Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Przedwojenne pojazdy konne, uprzęże i inne zabytki hipologiczne zasługują na szczególną ochronę. Ich powszechne użytkowanie w czasach, kiedy transport konny był codziennością, spowodowało, że i dzisiaj wydają się być liczne. Jednak dwie wojny światowe i powojenna reforma rolna, przeprowadzona na mocy dekretu PKWN z 6 września 1944 roku, doprowadziły do poważnego spustoszenia w tej dziedzinie. Poza tym pojazdy konne użytkowane niemal w każdych warunkach pogodowych wymagają późniejszego oczyszczania, pielęgnacji i odpowiednich warunków przechowywania. Porzucone i zaniedbane, szybko niszczeją, tracą wartość użytkową, a niefachowo naprawiane tracą także wartość historyczną. Przeprowadzony w Polsce w latach powojennych spis pojazdów konnych o walorach zabytkowych – znajdujących się w placówkach hodowlanych tj. stadninach koni, stadach ogierów i in. – pokazał ich rzeczywisty stan liczbowy. W 1967 roku spisano 83 pojazdy konne, głównie o przeznaczeniu spacerowym, sportowym, wyjazdowym i kilka o charakterze reprezentacyjnym /1/. Dla nich zostały założone karty ewidencyjne, wykonano im fotografie, a pojazdy zyskały miano zabytków. Dzisiejsze krajowe zasoby to mniej niż około 200 zabytkowych pojazdów konnych ocalałych z przedwojennej puli liczącej przypuszczalnie 80-100 tysięcy pojazdów konnych używanych w majątkach ziemskich /2/.
Szczególny niedobór dotyczy pojazdów konnych polskiej produkcji, a zwłaszcza warszawskiej. Każdy, który przetrwał do naszych czasów i odznacza się walorami historycznymi, jest zabytkiem szczególnej wartości. Jeden z nich znajduje się w kolekcji Muzeum Łowiectwa i Jeździectwa – Oddział Muzeum Łazienki Królewskie. To pojazd brek produkcji renomowanej warszawskiej Fabryki Powozów i Uprzęży Władysława Romanowskiego z ulicy Królewskiej. Pochodzi z przełomu XIX i XX wieku. W opinii powojennego znawcy historycznych pojazdów konnych Zbigniewa Prus-Niewiadomskiego, jest najprawdopodobniej jedynym zachowanym z tej fabryki i jedynym polskiej produkcji brekiem sprzed I wojny światowej /3/.
Był używany w Michałowie w Ordynacji Zamoyskiej. To pojazd o przeznaczeniu spacerowym czy „sportowym” do samodzielnego amatorskiego powożenia przez dżentelmena. Pojazdy takie można było zobaczyć na terenie majątków ziemskich, ale i w samej Warszawie i jej okolicach, zwłaszcza w okresie letnim, kiedy organizowano wyścigi konne, wystawy koni, corsa kwiatowe czy konkursy hippiczne. Brekami przyjeżdżano także na spacery do Łazienek. Brekiem w zaprzęgu pięciokonnym samodzielnie powoził August Potocki, wiceprezes Towarzystwa Wyścigów Konnych w Królestwie Polskim.
Brek, który trafił w 2023 roku do zbiorów muzealnych, to pojazd dość masywny, gabarytowy, czterokołowy, odkryty, 6-8-osobowy, z kozłem, przeznaczony do zaprzęgu wielokonnego, np. czterokonnego. Posiada konstrukcję sworzniową i amortyzowany jest przez cztery resory eliptyczne, których prototyp powstał w 1804 roku. Masywne, 12 i 14-szprychowe koła na żelaznych obręczach oraz hamulec dźwigniowo-klockowy zapewniają bezpieczeństwo jazdy.
Miejsce dla powożącego, kozioł znajduje się dość wysoko nad przednią osią pojazdu. Dla pasażerów przeznaczone są ławki usytuowane wzdłuż boków skrzyni nadwozia, co powoduje, że osoby jadą bokiem do kierunku jazdy. O proweniencji breka świadczą wkomponowane na stałe w boki skrzyni nadwozia tabliczki firmowe z napisem: „FAB.DE VOITURES RUE ROYALE À VARSOVIE W.ROMANOWSKI” oraz napisy na nakrętkach osi kół: „ROMANOWSKI VARSOVIE”.
