
Fot. Wojciech Kryński / East News
Z gościem w muzeum trzeba komunikować się telegraficznie i jednocześnie w sposób, który dociera do istoty historii – mówi prof. Barbara Kirshenblatt-Gimblett, główna kuratorka wystawy stałej Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN.
Terminem używanym często do klasyfikacji powstających w Polsce nowych muzeów historycznych jest „muzeum narracyjne” albo „doświadczeniowe”. Przeszliśmy od klasycznych wystaw do teatralizacji ekspozycji. Dlaczego właściwie muzea zaczęły się zmieniać?
Nastąpiła zmiana perspektywy. W muzeum zaczęto skupiać się bardziej na zwiedzającym niż na kolekcji. Wcześniej muzea koncentrowały się na swoich zbiorach. Rolą muzeum było gromadzenie, przechowywanie i prezentowanie tych zbiorów, skarbów, dziedzictwa.
W centrum uwagi znaleźli się ludzie, a nie przedmioty. A kiedy najważniejsi stali się ludzie, zarówno związani z obiektami, jak i zwiedzający, nastąpiła prawdziwa przemiana w sposobie, w jaki muzea zaczynają rozumieć siebie i swoją rolę. Teraz muzea zmieniają także sposób funkcjonowania.

Kiedyś widz miał po prostu oglądać i podziwiać dzieła. W XXI wieku stał się aktywnym odbiorcą zanurzającym się w doświadczenie. To chyba dla placówek większe wyzwanie?
Historycznie muzea pełniły misję cywilizacyjną. Tony Bennett pisał w „Narodzinach muzeum” („The birth of the museum. History, theory, politics”), że rolą muzeum było promowanie pewnego rozumienia poczucia obywatelskiego zakorzenionego w idei cywilizacji Zachodu. Muzeum podnosiło morale publiczności. Założono, że muzeum jest strażnikiem dóbr kultury, przechowuje skarby cywilizacji i posiada wiedzę specjalistyczną. Przyczyni się więc do edukacji i wychowania społeczeństwa. W przypadku muzeów etnograficznych nastąpił jednak kryzys sumienia, który miał związek ze stosunkiem antropologów do tematów ich badań i stosunkiem muzeów do swoich zbiorów, a co za tym idzie – miał wpływ na relację z publicznością. Historycznie muzea były uwikłane w bardzo kłopotliwe momenty w historii, jak kolonializm czy niewolnictwo.
Niektóre zrodziły się z pewnego rodzaju grzechu pierworodnego. Ich zbiory zostały utworzone przez misjonarzy, przez potęgi kolonialne, a to oznacza, że organizatorzy muzeów nie pozyskali zbiorów legalnie.
Zbiory w rzeczywistości stanowią historię wyzysku ludzi, od których pochodzą te przedmioty, i muzea musiały nawiązać do tej historii. Artyści, kuratorzy i muzealnicy musieli zreformować muzea i myślenie o nich, by ujawnić te historie i zająć się nimi, poddać je weryfikacji i przewartościowaniu.
Jak zatem zdefiniować cele współczesnego muzeum?
Międzynarodowa Rada Muzeów ICOM dokonała zmiany w definicji muzeum w 2007 roku, poszerzając jego dotychczasowe aktywności o dodatkowe – opiekę nad dziedzictwem niematerialnym (w Polsce wprowadzono analogiczną poprawkę nr 136 do Ustawy o muzeach – przyp. red.). Bo to niematerialne dziedzictwo kulturowe nadaje znaczenie temu, co materialne.
To rozpoczęło debatę na temat roli muzeów. Nie wszystkie chciały walczyć ze współczesnymi wyzwaniami, którymi są m.in. zmiany klimatyczne, niesprawiedliwość społeczna, przemoc, dyskryminacja i wiele innych zagadnień. Są muzea, które celebrują zgromadzone dziedzictwo i zapewniają widzom komfortowe doświadczenie w obcowaniu z nim.
Luwr i wiele innych muzeów pragnęło pozostać przy tej roli. Według mnie muzea tak jak inne instytucje kultury powinny angażować swoją publiczność i przez swoje aktywności szerzyć wartości społeczeństwa obywatelskiego, wzmacniać je. Muzea są szczególnie dobrze do tego przygotowane.
Kim we współczesnym muzeum jest widz?
(…)
Całość tekstu w wydaniu 1/2025 kwartalnika „Spotkania z Zabytkami”, dostępnym na rynku od początku stycznia 2025 roku. Do kupienia TUTAJ.