Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Teatr im. Stefana Żeromskiego w Kielcach jest jedną z najstarszych scen w Polsce. Budowa gmachu przy głównej ulicy miasta, Sienkiewicza 32, a ówczesnej Pocztowej, ruszyła w 1877 roku. Wokół powstania sceny krąży romantyczna legenda – bogaty przemysłowiec, browarnik i filantrop, Ludwik Stumpf zakochał się w warszawskiej aktorce. Postanowił zbudować teatr, by ukochaną mieć bliżej siebie. Nieznane są ani dalsze losy tej miłości, ani tożsamość aktorki. Pozostał Teatr Ludwika, nazwany tak na cześć pomysłodawcy i głównego fundatora. Zbudowano go według projektu Franciszka Ksawerego Kowalskiego, wówczas jednego z najlepszych architektów w kraju. Kamienica mieściła scenę teatralną wraz z restauracją, hotelem i lokalami prywatnymi. Była siedzibą teatru niemal nieprzerwanie przez 142 lata.
We wrześniu 2024 roku zakończyła się modernizacja zabytkowego gmachu. Budynek dostosowano do potrzeb osób niepełnosprawnych, wdrożono nową technologię sceny, uruchomiono scenę kameralną otwartą na dziedziniec a na elewacji frontowej odtworzono posągi czterech muz. Poza tym przejęto sąsiedni budynek, na miejscu którego postawiono nową modernistyczną bryłę. Zwiększenie powierzchni pozwoliło na wyposażenie teatru m.in. w trzy dwupoziomowe zapadnie sceniczne, kieszeń boczną i komin sceniczny umożliwijący unoszenie elementów dekoracji na zmotoryzowanych sztankietach.
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Była środa, gdy pracownik Muzeum Narodowego w Gdańsku przypadkowo strącił ze ściany nieduże (około 17x17 cm) dzieło Pietera Breughla młodszego „Kobieta niosąca żar”. Do leżącego na podłodze obrazu został poproszony pracownik pracowni stolarsko-konserwatorskiej, by sprawdzić, czy nie stało się nic złego. Wtedy okazało się, że w ramie zamiast oryginału znajduje się jedynie... wycięta z kolorowego czasopisma „Polska” ilustracja przedstawiająca to dzieło...
„Co babie do pędzla?” – zapytał zgryźliwie malarz Kazimierz Sichulski, widząc obrazy Olgi Boznańskiej. Miał być cięty dowcip, a wyszło coś na kształt historycznego autooskarżenia. Bo to zdanie – anegdota, bon mot, złośliwość rzucona w eter – wraca dziś nie jako pytanie. W Muzeum Narodowym w Lublinie staje się tytułem wystawy, która wpisuje się w międzynarodowy nurt artystycznej inwentaryzacji, w którym porządkuje się nie tylko magazyny muzealne, lecz także sumienia historyków sztuki. Tu każda praca to zarówno dzieło, jak i petycja o miejsce w historii...
Wystawa „Wybielanie” w Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie wzbudziła szeroką dyskusję – o języku, pamięci, kolonialnych ambicjach II RP i odpowiedzialności instytucji. O tym, czy etnografia jest dziś nadal użytecznym narzędziem i dlaczego muzeum postanowiło zakwestionować własne zbiory, opowiadają kuratorzy wystawy, Magdalena Wróblewska i Witek Orski...