Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Takie miasta uwielbiam. Najpierw rzuca się w oczy szeroko rozlana na mapie błękitna plama Zalewu Kamieńskiego, z którego wrasta cypel pokratkowany uliczkami wytyczonymi jeszcze w średniowieczu, i zgodnie ze zwyczajem wieków średnich – okolony pierwotnie murami oraz fosą, po której pozostał łukowaty pas zieleni. Im bliżej przyglądać się Kamieniowi Pomorskiemu, tym historia wydaje się ciekawsza.
Zdarza się, że mapa ma przewagę nad rzeczywistością. Mimo nobliwych nazw uliczek centrum Kamienia Pomorskiego nawiązujących do sędziwej metryki miasta, kontury zabudowy wskazują na powojenne pochodzenie obecnej zabudowy, której daleko do zgrzebnych układów pierzejowych.
Spacerując można tylko utwierdzić się w przekonaniu, że obecne zabudowy kwartałów niewiele mają wspólnego ze swoimi poprzedniczkami.
Przy biegnącej miękkim łukiem ul. Staromiejskiej rytmicznie rozmieszczono punktowce, a bieg ul. Juliusza Słowackiego oddaje schodkowy ustawiony parawanowiec. Możemy jedynie siłą wyobraźni wskrzeszać wąskie parcele, na których wznoszono kamienice ze smukłymi szczytami i ciągnącymi się w cienistą głąb działki oficynami. Nie ma już echa wąskich i wilgotnych podwórek, jest za to zieleń i lepszy dostęp do dziennego światła. Miasto straciło na uroku, ale zyskało na użyteczności. Jak to często w historii bywa: coś za coś.
Na szczęście ze średniowiecznej przeszłości zostało jednak to, co w Kamieniu Pomorskim od wieków uchodziło za najcenniejsze – katedra.
Po tym, jak święty Otton z Bambergu odbył swoją misję chrystianizacyjną, w 1124 roku na kamieńskim podgrodziu wzniesiono drewniany kościół poświęcony św. Janowi Chrzcicielowi. Widząc skromną drewnianą świątynię na podgrodziu trudno było chyba przypuszczać, że nieco ponad pół wieku później stanie się ona siedzibą biskupstwa.
W 1176 roku do gościnnego Kamienia Pomorskiego przybywa biskup, zmuszony ewakuować się z Wolina zagrożonego coraz liczniejszymi atakami. Diecezja nowo powitanego księcia Kościoła obejmuje niemal połowę Pomorza, ale w mieście doskwiera purpuratowi brak świątyni zdolnej sprostać reprezentacyjnym wymaganiom. Z pomocą spieszy więc książę pomorski Kazimierz I, usłużnie oddający biskupowi rozległy plac między miastem a placem targowym, a papież Klemens III ostatecznie zatwierdza decyzję o przeniesieniu diecezji w roku 1188.
Wobec zgody Stolicy Apostolskiej, już w ostatniej ćwierci XII stulecia rozpoczynają się prace budowlane, przerywane najazdami wojsk duńskich i brandenburskich.
I choć zwykło się mawiać, że w czasie wojny muzy milkną, tym razem sztab majstrów i całe zespoły budowniczych milkły tylko na chwilę, by zaraz podejmować znów pracę.
Pierwsza kamieńska katedra założona była na planie łacińskiego krzyża w typie bazylikowym. Jak na średniowieczne praktyki przystało – wznoszenie rozpoczęto od prezbiterium, które jak twierdzą niektórzy badacze, było gotowe już w 1210 roku. Czterdzieści lat później odsłonięto portal w południowym ramieniu transeptu, dekorowany rzeźbiarsko opracowanymi archiwoltami i tympanonem ze sceną Adoracji Baranka. W formie portalu widać już stopniowe przechodzenie od form romańskich do gotyckich.
Na przełomie XII i XIII stulecia do absydy i transeptu dobudowano liczne pomieszczenia, między innymi zakrystię, kapitularz i kruchtę osłaniającą późnoromański portal. Katedra prezentowała się coraz okazalej, aż doszło do katastrofy.
W 1308 roku wojska brandenburskie najechały Kamień, niszcząc nieukończoną świątynię. Na szczęście nie zgasiło to zapału budowniczych, którzy prędko powrócili do pracy.
Budowa ciągnęła się dekadami. Katedra rosła, a w jej sąsiedztwie powstawały budynki dla członków kapituły, rezydencja biskupia i obiekty gospodarcze.
Wiemy, ze w XIV wieku szkieletowe domy przeznaczone dla kanoników chroniono ceglanym murem, za który dostać się pozwalały furty. Kolejne stulecie wzbogaciło zespół o biskupi dwór i dom dziekana. Wydawałoby się, że wszystko idzie w pomyślnym kierunku, ale nagle pojawił się mnich nazwiskiem Luter.
Jak to często bywało – wznoszenie świątyni zaczynano od jej najważniejszej części, czyli prezbiterium. Znamy z historii przypadki realizacji porzuconych na długie wieki tuż po tym, jak oddano do użytku część ołtarzową, tym razem jednak budowniczym wystarczyło zapału, żeby prace kontynuować. Inna sprawa, że w międzyczasie zmieniały się technologie i mody.
