząd Stadnin Państwowych przejął też poaustriackie stada z Lublina, Krakowa i Miechowa. Wśród sztuk, które przeznaczono do Janowa, wiele miało szlachetną krew, w tym orientalną.
Personel stanowiła m.in. „stara gwardia”, w tym jeden z najstarszych pracowników – koniuszy Walery Turobiński, powstaniec styczniowy. Idące pełną parą prace organizacyjne przerwał wybuch wojny polsko-bolszewickiej. Latem 1920 roku, niemal w ostatniej chwili przed wkroczeniem Sowietów, stadnina została ewakuowana w głąb kraju. Po trzech miesiącach konie zaczęto sprowadzać z powrotem do Janowa. Niestety, w podróży padły od okaleczeń dwie cenne klacze.
Po zakończeniu wojny odbudowa stadniny wreszcie ruszyła pełną parą. Odrestaurowano domy i stajnie, uruchomiono tartak i cegielnię, powstała nowa kolonia masztalerska (zabudowania dla personelu zajmującego się końmi).
W 1924 roku z Janowa do Kozienic, gdzie powstała nowa stadnina, przeniesiono oddział pełnej krwi angielskiej. Od tego momentu głównym celem hodowli w Janowie Podlaskim stały się konie arabskie (czystej krwi, półkrwi oraz angloarabów półkrwi). W stadzie znalazły się m.in. cenne ogiery i klacze, wywodzące się z legendarnych hodowli arabów rodu Dzieduszyckich i Sanguszków. Do wybuchu II wojny światowej stadnina w Janowie konsekwentnie budowała swoją renomę. Rumaki janowskie startowały z sukcesami w wyścigach na różnych torach. „Krew janowska” stała się pożądanym materiałem genetycznym, o który zabiegali hodowcy. Już w latach 20. XX wieku zakupów dokonywali tu Czesi i Niemcy.
Arabskie ogiery znane były polskiemu rycerstwu od XIV stulecia, kiedy to Rzeczpospolita brała udział w wojnach z Turkami i Tatarami. Konie tureckiej armii budziły niekłamany podziw. Jako że okazały się idealne nie tylko do wojaczki, ale i do przemierzania rozległych stepów, wkrótce zaczęto je hodować na południowo-wschodnich kresach Rzeczpospolitej. Pierwsza udokumentowana hodowla koni arabskich czystej krwi to wiek XVI i stadnina koni króla Zygmunta Augusta w Knyszynie na Podlasiu.
U schyłku XVIII wieku magnaci z rodów Sanguszków, Branickich, Rzewuskich czy Dzieduszyckich organizowali regularnie wyprawy na pustynie Arabii, aby tam bezpośrednio od Beduinów nabyć sztuki najczystszej krwi. Niektóre linie zapoczątkowane w prywatnych, magnackich stadninach w Jarczowcach, Sławucie i Białej Cerkwi są reprezentowane w hodowli janowskiej do dzisiaj.
Koń arabski to nie jest po prostu ładny, gorącokrwisty koń. To wzorcowe piękno tego gatunku. Bije od niego elegancja, charakteryzują płynne ruchy i łagodny temperament. Jest wytrzymały, pracowity i żywiołowy. Szybki a przy tym niebywale lekki – w galopie porusza się bezszelestnie.
Wojny i inne kataklizmy dziejowe szczęśliwie nie unicestwiły kilkusetletniej, polskiej tradycji hodowli koni czystej krwi arabskiej.
Koń arabski to nie jest po prostu ładny, gorącokrwisty koń. To wzorcowe piękno tego gatunku. Bije od niego elegancja, charakteryzują płynne ruchy i łagodny temperament. Jest wytrzymały, pracowity i żywiołowy. Szybki a przy tym niebywale lekki – w galopie porusza się bezszelestnie. Arab ma piękne oczy i głębokie spojrzenie, łabędzią szyję, rozdęte chrapy i elegancko odstawiony ogon. Nie sposób przejść bez podziwu obok konia uznawanego za żywe dzieło sztuki.
