Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Wczesną jesienią 2023 roku przed siedzibą łódzkiego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji ustawiła się kolejka. Najprawdziwsza, z komitetem kolejkowym i numerkami.
Kolejka stanęła w efekcie informacji, jaka napłynęła z wodociągów. Z okazji 600-lecia nadania Łodzi praw miejskich – oraz okresowych prac konserwacyjnych w ZWiK – zabytkowy zbiornik wody na Stokach (jeden z czterech) zostanie otwarty dla zwiedzających. Limit: 600 osób.
Zazwyczaj obiekt ów – jak to zbiornik – wypełniony jest wodą, jednak od czasu do czasu wymaga osuszenia i przeglądu. Wtedy można zajrzeć do środka tej – jak się czasem patetycznie mawia – katedry. Katedry dlatego, że sklepienie każdego ze zbiorników, zbudowanych na planie kwadratów o boku 60 metrów, składa się 100 półkolistych kopuł podtrzymywanych przez 81 kolumn. W istocie przywodzi to na myśl architekturę sakralną. Mieści się tu jednak nie duch, lecz materia – każdy zbiornik ma 7 metrów wysokości i może pomieścić 15 mln litrów wody. W przypadku awarii wszystkich ujęć wody dla Łodzi, zapas tu zgromadzony może zaspokoić potrzeby miasta przez 24 godziny.
Kolejka pod łódzkim ZWiK ustawiała się pięciokrotnie, bo wejściówki rozdawano przez pięć wrześniowych dni – po 120 dziennie (zwiedzanie podzielono zaś na cztery dni). W kolejce, jak to w kolejce, nie obeszło się bez sporów i kontrowersji, nie będziemy jednak rozwijać tego tematu, bo jak wiadomo problemy kolejkowe są nierozwiązywalne i przy okazji 700-lecia Łodzi zapewne objawią się w podobnej formie.
Dość powiedzieć, że na zaproszeniach, które trafiły w ręce 600 szczęśliwców, umieszczono podobiznę Williama Heerleina Lindleya – tego samego, który stał za budową warszawskiej Stacji Filtrów. Brytyjczyk wpłynął bowiem także na wodociągowo-kanalizacyjną historię Łodzi.
Plany budowy systemu wodociągowego i kanalizacji omawiano tu co najmniej od lat 60. XIX wieku. Magistrat otrzymał kilka projektów, jednak kluczowa okazała się wizyta, którą prezydent miasta Józef Pieńkowski złożył w 1898 roku w stolicy, gdzie widać już było efekty działań Lindleya (a właściwie Lindleyów, bo plany stołecznych wodociągów przedstawił jeszcze ojciec Williama Heerleina, także William). Czas był po temu najwyższy, bo jak utrzymywał w tym czasie publicysta dziennika „Rozwój”, gdyby nie mokre lato, Łódź zostałaby bez wody. „Dzięki jedynie bezustannym deszczom w roku bieżącym łódzkie fabryki mogą jeszcze funkcyonować prawidłowo, w razie atoli stałej pogody brak wody da się odczuć na całej linii przemysłu tutejszego. Kanalizacyi i wodociągów gwałtownie nam potrzeba”. Do kluczowego spotkania prezydenta i inżyniera doszło trzy lata później w Łodzi – kontrakt został podpisany.
Prace planistyczne ruszyły niezwłocznie, jednak sytuacja hydrologiczna 350-tysięcznego wówczas miasta została określona przez Lindleya jako wyjątkowo trudna, wymagająca długotrwałych badań terenowych, pomiarów i próbnych odwiertów. Inżynier, który na co dzień urzędował we Frankfurcie, otworzył nawet w Łodzi swoje biuro (zlikwidowane jednak w 1904 r. w wyniku braku pieniędzy, być może potrzebnych na wydatki związane z wojną rosyjsko-japońską). Prace jednakże nie ustały i w 1909 roku sir William przesłał z Frankfurtu szczegółowy projekt.
Zaproponował zaopatrywanie Łodzi w wodę ze studni głębinowych w okolicach miasta plus w wodę doprowadzoną z doliny Pilicy. Miała trafiać do centralnych zbiorników na Stokach, które – położone kilkadziesiąt metrów ponad miastem – pełniłyby funkcję wieży ciśnień.
„Natychmiast po nadejściu planów prezydent m. Łodzi postanowił zwołać zebranie komisyi z udziałem radnych magistratu, poczem wybrana »ad hoc« deputacya uda się do Petersburga, aby tam wyjednać jak najszybsze zatwierdzenie planów w ministeryum spraw wewnętrznych i podjąć starania o uzyskanie pożyczki w formie obligacyi” – zapowiadał „Rozwój”.
Projekt został zatwierdzony, gorzej było z pieniędzmi. Ostatecznie, w efekcie wybuchu I wojny światowej i trudności finansowych miasta, prace nad wodociągiem ruszyły dopiero w roku 1934. Dwa pierwsze zbiorniki na Stokach powstały w latach 1935–1937, co jednak nie oznaczało nagłej poprawy sytuacji.
Ale jeszcze pod koniec roku 1938 Wacław Wojewódzki, dyrektor przedsiębiorstwa Wodociągi i Kanalizacja m. Łodzi, skarżył się na antenie łódzkiej rozgłośni Polskiego Radia, że znajomi zwyczajowo witają go pytaniem: kiedy będzie w Łodzi woda?
Woda popłynęła w roku 1940, zaś dwa kolejne zbiorniki na Stokach powstały dopiero w latach 1949–1953.
