Nowy Zamek w Grodnie. Widok z oddali na zamek i niską wieżę zakończoną w szpic w kształcie obelisku, na szczycie gwiazda
Fot. Fczarnowski/CC BY-SA 4.0/Wikimedia.org
Artykuły

Analogia jako podstawa rekonstrukcji?

Z tego artykułu dowiesz się:
  • w czym rekonstrukcja budynku przypomina rekonstrukcję dinozaura
  • dlaczego trudno zrekonstruować wieżę na zamku w Działdowie
  • jak stosowanie analogii w procesie przekształcania zabytku może mieć walory edukacyjne

Szczególnie w ostatnim czasie wracają pomysły odbudowy różnych obiektów historycznych: zamków, pałaców, kościołów itd. Odbudowa oznacza oczywiście, tak jak się ją zwykle rozumie, powrót do formy, jaką ów budynek miał przed jego zniszczeniem. O ile w przypadku budowli relatywnie młodych sprawa wydaje się oczywista – są przecież fotografie, stare projekty czy inne rysunki – o tyle w przypadku zamków sytuacja jest, delikatnie mówiąc, nieco bardziej skomplikowana. Większość średniowiecznych budowli obronnych przestała bowiem pełnić swą pierwotną funkcję kilkaset lat temu i od tej pory były one albo rozbierane jako zbędne, albo przebudowywane i dostosowywane do nowych funkcji np. rezydencjonalnych czy gospodarczych.

Fot. Serdelll/CC BY-SA 3.0/Wikimedia.org
Analogia jako podstawa rekonstrukcji?
Zamek w Kętrzynie.

I to właśnie w formie z czasów nowożytnych przebudów lub daleko posuniętej ruiny dotrwała do naszych czasów przytłaczająca większość budowli zamkowych. Jednocześnie entuzjaści odbudowy warowni w większości przypadków chcą oczywiście wracać do ich formy „zamkowej”, najczęściej właśnie średniowiecznej i tu pojawiają się wspomniane wyżej komplikacje. Najstarsza bowiem wiarygodna ikonografia i kartografia dla zamków, a mieliśmy ich w obecnych granicach Polski kilkaset, pochodzi w najlepszym wypadku z końca XVI wieku, spora grupa obiektów została przestawiona na planach i rysunkach w wieku XVII. Są jednak i takie zamki, dla których ikonografia pochodzi dopiero z wieku XIX, gdy były już w daleko posuniętej ruinie, są wreszcie i takie, które historycznej ikonografii nie posiadają w ogóle.

Nawet zupełny brak źródeł archiwalnych nie odstrasza czasem entuzjastów odbudów a argumentem za jej podjęciem stają się wtedy analogie, na podstawie których możemy „domyślać się”, jak owa budowla wyglądała przed zniszczeniem.

Fot. Alex Zelenko/CC BY-SA 4.0/Wikimedia.org
Analogia jako podstawa rekonstrukcji?
Stary i Nowy Zamek w Grodnie.

Zamek wieżę mieć musi

Zasada jest dość prosta: aby dowiedzieć się, jak mogła wyglądać brakująca część struktury, analizujemy podobne budowle powstałe w bliskim sąsiedztwie czasowym – a najlepiej również terytorialnym – i na tej podstawie staramy się dowiedzieć, jakie rozwiązania stosowano wówczas przy budowie interesującego nas elementu. Trochę jak paleontolog, który znalazł czaszkę dinozaura i na podstawie kompletnych szkieletów osobników tego samego gatunku może wyobrażać sobie, jak wyglądała reszta odkrytego przez niego gada. Aby sprawdzić, czy to proste założenie da się zrealizować również w przypadku zamków, najłatwiej będzie przetestować je na kilku subiektywnie wybranych przykładach.

Chcesz być na bieżąco z przeszłością?

Podanie adresu e-mail i kliknięcie przycisku “Zapisz się do newslettera!” jest jednoznaczne z wyrażeniem zgody na wysyłanie na podany adres e-mail newslettera Narodowego Instytutu Konserwacji Zabytków w Warszawie zawierającego informacje o wydarzeniach i projektach organizowanych przez NIKZ. Dane osobowe w zakresie adresu e-mail są przetwarzane zgodnie z zasadami i warunkami określonymi w Polityce prywatności.

