Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Katarzyna Wąs i Leszek Wąs, czyli doradczyni w dziedzinie zakupu dzieł sztuki oraz marszand i kolekcjoner, a prywatnie córka z ojcem, w naszej stałej rubryce „NieWĄSkie spojrzenie” rozmawiają o obiektach dostępnych na aukcjach, ich historii i wartości. Tym razem przedmiotem rozmowy stały się kabinety.
Leszek Wąs: Jak mawiał Franciszek Starowieyski – jesteśmy tylko epizodami w życiu przedmiotów. Mam świadomość, a przynajmniej nadzieję, że wymienione przez ciebie sprzęty będą tłem losów kolejnych pokoleń bez względu na ich wartość artystyczną. Wiele z obiektów wystawionych na wspomnianą aukcje w Christie’s zostało odebranych rodzinie w czasie wojny przez nazistów, by po latach wrócić w prawowite ręce. Teraz znajdzie nowe domy, a ich historia pisze się dalej. Wspomniany sekretarzyk twojej mamy był wcześniej własnością mojej cioci i towarzyszył jej w czasie całych studiów na stancji w Krakowie, a potem wraz z nią zamieszkał w Katowicach.
… laptopem. W małych odseparowanych folderach-szufladkach znajdują się pliki. Te najważniejsze są zapisane na pulpicie. Te wymagające większej poufności – ukryte, zapisane pod hasłami. Samo słowo „pulpit” to przecież nic innego jak centralna część sekretarzyka służąca do pisania lub trzymania podręcznych dokumentów, zamykana, gdy mebel był nieużywany. Kabinety wydają się niezwykle intymnymi obiektami.
Początków wytwórczości tego typu sprzętów należy szukać w Italii, w XVI wieku. Dobre przykłady wczesnych, rzeźbionych w drewnie orzechowym, o architektonicznej strukturze kabinetów posiada Muzeum Narodowe w Krakowie. Szczególnie luksusowe egzemplarze powstawały w Toskanii. Charakteryzuje je dekoracja z mozaiki układanej z różnego rodzaju kamieni – czyli właśnie tzw. pietra dura. W Hiszpanii wykształciła się nieco odmienna forma w postaci prostej skrzyni z uchylnym blatem, za którym kryły się bogato zdobione szufladki. W tych sepetach – zwanych vargueño, hiszpańskie bargueño – można zauważyć mieszanie się wpływów hiszpańskich z orientalnymi.
Tak, choć powstał znacznie później niż wspomniane pierwowzory z XVI wieku. Był dziełem zamówionym przez III Duke’a of Beaufort na początku XVIII wieku u florenckich mistrzów. Pozostał w angielskiej siedzibie rodziny, Badminton House, do 1990 roku, gdy został wystawiony na aukcji w Christie’s w Londynie. Barbara Piasecka-Johnson kupiła kabinet za 8,5 milionów funtów. Była to w tamtym czasie najwyższa cena zapłacona za pojedynczy mebel. Badminton Cabinet pozostał w rękach kolekcjonerki zaledwie 14 lat, bo w 2004 roku sprzedała go w tym samym domu aukcyjnym za 19 milionów funtów, bijąc tym samym poprzedni rekord. Nabywcą mebla okazał się książę Hans Adam II Liechtenstein. Zbiory Liechtensteinów są uważane za największe prywatne kolekcje na świecie, a biorąc pod uwagę ich podstawy finansowe, trudno się spodziewać, by Badminton Cabinet powtórnie trafił na rynek sztuki.
Ach! Pommerscher Kunstschrank oczywiście! Ukończone w 1617 roku rękoma ponad 20 augsburskich mistrzów dzieło zostało uroczyście przekazane księciu pomorskiemu Filipowi II na zamku w Szczecinie. Moment ten przedstawia szczęśliwie zachowany obraz. Kabinet ten – z bogatą zawartością składającą się z różnego rodzaju przyrządów, srebrnych naczyń, utensyliów toaletowych, narzędzi, srebrnych kart do gry i innych artefaktów – był odzwierciedleniem smaku i erudycji pomorskiego księcia.
Po wymarciu dynastii Gryfitów Pommersche Kunstschrank przeszedł drogą dziedziczenia w ręce Hohenzollernów. Kataklizm II wojny światowej zniweczył siedmioletni trud augsburskich rzemieślników-artystów: hebanowa, srebrem dekorowana skrzynia kabinetu spłonęła w 1945 roku w Berlinie. Szczęśliwie zachowały się utensylia z wnętrza kabinetu. Wspomniana przez ciebie wystawa w Augsburgu prezentowała również te przedmioty, które po 400 latach wróciły do miejsca swojego powstania.
Dzięki swojej dekoracyjności i funkcjonalności kabinety stały się nieodzownym elementem wyposażenia siedzib arystokracji i szlachty. Ważną rolę odgrywał również efekt reprezentacji, swoistej wizytówki zamożności i wykształcenia w epoce popularności gabinetów osobliwości, naturaliów, artefaktów i różnych kuriozów, przywożonych z peregrynacji kawalerskich. Kabinety służyły często do przechowywania tych zbiorów. Zmieniła się również ich budowa, uchylne pulpity zostały zastąpione przez otwierane drzwiczki, funkcja przyrządu do pisania zeszła na drugi plan.
