Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Drogą S3 w zaświaty – to parafraza nazwy wystawy otwartej 8 marca 2019 roku w Muzeum Miedzi w Legnicy, na której zaprezentowano zabytki archeologiczne pozyskane w trakcie badań wyprzedzających ogromną inwestycję – budowę drogi S3 na odcinku między Bolkowem a Lubinem w województwie dolnośląskim w latach 2015-2017. Inwestycja ta stała się przyczynkiem do przeprowadzenia jednej z największych kampanii badawczych w ostatnich dziesięcioleciach, w wyniku której pozyskano tysiące zabytków reprezentujących pełne spektrum okresów pradziejów, średniowiecza i nowożytności. Wśród nich na uwagę zasługuje ogromne cmentarzysko w pobliżu miejscowości Paszowice, na którym odkryto ponad pięćset bogato wyposażonych pochówków. Kto mieszkał tysiące lat temu w dorzeczu Nysy Szalonej i w jakie przedmioty wyposażano na ostatnią drogę zmarłych?
O dużym zasięgu osadnictwa przed 3-4 tysiącami lat w miejscu wiemy już od dawna, choć jest to obszar przedgórski, którego surowe warunki nie sprzyjały dawnym osadnikom. Wspomniana ogromna nekropola w Paszowicach znana była już badaczom niemieckim.
Materiały pozyskane z Archiwum Państwowego we Wrocławiu, opracowane przez Krzysztofa Demidziuka z Muzeum Archeologicznego we Wrocławiu wskazują, że badacze niemieccy pozyskiwali zabytki datowane na epokę brązu i epokę żelaza na tym stanowisku już w XIX wieku.
Badania prowadzono tu co najmniej dwukrotnie – w 1889 roku oraz w latach 1934-1935. Odkryte wtedy naczynia ceramiczne, ozdoby, szpile z brązu oraz groty strzał trafiły do Altertumsmuseum w ówczesnym Braslau. Chronologię stanowiska określono na II-V okres epoki brązu, to jest około 1200-800 lat p.n.e.
Najnowsze badania wykazały jednak, że na cmentarzysku tym mamy do czynienia z pochówkami nawet o dwieście lat starszymi niż mogli przypuszczać przedwojenni badacze, a bogactwo ich wyposażenia mogłoby sugerować, że znajdowały się tu groby wodzów plemiennych epoki brązu.
Zacznijmy jednak od początku. Choć kwerenda wskazywała, że w miejscu, na którym miał powstać przyszły pas drogowy trasy S3 – ułatwiającej komunikację m.in. podróżującym w góry – a Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zleciła wykonanie badań powierzchniowych na wytypowanym obszarze, nikt nie mógł przypuszczać z jaką skalą odkrycia przyjdzie zmierzyć się archeologom.
Z uwagi na znaczne przekształcenie terenu przez działalność rolniczą, orna warstwa gruntu miała w tym miejscu miąższość zaledwie 20-30 cm, przez co wiele grobów ulegało systematycznemu niszczeniu każdego roku podczas orki.
Mimo tego ponad pięćset z nich przetrwało ostatnie kilka tysięcy lat. Choć zdeponowane w nich przedmioty, takie jak biżuteria z brązu i żelaza czy misternie malowane naczynia miały – zgodnie z intencją bliskich chowających tu swoich zmarłych – już nigdy nie ujrzeć światła dziennego, to w 2016 roku w wyniku działania archeologów z firmy Archgeo pierwsze z nich zalało słońce majowego poranka. Jakież było zdziwienie badaczy, kiedy ich oczom ukazywały się kolejne pochówki – pod zniszczonymi kurhanami, w obstawie kamiennej przypominającej sarkofag czy w popielnicach otoczonych licznymi darami, a wśród nich naczynia z namalowanymi symbolami solarnymi, miseczka z figurkami ptaków czy grzechotka, której dźwięk brzmi, jakby wykonano ją przed kilkoma laty, a nie 2500 lat temu.
Sensacyjne informacje obiegły prasę – nie tylko regionalną, ponieważ informacja rozchodziła się dzięki Polskiej Agencji Prasowej – wraz z odkryciem naczynia z przedstawieniem do złudzenia przypominającym sylwetkę ludzką.