Za najpiękniejszego konia świata dziś uważa się Pianissimę – nieżyjącą już klacz czystej krwi arabskiej z Janowa Podlaskiego, która była najbardziej utytułowaną klaczą w dziejach hodowli tej rasy. W 2009 roku licytowano nawet prawo do jej krycia (sic!) – wykupił je amerykański hodowca za 175 tysięcy Euro!
We wrześniu 1939 roku stado janowskie liczyło 273 konie. Po wybuchu wojny w pośpiechu ewakuowano je na wschód. Już wtedy konie rozproszono po dworach i gospodarstwach, a wiele z nich zginęło w drodze. Po 17 września i wkroczeniu Sowietów w granice II Rzeczpospolitej zdecydowano o powrocie, niepełnego już stada do Janowa. Tam wkrótce ograbione zostało przez Armię Czerwoną.
Od października 1939 roku Stadnina w Janowie Podlaskim znajduje się pod zarządem Wehrmachtu – stado uzupełniono i kontynuowano hodowlę. Kolejne, przymusowe przenosiny janowskich koni miały miejsce latem 1944 roku. Zbliżający się front wschodni wymusił ewakuację w głąb Niemiec stada liczącego 400 sztuk. Zginęło wówczas wiele cennych ogierów, które nocą przechodziły przez bombardowane Drezno.
Tuż po zakończeniu działań wojennych rozpoczęto żmudne wysiłki zmierzające do odzyskania polskich koni z terenów okupowanych Niemiec, a także cennych okazów wywiezionych np. do USA. Proces ten zakończył się w listopadzie 1946 roku. Niestety, słynny ogier Witeź II, zdobycz wojenna generała Pattona, nigdy nie wrócił do kraju.
Tymczasem w Janowie Podlaskim po raz kolejny podjęto trud odbudowy i odtworzenia legendarnego stada. Pełen rozkwit stadniny nastąpił na nowo już w latach 50. XX wieku. Ówczesny dyrektor, Andrzej Krzyształowicz nie tylko imponująco rozwinął hodowlę, ale też zainicjował doroczne aukcje koni arabskich. Stały się one w przeciągu kilkudziesięciu lat istną sensacją i … żyłą złota. W 1980 roku janowski ogier El Paso zostaje sprzedany za milion dolarów, a w 1985 roku klacz Penicylina osiąga rekordową cenę 1,5 miliona dolarów. Aukcje w Janowie Podlaskim to wielkie wydarzenie w tym środowisku – ściągają do Polski hodowców koni arabskich z całego świata.
Obecnie stadnina posiada około 300 koni czystej krwi arabskiej.
Stadnina w Janowie Podlaskim (a w istocie formalnie w miejscowości Wygoda) to dzisiaj aż 1691 hektarów i 16 stajni. Ta ogromna przestrzeń była przez lata wypełniana zabudową adekwatnie do potrzeb hodowlanych. Wokół wielkiego dziedzińca w kształcie prostokąta znajdziemy m.in. padoki, wybiegi, stajnie, budynki gospodarcze oraz park z cmentarzem, na którym pochowano najbardziej zasłużone dla polskiej hodowli konie. Stadninę otaczają malownicze, nadbużańskie łąki. Sielski krajobraz przynosi wyciszenie. Niewykluczone, że ten specyficzny mikroklimat ma wpływ na dobrostan zwierząt i sukces janowskiej hodowli.
Stajnia ogierów czołowych – pierwsza murowana stajnia w Janowie Podlaskim została wybudowana w 1841 roku. Zaprojektował ją włoski architekt Henryk Marconi, autor takich projektów jak kościół w Wilanowie, Pałac Paca czy Hotel Europejski w Warszawie.
