Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Wiślica to miejscowość położona w historycznej Ziemi Sandomierskiej, nad meandrująca malowniczo rzeką Nidą, otoczona przez, niegdyś znacznie liczniejsze, stawy, rozlewiska i starorzecza. Dziś liczy niespełna 500 mieszkańców i należy do najmniejszych miast w Polsce; ponadto do roku 2018 pod względem administracyjnym Wiślica była wsią.
Nie powinno to jednak zmylić bacznego obserwatora, który w posiadającym zwartą zabudowę centrum bez trudu rozpozna lekko trapezoidalny rynek i sieć odchodzących od niego prostych ulicy – układ typowy dla miast lokowanych w dojrzałym i późnym średniowieczu. Rzeczywiście, w układzie tym, mimo licznych późniejszych zniekształceń, wyraźnie czytelny jest zarys założenia wytyczonego zapewne w latach 40. XIV wieku, za panowania Kazimierza Wielkiego (1333-1370); wedle wszelkiego prawdopodobieństwa Wiślica otrzymała jednak niemieckie prawo miejskiej wcześniej, za rządów Władysława Łokietka (panował w Małopolsce 1306-1333) lub nawet Bolesława Wstydliwego (1243-1279).
Późne średniowiecze to czas największego bodaj rozkwitu miasta nad Nidą, a najważniejszym pomnikiem tego okresu jest niepodzielnie górująca nad miejscowością bryła kolegiaty pw. Najświętszej Marii Panny. Chociaż obecnie istniejący kościół powstał za czasów Kazimierza Wielkiego (o czym dalej), to jednak jego historia jest znacznie dłuższa i pełna niejasności; podobnie jest z samą Wiślicą.
Według opowieści spisanej w „Kronice Wielkopolskiej”, w ostatecznej wersji zredagowanej zapewne w drugiej połowie XIV wieku, dzieje Wiślicy sięgają czasów pogańskich, a jej pierwszym władcą był spokrewniony z Popielem książę Wisław.
Historia Waltera, który zakochał się z wzajemnością w księżniczce Helgundzie i uciekł z nią z jej ojczyzny jest powszechnie znana z łacińskiego poematu spisanego w X wieku w klasztorze Sankt Gallen.
Władca ten miał wejść w konflikt z panującym w Tyńcu Walterem Mocnym, małżonkiem pięknej Helgundy, którą po wielu przygodach i bohaterskich czynach przywiózł z kraju Franków. Pokonany Wisław został zamknięty w tynieckich lochach, lecz mimo to, pod nieobecność Waltera, zdołał uwieść udręczoną samotnością Helgudę, która uwolniła go i wraz z nim uciekła do Wiślicy. Tam doścignął ich Walter, lecz wskutek intrygi został pojmany i uwięziony. Z opresji uwolniła go siostra Wisława; mszcząc się za doznane zniewagi, Walter zabił niewierną żonę i jej podstępnego kochanka jednym uderzeniem miecza. Opowieść kończy informacja o grobie Helgundy, który można oglądać na zamku wiślickim aż po dziś dzień.
Historia Waltera, który zakochał się z wzajemnością w księżniczce Helgundzie i uciekł z nią z jej ojczyzny jest powszechnie znana z łacińskiego poematu spisanego w X wieku w klasztorze Sankt Gallen. Ciąg dalszy historii, opowiadający o Wisławie i Wiślicy, jest już jednak dziełem polskim.
Pewne przesłanki świadczą, że tekst Kroniki jest streszczeniem niezachowanego poematu, który powstał najpewniej w samej Wiślicy – może w XII wieku, na tutejszym dworze książęcym, a może nieco później, w środowisku szkoły kolegiackiej.
Może więc być związany bezpośrednio z kolegiatą, a przede wszystkim pokazuje rangę Wiślicy jako niezwykle ważnego ośrodka artystycznego i intelektualnego.
