Woda na młyn
Fot. M. Zaborowski / Materiały prasowe
Muzea od nowa

Woda na młyn

Z tego artykułu dowiesz się:
  • kiedy zaczęto mielić ziarno na Wyspie Młyńskiej
  • ile pali wbito, by zagęścić podmokły grunt
  • ile ton mąki dziennie produkowały Młyny Rothera

Wyspa Młyńska to jeden z bardziej urokliwych zakątków Bydgoszczy. Blisko Rynku, a jednocześnie nad wodą. Tuż obok śródmieścia, a przy tym w ciszy i zieleni. Swoje zbiory, w kilku odrestaurowanych budynkach, prezentuje tu Muzeum Okręgowe im. Leona Wyczółkowskiego.

W 2022 roku wyspa wzbogaciła się o kolejną atrakcję – zrewitalizowane Młyny Rothera. Poprzemysłowe zabudowania z połowy XIX wieku przekształciły się w miejską instytucję kultury. Wokół woda i zieleń, zgodnie z duchem otwartej we wnętrzach wystawy stałej.

Chcesz być na bieżąco z przeszłością?

Podanie adresu e-mail i kliknięcie przycisku “Zapisz się do newslettera!” jest jednoznaczne z wyrażeniem zgody na wysyłanie na podany adres e-mail newslettera Narodowego Instytutu Konserwacji Zabytków w Warszawie zawierającego informacje o wydarzeniach i projektach organizowanych przez NIKZ. Dane osobowe w zakresie adresu e-mail są przetwarzane zgodnie z zasadami i warunkami określonymi w Polityce prywatności.

Friedrich Wulff – inżynier czy architekt?

Na Młyny Rothera składają się trzy bryły na planie litery L: murowany czterokondygnacyjny budynek główny na planie kwadratu oraz prostokątne skrzydła, w których mieściły się spichrze – zbożowy i mączny. Choć pięciokondygnacyjne, są nieco niższe, z elewacjami w formie muru pruskiego. Spichlerz zbożowy (skrzydło od strony rzeki) stoi na wysokim kamiennym cokole. Kiedy młyn pracował, barki ze zbożem podpływały wprost do wind przy ścianie tego właśnie skrzydła. Po wciągnięciu i wstępnym oczyszczeniu ziarno trafiało do młyna (młyńskie koła napędzała spiętrzona woda), a później, po zmieleniu, na drugą stronę, do spichrza mącznego, gdzie produkt czekał na dalszy transport.

Na wystawie stałej „Węzły”, którą można tu dziś zwiedzać, dowiemy się, że ziarno mielono na Wyspie już w XIV wieku, jednak rozkwit branży nastąpił w wieku XIX, kiedy miasto stało się ośrodkiem handlu zbożem, do czego przyczyniła się modernizacja otwartego w 1774 roku Kanału Bydgoskiego.

Fot. Aneta Pawska / Materiały prasowe
Woda na młyn
Młyny Rothera na Wyspie Młyńskiej w Bydgoszczy.

Na przełomie lat 30. i 40. XIX wieku miejscowe młyny – należące do spółki Herkules założonej przez berlińczyków, braci Schicklerów – przejęła pruska spółka państwowa Königliche Seehandlung (Królewski Handel Morski). O transakcji zadecydowała lokalizacja obiektów u brzegów szlaku komunikacyjnego pomiędzy Królewcem i Berlinem oraz polityka władz, w myśl której wschodnie regiony Prus miały stać się wysokorozwiniętym spichlerzem kraju. Wkrótce potem ruszyła tu pierwsza w mieście maszyna parowa. Królewskim Handlem Morskim kierował wówczas minister stanu Christian Rother (od 1847 roku: von Rother, co może świadczyć o dobrej robocie, jaką wykonał w Bydgoszczy).

Fot. Artur Hilbrecht / Materiały prasowe
Woda na młyn
Młyny Rothera na Wyspie Młyńskiej w Bydgoszczy.

W roku 1846, na terenie dawnych ogrodów owocowo-warzywnych rozpoczęła się budowa nowego zakładu. Zanim postawiono fundamenty, podmokły grunt trzeba było zagęścić wbijanymi pionowo drewnianymi palami o długości niemal ośmiu metrów. Łącznie było ich ponad 800. Trzy lata później w budynkach rozpoczął się montaż maszyn. Prace zakończono w 1851 roku. Wiemy, że za tą robotą stał inżynier Friedrich Wulff, Mühlenbaumeister (mistrz budowy młynów), wychowanek Królewskiego Instytutu Przemysłowego w Berlinie, wysłany wcześniej do Anglii i USA, by poznać techniki budowy tamtejszych fabryk mąki. Bydgoszcz nie była jego pierwszym polem działania, miał już na koncie m.in. modernizację młyna w Gdańsku.

