Maria Kuncewiczowa na przyjęciu w otoczeniu przyjaciół
Dom Kuncewiczów, Muzeum Nadwiślańskie w Kazimierzu Dolnym
Jedźmy w Polskę!

Cudzoziemcy w PRL-u, czyli o przyjaźni Michalaka i Kuncewiczowej

Z tego artykułu dowiesz się:
  • czy przedwojenna kazimierska kolonia artystycznej mogła przetrwać wojnę
  • kto był ulubionym modelem kazimierskich malarzy
  • dlaczego UB śledziło pisarkę

Czas akcji: rok 1958.

Miejsce akcji: Kazimierz Dolny, PRL.

Osoby dramatu:

Antoni Michalak (1902-1975) (1) – artysta i pedagog, wychowanek Konrada Krzyżanowskiego i Tadeusza Pruszkowskiego, absolwent Szkoły Sztuk Pięknych w Warszawie (późniejszej ASP), wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w latach 1948-1968, powszechnie kojarzony przede wszystkim z Bractwem św. Łukasza, właściciel domu-pracowni w Kazimierzu Dolnym;

NAC
Michalak i Kuncewiczowa – cudzoziemcy w PRL-u
Portret Antoniego Michalaka, 1938 r.

Maria Kuncewiczowa (1895-1989) (2)– pisarka, tłumaczka, wykładowczyni University of Chicago, powszechnie znana jako autorka „Cudzoziemki”, emigrantka, która po 19 latach wróciła do swojego domu w Kazimierzu Dolnym.

DANUTA B. ŁOMACZEWSKA / EAST NEWS
Michalak i Kuncewiczowa – cudzoziemcy w PRL-u
Maria Kuncewiczowa w Kazimierzu Dolnym, 1958 r.

Ten powrót, to spotkanie po latach i zderzenie z przeszłością będzie dla nas pretekstem do przyjrzenia się przyjaźni tych dwóch niezwykłych osobowości artystycznych.

Pustka skoczyła na mnie jak kot

27 czerwca 1958 roku w Warszawie odbywał się Międzynarodowy Zjazd Tłumaczy. Kuncewiczowa, która mieszkała w tamtym czasie w Chicago, żywo zainteresowana kwestią przekładu literackiego, po raz pierwszy po II wojnie światowej przyjechała do Polski. Oprócz stolicy odwiedziła wtedy Kazimierz Dolny, gdzie spędziła dwa tygodnie pracując nad tomem „Bruliony i obrazki” (prawdopodobnie chodziło o „Odkrycie Patusanu”, tom osnuty wokół wspomnień z Kazimierza, wydany pod koniec 1958 r.). To miał być również przyjazd – rekonesans, rozpoznanie sytuacji pod kątem ewentualnego powrotu jej i męża Jerzego Kuncewicza do Polski na stałe.  Kazimierz w 1958 roku był ciekawym miejscem. Tu przyjechali na plener „arsenałowcy”, tu wrócił Piotr Potworowski, tu Jarosław Iwaszkiewicz odwiedził Antoniego Michalaka. 

Pierwsze pytanie, jakie po powrocie w 1958 usłyszałam w Kazimierzu, było: kto idzie? (…) <<–Antosiu – mówiłam do przyjaciela, malarza – czy ja muszę? Ja już nie chcę tego domu, ja się boję. – Chodź, Mario, nie bądź tchórzem>>” (3).

Ten z pozoru poetycki cytat najeżony jest szczegółami na temat tego pobytu. Pytanie „kto idzie?” zadały dzieci z kolonii letnich Urzędu Bezpieczeństwa, które miały miejsce w opuszczonej przez Kuncewiczową 1939 roku „Willi pod Wiewiórką” projektu Karola Sicińskiego.

KRZYSZTOF CHOJNACKI/EAST NEWS
Michalak i Kuncewiczowa – cudzoziemcy w PRL-u
Kuncewiczówka – Dom Marii i Jerzego Kuncewiczów w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą. Salonik w domu pisarzy, 2014 r.

