Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Zacznijmy gawędą: to właśnie w tym dworku bohaterka polskiej powieści dla młodzieży świętowała swoje wesele. Młoda, wrażliwa, wzorująca swoją weselną suknię na staropolskim kontusiku. Mowa nie o Zosi, lecz o Natalii Borejko, siostrze Pulpecji, Idy Sierpniowej i Gabrysi z „Kwiatu kalafiora”. Małgorzata Musierowicz wybrała na miejsce wesela dla swojej romantycznej bohaterki nie zatłoczone mieszkanie przy ul. Roosevelta w Poznaniu, a właśnie zabytkowy dworek w Koszutach obok Środy Wielkopolskiej. Choć autorka zabiera nas na tę zabawę tylko na chwilę w „Kalamburce”, tańczyliśmy w sali balowej z całą pięćdziesiątką gości, a podążając za Laurą Pyziak, staliśmy się świadkami ważnej rozmowy między Milą i Ignacym Borejko na ganku. I właśnie od werandy rozpoczniemy dalej poznawanie wnętrza budynku, uznanego za wzorcowy przykład barokowej siedziby szlacheckiej. W przeszłości nadawano dworom znaczenie symboliczne, jednak ich rozpowszechnienie się w Polsce było wyjątkowe w skali światowej. Traktowano je wręcz jako część narodowej tożsamości.
Perła pośród barokowych polskich dworów powstała na fundamentach poprzedniego budynku, a najstarsza znaleziona belka ma datę „1567”. Według istniejących dokumentów można ustalić, że w 1737 roku właścicielką wcześniejszej rezydencji była Teofila z Działyńskich Szołdrska Potulicka, a trzy lata później majątek nabył Józef Strzelecki herbu Oksza. Budynek był już wtedy bardzo zniszczony.
Alkierze pokryte zostały dachami kopulastymi, a naroża ozdobiono boniowaniem, czyli obróbką kamiennej krawędzi, która podkreślała obszerność budynku
Nowsza wersja koszuckiego dworu zbudowana została w 1760 roku dla Józefa Zabłockiego. Rezydencja pozostała własnością jego potomków – choć nie o tym samym nazwisku – do 1939 roku. Poprzez zawierane małżeństwa i dziedziczenie spadków na przestrzeni lat właścicielami majątku zostali m.in. Kosińscy herbu Rawicz i Rekowscy herbu Wantoch.
Budynek powstał na podstawie konstrukcji szkieletowej z modrzewia wypełnionej gliną.
Rezydencja osadzona jest na planie prostokąta z wyraźnymi narożnymi alkierzami. Symbolicznie nawiązują one do wież obronnych, które stanowiły element architektury dworów rycerskich. W Koszutach alkierze nigdy ku temu nie służyły, ale świadczyły o rycerskich korzeniach ziemiańskiego gospodarza. Dwory alkierzowe są niezwykle charakterystyczne dla polskiej architektury dworskiej od XVI do XIX wieku, a przykład koszucki jest uważany za najlepiej zachowany i reprezentujący ideę polskiej szlacheckiej rezydencji.
Dwór został zorientowany „na godzinę jedenastą” w stronę południową, z niewielkim odchyleniem ku wschodowi. Na przestrzeni lat dwór zaliczył parę przebudów. Przełom XVIII i XIX w. przyniósł powiększenie domu o dwie szczytowe przybudówki z trójspadowymi dachami. Wiek później rozbudowano dworek w stylu neobarokowym: powiększono alkierze zachodnie i dobudowano wschodnie. Charakterystyczne dla tej rozbudowy były baniaste dachy na alkierzach. Konsekwentnie zachowany styl prawdopodobnie wynika z konsultacji z uznanym wtenczas architektem Rogerem Sławskim, który rozbudowywał pobliski dwór, należący do rodziny Marii Rekowskiej.
Parterowa konstrukcja pokryta jest gontem. Na początku XX wieku zastosowano co prawda czarną dachówkę, ale do gontu powrócono w 1983 roku. Dach jest stromy, o mansardowym kształcie, który charakteryzuje podział na dwie części o różnych kątach nachylenia: łagodnej przy czubku i stromej na dole. Takie rozwiązanie pozwalało na użytkowe zagospodarowanie poddasza.
