Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
W 1908 roku wydawca z Wieliczki, niejaki pan Czernecki, publikuje pocztówkę z reprodukcją pastelu Teodora Axentowicza, zastrzegając solennie: „naśladownictwo zastrzeżone”. Na rewersie przedstawienia jasnookiej damy filuternie zerkającej wprost na widza, można śmiało kaligrafować miłosne wyznania. Zadanie pocztówki okaże się jednak donioślejsze – na kilka dekad widokówka z reprodukcją pastelu będzie niemal jedynym śladem po pracy krakowskiego mistrza. Dopiero 18 grudnia 2019 roku ministerialni urzędnicy obwieszczą dobrą nowinę: „Dama w pawich piórach” została odnaleziona.
Teodor Axentowicz zaledwie po roku zdecydował się rzucić studia na lwowskiej politechnice, by wzorem wielu artystów polskich jego pokolenia udać się na naukę malarstwa do Monachium. W stolicy Bawarii nie zagrzał długo miejsca, bo już po trzech latach, mając w walizie dyplom i trzy srebrne medale za pilność, ruszył do Paryża.
Mając dwadzieścia cztery lata podejmuje naukę w pracowni cenionego portrecisty Carolusa-Durana, a współpraca z poczytnymi czasopismami sprawiają, że ilustratorska gaża pozwala mu żyć na niezłej stopie. Pięć lat po przyjeździe nad Sekwanę Axentowicz dostąpi zaszczytu portretowania słynnej aktorki Sary Bernhard, określanej mianem „boskiej”. Pod koniec 1888 roku otrzyma tytuł Officier d’Academie. Pasmo sukcesów trwa.
Kiedy rok później publiczność wystawy światowej podziwiać będzie zaskakującą konstrukcję wieży pomysłu inżyniera Eiffla, Axentowicz odbierze złoty medal za portret pisarki Mademoiselle de Sainte-Croix. A dalej już tylko kolejne podróże, malowanie tuzów brytyjskich salonów, akademickie honory i zachwyty Franciszka Józefa zlecającego zakup obrazu do swojej kolekcji. Kto wie, jak potoczyłyby się jego losy, gdyby nie wiadomość od Juliana Fałata.
Zaprzyjaźniony artysta donosił, że chętnie widziałby Axentowicza na stanowisku profesora reformowanej przez siebie krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. 31 października 1895 roku artysta zostaje profesorem rysunku. Dopiero niemal dwa lata później na stałe porzuci Paryż dla Krakowa.
Po roku 1900 artysta coraz chętniej sięgać będzie po pastele. Nie był jedynym krakowskim twórcą urzeczonym tym medium. Tadeusz Dobrowolski stwierdzał jednak, że „właściwy mu sposób używania kredki różni się całkowicie od metody np. Wyczółkowskiego, który pastelami jak gdyby malował, stosując szeroką krechę, zbliżoną do smugi pędzla. Axentowicz pastelami raczej rysował, tworząc siatkę cienkich i delikatnych, na ogół przenikających się linii”. Jego prace reprodukowane są na pocztówkach, sprzedawanych daleko poza ziemiami polskimi. Niektóre dystrybuowane są nawet w USA.
Pierwszoplanowymi bohaterkami większości pasteli Axentowicza były eteryczne piękności. Komentatorzy wspominali, że w latach paryskich wielką muzą polskiego artysty stała się córka redaktora „Figaro” Henriette Fouquier, a niektórzy wręcz twierdzili, że jej „uroda przezierała poprzez rysy także innych, po trosze idealizowanych, często zbyt słodkich postaci kobiecych”. Kto wie, ile wspomnienia Henreitte Fouquier przeniknęło do rys „Damy w pawich piórach”.
Być może jednak „Dama” nie jest podobna do żadnej znanej artyście piękności. Wojciech Kossak w liście pisanym do żony w 1909 roku sarkał „Axentowi przez wdzięczność naraiłem portret Edziowej Mycielskiej (za 600 koron), pastel. Taka łatwa, że ja bym ją parasolem na piasku podobniusieńką zrobił, a ten i z tego wybrnąć nie może”.