Pisarka zderzyła się więc nie tylko z opuszczonym na wiele lat domem, ale też z innym porządkiem politycznym. Zderzyła się też zapewne z bolesną nieobecnością przedwojennych przyjaciół – przyjezdnych inteligentów i lokalnej społeczności chłopsko-żydowskiej.  Dojmująco pisał o analogicznej sytuacji Adolf Rudnicki (4) w swojej „Pałeczce”:

Pamiętam sześciotysięczny tłum ostatniego lata, pamiętam wrzące gromady znajomych. I nagle ten wymarły rynek. Pustka skoczyła na mnie jak kot. W ciszy rynku straszliwość ostatnich lat rozkrzyczała się na nowo, ożyła krew. Nie, nie było tu wcale pusto! Na rynku stali wszyscy najbliżsi, najdrożsi sprzed lat, zamordowani, zaduszeni, spaleni, i niemo, i przeszywająco wpatrywali się we mnie. Pomruk tysięcy przebijał się przez ciszę wieczoru. Z każdego okna krzyczała twarz zabitego, krzyczał każdy kamień (5), a każdy kamień, którego było brak, krzyczał podwójnie” (6).

Wspomniany przez Kuncewiczową w cytacie Antoś to Antoni Michalak, przedwojenny przyjaciel Marii, członek kazimierskiej inteligencji, którą widać licznie zgromadzoną na zdjęciach dokumentujących pobyt pisarki w 1958 roku (7) Jak wspomina w „Naturze” to właśnie Michalak dodał jej odwagi, by wkroczyć na teren dawnego domu, a tym samym wprowadził ją w świat przeszłości, wspomnień dotyczących przedwojennej kazimierskiej kolonii artystycznej, której byli oboje uczestnikami.

Było widno, jak tamtej nocy, kiedy Sylwia z Jeremim bali się nadepnąć na robaki świętojańskie (…) Konar ucięto, olcha trwała, ta sama co w <<Dwóch księżycach>> (8)

– pisała dalej Kuncewiczowa.

Żebrak spod fary modelem

Zekranizowane w 1993 roku przez Andrzeja Barańskiego „Dwa księżyce” to jedna z najważniejszych książek o micie przedwojennego Kazimierza. To nowatorska w konstrukcji powieść w formie zbioru opowiadań połączonych wspólnymi bohaterami, do których należeli właśnie Sylwia i Jeremi. Powieść z kluczem o zderzeniu artystycznej cyganerii z lokalnymi mieszkańcami Kazimierza, często dość gorzka w swej wymowie. Mimo iż żadne z pisanych źródeł nie rozszyfrowało dotąd pierwowzoru postaci Jeremiego, posiada ona zdecydowanie cechy Antoniego Michalaka, co przekazuje nadal tradycja ustna wśród współczesnych kazimierzan. W poświęconym mu opowiadaniu „Ślepy” Jeremi – artysta malarz stara się namalować obraz Boga Ojca. Nie jest jednak w stanie zbliżyć się do istoty sacrum, którą ma oddać na płótnie. Jako podstawowy problem artysty Kuncewiczowa zarysowuje tu niemożność przeniknięcia przez świat widzialny do zdobycia wiedzy o nim. Uosobieniem przeciwnej postawy pokornego wsłuchania się w sedno istnienia jest z kolei niewidomy Michał, który mimo ślepoty, a może właśnie dzięki niej, w i e.  „Oto człowiek, który nie widząc o g l ą d a”  (9)- mówi o Michale Jeremi. W tej i jednocześnie jeszcze jednej postaci (starego Kozdronia) pisarka szkicuje z kolei swoisty literacki portret podwójny Oleksego Kozdronia, niewidomego żebraka spod kazimierskiej fary, który był modelem wielu artystów, a ulubionym przez Michalaka. Do tego stopnia, że jego podobizna znajduje się jako alter ego artysty na exlibrisie malarza z 1936 roku wykonanym przez Kazimierza Wiszniewskiego (10).