Właściciel firmy Archgeo Piotr Janczewski relacjonował na gorąco, że mamy być może do czynienia z uproszczonym wizerunkiem kobiety. Kolejni interpretatorzy puścili w eter hasło “szaman z Paszowic”, ponieważ w przedstawieniu dopatrywali się postaci w masce rytualnej z uniesionymi rękoma w postawie oranta, czyli znanym od starożytności motywie człowieka modlącego się na stojąco z uniesionymi rękoma.
Dotąd nikt nie podjął się naukowej interpretacji tego przedstawienia, choć dr Dagmara Łaciak z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Wrocławskiego, od lat skupiona na badaniach śląskiej ceramiki malowanej z okresu halsztackiego (700-450 p.n.e.) studzi te rozpalające wyobraźnię interpretacje i próby dostrzegania postaci ludzkich komponowanych z układu figur geometrycznych. Wskazuje, że na ceramice malowanej z tego okresu spotykamy się z symboliką solarną, w postaci okręgów, trykwetrów czy swastyk – te motywy malowane są czerwonym barwnikiem wytworzonym na bazie ochry – oraz różnego rodzaju trójkątów malowanych przy wykorzystaniu czarnego barwnika na bazie węgla.
Czerwień interpretowana jest jako symbol życia, ognia i Słońca, a czerń wiązana jest z symboliką ziemi i nocy. Rozpowszechniony u progu epoki żelaza kult solarny wiązany jest z obowiązującym wtedy ciałopalnym obrządkiem pogrzebowym. Kwestia przedstawień antropomorficznych pozostaje nadal dyskusyjna i wymaga dalszych badań, które dostarczyły niezbitych dowodów.
W tym miejscu warto wspomnieć, że cmentarzysko w Paszowicach jest wielowarstwowe, co oznacza, że mamy do czynienia z pochówkami z różnych okresów, których rozpiętość sięga prawie tysiąca lat. To z kolei rodziny kolejne pytanie – czy mamy do czynienia z nekropolą należącą do jednej społeczności zamieszkującej ten obszar przez tak długi czas i możemy obserwować na nim zmiany, które zachodziły w jej zwyczajach i religijności, czy wprost przeciwnie – pomiędzy kolejnymi fazami użytkowania cmentarzyska następowała tzw. pustka osadnicza i obserwujemy tu migracje kolejnych grup ludności różniących się od siebie wierzeniami, co uwidacznia się w odmiennych obrządkach pogrzebowych?
Najstarsze obiekty to pochówki podkurhanowe, które należy wiązać z kulturą mogiłową. Jej nazwa pochodzi właśnie od czytelnej w terenie formy pochówku. O tej kulturze wciąż wiemy niewiele, a znane nam informacje pochodzą głównie z wyników badań właśnie cmentarzysk jej przedstawicieli.
Osady tzw. mogiłowców są wciąż słabo rozpoznane, być może z uwagi na wędrowny tryb życia jej przedstawicieli, któremu towarzyszyła gospodarka hodowlana, a nie – typowa dla trwałego osadnictwa – uprawa roli. Sama zresztą forma pochówków pod nasypem ziemnym widocznym z daleka, szczególnie w płaskim terenie, jest również charakterystyczna dla kultur nomadycznych, których przedstawiciele w ten sposób wyróżniali ważne dla siebie obszary. Świt kultury kręgu mogiłowego w zachodniej i środkowej Europie (obszar dzisiejszych Niemiec, zachodniej Francji, Czech, Śląska i Wielkopolski) przypada na XVIII w. p.n.e., a jej zmierzch wiązany jest z pojawieniem się nowej cywilizacji ok. 1200 r. p.n.e., nazywanej kulturą pól popielnicowych, która objęła swym oddziaływaniem większość Europy.
Wrócimy jednak do naszych “mogiłowców”. Pod nasypem ziemnym często znajdowało się kilka pochówków umieszczanych w trumnach z kłód drewnianych lub w obstawie kamiennej przypominającej sarkofag, w zależności od dostępności surowca.