Nowy zakład w Bydgoszczy był jednym z najnowocześniejszych w Europie i miał konkurować z przedsiębiorstwami brytyjskimi i amerykańskimi. W roli elementów nośnych budynku młyna zastosowano żeliwne kolumny i belki, co w połowie XIX stulecia można było uznawać za rozwiązanie nowatorskie, zwłaszcza w tych okolicach.

Wyprodukowana mąka, ok. 40 ton dziennie, płynęła w większości na zachód – do Szczecina, Berlina i dalej, nawet za ocean. Obsługa nowego zakładu liczyła – wypada chyba powiedzieć: tylko – 11 osób. Obok kierownika potrzeba było czterech młynarzy i sześciu pomocników. Wyprawy mistrza Wulffa nie poszły na marne.

Fot. Artur Hilbrecht / Materiały prasowe
Woda na młyn
Młyn-Maszyna. Wystawa stała w Młynach Rothera.

Jak zauważa Radosław Sochaczewski („Młyn Rothera w Bydgoszczy. Badanie dawnego obiektu przemysłowego w kontekście architektury i technologii”, „Wiadomości Konserwatorskie”, nr 38/2014) nie udało się dotrzeć do źródeł, które pozwoliłyby określić twórców architektury młyna. Nie wiadomo, jaki wpływ miał na to inżynier Wulff. Z pewnością był twórcą całego projektu inżynieryjnego. Mógł też mieć uprawnienia architekta. W materiałach pruskiej Policji Budowlanej z połowy XIX w. odnaleziono tematy egzaminacyjne dla kandydatów na mistrza budowy młynów. Oprócz umiejętności konstruowania układu technologicznego wymagana była również umiejętność wznoszenia ścian o różnych typach konstrukcyjnych. Z drugiej jednak strony Wulff był inżynierem, a nie architektem, dlatego mógł nie znać bieżących trendów projektowych, a pruska inwestycja państwowa musiała te trendy odzwierciedlać.

Fot. Artur Hilbrecht / Materiały prasowe
Woda na młyn
Młyn-Maszyna. Wystawa stała w Młynach Rothera.

Plany, plany, plany

Późniejsze losy młyna były typowe – w 1919 roku przejęła go Gmina Bydgoszcz, a w roku 1921 przeszedł na własność Skarbu Państwa. W 1948 roku przekazano go Polskim Zakładom Zbożowym powołanym przez władze centralne. Kres działalności gospodarczej nastąpił w latach 90., wkrótce zabytkowe budynki (wpis do wojewódzkiego rejestru w 1992 roku) zostały wystawione na sprzedaż. Kolejni nabywcy planowali przekształcenie ich w hotel wraz z centrum konferencyjnym, zapleczem rekreacyjnym i powierzchniami biurowymi do wynajęcia, mowa była też o centrum handlowo-rozrywkowym.

Jednak obiekt nie miał szczęścia – „hotelarze” narobili długów, a młyny przejął wierzyciel, wykonawca prac budowlanych, by później odsprzedać je kolejnemu deweloperowi, tym razem z duńskim kapitałem. Ten z kolei zakończył swoje działania na etapie projektu, w myśl którego na dachach obu spichlerzy miał oprzeć się… gigantyczny przeszklony prostopadłościan. W 2013 roku młyn odkupiły władze miasta – wartość transakcji wyniosła 25 mln zł, z czego nieznaczną część (niespełna 1,2 mln zł) stanowiła gotówka, resztę zaś działki na terenie Bydgoszczy przekazane sprzedającemu.

Fot. Aneta Pawska / Materiały prasowe
Woda na młyn
Młyny Rothera na Wyspie Młyńskiej w Bydgoszczy.

Fotografie z tego czasu ukazują solidny, choć bardzo zaniedbany obiekt. Trzeba było nie tylko oczyścić i uzupełnić elewację, ale też wzmocnić ściany, wymienić stolarkę okienną, brakujące elementy pokrycia dachu i krokwie, podłogi, rynny… Budżet prac rewitalizacyjnych i adaptacyjnych przekroczył 90 mln zł, cześć sfinansowano z funduszy europejskich. Z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego pochodziło ponad 30 mln zł.