Władysław Romanowski był czeladnikiem siodlarskim w warszawskim zakładzie Brühla. Będąc doskonałym rzemieślnikiem, zajmował się siodlarstwem i wyrobem galanterii także w czasach, kiedy prowadził już fabrykę powozów, a ta z kolei była kontynuatorem warszawskiej fabryki Klemensa Hesse. Romanowski jeździł na europejskie wystawy i stamtąd przywoził wzory modnych pojazdów, które wytwarzał później w swojej fabryce; zresztą zawsze posiadał znaczny ich wybór. Przyjmował także stare pojazdy w rozliczeniu przy zakupie nowego.
Przeprowadzała także liczne renowacje. Cieszyła się takim zaufaniem i uznaniem klientów, że jak pisał jeden z przewodników warszawskich – Romanowski nie potrzebuje reklamy. Jego pojazdy sprzedawały się dobrze na rynku krajowym i zagranicznym, także przysparzały Romanowskiemu licznych medali na wystawach, m.in. w Petersburgu, Paryżu (1867, 1876) i Wiedniu (1873). Wyroby z fabryki Romanowskiego odznaczały się trwałością i wytwornością, a także widoczną dbałością o każdy detal wykończenia. W okresie od około 1860 roku do początku XX wieku firma ogłaszała się: „Fabrykant Pojazdów Władysław Romanowski” (1860 r.), „Fabryka Powozów, siodeł, chomąt i wszelkich artykułów stajennych” (1880 r.), „Fabryka Powozów i Uprzęży” (1877 r.), a także „Romanowski Wład. Majster Siodlarski” (1880). Adres firmy przez lata ulegał zmianie: z ulicy Krakowskie Przedmieście, na ulicę Erywańską (dziś Kredytowa) i Królewską. Na początku XX wieku firmę pod szyldem „W. Romanowski” prowadził K. Starzyński. Ciekawostką jest, że Romanowski, jak zawsze idąc z duchem czasu, urządził na swoim podwórzu w 1869 roku rodzaj toru z podłożem z desek do jazdy na „kołopędach” tj. rowerach. A w 1904 roku w jego fabryce prowadzonej przez wspomnianego Starzyńskiego zostały zbudowane na zamówienie przedsiębiorców z branży transportowej dwa pojazdy samochodowe do przewozu osób nazwane „samojazdy – omnibusy”, ich zdjęcie zostało opublikowane w „Tygodniku Ilustrowanym”.
Bibliografia: 1/ Z.Prus-Niewiadomski, W trosce o sprzęt zaprzęgowy w naszych stadach i stadninach, „Koń Polski” 1967, nr 4, s.49. 2/ A.Novak-Zempliński, Podróże bliskie i dalekie czyli o pojazdach konnych polskiego dworu, w: Dla przyjemności i z konieczności na szlakach ziemiańskich podroży w XIX i XX wieku. Studnia i materiały Muzeum Ziemiaństwa w Dobrzycy, 2021, s. 220. 3/ Z.Prus-Niewiadomski, Karety, bryczki i uprzęże w zbiorach polskich, 1995, s. 91.
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Istniejąca od ponad 200 lat Stadnina koni w Janowie Podlaskim jest niewątpliwie najsławniejszą stadniną w Polsce. Znają ją doskonale wielbiciele koni arabskich z całego świata i bodaj wszyscy Polacy – choćby nawet nie mieli nic wspólnego z końmi. Ów niekwestionowany...
To wybitne dzieło sztuki tkackiej czeka nie tylko na konserwację, ale przede wszystkim na odkrycie przez szerszą publiczność. Kilim upamiętniający koła naukowe przedwojennej Politechniki Lwowskiej, stworzony w duchu sztuki art déco, cudem ocalały i przez lata zapomniany, dziś ma szansę...
Będąc na trzecim roku studiów pojechałyśmy w ramach zajęć na wycieczkę do Pszczyny. Lubiłam wyjazdy, a na historii sztuki było ich całkiem sporo. Nie pamiętam dokładnie, jak nazywał się ten przedmiot, ale miał w nazwie „antyki”. Prowadząca była antykwariuszką, a...