Nie wiemy, kim była piękność uwieczniona wśród pawich piór przez Axentowicza. Zagadką jest również datowanie pastelu. Przyjęło się ostrożnie podawać informację, że musiał powstał przed 1907 rokiem. I rzeczywiście musiał, skoro w katalogu dziesiątej krakowskiej Wystawy Towarzystwa Artystów Polskich „Sztuka” obraz „Dama w pawich piórach” jest reprodukowana jako skończona praca.
Dama zdecydowanie lubiła być tajemniczą, bo nawet historia pracy wydaje się niełatwa do zrekonstruowania.
W czasach II Rzeczpospolitej, kiedy artysta honorowany jest kolejnymi państwowymi orderami, jego dzieła pokazywane są na indywidualnych wystawach w kraju i poza granicami, a on sam zasiada nawet w jury wyborów Miss Zakopanego i Miss „Bristolu”, pastel należał do kolekcji warszawskiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych. Pracownicy Towarzystwa zostawili w dokumentach istotny ślad. We wrześniu 1939 roku w spisie kolekcji Zachęty wymieniono „Damę w pawich piórach” dodając przy tym, że obiekt jest „bardzo uszkodzony”. Mimo niepokojącego stanu, pastel w niedługim czasie wydał się komuś na tyle atrakcyjny, by zdecydować się na jego kradzież.
Los „Damy” podzieliły także inne kompozycje artysty. Zaginęła słynna przed wojną historyczna kompozycja „Zajęcie Würzburga w 1811 rok przez Francuzów”, znana nam nie tylko z peanów krajowej krytyki, ale także fotografii przechowywanej w warszawskim Muzeum Narodowym. Co stało się z dziełem, które do 1939 roku znajdowało się w wiedeńskiej Galerie Harding – nie wiemy. Przez długie lata nie było też śladu po „Damie”, aż do roku 2011.
Praca niespodziewanie pojawiła się na polskim rynku antykwarycznym, a mozolne procedury ruszyły. Osiem lat później można było ogłosić dobrą nowinę o powrocie „Damy” do zbiorów publicznych, zaś od 2021 roku pastel przechowywany jest w warszawskim Muzeum Narodowym, będącym oficjalnym spadkobiercom kolekcji stołecznego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych .
Pojawienie się „Damy w pawich piórach” na rynku antykwarycznym ponad dekadę temu wzbudziło wśród miłośników Axentowicza sensację, sprawcą sporego poruszenia stał się też witraż zaprojektowany przez artystę.
Latem 2023 roku jeden z wiodących domów aukcyjnych zaoferował kompozycję wykonaną w słynnym „Zakładzie Witrażów S. G. Żeleński w Krakowie”. Licząca 80 na 60 cm praca przedstawia damę w otoczeniu pawich piór. Witraż wykonano w 1907 roku według projektu samego krakowskiego profesora Akademii Sztuk Pięknych. Wydany w tym samym roku katalog XI Wystawy Towarzystwa Artystów Polskich „Sztuka” wspominał o grupie witraży Axentowicza wykonanych w zakładzie Żeleńskiego, a zatem zapewne o „Damie w pawich piórach”. Niezwykła praca stanowiła własność Władysława Derdackiego – profesora Politechniki Lwowskiej – a następnie przechowywana była u jego krakowskich spadkobierców. Zapewne witraż powstał na podstawie wykonanego niewiele wcześniej pastelu, choć w przypadku historii tak przewrotnej jak dzieje prac Axentowicza nie możemy być tego pewni.
