Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Nudne powielanie form czy twórcze naśladownictwo? O zjawisko historyzmu spierają się historycy sztuki, wielbiciele wzornictwa przemysłowego oraz muzealna publiczność. I właśnie dlatego wystawa „Plagiat wszech czasów” w Muzeum Narodowym we Wrocławiu jest tak fascynująca – nawet jeśli nie na wszystkie pytania odpowiada jednoznacznie.
Wystawa „Plagiat wszech czasów” jest poniekąd kontynuacją linii programowej wyznaczonej przez wrocławską instytucję. Mieliśmy tu już do czynienia ze skromniejszym pokazem, prezentującym meble czasów renesansu i baroku. Później przyszedł czas na zeszłoroczne rokoko (znakomite!) w Pawilonie Czterech Kopuł, w którym meble i wystrój wnętrz zagrały niezwykle istotną rolę. Nic dziwnego, że teraz kolej na historyzm. I słusznie. Po latach – podobnie jak wspomniane rokoko, jeszcze do niedawna nawet niezasługujące zdaniem niektórych na miano odrębnego stylu – zyskał zasłużenie swoje miejsce.
Zarzucano mu wtórność, brak pomysłów, zblazowanie. A jest przecież wyrazem zmian stylów życia i przemian społecznych.
Wystawa dobrze diagnozuje zarówno czas, jak i źródło nowych prądów. A wszystko przez… rewolucję. Przemysłową. Wiek XIX – zwany stuleciem pary i elektryczności – przyniósł zmianę systemu pracy. Zamiast powoli dziergających z pietyzmem swoje dzieła rzemieślników pozwolił na produkcję masową. Wielkie wystawy światowe oraz ich regionalne wersje spopularyzowały osiągnięcia i produkty, a przyspieszenie komunikacji i transportu znacznie ułatwiło im rozjechanie się po świecie.
Zbiegło się to wszystko w czasie z rozwojem muzeów (w tym tych poświęconych technice, przemysłowi czy wzornictwu), odkryciami archeologicznymi i narodzinami nowych gałęzi nauk historycznych – jak historia sztuki, której badania zrehabilitowały romanizm i gotyk. Stąd już tylko krok do powrotu.
Ale jest też niemniej ważna rzecz: czasy wszelkich przemian wywołują zazwyczaj dwie sprzeczne postawy społeczne. Jedna to gotowość do rzucenia się w wir wydarzeń, druga – odwracanie się do przeszłości, tradycji, tego, co dobrze znane. Dla narodzin historyzmu to także istotny kontekst.
Trudno mówić tu o chronologii, bo rodzenie się neostylów odbywało się równocześnie, choć z różnym natężeniem. I różnym zainteresowaniem w zależności od kraju. W Anglii modny stał neogotyk, w Austrii neorokoko, Włochom z kolei najbliżej było do neorenesansu. By wszystko skomplikować, mamy jeszcze eklektyzm, łączący w sobie różne style – notabene szczególnie lubiany przez projektantów i rzemieślników, którym dawał dużą swobodę w budowaniu kompozycji, i też najszybciej z tych wszystkich neozjawisk przywrócony do łask. Do tego jeszcze orientalizm, a także poszukiwanie stylów krajowych i regionalnych na fali pobudki tożsamości narodowych. Stąd np. imitacje szaf gdańskich uchodziły za wyraz patriotyzmu polskiego, odwołującego się do czasów świetności I Rzeczypospolitej. Nie zmienia to jednak faktu, że bez względu na pobudki wszystkie wymienione zjawiska estetyczne roszczą sobie prawo do powrotów form i stylistyki oraz twórczego naśladownictwa.
Niemniej
wystawa „Plagiat wszech czasów” próbuje ten harmider czasowy i pojęciowy uporządkować. I bardzo zgrabnie to wychodzi – też dzięki klarownej i raczej nieprzekombinowanej aranżacji.
Nie ma tu natłoku przedmiotów, każdy neostyl ma swój kąt z bardzo reprezentatywnym wyborem mebli.
Nim do tego dojdziemy – przechodzimy jednak powoli przez historię XIX wieku z wszystkimi tego konsekwencjami. Już we wprowadzającym korytarzu, w którym więcej jest informacji niż obiektów, nie zabrakło rarytasów.
Ten niepozorny mebel – z kolekcji Muzeum Narodowego w Poznaniu – dobrze wprowadza temat. I pokazuje, z jakimi cymesami mamy do czynienia. To obiekt-metafora. Wyraźnie nakreśla, że nic nie jest tu tym, czym się wydaje. Być może trochę za dużo na początku jest informacji, ale gwarantuję, że gdy widz przebije się przez zasieki dat i historycznych doniesień, będzie mógł się rozkoszować estetyką zaprezentowanych obiektów.
A ciekawostek w różnych momentach tej wystawy nie brakuje. Jest m.in. szafa ze sceną „Ostatniej wieczerzy” z zakładu Heinricha Sauermanna z Flensburga z mniej więcej 1900 roku, stół ze słynnej fabryki Thoneta,
kanapa z kabaretu Fledermaus projektu Josefa Hoffmanna. Na uwagę zasługuje komplet z powszechnie raczej nieznanej Szkoły Snycerskiej w Cieplicach. Naprawdę jest w czym wybierać. Osobiście zachwycił mnie stół z wkomponowanymi w blat „plastrami drewna”.
(…)
Całość tekstu w wydaniu 1/2025 kwartalnika „Spotkania z Zabytkami”, dostępnym na rynku od początku stycznia 2025 roku. Do kupienia TUTAJ.
„Plagiat wszech czasów. Historyzm w meblarstwie”,
Muzeum Narodowe we Wrocławiu, czynna do 23 lutego 2025 roku.
Kuratorka wystawy: Małgorzata Korżel-Kraśna
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Z gościem w muzeum trzeba komunikować się telegraficznie i jednocześnie w sposób, który dociera do istoty historii – mówi prof. Barbara Kirshenblatt-Gimblett, główna kuratorka wystawy stałej Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN...
Z Tomkiem Wichrowskim, warszawskim projektantem biżuterii, rozmawiamy o jego pasji do historycznych artefaktów, masońskich tajemnicach, symbolice oczu kochanków i o tym, czy młodemu człowiekowi wypada zbierać antyki...
Kiedy w 2014 roku, wykorzystując niezabezpieczone okno w łazience w muzeum The Briars, włamywacze wynieśli (prawdopodobnie na zamówienie kolekcjonera) 10 przedmiotów z najbogatszego pozaeuropejskiego zbioru napoleońskiego, był między nimi również pukiel włosów Cesarza...