Artysta Marcin Maciejowski na tle swojego obrazu
Marcin Maciejowski na tle swojego obrazu
Fot. Dzięku uprzejmości Galerie Thaddeus
Wywiady

Wawel? To brzmi rysunkowo

Z Marcinem Maciejowskim, artystą, o jego książce „Rysunki wawelskie”, porównaniach do Matejki, poszukiwaniu „współczesnych rymów” do historii i o tym, kto dziś mógłby pozować Dunikowskiemu do słynnych głów.


Nim przejdziemy do twojej nowej książki „Rysunki wawelskie”, chciałem zrobić mały powrót do przeszłości. Kiedy otwierana była twoja wystawa „Marcin Maciejowski. Tak jest” w Muzeum Narodowym w Krakowie, wielu mówiło, że jesteś nowym… Janem Matejką. Jestem ciekaw, jak się w ogóle czujesz z takim porównaniem?

Oczywiście pamiętam to porównanie. Była taka okładka „Przekroju” z moim obrazem i takim właśnie tytułem. To miłe, ale wtedy w ogóle o sobie tak nie myślałem. Teraz pewnie bardziej rozumiem poetykę takiego zestawienia. Raperzy, przechwalając się, często używają w tekstach sformułowań o sobie, jak „Nowy Cheops”, „Nowy Johnny Cash” czy „Mów mi Posejdonie”. W tym sensie mogę być „nowym Matejką”. Lubię i cenię zresztą jego malarstwo. Nie tylko dlatego, że wymalował nasze myślenie historyczne. Miał naprawdę świetne pomysły, tematy i te spektakularne, wielopostaciowe kompozycje. Podziwiam jego pracowitość. Bardzo lubię przyglądać się też twarzom na jego obrazach, one są świetnie wybrane, bardzo charakterystyczne.

Z Matejką może zresztą łączy mnie to, że jak on wpisuję osoby sobie współczesne w historię.

Rys. marcin Maciejowski / Zamek Królewski na Wawelu
Wawel? To brzmi rysunkowo
Strona z książki „Rysunki wawelskie”

Pamiętajmy – co nie jest dziś oczywiste – że każdy jego obraz to zbiór twarzy znajomych mu osób! Współcześni musieli oglądać te płótna jak my plotkarskie serwisy.

Czyli wychodzi na to, że teraz, gdy twoje drogi artystyczne zaprowadziły cię na Wawel, takie porównanie jest ci bliższe?

W mojej książce „Rysunki wawelskie” są nawet w kilku miejscach odwołania do Matejki. Opisuję jego obrazy w swoich rysunkach, wyjmuję osoby historyczne z jego dzieł, ale te postacie mówią współczesnym tekstem. I tak np.

używam autorytetów królewskich Bony i Zygmunta Starego, żeby podyskutować o roli rysunku w sztuce współczesnej.

Fot. Dzięku uprzejmości Galerie Thaddeus
Wawel? To brzmi rysunkowo
Marcin Maciejowski na tle swojego obrazu

Zanim dojdziemy na ten Wawel, to chciałem zapytać o jeszcze jedną rzecz. Pamiętam wiele wcześniejszych twoich obrazów, które były intymnymi opowieściami o spotkaniach w prywatnych mieszkaniach, przy kuchennym stole, albo rozmowami zasłyszanymi przy barze w krakowskich knajpach. Dzisiaj jednak dużo więcej w twoim malarstwie odnajduję spotkań z wielką historią w muzeach i galeriach. Zastanawiam się: czy to ty dojrzałeś? Czy my dojrzeliśmy jako społeczeństwo? Czy jest to pochodna mody na muzea? Te kilka czy kilkanaście lat temu wystawy nie były aż tak modne. Dziś co roku muzea biją kolejne frekwencyjne rekordy. Te instytucje to jest składnik życia codziennego. Ludzie po prostu chodzą do muzeów.

To jest bardzo ciekawe pytanie. Nie ma co ukrywać, że ja się na pewno zmieniłem przez te lata. Zmienił się też Kraków. Mam taki rysunek w wawelskiej książce z pytaniem: „Co masz teraz malować?”, i odpowiedzią jest: „To, co jest wokół ciebie: sztukę”. Sztuka dzieje się tu i teraz. Współczesny artysta powinien mieć związki ze swoją codziennością i – jednocześnie – ze swoją epoką. To wydaje się aktualną zasadą w XVI wieku tak samo jak teraz, w XXI wieku. I moja codzienność się najwyraźniej zmieniła. Mniej bywam w mieście? Może to to? Może stąd mniej tych prywatnych spotkań w obrazach? A muzea zawsze mnie interesowały, fascynowały, sztuka to moje naturalne środowisko. Ale powiem więcej: od kiedy moją partnerką życiową jest Patrycja, która jest historyczką sztuki, dużo rozmawiamy o różnych aspektach związanych z kulturą – w przerwach między rozmowami o kotach, które lubimy, i o podróżach, których ja nie lubię, a ona tak. Rozmawiamy o powiązaniach czasem nawet bardzo dalekich, relacjach naszej codzienności ze sztuką – filmami, obrazami, muzyką. Bardzo pomaga mi to uporządkować tok moich myśli i często mnie inspiruje – czasem do zaskakujących i takich pozornie mało oczywistych skojarzeń, które okazują się potem uniwersalne i zrozumiałe dla całego pokolenia. Ale mam też na koncie taki obraz, gdy jestem w muzeum z kimś, kto się nudzi i czeka, żebyśmy już wyszli.

Znam ten obraz! Dziewczyna siedzi znużona w sali muzealnej i patrzy na zegarek.

Takie życiowe sytuacje bardzo mnie inspirują. I zresztą wawelska książka też jest tego zapisem.