Alkierze pokryte zostały dachami kopulastymi, a naroża ozdobiono boniowaniem, czyli obróbką kamiennej krawędzi, która podkreślała obszerność budynku.
Salon wyróżniono zaokrąglonym ryzalitem, czyli wysuniętym element fasady budynku, od strony zachodniej. Cały budynek jest murowany z cegieł, część wewnętrznych ścian ma drewnianą konstrukcję wypełnioną gliną i dębowymi listewkami. Z zewnątrz otynkowano go na śnieżną biel. Ażurowa weranda porośnięta jest gęsto dzikim winem, które czerwienieje podczas jesieni. Kryje ona stół z krzesłami, na których można przycupnąć i podziwiać parkowe klomby.
Nad werandą jest wspaniała wystawa dachowa z drewnianym szczytem udekorowanym spływami wolutowymi. Front budynku ma symetrycznie dwie pary okien i dwoje drzwi. Wyjątkowość dworku w Koszutach wynika z doskonałego zachowania jego bryły i formy architektonicznej. Układ pomieszczeń świetnie reprezentuje, co typowe było w polskich dworach. Izby zostały rozmieszczone wzdłuż dwóch traktów, a oś środkowa prowadzona jest przez sień i salon.
Nieopodal dworku w XIX wieku zbudowano oficynę, która mieściła kuchnię, pokoje gościnne, biuro i pokoje służby. Ze względu na ryzyko pożarów, gotowanie zostało przeniesione do innego budynku. Posiłki były przynoszone do dworku, co było uciążliwe zimą, dlatego jadano rzadko, ale obficie. Chłód posiłków rekompensowano chętnie wyśmienitą kawą.
W 1941 roku dwór opuścili ostatni właściciele, Rekowscy herbu Wantoch. Osamotniony budynek został przejęty przez hitlerowskiego okupanta, a po zakończeniu wojny majątek został przejęty przez Skarb Państwa i rozparcelowany. Zdewastowany dwór zmienił swoje oblicze, kiedy na początku lat 60. otworzono tam szkołę podstawową. W historycznych murach barokowego dworku uczniowie zasiadali do 1966 roku, kiedy stał się siedzibą Muzeum Ziemi Średzkiej.
Zwiedzający mogą podziwiać pieczołowicie przygotowaną wystawę pt. „Mała siedziba ziemiańska w Wielkopolsce na przełomie XIX i XX wieku”. Luksusowe meble, kolekcja obrazów, interesujące sprzęty i udogodnienia, doskonałe przedmioty użytku codziennego, zdobne detale podkreślające status gospodarzy – to wszystko sprawia, że odwiedzający czują się jak goście w dawnej epoce, a nie na muzealnej ekspozycji. W każdym pomieszczeniu zegar wahadłowy zaklina czas i cofa do dawnych lat, kiedy w dworze tętniło życie ziemiańskich pokoleń.
Dwór otoczony jest parkiem. Wkraczając przez furtkę od ulicy, najpierw na ścieżce witają nas pięknie zdziczałe drzewa i krzewy, a w połowie drogi do rezydencji dostrzega nas rzeźbiona Maryja. Charakterystyczny jest spory bukszpanowy klomb w kształcie serca z różanym centrum, widoczny z owalnego salonu. Wiekowa aleja kasztanowa prowadzi w głąb ogrodu.
Park o kształcie przybliżonym do kwadratu, pokrywa powierzchnię niemal 5 hektarów. Jest on pełen przeróżnych gatunków drzew: pięknie kwitnąca robinia akacjowa, zwana potocznie (i mylnie) akacją, kasztanowiec zwyczajny, klon zwyczajny, lipa drobnolistna, wiąz pospolity, jesion wyniosły. Najdrzewiejsze spośród wszystkich parkowych drzew liściastych są dwie przepiękne topole białe. Nie sposób wymienić wszystkie barwne rośliny, które tworzą wyjątkowe środowisko parku krajobrazowego, tak chętnie zamieszkanego przez pszczoły, żaby, słowiki, sójki, szpaki, szczygły, wilgi, kosy, dzięcioły.