Ogiery czołowe to nic innego jak te o największej wartości hodowlanej – dlatego w stajni tej znajdziemy nie tylko boksy dla owych koni, ale też maneż stanówkowy gdzie kryte są klacze.
Stajnia „Pod Zegarem” – bodaj najbardziej znany i charakterystyczny budynek janowskiej stadniny. Prowadzi do niego osiowa aleja od bramy głównej – przyjezdnych wita więc reprezentacyjna wieża z zegarem pod którą znajduje się brama do stajni. Oryginalny zegar został zakupiony w Hanowerze w 1835 roku, budowę ukończono w 1848 roku. Stajnię przewidzianą wówczas na 40 ogierów również zaprojektował wspomniany wcześniej Henryk Marconi.
Stajnia „Woroncowska” z 1885 roku została nazwana na cześć głównego, w owym czasie, zarządzającego stadami państwowymi w Rosji – Woroncowa-Daszkowa. W istocie jest to elegancki, symetryczny kompleks stajenny w kształcie litery „U” z maneżem w części centralnej. Pierwotne przeznaczenie tj. 85 boksów dla ogierów i matek stadnych zostało zmienione. Dziś oprócz boksów znajdują się tu biegalnie.
Pod koniec XIX wieku w stadninie janowskiej wybudowano również klasycystyczny lazaret dla koni, murowano-drewnianą stajnię nr 5 w kształcie litery „T”, stajnię nr 6 z biegalniami i boksami oraz spichlerz. W początkach XX wieku pojawiają się w Janowie bardzo charakterystyczne stajnie tzw. „Prywatne”. To cztery bliźniacze budynki – niby-dworki na planie prostokąta z wysuniętymi ryzalitami i czterospadowymi dachami wspartymi na murowanych kolumnach. Nazwa wskazuje na ich pierwotne przeznaczenie – dla prywatnych klaczy przywożonych do krycia. Dziś oczywiście pełnią inne funkcje m.in. porodówki.
Stadnina koni w Janowie Podlaskim obejmuje imponująco duże przestrzenie zakomponowane w powtarzające się geometryczne kwartały. Zabytkowe stajnie, szerokie aleje dojazdowe i przestrzenne wybiegi ocieniają setki wiekowych drzew. Cudnej urody konie spotykamy tu na każdym kroku. Porządek, spokój, przyroda i zwierzęta… a w tle kresowe stepy, magnackie rody z ich fortunami i walka o przetrwanie polskiej tradycji. Pierwiastkiem łączącym nas z tymi jakże odległymi czasami jest szlachetny i piękny janowski koń.
Ciekawostka Janowie Podlaskim kręcono sceny do filmowego cyklu: "U Pana Boga za piecem" (1998), "U Pana Boga w ogródku" (2007), "U Pana Boga za miedzą" (2009). Reżyseria: Jacek Bromski.
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Kanał Augustowski wybudowany w latach 30. XIX stulecia miał być remedium na problemy gospodarcze Królestwa Polskiego. Było ono częścią Cesarstwa Rosyjskiego, lecz jeszcze wtedy cieszyło się względną autonomią, a co za tym idzie miało pewne aspiracje ekonomiczne. Zbudowany bardzo szybko,...
Zwarta, monumentalna ściana 26 spichlerzy kształtuje od strony Wisły jedną z najwspanialszych panoram miejskich w Polsce. Obszar Pomnika Historii w Grudziądzu jest szczególny i obok zespołu spichlerzy oraz Bramy Wodnej wraz z najbliższym otoczeniem obejmuje skarpę wiślaną z fragmentem rzeki,...
Ten jeden z najcenniejszych zabytków województwa podlaskiego trwa niewzruszenie w krajobrazie miasta od pięciuset lat, stanowiąc do dzisiaj ważny ośrodek życia duchowego społeczności prawosławnej regionu. Klasztor (dalej zwany monasterem) przyciąga rokrocznie tysiące turystów, równolegle jest miejscem kultu i siedzibą lokalnej...