Wcześniej, w 1925 roku, ruszyła budowa kanalizacji – ten projekt także trafił przed laty na półkę. Naczelnym inżynierem mianowano Stefana Skrzywana, współpracownika nieżyjącego już wówczas W. H. Lindleya m.in. na budowach w Warszawie i Baku.
Łódź zapamiętała Skrzywana jako człowieka pełnego energii. Doprowadził do uruchomienia cegielni wytwarzającej klinkier potrzebny do budowy kanałów, betoniarni, piaskowni, zaś na prowadzonej przez niego budowie zatrudnienie znalazły blisko dwa tysiące robotników.
„Magistrat łódzki rozpoczął wstępne prace kanalizacyjne” – pisał w 1925 roku dziennik „Republika” w tekście zatytułowanym „Historyczny moment w dziejach Łodzi”. Mowa o ułożeniu toru dla tramwaju mającego ułatwić przewóz materiałów na plac budowy.
Tramwaj nie zaspokoił wszystkich potrzeb przewozowych, bo w 1928 roku „Rozwój” publikował ogłoszenie następującej treści: „Wydział Kanalizacji i Wodociągów Magistratu m. Łodzi ogłasza przetarg na dostawę dniówkowych i akordowych parokonnych furmanek i platform do przewozu piasku i materjałów budowlanych”.
Do wybuchu II wojny światowej wybudowano w Łodzi ponad 105 kilometrów kanałów, przyłączono do nich 2,7 tys. nieruchomości. Z kanalizacji korzystała jedna trzecia mieszkańców miasta.
Przy tej okazji powstał także obiekt, który można zwiedzać bez konieczności ustawiania się w długich kolejkach. Pod placem Wolności mieści się, również zaprojektowany przez Williama Heerleina Lindleya, kanał Dętka – zbiornik na wodę wybudowany w 1926 r. z myślą o płukaniu sieci kanalizacyjnej w centrum miasta. Dziś znajduje się tu najmłodszy oddział Muzeum Miasta Łodzi. Korytarzem z czerwonej cegły można obejść pod ziemią cały plac. „Dętka” mierzy 142 metry, ma niespełna 1,8 m wysokości, 1,5 m szerokości i jest świetnie zachowana. Nie ma już wody, za to na ścianach wiszą archiwalne fotografie i kopie dokumentów z czasów budowy łódzkiej kanalizacji.
Na szlaku, którym zawiaduje Urząd Miasta Łodzi, znajduje się 26 obiektów – kryterium wyboru była dostępność, dlatego nie znajdziemy tu zbiorników na Stokach. Zabytki podzielono dwojako – na osiem ścieżek tematycznych (jest wśród nich trasa łącząca wodociągi i kanalizację) – oraz na cztery drogi spacerowe, łączące obiekty o różnym charakterze, ale umiejscowione blisko siebie – na ulicy Piotrkowskiej, w okolicach Starego Miasta, Nowego Centrum Łodzi oraz Księżego Młyna.
W 2015 roku, przy okazji 90. rocznicy łódzkiego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji, zbiorniki na Stokach oglądał potomek projektanta, William V Lindley. Ucieszył się, że wszystko jest w dobrym stanie i nikt nie wymaga od niego napraw.
Być może prawnuk W. H. Lindleya powinien sprawdzić także sytuację we Włocławku. Tam również zrealizowano projekty wodociągów i kanalizacji zaproponowane przez Williama Heerleina w roku 1912, choć same prace toczyły się już bez jego udziału (najwcześniej, w 1916 roku, powstał kolektor ścieków z miejscowej fabryki celulozy, zaś prace nad wodociągiem ruszyły dopiero na przełomie lat 20. i 30.).
W tym samym czasie Lindley opracował także plany wodociągowo-kanalizacyjne na zlecenie magistratu w Radomiu, jednak ten projekt – z powodu braku pieniędzy, a później wybuchu I wojny światowej – odłożono do 1925 roku. Pierwsza bieżąca woda popłynęła w Radomiu dwa lata później.
Wróćmy jeszcze do Łodzi. Dzięki realizacji projektów Lindleya, po blisko trzech dekadach od ich przesłania, można było wreszcie odłożyć do lamusa satyryczny wierszyk opublikowany w 1912 roku w tygodniku „Śmiech”:
W Pompei, jak niedawno
uczenie to stwierdzono,
od dawien dawna była
kanalizacja pono…
Łodzianin w łeb się skrobie!
„W Pompei, daj to katu:
na pewno tam nie mieli
łódzkiego magistratu”.
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Z dr. Mikołajem Baliszewskim, kuratorem wystawy „Przebudzeni. Ruiny antyku i narodziny włoskiego renesansu” w Zamku Królewskim w Warszawie o odkryciu ciała i zachwycie odnalezionymi starożytnościami, od którego tak naprawdę zaczął się renesans. Oraz o zaskoczeniach. Bo część obiektów, które pokazane...
Musi być budowlą wieżową, zawierać formy charakterystyczne dla architektury Krakowa. Czyli wieże kościołów, formy przypominające Sukiennice, Wieżę Ratuszową, Zamek Królewski na Wawelu, wzory z kamienic. Dość wspomnieć, że w przeszłości ich autorzy sięgali m.in. po detale z budowli tworzonych przez...
Żydowski cmentarz wznoszący się w północnej, zaniedbanej części Rio de Janeiro, który nosi nazwę Cemitério Israelita de Inhauma, mógłby uchodzić za miejsce, które nie wyróżnia się na tle innych brazylijskich nekropolii, znajdujących się w dużych miastach Brazylii. Ale od samego...