Augustyn Zabłocki i jego żona, Franciszka z Sieroszewskich, założyli park na początku XVIII w. Późniejsze lata przyniosły decyzje o powiększeniu północnego obszaru parkowego o sad, ogród oraz plac zbożowy.
Jednym z ciekawych elementów zespołu dworskiego jest lodownia, po której, niestety, zostały tylko fragmenty. Wydobywające się spośród źdźbeł i listowa kamienne schody są pamiątką po tym miejscu. Lodownia była wyznacznikiem luksusu, na który pozwalały sobie tylko bogate rodziny. W lodowni gromadzono śnieg i lód, by przechowywać łatwo psujące się produkty w niskiej temperaturze. Widok jednego z dwóch sztucznych stawów można podziwiać z ośmiokątnej altany, przeznaczonej do odpoczynku. Powstałe zbiorniki wodne są świadczą o materiale użytym do budowy dworu. To wyrobiskami po wydobyciu gliny, której używano do wypełniania ścian. Gospodarze zaczęli hodować w nich ryby i urozmaicili parkowy krajobraz.
Po romantycznym spacerze pośród wysokich drzew pora odwiedzić dwór. Wejściem do sieni, a tym samym do budynku, były dwuskrzydłowe drzwi. Każdy gość odwiedzający dom Zabłockiego, stawiał swoje kroki na dwubarwnej posadzce z żyłkowanych wapieni. Kamień użyty do wykonania posadzki służył jako balast na statkach przewożących zboże, płynących ze Szwecji.
Czas odmierzał angielski zegar kolumnowy. Na tarczy umieszczono cyfry rzymskie, które oznaczały godziny, oraz arabskie, które pokazywały minuty. Wedle tradycji wraz z biesiadującymi zasiadali przodkowie, dlatego na ścianach wokół okrągłego stołu zawieszono portrety rodzinne
Już na pierwszy rzut oka można rozpoznać pasję gospodarza. Na ścianach powieszono duże i małe poroża jeleni, a wyjątkową ozdobą jest wyprawiona głowa dzika. O barokowym charakterze rezydencji przypomina zdobna i solidna szafa. Technika intarsji, którą wykonana została, polega na tworzeniu ornamentów z użyciem różnych gatunków drewna. W zwieńczeniu szafy umieszczona została scena z orzącym chłopem i bykiem ciągnącym pług. Na lewym skrzydle przedstawiono kobietę trzymającą w lewej ręce gałązkę winorośli, a w prawej kielich z winogronem. Na drugim skrzydle mężczyzna trzymający w dłoni sierp. obok niego leży przechylony dzban i kosa. Po prawej i lewej stronie od wejścia znalazły się dwie zdobione, drewniane skrzynie. Obie w identycznym kolorze, z metalowymi antabami po bokach, obie z wypukłymi wiekami. Szczególną uwagę przykuwa płaskorzeźba na skrzyni posagowej, która prezentuje średniowieczną ceremonię zaślubin.
Jeśli tylko drzwi są otwarte, z sieni można podziwiać reprezentacyjny salon. W tym pomieszczeniu trudno skupić się na jednym elemencie, ale zdecydowanie można wskazać przepiękny fortepian jako zwycięzcę przyciągającego wzrok. Instrument wykonany przez Carla Bechsteina pochodził z 1908 roku. To właśnie on stanowił centrum wszelkich przyjęć i świętowań, zarówno w gronie rodzinnym, jak i sąsiedzkim. Dzięki fortepianowi w koszuckim salonie tętniło życie kulturalne i towarzyskie, na nim wygrywano tradycyjne pieśni patriotyczne i wzruszające kolędy świąteczne. Podczas karnawału tańczono na doskonale błyszczącym, dębowym parkiecie, a zabawa ta była istotna dla pięknie wystrojonych panien na wydaniu, które mogły zaprezentować swoje umiejętności i wdzięki podczas walca.