Pierwszym niech będzie kwestia niezachowanej górnej części głównej wieży zamku w Działdowie. Temat brakującej wieży, bo przecież zamek wieżę mieć musi, bardzo często pojawia się w dyskusjach nad odbudową. Budowę tej warowni rozpoczęli Krzyżacy na początku lat 40. XIV wieku. Położona jest ona w regionie słynącym z mnogości zamków, więc nie powinno być problemu ze znalezieniem analogicznych wież w regionie. Dodatkowo budowlę w Działdowie uważają historycy architektury za pierwowzór dla mniejszych zamków krzyżackich, w których rezydowali zakonni urzędnicy zarządzający mniejszymi jednostkami administracyjnymi, wójtostwami i prokuratoriami, więc i forma wieży powinna być w tych zamkach powtórzona. Wzór działdowski miał być też naśladowany w warowniach biskupów i kapituł diecezjalnych w Prusach.

Fot. mat. Zamki polskie
Analogia jako podstawa rekonstrukcji?
Zamek w Działdowie.

Dzięki zachowaniu dolnych partii budowli wiemy, że wieża działdowska – pochodząca z około połowy XIV wieku – podoba była do powstających kilka bądź kilkanaście lat po niej wież w Reszlu, Jezioranach, Olsztynie czy Lidzbarku Warmińskim. Podobnie jak one, wysunięta była przed lica murów kurtynowych zamku, strzegąc ich przedpola, co na owe czasy było pewnym novum w architekturze krzyżackiej. Analogia komplikuje się jednak, jeśli porównamy bryły owych wież. Ta w Reszlu ma bowiem czworoboczną część dolną a wyżej jest okrągła; wieża w Olsztynie jest zbudowana podobnie, jednak górne jej partie pochodzą już z XV wieku (trudno tu więc o analogię); górna część wieży w Lidzbarku jest ośmiooczna; wieża w Jezioranach była zaś podobna do reszelskiej.

Fot. Sławek Zawadzki/CC BY-SA 3.0/Wikimedia.org
Analogia jako podstawa rekonstrukcji?
Zamek w Działdowie.

I tak, wzorując się na tych i innych analogiach, badacze zamków i ich pasjonaci stworzyli funkcjonujące w literaturze przynajmniej cztery możliwe rekonstrukcje wieży działdowskiej:

  • z czworoboczną podstawą i wyżej cylindryczna,
  • z czworoboczną podstawą i wyżej ośmioboczna
  • na całej wysokości czworoboczna
  • czworoboczna ze szkieletową nadbudową.

Każda z tych potencjalnych „rekonstrukcji” na też swoje naukowe podstawy. Na przykład ostatnia koncepcja nawiązuje do znanych z przekazów źródłowych a niezachowanych obiektów m.in. nadbudowy danskeru w Malborku. Drewniana konstrukcja górnej patii tłumaczyłaby, dlaczego zwieńczenie wieży działdowskiej już w XVI wieku zostało zniszczone.

Widać więc, że nawet w tak prostej zdawałoby się sprawie, jak bryła wieży zamkowej, w regionie z bogatym materiałem porównawczym, analogia nie jest w stanie nam pomóc.

Wielka czapa dachu

A może „rekonstrukcję” dzięki analogiom dałoby się zastosować w obiektach młodszych, dla których baza porównawcza jest lepiej zachowana? Doskonałym przykładem takiej rekonstrukcji jest projekt (na szczęście nierealizowany) restauracji starego zamku w Grodnie. Zajmował się nim jeden z najwybitniejszych konserwatorów dwudziestolecia międzywojennego Jarosław Wojciechowski, doskonale znający historię polskiej architektury. Problem, z jakim się zderzył na Górze Zamkowej nad Niemnem, był brak historycznego zwieńczenia tzw. Pałacu Batorego – budowli wzniesionej w latach 80. XVI wieku, a później kilkakrotnie niszczonej i odbudowywanej, która w owym czasie posiadała (i nadal posiada) XIX-wieczny dach wykonany, gdy zamek pełnił funkcję carskich koszar.

Fot. Zala/CC BY-SA 4.0/Wikimedia.org
Analogia jako podstawa rekonstrukcji?
Stary Zamek w Grodnie.