Bo na tych kartach – jak się można szybko zorientować – sporo jest takich bardzo codziennych zdarzeń i skojarzeń. Ale ostatnio, gdy byliśmy z Patrycją w Cricotece na otwarciu nowej wystawy, zacząłem myśleć o Tadeuszu Kantorze – oczywiście w kontekście swojej twórczości. W tym sensie muzea ożywiają, wyzwalają energię, wzywają artystę do tworzenia nowego. Przynajmniej ja tak mam.

Zwróciłem uwagę na rysunek ze scenografią ze spektaklu „Powrót Odysa”, który dla ciebie rymuje się z zamkową kolekcją broni.

Ale w wypadku tego rysunku o jego powstaniu zdecydowało co innego. Brzmienie tytułu jednego z rozdziałów z przewodnika: „Sala V z bronią palną i miotającą”. Dźwięczność treści tego zdania, jego muzyka, po prostu mnie zatrzymało. Często zresztą to właśnie zestawienia słów są punktem wyjścia do rysunków, czasem nawet do obrazów. Język jest dla mnie ważny, jego poezja, brzmienie. Wiesz, dlaczego w „Rysunkach wawelskich” pojawiają się też „Spotkania z Zabytkami”?

1. Fot. Z archiwum Redakcji
2. Rys. Marcin Maciejowski
Strona „Spotkań z Zabytkami” (nr 8/2023), do której nawiązuje artysta
Wawel? To brzmi rysunkowo
Strona „Spotkań z Zabytkami” nr 8/2023 (slajd pierwszy, z lewej) i strony z książki „Rysunki wawelskie”, na których Maciejowski nawiązuje do wywiadu Łukasza Gazura z dyrektorem Wawelu prof. Andrzejem Betlejem

Chciałem o to zapytać nieco później.

Bo spodobało mi się w wywiadzie pytanie o „marzenia zakupowe”. Jak to zabrzmiało! „Marzenia zakupowe” – ile przyjemnych skojarzeń wywołują te słowa w naszym mózgu. Mówię w takich przypadkach, że coś „brzmi rysunkowo” i wtedy wiadomo, że wokół tekstu powstanie rysunek. Czasem właśnie o to chodzi! O dosłownie jedno lub dwa zdania wyzwalające jakąś szeroką falę twórczych skojarzeń. Uwielbiam to! Mam całą kolekcję zeszytów-szkicowników. To takie moje notatki, czasem nawet nie rysunki, tylko po prostu

codzienne zapiski tekstów i scen, które się wydarzają: audycji z radia, postów w socialach, fragmentów rozmów, filmów itd. To mi służy potem do pracy. Migawki z codzienności. Migawki z epoki.

Trochę jak zrobienie zdjęcia, żeby coś zapamiętać, takie zanotowanie chwili. I te zapiski często – jak to powiedziałeś – rymują mi się ze sztuką, z historią sztuki. Nie tylko tą z Wawelu. A czasem w tych moich notatkach lądują też rozmowy zasłyszane przy okazji otwarć i wystaw.

Chcesz być na bieżąco z przeszłością?

I widzisz: wracamy do tematu mody na muzea. Bo te urywki rozmów, które często ujmujesz w swoich obrazach, dowodzą, jak różne osoby przychodzą dziś do muzeów, jak rozmaite – czasem bardzo dalekie od historii sztuki – mają skojarzenia dotyczące sztuki. Traktują ją jako składnik życia codziennego.

Jak nie jesteś historykiem sztuki, nie robisz doktoratu o renesansie w Małopolsce albo portrecie staropolskim, to nie prowadzisz takich profesjonalnych rozmów. Co nie znaczy, że nie rozmawiasz o sztuce. Wręcz przeciwnie, ludzie ciągle o niej rozmawiają! Ale posługują się do tego skojarzeniami i językiem codziennym, to bardzo naturalne. Jest taki rysunek, na którym postać króla Zygmunta Starego mówi: „Ty masz popowe, nie naukowe, inklinacje”. Trochę oczywiście to przewrotne – bo jednocześnie cytuję tam fragment doktoratu, poświęcony temu obrazowi. Inspiruje mnie kultura popularna, ale jednocześnie w „Rysunkach wawelskich” sięgam po źródła, prace naukowe. Udziela mi się fascynacja innych, zarówno naukowców, jak i twórców popowych, bo chodzi mi w twórczości o energię, o flow, pasję zawodową. Takie podejście preferuję. (…)

Marcin Maciejowski – rysownik i malarz, jeden z członków słynnej grupy Ładnie. Współpracował z tygodnikiem „Przekrój”. Dziś jego malarstwo znajduje się w kolekcjach publicznych i prywatnych zarówno w Polsce, jak i na świecie. W swojej twórczości odwołuje się zarówno do codzienności i kultury masowej, jak i historii sztuki.

Cały tekst w kwartalniku „Spotkania z Zabytkami” nr 2/2025.

Pismo dostępne na rynku od początku kwietnia 2025. Do kupienia ONLINE oraz w Salonikach Prasowych Kolportera, w Empiku i w sklepach z prasą. Zapraszamy i polecamy serdecznie!


Łukasz Gazur

Krytyk sztuki i teatru, wieloletni szef działu kultury w "Dzienniku Polskim" i "Gazecie Krakowskiej". Publikował i współpracował m.in. z "Przekrojem", "Tygodnikiem Powszechnym", "Wprost", TVP Kultura. Wykładowca akademicki na kierunkach kolekcjonerskich i antykwarycznych oraz dziennikarskich. Czterokrotnie wyróżniony Nagrodą Dziennikarzy Małopolski. Członek polskiej sekcji międzynarodowego stowarzyszenia krytyków AICA. Zastępca redaktora naczelnego magazynu "Spotkania z Zabytkami".

Popularne