Korpus nawowy świątyni budowano po roku 1308, wtedy też wznoszono wirydarz, będący jednym z najciekawszych elementów założenia. Z trzech stron gotyccy budowniczowie zaplanowali ostrołukowe krużganki, których szerokie przezrocza udekorowano maswerkami.
Wirydarze towarzyszą przeważnie architekturze klasztornej, przy katedrach spotyka się je na terenie Niemiec, natomiast Kamień Pomorski jest jedynym takim przykładem w Polsce.
Już w XIV wieku wschodnie skrzydło zostało nadbudowane. Nową przestrzeń wykorzystano na cztery sale, których tynk skrywa fragmenty gotyckich polichromii. Tam, gdzie kiedyś w skupieniu pracowali średniowieczni skrybowie, pilnie przepisujący księgi, dziś mieści się Muzeum Katedralne, w którego ciszy aż chciałoby się usłyszeć chrobotanie pióra o pergamin.
Pomorze opowiada się w większości po stronie reformacji, ale kamieńskie biskupstwo nie zostaje rozwiązane. Sytuacja zmienia się w roku 1544, kiedy umiera ostatni katolicki biskup rezydujący w Kamieniu Pomorskim.
Wtedy to katedra i otaczający ją kompleks zabudowań przechodzą w ręce duchownych luterańskich, mających zabawić tu sto cztery lata, by następnie oddać władzę nad założeniem protestanckiej kapitule. Nie oznacza to, że prace budowalne zamierają.
W źródłach znaleźć można informację, że w 1568 roku, a zatem niespełna ćwierć wieku po przejęciu przez protestantów, przebudowana zostaje biskupia rezydencja. Gotycki kostium z XV stulecia jest już wtedy passe, wnętrza są więc przearanżowane, zmienia się stylistyka elewacji, na których pojawiają się renesansowe szczyty stanowiące ukłon w stronę dekoracji Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie.
Kiedy pałac biskupi zadośćuczynić będzie wymogom miłośników renesansu, przyjdzie kolej na przekształcenia kolejnych i wznoszenie nowych zabudowań. W XVIII wieku przebudowany zostanie dom dziekana, odtąd reprezentujący typowe dla budownictwa dworskiego rozwiązania, ale historia nie da o sobie tak łatwo zapomnieć – w budynku zachowają się relikty świadczące o jego średniowiecznej metryce.
Na kolejne zmiany własnościowe przyjdzie poczekać, bo dopiero w 1812 roku katedra zdegradowana zostanie do funkcji parafialnego kościoła, którą pełnić będzie przez długie lata. I choć ranga jest już niższa, to potrzebny rozwijającego się miasta – rosną.
W XIX i początkach XX wieku przebudowano dom zakrystiana i dom instytutu dla panien, obok nich wznoszone są nowe zabudowania użyteczności publicznej. Ówcześni mieszkańcy Kamienia Pomorskiego chlubić się mogą gmachem szkoły podstawowej oraz domem gminy protestanckiej. Żeby dawna katedra wróciła do godności kościoła biskupiego przyjdzie jeszcze poczekać.
Inwencji średniowiecznym budowniczym nie brakło i wspaniale widać to we wnętrzu katedry. Nawa główna i boczne rozplanowane są w systemie wiązanym, co więcej – żeby nie nudzić widzów zbyt monotonnym rytmem, zastosowano alternację przypór, co w praktyce oznacza naprzemienne umieszczanie między nawami filarów masywnych na planie kwadratu i lekkich na planie ośmiobocznym.
Dopiero oczyszczone z warstw tynków i palimpsestów przemalowań służki ujawniły swoją urodę i kompozycyjną rolę akcentującą podziały wnętrza.
Zmienne były także rozwiązania sklepień, nawa główna i północna przykryta została krzyżowo-żebrowo, w południowej natomiast zaplanowano bogatsze w rysunku i ciekawsze pod względem światłocieniowym sklepienie gwiaździste.
Sklepienia gwiaździste rozpięto tuż przed tym, jak – wieńcząc budowę kamieńskiej katedry – przekształcono elewację południową. Ozdobił ją parawanowy szczyt ze wspaniałą dekoracją maswerkową wykonaną z glazurowanych cegieł, do dziś będący jednym z najciekawszych fragmentów dekoracji bryły.
Tym razem różnice nie wynikały jednak z chęci urozmaicenia, a były wynikiem kolejnego etapu budowy. Sklepienia gwiaździste rozpięto tuż przed tym, jak – wieńcząc budowę kamieńskiej katedry – przekształcono elewację południową. Ozdobił ją parawanowy szczyt ze wspaniałą dekoracją maswerkową wykonaną z glazurowanych cegieł, do dziś będący jednym z najciekawszych fragmentów dekoracji bryły.