Pomysł przystrojenia osjanicznej modelki pawimi piórami był bardzo bliski dekoracyjnym ciągotom młodopolskich twórców. Motyw stylizowanego pawiego pióra wykorzystał już w latach 90. XIX wieku Stanisław Wyspiański projektując polichromię transeptu krakowskiego kościoła franciszkanów, ale na tym błyskotliwa kariera mieniących się błękitno-szmaragdowych piór o secesyjnie wiotkiej linii nie mogła się zakończyć.
Ich dekoracyjny walor odkrył niemal dekadę później Ferdynand Ruszczyc, czyniąc je głównymi bohaterami projektu okładki luksusowego czasopisma „Chimera”. O tym, jak wielkie zasługi pawie upierzenie mogło oddać grafice tamtego czasu, świadczy ponadto praca Jana Wojnarskiego – zdolnego ułożyć z tęczujących oczek ornament zdobiący tekę jego autolitografii, jednak żadna z tych prac nie doczekała się na łamach „Sztuki” tak pochlebnej recenzji jak ta Axentowicza, nad którą w 1913 roku rozpływano się w zachwytach: „Wytworny, rafinowany, artysta w każdym milimetrze, dyskretny, subtelny – rysuje, maluje niby pyłkami motyla […]. Jest dobrym portrecistą. I jest doskonałym malarzem polskiego lub po polsku malowanego «wielkiego świata» i światowych elegancyi, szyków, tonów, dystynkcji”.
Kilka miesięcy po tym, jak Axentowicz pokazał „Damę w pawich piórach” krakowskiej publiczności, mazowieccy miłośnicy sztuki mogli wziąć udział w niezwykłym artystycznym wydarzeniu. Wieczorem 29 lutego 1908 roku w gmachu Filharmonii Warszawskiej odbył się „Bal Młodej Sztuki”. Studentki i studenci stołecznej Szkoły Sztuk Pięknych udekorowali salę, sami wykonali zaproszenia oraz spektakularne kostiumy. Stroje okazały się tak wyśmienite, że opiekun młodych twórców, profesor Kazimierz Stabrowski postanowił je uwiecznić.
Jedną z malarskich pamiątek po balu jest portret Zofii z Jakimowiczów-Borucińskiej w efektownym stroju pawia. Patrząc na spory obraz trudno dać wiarę, że kostium uczennicy Stabrowskiego wykonany był nie z kosztownych tkanin, a… bibuły. Zapewne nie mając świadomości dwaj profesorowie czołowych uczelni artystycznych na ziemiach polskich stanęli więc w szranki o tytuł najlepszego malarza pawiej kreacji. Axentowicz postawił na – jak pisano w 1914 roku – „czar spojrzenia, powab uśmiechu, tęsknotę młodej dziewczyny, naiwność podlotka”, zaś u Stabrowskiego pawi sztafaż stał się opowieścią o dumie i królewskiej niemal godności. I niezależnie od tego, na czyją stronę przechyli się szala artystycznego zwycięstwa, oba dzieła w dobrosąsiedzkich stosunkach żyją dziś w murach warszawskiego Muzeum Narodowego.
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Wystawa „Adam Marczyński. Liryzm i forma”, otwarta w oddziale Muzeum Narodowego w Krakowie, dotyczy tematu stawania się dojrzałym artystą. Kuratorka Anna Budzałek śledzi na podstawie wczesnych prac Marczyńskiego, co i jak tworzył, zanim zyskał uznanie i rozpoznawalność. Obserwuje, co go...
Żyła intensywnie, tworzyła odważnie, a jednak została niemal zapomniana, schowana w cieniu Władysława Strzemińskiego. Na nowo wydobywa ją na światło Fundacja Arton wystawą „Hanna Orzechowska. W relacji”. O artystce i jej dramatycznych losach rozmawiamy ze współkuratorką wystawy, Luizą Nader. Urodzona...
Prof. dr hab. Andrzej Szczerski, dyrektor Muzeum Narodowego w Krakowie, został w czasie obchodów Święta Niepodległości odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. A nam opowiada o wystawie w Londynie, która została nagrodzone przez Association for Art History.