Inna opowieść o najdawniejszych dziejach Wiślicy ma krótszą metrykę, ale ciągle rozpala wyobraźnię miłośników miasta. W toku badań wykopaliskowych prowadzonych w ramach przygotowań do obchodów tysiąclecia Państwa Polskiego w roku 1966 dokonano w szeregu odkryć – rozpoznano skromne pozostałości dwóch sąsiadujących ze sobą budowli rezydencjonalnych (tzw. palatiów) z przyległymi rotundami, a także sąsiadującego z kolegiatą kościoła św. Mikołaja i tajemniczy gipsowy obiekt pod jego fundamentami. Znaleziska te zadatowano na wiek IX i połączono ze wzmianką z żywota apostoła Wielkich Moraw, św. Metodego o potężnym księciu w Wiślech, który najpierw prześladował chrześcijan, potem jednak został przymusowo ochrzczony.
Wspomniany obiekt pod kościołem św. Mikołaja miałby być „misą chrzcielną” wykorzystaną do masowego chrztu plemienia Wiślan, którego Wiślica miałaby być stolicą. Dziś interpretacje te znajdują swoje miejsce raczej wśród innych wiślickich mitów – zespół rezydencjonalny, jak się obecnie uważa, powstał dopiero w XII wieku, może w krótkim okresie, gdy Wiślica była centrum osobnego księstwa, kościół św. Mikołaja niewiele wcześniej, zaś rzekoma „misa” to zapewne naturalna skała gipsowa o sugestywnym kształcie. Niemniej, początków Wiślicy trzeba upatrywać w X wieku, może jeszcze przed opanowaniem Małopolski przez wojowniczych Polan; to wtedy powstał pierwszy gród, na którego zgliszczach powstały później palatia.
Osobliwością Wiślicy jest jednak równoległe funkcjonowanie drugiego grodu, oddalonego kilkaset metrów na wschód, już poza obszarem dzisiejszej zabudowy. Dzięki temu do dziś zachowały się potężne wały, wyróżniające się szczególną konstrukcją – ich typową konstrukcję drewniano-ziemną wzmocniono bowiem dodatkowo kamiennym licem.
Wiślicka rezydencja książęca nie jest dziś czytelna w terenie; znajdowała się na tzw. Regii, na zapleczu dzisiejszej zachodniej pierzei rynku. Inaczej rzecz ma się z kolegiatą. Z najstarszej jej wersji, wzniesionej może z fundacji Henryka Sandomierskiego (1146-1166), przetrwały fragmenty murów, a także dekoracji. Była to budowla niezbyt wielka, ale o bogatych formach architektonicznych, wśród których wyróżniało się prezbiterium wyniesione na halowej krypcie, a także o bogatej dekoracji rzeźbiarskiej, z której do dziś przetrwał wysokiej klasy tympanon portalu, ukazujący dwa gryfy podtrzymujące krzyż, jak gdyby upleciony z gałęzi, co nadaje mu symboliki drzewa życia.
Z romańskiej kolegiaty pochodzi zapewne także rzeźba w miejscowej tradycji znana jako „wisielec” – długi kamienny cios z płaskorzeźbą ukazującą mężczyznę odzianego w sięgającą kolan tunikę. W istocie jest to najprawdopodobniej jedno z najstarszych w Polsce dzieł rzeźby nagrobnej, jakkolwiek brak choćby przekonujących domysłów, jaką ważną wiślicką osobistość upamiętniono w ten sposób.
Najważniejszym dziełem związanym z pierwszą kolegiatą, jak i jednym z najwspanialszych dzieł polskiej sztuki romańskiej, jest jednak posadzka wspomnianej krypty, powszechnie znana jako „płyta wiślicka” bądź „płyta orantów”.
„wisielec” – długi kamienny cios z płaskorzeźbą ukazującą mężczyznę odzianego w sięgającą kolan tunikę
Powstała w technice wylewki gipsowej, w której centralnej części wykonano ryt, następnie wypełniony czarną pastą. W zasadniczej części ukazuje sześć postaci, zgrupowanych po trzy w dwóch polach. Ich identyfikacja pozostaje jednak kontrowersyjna. W brodatym mężczyźnie w górnym polu widzi się zwykle Henryka Sandomierskiego, zaś w centralnej postaci pola dolnego jednego z jego braci, Kazimierza Sprawiedliwego lub Bolesława Kędzierzawego, wraz z najbliższą rodziną. Tak czy inaczej, ten jedyny w swoim rodzaju piastowski portret rodzinny powstał jako upamiętnienie ważnej postaci, zapewne właśnie Henryka; z taką funkcją współgra łacińska inskrypcja, informująca, że osoby te pragną być podeptane, aby mogły zostać wyniesione ku gwiazdom – okazana w ten sposób pokora (mowa o członkach dynastii panującej!) ma być wiec drogą do zbawienia.