W swoich „Fantomach” Kuncewiczowa wypowiedziała nieformalny manifest programowy międzywojennej bohemy:

W Kazimierzu życie wydawało się teatrem, a świat dekoracją” (11). Tam też wspomina, że życie towarzyskie w międzywojennym Kazimierzu było w zasadzie serią „żywych obrazów” (12)

Mówi też o „chatce w starym sadzie, gdzie Antoni Michalak szeleścił wieńcami ze słomy” (13). Chatką tą był jej pierwszy dom zakupiony wspólnie z mężem za radą przyjaciółki i scenograf Ireny Lorentowicz od Reginy Białowieskiej. Jak widać na zdjęciach (14) chatka i otaczający ją sad miały skromy, swojski charakter sprzyjający przyjacielskiej, swobodnej atmosferze oraz „odgrywaniu” przeróżnych póz i ról. „Żywe obrazy”, o których wspomina pisarka, były towarzyską grą, szczególnie popularną wśród XIX-wiecznej arystokracji. Polegała ona na inscenizacji popularnych dzieł malarstwa dawnego. W tym kontekście szeleszczący słomą Michalak mógł być aluzją do jego przebrania z balu Szkoły Sztuk Pięknych w Warszawie (15) w 1929 roku, gdzie zdobył I nagrodę. W tym przebraniu sportretował siebie jako „Słomiany rycerz” (16).

NAC
Michalak i Kuncewiczowa – cudzoziemcy w PRL-u
Antoni Michalak, “Słomiany rycerz”, obraz zaginiony, 1929 r.

Dobitnie zderzenie barwnej towarzysko i artystyczne sytuacji Kazimierza przed wojna i po niej najlepiej pokazuje zestawienie „Słomianego rycerza”  z innym obrazem Michalaka – „Kazimierz po wojnie” (17) z 1945 roku. Mimo bogatej kolorystyki przedstawiona tam sytuacja nie napawa optymizmem. Oglądamy zburzone kamienice i kalekich ludzi przenoszących swój skromny dobytek. „<<Nie bądź tchórzem, Mario!>>. I teraz dopiero rozumiem, co miał na myśli: <<Nie bój się spojrzeć w oczy prawdzie>>” (18).

NAC
Michalak i Kuncewiczowa – cudzoziemcy w PRL-u
Kazimierz Dolny, 1958 r.

A prawda była też taka, że jak wskazują na to dokumenty zgromadzone w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie, Kuncewiczowa była pod obserwacją funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa w ramach sprawy obiektowej „Teksas” w latach 1965-1971. Sprawa ta miała na celu śledzenie obywateli USA i Austrii, potencjalnych agentów tamtejszych wywiadów. W aktach tych Michalak określany jest jako sympatia Kuncewiczowej z okresu przedwojennego oraz najbliższy Kuncewiczom mieszkaniec Kazimierza po wojnie. SB nie podobało się, że pisarka utrzymywała kontakty z dyplomatami państw kapitalistycznych, a więc m.in. udaremniło pisarce wyświetlenie filmu o Kazimierzu sprzed 1939 roku (pod pretekstem braku zgody kierownika tamtejszego kina na seans), który Kuncewiczowa przygotowała na przyjazd ambasadora USA. Michalaka przepytywano w ramach operacji „Teksas”. W jego zeznaniach pojawia się ciekawy wątek planów Kuncewiczowej, by przekazać swój dom studentom z USA uczącym się w Polsce w zamian za dom dla studentów polskich w Stanach Zjednoczonych, o czym pisarka miała rozmawiać z ambasadą.

Sangwina dziełem skończonym

Mimo trudnej sytuacji politycznej w kraju Kuncewiczowa odwiedziła pracownię Michalaka, w której stał na sztalugach obraz „Świętej Rodziny” (19) namalowany dla parafii św. Rodziny w Warszawie-Zaciszu. Co ciekawe, kopię tego obrazu artysta wykonał w 1965 roku podczas rewizyty u Kuncewiczów w USA. Być może właśnie podczas tej wizyty w 1958 roku powstał portret Marii (20). Wykonany doprowadzoną do mistrzostwa przez Michalaka techniką sangwiny wizerunek warto zestawić z powstałymi w tym samym roku w pracowni Michalaka dwoma rysunkami Jarosława Iwaszkiewicza, również bliskiego przyjaciela malarza.