Pamiętasz tę pomyłkę z jakiegoś katalogu aukcyjnego – błąd w określeniu miejsca powstania szczególnie kunsztownego egzemplarza z płycinami jakby płaskorzeźbionymi w różnokolorowym drewnie? W anglojęzycznym opisie widniało „Eger, Hungary”, czyli miasto Eger na Węgrzech, który najwyraźniej łatwo pomylić z obecnym Cheb w Czechach, dawniej Eger na pograniczu czesko-niemieckim.
Rzeczywiście Wolne Miasto Rzeszy Eger odegrało niezwykle ważną rolę w kabinetowej historii. W tym ważnym i bogatym ówcześnie ośrodku rozwinęła się sztuka wytwarzania tzw. intarsji reliefowej (Egerer Reliefintarsien). Największy rozkwit tego rzemiosła przypadł na XVII wiek i początek XVIII wieku. Szczególnie wybitne prace wyszły spod rąk i narzędzi rodziny Eck. Powstawały zarówno kabinety, jak i inne sprzęty, takie jak tablice do gier, skrzynie cechowe czy małe kasety. Reliefowe intarsje wykonywano z różnych gatunków drewna. Przedstawiały tematy z ikonografii chrześcijańskiej, sceny mitologiczne, emblematy, często według wzorów graficznych. Jak pisał znawca tej dziedziny Jochen Voigt:
Ars et natura stapiały się w wyjątkowe obrazy, swoisty theatrum mundi odbijający tak wtedy rozumiany porządek świata.
W polskich zbiorach znajdują się dwa wybitne egzemplarze kabinetów wykonane w Egerze. Pierwszy niegdyś był częścią zbiorów puławskich, a obecnie znajduje się w Krakowie w kolekcji książąt Czartoryskich, drugi – w Pszczynie, zakupiony przez Hochbergów w Berlinie w końcu XIX wieku. Muzeum Narodowe w Warszawie posiada mniejszy i mniej efektowny sepet z intarsją reliefową, pochodzący najprawdopodobniej z powojennych przemieszczeń z któregoś ze śląskich zamków.
Produkcja w warsztatach w Egerze trwała prawie 200 lat. Zachowało się sporo ich wytworów. Pojawiają się na światowym rynku sztuki w cenach od paru tysięcy euro za skromne kasety do nawet kilkuset tysięcy za duże, wysokiej klasy kabinety.
To bardzo cenny i rzadki przykład rzymskiego kabinetu barokowego. Wkroczyliśmy z naszą rozmową w XVIII wiek, kiedy to moda na kabinety powoli zanikała. Wiązało się to również ze spadkiem popularności kunstkamer wraz z rozwojem nauki, szczególnie w obszarze nauk przyrodniczych. Pojawiły się sekretery zbudowane z podstawy w formie komody z szufladami i nadstawy będącej zminimalizowanym w formie kabinetem. Te dwie części łączył pośredni element z odchylanym pulpitem.
Również pieniędzy, konserwatorzy mebli często wspominali o odkryciu gdzieś pod listewką paru monet. Notabene to zawsze ślad historii przedmiotu. Niedawno prowadziłem rozmowę z pewnym znawcą dawnego meblarstwa, czy szwedzkie monety znalezione w komodzie potwierdzają jej skandynawską proweniencję, czy są tylko pozostałością wędrówki komody po Europie.
Myślę, że największą popularnością cieszyły się sekretarzyki w epoce biedermeieru, czyli pierwszej połowie XIX wieku. W okresie stylów historycznych rzadziej spotykane, wypierane przez wielkie neorenesansowe czy neobarokowe biurka. Zdarzają się swoiste interpretacje mebli do pisania w stylu art déco czy późniejsze, „designerskie” projekty, ale to już tylko łabędzi śpiew tego typu elementu wyposażenia wnętrz. Dzisiaj, w epoce laptopów i smartfonów, potrzeba posiadania mebla do pisania ulega zanikowi. Chociaż wbrew nazwie laptopa („na kolana”) wolę chyba – ze względów estetycznych – umieścić go na… pulpicie starej sekretery.
Tekst pochodzi z numeru 1/2024 kwartalnika „Spotkania z Zabytkami”.
Leszek Wąs – marszand i kolekcjoner, znawca rzemiosł artystycznego, prowadzący galerię w Bielsku Białej. Obecnie jest wiceprezesem zarządu Stowarzyszenia Antykwariuszy i Marszandów Polskich.
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
„Sztuka na co dzień i dla wszystkich” – to jedna z idei, którym Wojciech Jastrzębowski był wierny w życiu zawodowym. Urodzony w 1884 roku twórca w 1904 roku rozpoczął studia w Akademii Krakowskiej; miał na koncie roczny pobyt stypendialny w...
Joanna Regina Kowalska, kurator Kolekcji Tkanin i Ubiorów Muzeum Narodowego w Krakowie, opowiada o modzie i wzornictwie na wystawie „Nowoczesność reglamentowana”. Po świetnie przyjętej wystawie „Modna i już! Moda w PRL” w 2015 roku, wraca Pani do wątków modowych tej...
Czy fotografowanie sztuki to też sztuka? Czy pozornie neutralne przybliżenie dzieła zawiera w sobie ślad fotografa-reproducenta? Te i inne pytania przywołuje wystawa w Fundacji Archeologia Fotografii pt. „Gdzie oryginał? Sztuka na fotografii”, prezentując prace będące reprodukcjami sztuki z archiwów trójki...