Już w początkach XIII wieku pierwszą kolegiatę zastąpiła bazylika, którą ufundował zapewne biskup krakowski Iwo Odrowąż lub któryś z jego następców. Wznieśli ją zapewne budowniczowie związani z małopolskimi cystersami, chociaż kolegiatę wyróżniała okazała dwuwieżowa fasada, o jakiej mnisi, z uwagi na surowe ustawy zakonu, w swoich kościołach mogli tylko pomarzyć.
Z wyposażenia tego kościoła przetrwała kamienna, zapewne importowana z Włoch figura Madonny z Dzieciątkiem, w XIII wieku będąca zapewne, tak jak i dziś, ozdobą ołtarza głównego.
Według Jana Długosza, figura ta jest w szczególny sposób związana z historią państwa polskiego – w modlitwie przed nią miał bowiem szukać otuchy Władysława Łokietek, wówczas zbieg ukrywający się przed żołnierzami Wacława II. Modlitwy księcia ewidentnie były skuteczne – wkrótce potem Wacław niespodziewanie zmarł, jego syn został zamordowany, a kujawski Piast szybko opanował całą Małopolskę. Dla Wiślicy zaczął się złoty okres – zarówno Łokietek, jak i Kazimierz Wielki, chętnie bywali w mieście, rezydując na zamku, po którym nie odnaleziono jednak dotąd śladu.
Ten drugi z władców ufundował także obecną kolegiatę. Budowla ta zdumiewa nie tylko rozmiarem, mało adekwatnym wobec nielicznych mieszkańców (których jednak już wtedy musiało być więcej niż dziś, a w XVI wieku może przeszło 2 000), ale też wybitną architekturą. Przed każdym, kto wejdzie do środka wyrasta tam rząd trzech smukłych niczym sosny, wielobocznych filarów, które piętnaście metrów nad ziemią otwierają się w czasze sklepień, gęsto unerwionych żebrami, tworzącymi skomplikowane kształty przenikających się wzajemne gwiazd. Bogate sklepienia kontrastują jednak z surowymi ścianami, tworząc efekt dramatycznego napięcia, zapowiadającego pełną niepokojów sztukę późnego gotyku.
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Ten jeden z najcenniejszych zabytków województwa podlaskiego trwa niewzruszenie w krajobrazie miasta od pięciuset lat, stanowiąc do dzisiaj ważny ośrodek życia duchowego społeczności prawosławnej regionu. Klasztor (dalej zwany monasterem) przyciąga rokrocznie tysiące turystów, równolegle jest miejscem kultu i siedzibą lokalnej...
Przyjęcia, polowania, pikniki i uroczyste kolacje odbywały się w pałacach w Ostromecku regularnie. Pamięć o nich przechowują sala balowa, przestronne jadalnie z widokiem na park oraz stara kuchnia mieszcząca się w przyziemiu. Popękana posadzka w kolorze bieli i błękitu świadczy...
Grupa szykownie ubranych mężczyzn patrzy w zdumieniu na jednego z nich – unoszącego się wysoko ponad resztą, zawieszonego w powietrzu pod sufitem eleganckiego salonu. Lewitujący mężczyzna to urodzony w Szkocji spirytysta i medium, Daniel Dunglas Home. Widok ten przedstawia pokaz niezwykłych zdolności Home’a. Pokaz odbył się w sierpniu 1852 roku w South Manchester w stanie Connecticut, a można go obejrzeć na litografii opublikowanej ćwierć wieku później w książce „Tajemnice nauki” francuskiego badacza Louisa Figuiera.