W obu przypadkach artysta skupił się w wydobyciu twarzy gęstymi kreskami z jedynie szkicowo zarysowanego ubrania. Natomiast zupełnie odmienny temperament postaci pokazują te wizerunki. Kuncewiczowa wydaje się niezwykle efemeryczna, wycofana, zapatrzona w siebie. Z kolei Iwaszkiewicz jest ostry, dynamiczny i nawet jeśli patrzy gdzieś w dal, to z ogromną pewnością siebie.

Kochany Witusiu!

Wszyscy cieszymy się Twoją Matką i bardzo ją kochamy.

Mam już paszport do Ameryki i przyjadę 1 października. Mam nadzieję, że namaluję Wam piękne portrety. Dużo o Tobie i Twojej żonie mówimy. (…) Ściskam Cię serdecznie, żonę pozdrawiam

Antoni Michalak” (21)

– pisał artysta w liście z 8 sierpnia 1958 roku do syna Marii i Jerzego Kuncewiczów – Witolda.

W 1929 roku miał wykonać, zniszczone niestety, portrety całej rodziny Kuncewiczów (22). O klasie tamtego portretu Marii może świadczyć fakt, że jako „Ritratto della Signora K.” pokazywany był na XIX Biennale Sztuki w Wenecji w 1934 r. Wyobrażenie o stylu tych obrazów mogą dać odnalezione w ostatnich latach wspaniałe artdekowskie prace Michalaka „Portret Janiny Szczepańskiej” z 1929 roku oraz „Portret Alfreda Chłapowskiego” z 1926 roku. Podczas przyjazdu Michalaka do USA w 1959 roku nie powstał co prawda zapowiadany w liście portret Witolda ani jego drugiej żony Dorothy, powstała za to sangwinowa para do wizerunku Marii – portret Jerzego, a poza nim olejne portrety tej samej pary. Od marca do czerwca 2023 roku po raz pierwszy pokazywane zostały w Domu Kuncewiczów, oddziale Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym, na wystawie „Antoni Michalak – przyjaciel Domu Kuncewiczów” (23).

Po samych analogicznych wymiarach obrazów (60×50 cm) widać, że od początku pomyślane były jako para. Podróżowały wraz z rodziną Kuncewiczów. Przez długi czas eksponowane były w reprezentacyjnym salonie w domu Witolda i Dorothy Kuncewiczów na terenie posiadłości Old Kennels (Virginia, USA), co dokumentują fotografie tamtejszych gości. Później Witold przekazał je Ossolineum, do którego zbiorów obecnie należą. Atrakcyjną wizualnie farmę syna Kuncewiczów Michalak uwiecznił na bogatym kolorystycznie obrazie olejnym „Farma w Hartford” oraz  „Farma Witolda Kuncewicza”. Jej właścicielom poświęcił dwie sangwiny, które Witold sam przywiózł do domu swoich rodziców, już po ich śmierci (24). Ciekawie jest zestawić je z obrazami olejnymi Michalaka ich przedstawiającymi z tego samego roku, ze zbiorów Ossolineum. Warto tutaj zaznaczyć, że dla Michalaka sangwina nie była jedynie rysunkiem przygotowawczym do właściwej pracy, ale osobnym bytem, szkicem, szybszym w wykonaniu niż „olej”, a przez to dynamiczniej dokumentującym wyraz twarzy portretowanego. Co więcej, sangwina była dla Michalaka techniką bardzo osobistą, wykorzystywaną do uwieczniania osób mu bliskich. Z kolei technika olejna przeznaczona była dla portretów bardziej oficjalnych, a ich „pomnikowość” widać na wizerunkach syna i synowej Kuncewiczów.

kolekcja prywatna
Michalak i Kuncewiczowa – cudzoziemcy w PRL-u
Antoni Michalak, Portret Alfreda Chłapowskiego, 1926 r.