Nie mając żadnej ikonografii, Wojciechowski stwierdził, co wydawało się zasadne, że pałac wzniesiony dla króla tak jak inne rezydencje z tego okresu powinien posiadać attykę (tak jak budowle w Szymbarku czy Krasiczynie). Ponieważ w czasie prac na zamku znaleziono sporo dachówek karpiówek stwierdził również, że dach nimi kryty powinien być dość stromy, a co za tym idzie:

Fot. Pleple2000/CC BY-SA 3.0/Wikimedia.org
Analogia jako podstawa rekonstrukcji?
Zamek w Krasiczynie.

Przyjmując kąt taki dla widocznego, jednego tylko dachu, otrzymalibyśmy, przy wymiarach danego budynku, dach przeszło 60 m długi, a około 11 m wysoki. Nie wiem, czy można sobie wyobrazić (attyki – przyp. red.) przy tak wielkim i ciężkim dachówkowym dachu, nałożonym jak wielka czapa na główny korpus zamku

– pisał Wojciechowski, optując za dachem zniszczonym w roku 1938. W zaproponowanej przez niego rekonstrukcji, na podstawie wspomnianych analogii narysował więc cały szereg stromych acz niskich daszków ukrytych za dwupasmową attyką. Jego tezie o istnieniu na grodzieńskim zamku attyki nie pomagał jednak niemal zupełny brak wśród odnalezionych elementów wystroju takich, które mogłyby pochodzić z owej ozdobnej ścianki. W tym wypadku również z pomocą przyszła analogia – tym razem do krakowskich Sukiennic. Tam bowiem większość detalu była pierwotnie ceramiczna. Konserwator stwierdził na tej podstawie że:

Jest więc pewne, że i attykę zamku Batorowego w Grodnie wybudowano z podobnych cegieł i dlatego w ułomkach kamiennych nie znajdujemy szczegółów architektonicznych, które by mogły pochodzić z Attyki. Tylko niektóre bardzo nieliczne partie, narożniki itp. mogły być z kamienia.

Ile warte były owe analogie, okazało się już rok później. W roku 1939 odnaleziony i opublikowany został rysunek Tomasza Makowskiego przedstawiający m.in. zamek około 1600 roku. To, co jeszcze rok temu było niewyobrażalne, okazało się prawdą – Pałac Batorego przykrywała pierwotnie „wielka czapa” dachu. 

Fot. Henryk Bielamowicz/CC BY-SA 4.0/Wikimedia.org
Analogia jako podstawa rekonstrukcji?
Zamek w Krasiczynie.

Dobre odniesienia

Te dwa przykłady pokazują, że rekonstruowanie na podstawie analogii, przynajmniej w wypadku zamków, jest zadaniem z góry skazanym na porażkę.

Architektura nie jest bowiem sztuką bezkrytycznego kopiowania a tworzenia oraz modyfikowania i z założenia nie powinniśmy mieć dwóch takich samych obiektów.

W budownictwie obronnym powtarzano często sprawdzone rozwiązania, jednak za każdym razem dostosowując je do możliwości finansowych i gustów inwestora, warunków terenowych, poziomu warsztatu, który budowlę wykonywał, upodobań budowniczego, rozwijającej się techniki wojennej i wielu innych czynników. Do tego nigdy nie wiemy, który z tych czynników mógł odegrać najważniejszą rolę.

Fot. Silar/CC BY-SA 4.0/Wikimedia.org
Analogia jako podstawa rekonstrukcji?
Dziedziniec zamku w Krasiczynie.

To wszystko, co napisałem powyżej, nie znaczy jednak, że nie powinniśmy poszukiwać analogii i porzucić to intelektualne ćwiczenie. Jest ono bowiem niezwykle pomocne np. przy datowaniu konkretnych rozwiązań, może nas też naprowadzać na ślady pierwotnej formy, które możemy później odnaleźć podczas badań in situ lub niejako uzupełniać wiedzę, jaką zdobyliśmy dzięki analizie zachowanych w budowli reliktów. Owo ćwiczenie może być wykorzystane w późniejszych pracach projektowych, jednak z zastrzeżeniem, że nie ma to nic wspólnego z rekonstrukcją a raczej jest poszukiwaniem nowej formy architektonicznej -neutralnej, pasującej do zachowanej autentycznej struktury.