Początkowo zmarłych chowano w obrządku szkieletowym, w późniejszej fazie zastąpionym ciałopalnym, choć z zachowaną formą grobu, gdzie do trumny wsypywano przepalone kości. Szczątkom towarzyszyło bogate wyposażenie w postaci dużych szpil z brązu służących do spinania odzieży, zakończonych tarczowatymi główkami zdobionymi rytymi ornamentami np. w postaci tzw. wirującej gwiazdy lub – w przypadku grobów męskich – bronią, również wykonaną z brązu.
Z takim grobem mamy do czynienia w Paszowicach. Pośród szczątków zmarłego oraz darów grobowych archeolodzy odkryli brązowy czekan – rodzaj broni paradnej i wyznacznik statusu społecznego zmarłego. Absolutną rewelacją nie mającą precedensu okazał się fakt zachowania w tulei czekana fragmentu drzewca, na którym był on pierwotnie osadzony. Dzięki zachowaniu substancji organicznej możliwe było uzyskanie tzw. datowania absolutnego przy zastosowaniu metody radiowęglowej, w której mierzy się czas potrzebny na rozpad izotopu węgla oznaczanego symbolem C14, jaki znajduje się w każdej istocie żywej, w tym oczywiście w drewnie. Badanie zostało wykonane przez prof. Marka Krąpca w krakowskim Laboratorium Datowań Bezwzględnych. Data uzyskana po kalibracji mieści się w przedziale 1401-1243 p.n.e. Jest to pierwsza i jak dotąd jedyna data absolutna uzyskana w Europie dla tego typu zabytku. Takie datowanie świadczy o tym, że w Paszowicach grupa kultury mogiłowej pojawiła się zapewne w późnej fazie swojego trwania.
Po okresie panowania na tym omawianym obszarze kręgu kultur mogiłowych, doszło do ustabilizowania osadnictwa, a niemal cała zachodnia i środkowa Europa weszła w okres unifikacji kulturowej. Na ogromnym obszarze od Katalonii, przez południowe wybrzeże Francji oraz całą Italię (posługując się współczesną nomenklaturą) po wybrzeża Morza Północnego rozciągały się rozległe osady otoczone uprawami rolnymi oraz towarzyszące im wielkie cmentarzyska – nazwane od obrządku pogrzebowego polami popielnicowymi. Właśnie od tego charakterystycznego rodzaju pochówków pochodzi nazwa kultury pól popielnicowych.
Na tak znacznym obszarze występowały regionalne różnice. I tak w Polsce przez wiele lat archeolodzy badający okres pomiędzy 1200 a 700 lat p.n.e. określali społeczności te mianem kultury łużyckiej. Jej przedstawiciele palili swoich zmarłych na stosach pogrzebowych, wierząc być może, że w ten sposób uwalniają duszę zmarłego, która wraz z dymem unosi się w zaświaty.
Bliskiego zmarłego wyposażano w ostatnią drogę w cenne przedmioty, które mogły przydać mu się w drugim życiu – począwszy od ozdób i elementów odzieży, takich jak szpile czy zapinki do spinania odzieży, naszyjniki, po bransolety czy zawieszki wykonywane z brązu, a nawet – znacznie rzadziej – kolie z kolorowych paciorków szklanych.
Przedmioty te wraz z przepalonymi kośćmi zbierano ze stosu i wkładano do urny, obok której w jamie grobowej ustawiano tzw. przystawki, czyli mniejsze naczynia, w których składano dary w postaci pokarmów. Niektóre z tych naczyń wykonywano specjalnie tylko na użytek sepulkralny. Do szczególnie poruszających znalezisk należą miniaturowe naczynia ulepione z gliny przez dzieci lub dla dzieci. Do największych pól popielnicowych w Polsce należą badane i opracowywane przez dziesięciolecia cmentarzyska na południu kraju – w Kietrzu i Domasławiu pod Wrocławiem.
Kolejna faza użytkowania cmentarzyska w Paszowicach przypada na starszą epokę żelaza. Tak, to czas kiedy wynalazek wytopu żelaza z rudy darniowej dociera ze znacznym opóźnieniem na północ od Dunaju, w dorzecze Odry i Wisły. Z nowego metalu wykonywano przede wszystkim narzędzia, takie jak noże czy siekiery, ale także odtwarzano znane wcześniej formy biżuterii.