„Myślę, że namaluję Cię na koniu” (25) – pisał Michalak do Witolda Kuncewicza. Zamierzenie swoje zmienił, choć nie do końca. „Portret Witolda Kuncewicza w kostiumie jeździeckim” to tytuł tej pracy, który tłumaczy nam nieco niecodzienną marynarkę i fantazyjnie zawiązany fular, w którym na nim występuje. Witold był bowiem hodowcą i amatorem koni oraz uczestnikiem zawodów jeździeckich. Dla porządku warto zanotować, że jako ostatni wizerunek rodziny Kuncewiczów Michalak wykonał portret podwójny małżeństwa Marii i Jerzego, ulubioną przez siebie techniką sangwiny.

13 czerwca wypada dzień świętego Antoniego, imieniny malarza, który dodał mi odwagi do wejścia na ten teren przez tyle lat przeze mnie opuszczony. Ten dzień będzie co roku powracał, ale bez mego przyjaciela. Niedawno pogrzebano go pod dębami starego uroczyska i nikomu już nie doda odwagi inaczej, jak przez swoje obrazy i pamięć jego słów. Tak się złożyło, że wczoraj, przegarniając stare papiery, natrafiłam na sfatygowaną kopertę z napisem <<Rok 1948. Liście i kwiatki z kazimierskiego ogrodu przesłane do Londynu przez Antoniego Michalaka za pośrednictwem Felusia>> (Topolskiego). Chciałam wyjąć uschnięte liście i kwiaty, i dałam spokój: kruszyły się, rozpadały w ręku, straciły kolor, ich roślinne ciało stało się szkieletem cienkim jak pajęczyna. I cóż może lepiej uprzytomnić upływ życia niż suche rośliny, barwne i jędrne przed ćwierćwiekiem, zrywane kiedyś ręką człowieka, który dziś także przemienia się w szkielet? Jednak wyraźniej, niż widzę jego wargi, słyszę głos: <<Nie bądź tchórzem, Mario!>>. I teraz dopiero rozumiem, co miał na myśli: <<Nie bój się spojrzeć w oczy prawdzie>> (26).

Wizyta w roku 1958 w Kazimierzu Dolnym była dla „cudzoziemki” Marii Kuncewiczowej momentem konfrontacji na wielu płaszczyznach. Był to przyjazd do zupełnie innej rzeczywistości politycznej niż ta przedwojenna. Było to namacalne zderzenie ze zniszczeniami wojennymi, ale też śmiercią przyjaciół-artystów i mieszkańców Kazimierza Dolnego. Jednocześnie był to nowy początek. Przyjaciel z dawnych lat, Antoni Michalak, ośmielił ją do wykonania kroku w przyszłość, przekroczenia terenu własnego domu zajętego przez państwo i tym samym – do wzięcia odpowiedzialności za swoją bytność w Polsce. Ten próbny rekonesans spowodował przecież późniejszy faktyczny powrót do „domu-kotwicy pokoleń” (27) Marii i Jerzego w 1963 r. Odświeżona wtedy przyjaźń z Antonim Michalakiem promieniowała na obie rodziny, co zachowało się we wspomnieniach ich członków, a zaowocowało spotkaniami, wyjazdami, korespondencją i intrygującymi dziełami sztuki je dokumentującymi. Metafizyczną puentą tej relacji jest bliskie położenie grobów rodziny Antoniego Michalaka oraz Marii i Jerzego Kuncewiczów na malowniczo położonym cmentarzu św. Jana w Kazimierzu Dolnym.