We wnękach po obu stronach wejścia zainstalowano zdobione lustra, dzięki którym przestrzeń zyskiwała wizualne więcej okazałości. Salonowe meble wykonane zostały w stylu Ludwika Filipa, by podkreślały reprezentacyjność, gościnność i bogactwo gospodarzy. Drewniane, z obiciami w głębokich kolorach, zapewniały odwiedzającym pełen komfort. Owalne ściany pokryła wzorzysta tapeta, choć uwagę od niej odwraca kolekcja wspaniałych obrazów. W większości są romantycznymi pejzażami. Pośród wywieszonych dzieł znajdziemy twórczość Juliana Fałata czy Ottona Muellera-Hartau. Ciepłą atmosferę gościnności gospodarzy dogrzewały ozdobny kominek i cylindryczny piec.
Jadalnia również kryła cenne skarby. Nad kominkiem zawieszono obraz Michała Gorstkina-Wywiórskiego „Droga wiejska”. W kredensie pokrytym czeczotą, czyli drewnem o nieregularnej strukturze, powstałym wskutek obrzęku pnia, prezentowano kolekcję drogiej zastawy „Biała Maria” Rosenthala w oktagonalnym kształcie.
Przy oknach czas odmierzał angielski zegar kolumnowy. Na tarczy umieszczono cyfry rzymskie, które oznaczały godziny, oraz arabskie, które pokazywały minuty. Wedle tradycji wraz z biesiadującymi zasiadali przodkowie, dlatego na ścianach wokół okrągłego stołu zawieszono portrety rodzinne.
Najbarwniejszym obiektem w jadalni jest szmaragdowy, kaflowy piec, udekorowany motywami roślinnymi. Na uwagę zasługuje również polifon, czyli szafa grająca. Mechanizm uruchamiany był przez nakręcanie korbki. Dbałość o wystrój wnętrza podkreśla pewien element wyposażenia – chodzi o zasłonę do kominka. Haftowany ekran na drewnianych nóżkach ustawiany był przed kominkami, by zasłonić czarne jamy, kiedy kończył się sezon grzewczy.
Za parawanem schowane jest wyposażenie, które dziś określilibyśmy łazienką, a niegdyś zwane było gotowalnią. Na szafce z marmurowym blatem rozstawione były kosmetyki, perfumy oraz misę i dzban, które służyły do mycia się. Pani koszuckiego dworku miała do swojego użytku także komplet przenośny toalety i bidetu, kolejny wyznacznik luksusu
Gdyby dane było nam gościć w koszuckim dworze, przydzielono by nam sypialnię rezydenta w południowym skrzydle. Co ciekawe, mili gospodarze nie mieliby nic przeciwko przedłużeniu pobytu o kolejny miesiąc, rok, a nawet do pięciu lat. Takim wieloletnim gościem był m.in. pułkownik Michał Kuszel, uczestnik powstań niepodległościowych. Obrazy w tym wnętrzu nawiązują do historycznych postaci związanych z powstaniami, wojnami napoleońskimi i utworzeniem Legionów Polskich. Obok łóżka stoi szafa Biedermeier ze specjalną nadstawką na kapelusze. W sypialnianym fortepianie firmy C. Strobel & Co zastosowano nietypowy, poprzeczny układ strun.
Gospodarze dworu ulokowani byli w prawym skrzydle od wejścia. Przy drzwiach salonowych znajdował się pokój Pani, czyli gospodyni, żony gospodarza. Wystrój dopasowany jest do gustów ostatniej właścicielki, Gabrieli Rekowskiej, która kochała kwiaty, rośliny, a ogrodnictwo było jej wielką pasją. Za parawanem schowane jest wyposażenie, które dziś określilibyśmy łazienką, a niegdyś zwane było gotowalnią. Na szafce z marmurowym blatem rozstawione były kosmetyki, perfumy oraz misę i dzban, które służyły do mycia się. Pani koszuckiego dworku miała do swojego użytku także komplet przenośny toalety i bidetu, kolejny wyznacznik luksusu.