            Przykładem takiego postępowania, które, jak się zdaje, przyniosło pozytywne efekty, może być warownia w Kętrzynie. Ten niewielki krzyżacki zamek utracił w toku kilku przebudów najwyższą kondygnację,  wraz ze szczytami, głównego budynku. W wyniku tego utracił również swą pierwotną bryłę a dom zamkowy przestał się wyróżniać w strukturze zabytku. Ponad sto lat temu Cornrad Steinbrecht sporządzając plansze do swej publikacji o zamkach z czasów wielkich mistrzów w Prusach, dla właściwego zilustrowania obiektu musiał przynajmniej szkicowo zrekonstruować jego brakujące części. Z braku historycznej ikonografii i planów wsparł się analogiami. Dostrzegł podobieństwo do kilku obiektów. Jednym z nich był zamek kapituły sambijskiej w Saalau (dziś w obwodzie królewieckim), z którego zaczerpnął generalną kompozycję szczytu. Po II wojnie światowej, gdy trzeba było odbudować kętrzyński zamek, spalony uprzednio przez Armię Czerwoną, sięgnięto znów po przykład z Saalau i nadbudowując dom zamkowy o brakującą kondygnację wymurowano również szczyty zgodne z sugestiami Steinbrechta. Uzupełniono je dodatkowo o tynkowany fryz, również zaczerpnięty z tego samego wzoru.

Fot. Szysia/CC BY-SA 4.0/Wikimedia.org
Analogia jako podstawa rekonstrukcji?
Za bramą zamku w Kętrzynie.

Analogie znalazły też zastosowanie w realizowanym obecnie zagospodarowaniu terenów międzymurzy i fos przy zamku biskupim w Lidzbarku Warmińskim. Tam w fosie pomiędzy zamkiem a podzamczem w końcu XVIII wieku część swoich ogrodów urządził książę biskup Ignacy Krasicki. Pod oknami jego apartamentu, we wschodniej części fosy, powstał biskupi teatr kwiatowy. Problem z tym fragmentem ogrodu polega jak zwykle na kompletnym braku ikonografii i kartografii, które choćby w najbardziej szkicowy sposób pokazywałyby jego formę. Jednocześnie brak przestrzennego zaznaczenia ogrodów Krasickiego istotnie zubaża możliwość prezentacji zamku lidzbarskiego jako długoletniej siedziby jednego z najwybitniejszych polskich poetów. Także tu inspirację dla nowego projektu symbolicznie zaznaczającego miejsce teatru kwiatowego stanowiła analogia, tym razem dość odległa, mianowicie XVIII-wieczna forma ogrodu botanicznego we włoskiej Padwie. I mimo, iż niemal na pewno biskupi tatr kwiatowy wyglądał inaczej, to wydaje się, że takie odwołanie może mieć swoje niezaprzeczalne walory, stanowiąc pretekst do opowieści w obiekcie nie tylko o Krasickim jako poecie, ale również teoretyku i praktyku sztuki ogrodowej.

Fot. Lesmad/CC BY-SA 4.0/Wikimedia.org
Analogia jako podstawa rekonstrukcji?
Zamek w Lidzbarku Warmińskim.

Stosowanie analogii w procesie przekształcania/dopowiadania, bo nie rekonstrukcji, zabytku może mieć więc pewne walory edukacyjne, ułatwiać zrozumienie turystom przeszłej formy budowli a czasem nawet dawać mu pewne wartości. Nie ma ono jednak nic wspólnego z działaniami konserwatorskimi i powinno być traktowane tylko i włącznie jako współczesny zabieg projektowy.

Wojciech Wółkowski

Asystent w Pracowni Architektury Polskiej Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej. Jego obszary badawcze to architektura i urbanistyka. Autor wielu publikacji naukowych poświęconych tematyce odbudowy lub zachowania ruin.

Popularne

Kórnik – zespół zamkowo–parkowy wraz z kościołem parafialnym – nekropolią właścicieli

Zamek ulokowany w sercu kórnickiego założenia to neogotycka, romantyczna fantazja na modłę angielską, bazująca raczej na wyobrażeniach niż badaniu średniowiecznej przeszłości. Neogotyk jest tu kostiumem, swobodnie przeplatającym się także z innymi, wydawałoby się nieprzystającymi rozwiązaniami stylistycznymi. Pod owym kostiumem wyrastającym...