Przypisy
(1)	Informacje biograficzne, jeśli nie zaznaczono inaczej, dotyczące Antoniego Michalaka opieram na katalogu „Mistyczny świat Antoniego Michalaka”, Kazimierz Dolny 2005, oprac. W. Odorowski, a szczególnie na kalendarium opracowanym przez Jerzego Wyczesanego, w: Tamże, s.11-42.
(2)	Informacje o życiu i twórczości Kuncewiczowej, jeśli nie zaznaczono inaczej, przytaczam za monografią Alicji Szałagan „Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna 1985-1989”, Warszawa 1995.
(3)	M. Kuncewiczowa, „Natura”, Warszawa 1976, s.244.
(4)	Adolf Rudnicki – polski pisarz i eseista pochodzenia żydowskiego, napisał ważną dla konstruowania mitu Kazimierza Dolnego w literaturze międzywojennej książkę „Lato”, Warszawa 1938.
(5)	Por. Łk 19,40, a nawet bardziej Ha 2,11, w: „Biblia Tysiąclecia”, Poznań 2003, wyd. IV.
(6)	A. Rudnicki, „Pałeczka”, Warszawa 1950, s. 30. Za ten kontekst serdecznie dziękuję Wandzie Michalak i jej bezcennej książce „Nieopisany raj”, Kazimierz Dolny 2023, wyd. II rozszerzone, s.119-120.
(7)	Własność archiwum Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym, oddział Dom Kuncewiczów.
(8)	M. Kuncewiczowa, Tamże, s.244-245.
(9)	M. Kuncewiczowa, „Dwa księżyce”, Warszawa 1974, s.32.
(10)	Exlibris ten znajduje się w archiwum Michalaków w Kazimierzu Dolnym oraz zbiorach Biblioteki Narodowej w Warszawie, a reprodukowany jest m.in. w artykule mojego autorstwa https://niezlasztuka.net/o-sztuce/antoni-michalak-od-rzeczy/ , dostęp 18.05.2023 r.
(11)	M. Kuncewiczowa, Tamże, s.102.
(12)	M. Kuncewiczowa, „Fantomy”, Warszawa 1975, s.102.
(13)	Tamże, s.103.
(14)	Własność archiwum Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie.
(15)	Ich fotografie znajdują się w Zbiorach Fotografii IS PAN w Warszawie.
(16)	Obraz jest niestety zaginiony, ale czarno-biała reprodukcja zachowała się w zbiorach NAC https://audiovis.nac.gov.pl/obraz/124878/, dostęp 18.05.2023 r.
(17)	Własność prywatna.
(18)	  M. Kuncewiczowa, „Natura”, Warszawa 1976, s.249.
(19)	Dokumentują to fotografie z archiwum Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie oraz ze zbiorów rodziny Michalaków.
(20)	Własność Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym, MKD/540/S.
(21)	List ze Zbiorów Rękopisów Zakładu Narodowego Biblioteki im. Ossolińskich we Wrocławiu.
(22)	W zbiorach NAC zachowała się czarno-biała fotografia „Portretu Jerzego Kuncewicza” z 1929 r., https://audiovis.nac.gov.pl/obraz/124897/ecfe5818c593a6b89d1db0fefb3b0ac8/, dostęp 18.05.2023 r.
(23)	Materiał zgromadzony przeze mnie do spotkania 18 marca 2023 r., podczas trwania tej wystawy, był pretekstem do powstania tego tekstu. Za zaproszenie na wykład oraz pomoc w zgromadzeniu materiału serdecznie dziękuję Monice Januszek-Surdackiej, kierownik Domu Kuncewiczów, oddziale MNKD.
(24)	Za tę informację i serdeczną pomoc dziękuję Edwardowi Balewejderowi.
(25)	List ze Zbiorów Rękopisów Zakładu Narodowego Biblioteki im. Ossolińskich we Wrocławiu.
(26)	M. Kuncewiczowa, „Natura”, Warszawa 1976, s.249.
(27)	Por. A. Szałagan, „Mieszkania namioty i dom-kotwica pokoleń. Idea domu Marii Kuncewiczowej”, w: „Maria Kuncewiczowa – przybliżenia. Szkice biograficzne”, Warszawa 2015, s.41-60.

Anna Krawczyk

Absolwentka Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Warszawskiego, asystentka w Zbiorach Sztuki Polskiej do 1914 r. Muzeum Narodowego w Warszawie. Jej obszarem badawczym jest sztuka międzywojenna i kolonia artystyczna w Kazimierzu Dolnym. Znawczyni twórczości Antoniego Michalaka. Współtworzyła wystawę monograficzną artysty "Dla nieba i ziemi. Antoni Michalak- malarstwo" w 2017 r. w Muzeum Lubelskim (obecnie Muzeum Narodowym) w Lublinie. Współpracowała m. in. z "Newsweekiem", "Magazynem Szum" i portalem Niezła Sztuka.

Popularne