Z pokoju gospodyni przechodziło się do pokoju dziecięcego wypełnionego dwudziestowiecznymi zabawkami. W szafie stacjonują cynowi żołnierze (na czele z Napoleonem), drewniane mebelki i mała porcelanowa zastawa czeka na lalki. Wózek i konik na biegunach zastygły w bezruchu, odpoczywając po latach intensywnych zabaw. Intrygującym przedmiotem jest laterna magica. Umieszczona wewnątrz niego świeca rzucała światło na malowane na szkle bajkowe obrazki. Oglądano je przez okular, a z górnego komina umykał dym i nadmiar światła. W głębi pokoju stało łóżko niani, która opiekowała się najmłodszymi.
Okna pokoju gospodarza domu wychodziły na główną ścieżkę. Na ścianach jak rymy powtarzają się myśliwskie trofea; wiszą poroża jeleni, na sekreterze czyhają wyprawione ptaki, a na podłodze leży skóra dzika. W narożnej szafce są jednocześnie schowane i wyeksponowane strzelby myśliwskie. Tutaj na płótnie króluje tematyka marynistyczna. Na wyróżnienie zasługują trzy obrazy. Pierwszy to wielki portret Jana Czapskiego namalowany przez nieznanego autora. Nad wygodnym łóżkiem gospodarza umieszczono niezwykle cenne obrazy autorstwa Wojciecha Kossaka i Jerzego Kossaka: „Ułan na koniu” oraz „Śmierć ks. Józefa Poniatowskiego nad brzegiem Elstery”. Szlachecki klimat dopełnia pas kontuszowy z XVIII wieku. Pokój ten odkrywa też inną pasję pana domu – grę w karty. Obok kominka ustawiono drewniany stół z kwadratowym blatem, specjalnie przeznaczony rozgrywkom.
Wracając do sieni od razu wstępujemy na schody, które prowadzą na poddasze dworu. Obecnie ta przestrzeń prezentuje wystawę bardziej muzealną. W owalnym salonie na piętrze otwarto galerię, w której prezentują się artyści lokalni i zamiejscowi. Całość dopełnia przepiękny widok z okien na zadbany sercowy klomb. Niezwykły czas koszuckiej rezydencji przenosi do dawnych czasów, tak świetnych dla szlacheckiego i ziemiańskiego życia. Wypełniony ekskluzywnymi przedmiotami budynek o niezwykle przemyślanej konstrukcji był ostoją tradycji, historii i najlepszych cech narodowych. Do dziś czuć ducha gościnności, który w tym reprezentacyjnym dworku. Barokowa rezydencja pozostaje miejscem, w którym żyje tradycja, kultura i sztuka, zarówno wizualna, jak i muzyczna. Zespół dworsko-parkowy w Koszutach od 2018 roku formalnie stanowi pomnik historii, który przez wiele lat dawał schronienie wspaniałym zwyczajom i przedmiotom. Każdy element tego miejsca nosi w sobie niezwykłą historię wartą odkrycia.
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Ten jeden z najcenniejszych zabytków województwa podlaskiego trwa niewzruszenie w krajobrazie miasta od pięciuset lat, stanowiąc do dzisiaj ważny ośrodek życia duchowego społeczności prawosławnej regionu. Klasztor (dalej zwany monasterem) przyciąga rokrocznie tysiące turystów, równolegle jest miejscem kultu i siedzibą lokalnej...
Przyjęcia, polowania, pikniki i uroczyste kolacje odbywały się w pałacach w Ostromecku regularnie. Pamięć o nich przechowują sala balowa, przestronne jadalnie z widokiem na park oraz stara kuchnia mieszcząca się w przyziemiu. Popękana posadzka w kolorze bieli i błękitu świadczy...
Wojenna tułaczka Teresy Żarnower od 1940 od 1945 roku przez Paryż, Lizbonę i Toronto do Nowego Jorku stała się dla niej tym, o czym pisał Andrzej Turowski: podróżą do końca nowoczesności...