Południowa elewacja jest więc o niebo ciekawsza od fasady. Zamykająca katedrę od zachodu prostokątna wieża budowana była już od XIV wieku, ale obecny wygląd uzyskała wskutek gruntownych przekształceń. Zaczęło się od zburzenia gotyckiej dzwonnicy w 1802 roku, zapewne było to wynikiem jej kiepskiego stanu technicznego. Ponad pół wieku później, już na fali zainteresowania budownictwem średniowiecznym i coraz powszechniejszego doceniania gotyku przeprowadzono renowację świątyni i wypełniono puste miejsce po oryginalnej wieży – neogotycką. Obecny kształt uzyskała ona jednak dopiero w 1934 roku, kiedy przekształcono XIX-wieczną wizję.
Wyposażenie katedralnych skarbców jest kanwą niejednej legendy, i to nie tylko ze względu na bajeczne bogactwa, olśniewający przepych naczyń liturgicznych i powab przetykanych złotą nicią ornatów, ale także na fakt, że właśnie ruchome zabytki najczęściej spisywane są po stronie strat. Niestety, dzieła sztuki gromadzone przez dekady w zasobach skarbca największej świątyni Kamienia ulotniły się w roku 1945.
Zrabowane elementy wyposażenia należało zastąpić innymi, dlatego tuż po wojnie przywożono z innych pomorskich świątyń dzieła mające wypełnić wyszabrowane częściowo wnętrze. Szczęśliwie, nie wszystkie zabytki okazały się tak niefortunnie „ruchome”.
Na swoim pierwotnym miejscu pozostał późnogotycki ołtarz główny. Tryptyk budzi wśród badaczy żywe emocje – jedni datują go na koniec XV wieku, podczas gdy inni obstają przy lokowaniu powstania nastawy na początek kolejnego stulecia.
Centralna część przedstawia scenę wniebowzięcia Matki Bożej, na jednym skrzydle opisano przy pomocy płaskorzeźby męczeństwo św. Jana, na drugim zaś św. Faustyna, choć tu znów badacze nie mówią zgodnym tonem. Pojawia się także interpretacja, sugerująca, że to bynajmniej nie św. Faustyn, a św. Wiktor. Najciekawsze wydają się jednak dzieje antependium, które dodane zostało do kamieńskiego tryptyku. Pierwotnie wizerunki czterech ewangelistów znajdowały się w nieodległym kościele w Kozielicach, co więcej – były częścią ambony.
Szczęśliwie dziejową zawieruchę przetrwały też na swoich miejscach dwa drewniane krucyfiksy. W kamieniu rzeźbiono natomiast dwanaście płyt nagrobnych lokalnych purpuratów, zaś w podziemiach złożono szczątki przedstawicieli książęcej dynastii Gryfitów.
Luteranie, choć nieskorzy do przesadnego dekorowania swoich świątyń – dodajmy, że w Kamieniu usunęli na przestrzeni XVI wieku dwadzieścia ołtarzy bocznych – także przyczynili się do upiększenia katedry. Złotymi zgłoskami zapisał się książę Ernest Bogusław de Croy, ostatni nominalny biskup katedry, który w latach 1669-1685 nie szczędził sił i środków, by wzbogacić wnętrze świątyni. Najokazalszym efektem jego fundatorskiego zapału jest prospekt organowy z bogatą dekoracją wysławiającą nie tylko Boga, ale także samego donatora, którego wizerunek i inicjały umieszczono w dolnej części empory organowej. W ten sposób ostatni biskup Bogu zapalił świeczkę, a swojej ziemskiej sławie – ogarek.
Ciekawostka: W Kamieniu Pomorskich nakręcono m.in. polsko – niemiecką produkcję filmową „Serce za burtą”. Obraz zrealizowała telewizja ARD. Główny bohater filmu, po kolizji swojego jachtu trafia do domu na Mazurach, gdzie opiekuje się nim polska emerytka. Kapitan, sam pochodzący z Mazur, ma nie najlepsze wspomnienia związane z Polską, ale ten pobyt zmienia nie tylko jego spojrzenie na kraj nad Wisłą.
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Ten jeden z najcenniejszych zabytków województwa podlaskiego trwa niewzruszenie w krajobrazie miasta od pięciuset lat, stanowiąc do dzisiaj ważny ośrodek życia duchowego społeczności prawosławnej regionu. Klasztor (dalej zwany monasterem) przyciąga rokrocznie tysiące turystów, równolegle jest miejscem kultu i siedzibą lokalnej...
Przyjęcia, polowania, pikniki i uroczyste kolacje odbywały się w pałacach w Ostromecku regularnie. Pamięć o nich przechowują sala balowa, przestronne jadalnie z widokiem na park oraz stara kuchnia mieszcząca się w przyziemiu. Popękana posadzka w kolorze bieli i błękitu świadczy...
Co robi archeolog? Szuka w gruncie rzeczy. To stary branżowy żart, znany wszystkim adeptom archeologii. Są wśród nas jednak jeszcze bardziej szaleni entuzjaści, którzy wolą szukać rzeczy w wodzie. Udowadniają oni, jak wiele tajemnic i zaskakujących odkryć czeka na badaczy akwenów.