Z jego początkowej fazy pochodzi bowiem znana wszystkim osada w Biskupinie. Tę kulturę nazywamy halsztacką od eponimicznego stanowiska położonego w Alpach Salzburskich, skąd promieniowała ona na północ i na wschód. To czasy rozwiniętej wymiany handlowej z południem Europy, stąd dziś w muzeach Rzymu oglądamy zestawy naczyń niemal identyczne z tymi wydobytymi np. na cmentarzysku w Paszowicach. To właśnie z tej fazy pochodzą aż 142 naczynia malowane, z których wiele zachowało się w bardzo dobrym stanie w nienaruszonych grobach i są dla nas dziś swoistym komunikatem od odległej cywilizacji zakodowanym w ciągach kół, kropek, trójkątów i kresek – prawie jak zapomniane pismo, którego nie potrafimy odczytać.
Przy tak licznych znaleziskach grobowych rodzi się naturalne pytanie, gdzie mieszkali ludzie, którzy chowali swoich zmarłych w miejscu, gdzie tysiące lat później powstała trasa S3? Znane są nam grodziska, czyli osady obronne wiązane z kulturą łużycką położone w odległym o kilka kilometrów Wąwozie Myśliborskim. Nowe światło na ten temat rzuciło znalezisko tzw. skarbu przedmiotów brązowych odkrytego przez mieszkańca Paszowic na polu po orce w 2015 roku. Przedmioty te trafiły do Muzeum Regionalnego w Jaworze.
O skarbie w archeologii mówimy nie w kontekście wybitnej wartości materialnej, a raczej, kiedy mamy do czynienia ze zwartym zespołem przedmiotów zdeponowanym intencjonalnie w jednym czasie, często w organicznym pojemniku czy skórzanym worku, po którym nie zachował się już ślad.
W Paszowicach okryto zespół narzędzi, w skład którego weszły siekiery oraz sierpy czy grot włóczni. Niektóre z nich było niewykończone, wykonane wadliwie lub uszkodzone. Towarzyszyły im przy tym grudki brązu, czyli półsurowiec. Pozwala to na interpretację zespołu jako skarbu starożytnego odlewcy, który ukrył cenny surowiec z myślą o jego ponownym wykorzystaniu i przetopieniu. Musiało się jednak wydarzyć coś, co nie pozwoliło mu wrócić w to miejsce i podjąć depozytu. Konflikt zbrojny, a może choroba i śmierć? Bez dalszych badań archeologicznych na tym obszarze trudno dywagować czy było to wydarzenie dotyczące ogółu żyjącej tu ludności, czy po prostu indywidualne nieszczęście.
Przedmioty zarówno ze skarbu z Paszowic, jak i z ogromnego cmentarzyska były eksponowane po raz pierwszy w Muzeum Regionalnym w Jaworze w 2017 roku na wystawie pn. “Kiedy słońce było bogiem. Życie i śmierć nad Nysą Szaloną w epoce brązu”. To dopiero początek ich współczesnej historii. Wciąż czekają na badaczy, którzy odkryją ich tajemnice.
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Nic nie rozbudza narodowych fantazji tak mocno jak zamki. Odbudować czy zostawić resztki murów? To pytanie szczególnie aktualne dla tych, którym marzy się przywrócenie starym budowlom dawnego blasku. Niestety te, które znalazły się w prywatnych rękach, czasem śmiało mogłyby konkurować...
Kościół Chrystusa Króla i św. Rocha to jedna z najbardziej charakterystycznych budowli Białegostoku. Świątynia choć metrykalnie młoda jest niewątpliwie jednym z najważniejszych symboli miasta. Biel nietuzinkowej bryły i jej strzelista, ażurowa wieża wyrastająca u zbiegu głównych ulic miasta to widok...
Zamek Piastów Śląskich w Brzegu jest najwspanialszą renesansową rezydencją książęcą na Śląsku. Budowla z wewnętrznym dziedzińcem na wzór włoski ukształtowana została pod wrażeniem Zamku Królewskiego na Wawelu. Spośród rezydencji książęcych na Śląsku zamek w Brzegu zajmuje szczególną pozycję. Był siedzibą...