Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
„Co babie do pędzla?” – zapytał zgryźliwie malarz Kazimierz Sichulski, widząc obrazy Olgi Boznańskiej. Miał być cięty dowcip, a wyszło coś na kształt historycznego autooskarżenia. Bo to zdanie – anegdota, bon mot, złośliwość rzucona w eter – wraca dziś nie jako pytanie. W Muzeum Narodowym w Lublinie staje się tytułem wystawy, która wpisuje się w międzynarodowy nurt artystycznej inwentaryzacji, w którym porządkuje się nie tylko magazyny muzealne, lecz także sumienia historyków sztuki. Tu każda praca to zarówno dzieło, jak i petycja o miejsce w historii.
Wystawa „Co babie do pędzla? Artystki polskie 1850–1950” to nie nostalgiczna podróż przez kobiecą twórczość. To głośny powrót. Z przytupem, z biografiami wyciągniętymi z cienia, z obrazami, które powinny znajdować się w podręcznikach na uczelniach artystycznych, a dotąd nie miały nawet ramek.
Pokazano ponad 130 artystek reprezentujących nie tylko różne style, lecz także postawy artystyczne, społeczne, polityczne. Mamy tu artystki pracujące w Polsce i za granicą, tworzące w najróżniejszych mediach i technikach. I widać jedno: kobiety i malowały, i aktywnie współtworzyły język sztuki.
Wystawa jest prowadzona linearnie – bez trików, bez krzyczących efektów.
Każda sala to kolejny rozdział: od salonowych portretów, przez modernistyczne eksperymenty, aż po figuratywność na granicy abstrakcji. W tle biogramy – pełne niedopowiedzeń, emigracyjnych perypetii, wojennych zawieruch i śmierci, wreszcie społecznych ograniczeń.
Scenografia prowadzi przez kolejne tematy kolorystycznymi wyróżnikami sekcji, bez krzykliwości i fajerwerków. Ale jednocześnie momentami bywa tu zbyt ciasno. Mimo że taka aranżacja ma zalety: przede wszystkim pozwala zmieścić ogromną liczbę prac. A to kluczowe, bo najlepiej pokazuje rozpiętość tematów, mediów, postaw i stylów.
Ułożenie chronologiczne, z wyraźnym podziałem na epoki i style, pomaga śledzić zmieniające się strategie kobiet w sztuce. Od artystek akwarelistek po awangardowe rewolucjonistki. Od delikatnych konturów po odważne kontrasty.
Prace niektórych artystek – jak Meli Muter, Anny Bilińskiej czy Olgi Boznańskiej – pojawiają się kilkakrotnie, w różnych zestawieniach. To dobrze pokazuje różnorodność tematów ich sztuki, a także fluktuacje, którym podlegał ich styl. Niektóre dzieła wymagają skupienia, inne uderzają emocjonalną intensywnością już od pierwszego spojrzenia.
Ta wystawa dobrze pokazuje też, jak sztuka kobiet się emancypowała. Przechodzimy od zagadnień i inspiracji najniżej stojących w – stworzonej jeszcze w XVII wieku – hierarchii tematów. Czyli martwych natur i kwiatowych kompozycji. I widzimy, jak powoli kobiety wybijały się na niepodległość. Także jeśli chodzi o swoje indywidualne style. Małgorzata Łada-Maciągowa właściwie nawiązywała do Wyspiańskiego czy Witkacego, by wreszcie zbudować swój zestaw środków wyrazu w obrazach.
Budowanie indywidualnych form wypowiedzi widzimy także w materiałach – jak krajobrazy Bronisławy Rychter-Janowskiej, wykonane z… wełny i płótna. Albo kolażowy „Rybak neapolitański” powracającej po latach zapomnienia i modnej ostatnio Alicji Halickiej. Ich prace nie wpisują się w kanon, tylko go rozpychają, negocjują jego granice. Pokazują, że kobiety od początku nie były tylko kopiującymi mężczyznami, ale samodzielnymi konstruktorkami języka artystycznego.
Uderza różnorodność: nie tylko tematów, lecz także technik – są akwarele, oleje, pastele, grafiki, rzeźby, tkaniny artystyczne. To dowód, że artystki potrafiły operować kolorem i materią.
Dobrze ilustruje to twórczość wspomnianych przed chwilą artystek. Rychter-Janowska swoją „wełnianą malarskością” zderza artystyczną swobodę z rzemieślniczą precyzją. Halicka, pracująca we Francji, wnosi zaś ducha École de Paris, posiłkując się nowoczesnym kolażem, co w ówczesnym czasie było czymś więcej niż formalnym gestem. To była deklaracja nowoczesności (…)
Cały tekst w kwartalniku „Spotkania z Zabytkami” nr 3/2025.
Pismo dostępne na rynku od początku lipca 2025. Do kupienia ONLINE oraz w Salonikach Prasowych Kolportera, w Empiku i sklepach z prasą. Zapraszamy i polecamy serdecznie!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Co wspólnego mają Ormianie z pasami słuckimi, dlaczego pietruszkę należy skubać w towarzystwie oraz które postacie polskiej kultury mają ormiańskie korzenie, mówi prezeska Fundacji Kultury i Dziedzictwa Ormian Polskich, Maria Ohanowicz-Tarasiuk...
Była środa, gdy pracownik Muzeum Narodowego w Gdańsku przypadkowo strącił ze ściany nieduże (około 17x17 cm) dzieło Pietera Breughla młodszego „Kobieta niosąca żar”. Do leżącego na podłodze obrazu został poproszony pracownik pracowni stolarsko-konserwatorskiej, by sprawdzić, czy nie stało się nic złego. Wtedy okazało się, że w ramie zamiast oryginału znajduje się jedynie... wycięta z kolorowego czasopisma „Polska” ilustracja przedstawiająca to dzieło...
Wystawa „Saskie wizje” na Zamku Królewski opowiada o architekturze za panowania Augusta II i Augusta III, o roli, także politycznej, jaką pełniła. Mówi też o tym, jak za ich czasów zmieniła się Warszawa...