„Za kolędę dziękujemy, zdrowia szczęścia winszujemy…
Pocztówka, Kolęda, Tadeusz Rybkowski, 1910 r., w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie
Galerie

„Za kolędę dziękujemy, zdrowia szczęścia winszujemy…

…na ten nowy rok!”. Bo kolędowanie to nie tylko czas bożonarodzeniowych pieśni i przyśpiewek, ale bardzo stary – i zróżnicowany w zależności od regionu – zwyczaj, którego celem było… zaklinanie przyszłości i przywoływanie dobrostanu na nadchodzący czas.

Pierwsze pisane wzmianki o wizytowaniu domostw przez przebranych ludzi w maskach pojawiały się już w XIII wieku. Pierwotnie jednak przedstawiano je w tekstach kościelnych kaznodziejów w świetle negatywnym jako związane z wierzeniami pogańskimi oraz zaklinaniem urodzaju i płodności. Wskazywać na to miały zarówno recytowane przez nich rytualne sentencje, jak i stroje kolędników. Wszystko wyrażało wiarę w magiczną moc i sprawczość wypowiadanych słów.

Wraz z rozwojem chrześcijaństwa na ziemiach polskich, ustanowieniem obecnych dat świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku obrzędy te zyskały wymiar bliższy religijnemu – mimo, że wpisano je w czas tzw. Godów (czyli okres od wigilii Bożego Narodzenia do Trzech Króli).

Jedną z najpopularniejszych form było kolędowanie z maszkarami zwierzęcymi, któremu towarzyszyło często odgrywanie komicznych scenek oraz straszenie widzów i wyprawianie różnego rodzaju psikusów. Najbardziej upowszechniły się: turoń, koza lub kozioł,  niedźwiedź,  koń, kogut, bocian, baran, czyli zwierzęta symbolizujące takie cechy jak siła, zdrowie, życiowa energia, a także płodność. W niektórych regionach kolędnikom towarzyszył nawet żywy koń.

Co ważne, kolędowanie nie jest zwyczajem wywodzącym się z Polski, a różne jego formy występują niemal w całej Europie. Niemniej jednak warto zaznaczyć, że niektóre – typowe dla niektórych regionów zjawiska – zyskały miejsce na Krajowej Liście Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego jako zwyczaje szczególnie cenne dla lokalnej historii i tożsamości.

Jedną z nich są Dziady Żywieckie. W ostatni dzień kończącego się roku oraz pierwszy dzień nowego roku – na granicy „starego i nowego czasu” we wsiach leżących na południe i zachód od Żywca oraz w samym Żywcu, w dzielnicy Zabłocie, do dzisiaj spotkać można duże grupy noworocznych przebierańców. Ich właśnie zwie się Dziadami. Ubrani są w kolorowe, czasem nawet dość dziwaczne stroje. Swoje widowisko przyprawiają grając na dzwonkach, przy okazji robiąc dużo hałasu. A przy tym zagadują przypadkowych przechodniów i składają życzenia noworoczne.

„Dla miejscowej ludności pojawienie się Dziadów zwiastuje Nowy Rok. W przeszłości ich kolędowanie było ważnym obrzędem kreującym pomyślność i dobrobyt w rozpoczynającym się roku. Niezmienną zasadą było to, że przebierać się mogli tylko mężczyźni, niegdyś tylko kawalerowie. Odgrywali oni ściśle określone postacie, których role odtwarzano zgodnie z tradycyjnym stereotypem lub symboliką, pojawiały się zatem: Konie, Niedźwiedzie, Diabły, Śmierć, Żydzi, Cyganie, Druciarze, Kominiarz, Ksiądz czasami także Cyrulik czy Fotograf. Każda z postaci charakteryzowała bogata symbolika, np. Koń symbolizował siłę, zdrowie, witalność, zręczność i żywotność, Niedźwiedź – męstwo, moc, odwagę i płodność. Natomiast reprezentanci obcych środowisk mieli przynosić pomyślność” – przeczytać można na stronie Narodowego Instytutu Dziedzictwa.

Innym zwyczajem – wpisanym na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego – jest chodzenie po dunaju. Oznacza to kolędowanie, które odbywa się na terenie wsi dawnej parafii Łukowa, czyli Łukowej, Rakówce i Zamchu w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia, czyli w wieczór Świętego Szczepana. Chłopcy oraz młodzi nieżonaci mężczyźni w czasie obchodu domów śpiewają „kolędy życzące skierowane do dziewcząt”, które jeszcze nie wyszły za mąż. Słowa tych pieśni nawiązują do zamążpójścia i w założeniu mają przyspieszać plany matrymonialne w nadchodzącym roku. Rodzaje pieśni są uzależnione od wieku adresatki.

Kolędnicy w zamian za śpiew otrzymują tzw. zapłatejkę, którą wykorzystują częściowo podczas poczęstunku we własnym gronie po zakończeniu dunajowania, a część przeznaczają także na cele charytatywne.

Popularne

Nie ma języków lepszych i gorszych. Czyli o języku wilamowskim

O tym, ile osób mówi po wilamowsku, czym jest „S’łjyrbihła cyr wymysiöeryśa śproh fjy dyg rusa łoüt” oraz gdzie prowadzony jest lektorat języka wilamowskiego, czyli wymysiöeryś, mówi Tomasz Wicherkiewicz, profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, członek rady programowej Instytutu Różnorodności Językowej Rzeczypospolitej...

Radomskie arcydzieło w gagauskim Komracie

„Fabryka, której początki sięgają 1896 roku, stała się niemal ikoną przemysłu Radomia. Począwszy od czasów carskiej Rosji, poprzez dwudziestolecie międzywojenne i lata PRL była jednym z wiodących producentów płytek ceramicznych, wyrobów ogniotrwałych i kamionkowych w kraju i poza jego granicami. I właśnie płytki ceramiczne – te piękne dywany posadzkowe, zachwycające wzorami, barwami, ale przede wszystkim precyzją wykonania, można oglądać w wielu klatkach schodowych kamienic, budynkach użyteczności publicznej czy kościołach”...