Dekadę później zrewitalizowany młyn przypomina o związkach Bydgoszczy z wodą i bogatej historii miejscowego przemysłu. W projekcie uwzględniono też zagospodarowanie przyległych terenów, które stały się zieloną wyspą blisko centrum miasta. Z tarasu na dachu rozciąga się widok na Wyspę Młyńską, Brdę i Bydgoszcz. W 2022 roku młyny odwiedziło ponad 255 tys. osób, zorganizowano tu ponad 360 wydarzeń.

Fot. Aneta Pawska / Materiały prasowe
Woda na młyn
Młyny Rothera na Wyspie Młyńskiej w Bydgoszczy.

Węzły-Młyn-Maszyna

Tytuł wystawy – „Węzły. Opowieść o mieście nad rzeką” – nawiązuje do węzła wodnego, w którym leży miasto nierozerwalnie związane z Brdą, Kanałem Bydgoskim i Wisłą, ale może odnosić się też do miary prędkości na wodzie. Odniesień jest więcej, bo „Węzły” to w istocie wystawa o współczesnych dziejach Bydgoszczy – cezurę może tu stanowić otwarcie Kanału Bydgoskiego (przypomnijmy: 1774 roku). Kolejne daty na tej osi czasu to m.in. 1851 – rok otwarcia miejscowego odcinka Kolei Wschodniej, która miała połączyć Berlin z Królewcem, 1860 – uruchomienie gazowni miejskiej czy 1896 – start tramwajów elektrycznych. Płynąc przez dzieje widz dotrze nie tylko do współczesności, ale zajrzy także w przyszłość, a ta – jeśli chodzi o zasoby wody – nie maluje się w błękitnych barwach. O ile pierwsza część ekspozycji ma charakter społeczno-historyczny, o tyle druga jest uzupełnieniem z zakresu nauk przyrodniczych, ale wciąż wpisuje się w lokalny kontekst miasta zależnego od wody.

Fot. Aneta Pawska / Materiały prasowe
Woda na młyn
Wystawa stała w Młynach Rothera.

Drugą wystawą stałą jest „Młyn–Maszyna”. Jest to interaktywna ekspozycja popularnonaukowa ze stanowiskami do samodzielnego eksperymentowania. Opowiada o zjawiskach i prawach fizyki, ale też o działaniu urządzeń pracujących w młynach i procesie produkcji – od ziarna do mąki. Co prawda pierwotne wyposażenie Młynów Rothera się nie zachowało, jednak twórcy wystawy wykorzystali jego opis i rysunki opublikowane w niemieckim branżowym „Czasopiśmie Inżynierii Lądowej” z 1855 roku. Po wielu latach maszyny znów mielą.

Szlak Wody, Przemysłu i Rzemiosła
Młyny Rothera to jeden z ponad 20 obiektów na bydgoskim Szlaku Wody, Przemysłu i Rzemiosła TeH2O (T jak technika, H jak Historia, O jak opowieść). Inicjatywa stworzenia szlaku została podjęta przez miasto w 2012 roku, w ramach międzynarodowego projektu SHIFT–X (europejskie przedsięwzięcie mające na celu usprawnienie struktur zarządzania dziedzictwem przemysłowym oraz tworzenie innowacyjnych produktów dziedzictwa przemysłowego). Koordynatorem szlaku jest Muzeum Okręgowe w Bydgoszczy im. Leona Wyczółkowskiego.

Bartosz Klimas

Dziennikarz, pisze o historii Warszawy, architekturze poprzemysłowej i zabytkach (po)kolejowych. Stworzył portal o dziejach stołecznego przemysłu – wawtech.pl. Publikował m.in. na łamach „Rzeczpospolitej”, „Stolicy” i „Kroniki Warszawy”.

Popularne

Spirytus wyparował, gaz się ulotnił – czyli nowe funkcje poprzemysłowych zabytków Warszawy

Stołeczne zabytki industrialne mają niewielkie szanse, by stać się muzeami przemysłu czy, ogólniej, instytucjami kultury. Dawne elektrownie, fabryki czy browary stoją na zbyt cennych działkach. W ostatniej dekadzie procesy rewitalizacyjne w mieście przyspieszyły – deweloperzy, w zamian za odrestaurowanie zabytkowych...