Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
W wiosce Ujazd, kilka kilometrów od niewielkiego miasteczka Iwaniska w województwie świętokrzyskim, w powiecie opatowskim, tuż przy drodze do Klimontowa dumnie rozsiadł się wyjątkowy zabytek klasy międzynarodowej – zamek Krzyżtopór. Mimo, że burze historii nie obeszły się z nim łaskawie i od lat pozostaje w stanie ruiny… a może właśnie dlatego – niezmiennie cieszy się zainteresowaniem i rozbudza wyobraźnię turystów, historyków, architektów, archeologów, nawet artystów, dla których, jako budowla dziwna, o nietypowym kształcie, a przy tym obrosła legendami, stanowi inspirację.
Wzniesiony w pierwszej połowie XVII wieku pełen magii i tajemniczości obiekt należy do późnorenesansowych budowli włoskich w typie palazzo in fortezza, czyli pałac w fortecy, był połączeniem wygodnej rezydencji mieszkalnej z siedzibą obronną.
Przed powstaniem Wersalu stanowił jeden z największych kompleksów pałacowych w Europie.
Istotnie, rozmiary zamku robią wrażenie:
Do tego intrygujący, wielce nietypowy układ architektoniczny oparty na roku: 365 okien, czyli tyle, ile dni w roku (jeśli wypadał rok przestępny, odsłaniano ponoć dodatkowe, 366. okno), 54 pokoje – jak 54 tygodnie, 12 – jak liczba miesięcy – sal i 4 symbolizujące pory roku baszty. Wnętrze także miało zadziwiać i olśniewać oglądającego. Mówi się, że jedna z komnat w ośmiobocznej baszcie zwieńczona była szklanym stropem, będącym dnem akwarium wypełnionego egzotycznymi rybkami. Przepych uwidaczniał się nawet w stajniach, w których konie jadły z marmurowych żłobów i przeglądały się w kryształowych lustrach. Zapewne powód umieszczenia tam zwierciadeł był bardziej prozaiczny – chodziło o doświetlenie pomieszczeń w przyziemiu poprzez odbicie światła w lustrach, legenda jednak nadała tej ciekawostce zupełnie inne znaczenie. Choć nie można zaprzeczyć, że fantazja i ambicje fundatora tej budzącej zdumienie fortecy, musiały być duże.
Kim zatem był budowniczy krzyżtoporskich włości i co skłoniło go do wystawienia tak osobliwego okazu architektonicznego? Krzysztof Ossoliński, bo o nim mowa, urodził się w 1587 roku w szlacheckiej rodzinie pieczętującej się herbem Topór.
Odebrał solidne wykształcenie – studiował w Niemczech i we Włoszech, wiele lat przebywał na dworach królewskich. W kraju pochłonęła go kariera polityczna. Pełnił funkcję podstolego, potem podkomorzego sandomierskiego, został też wybrany przez miejscową szlachtę posłem na sejm w Warszawie. Ukoronowaniem jego kariery politycznej było stanowisko wojewody sandomierskiego. Ambicje Ossolińskiego wybiegały jednak daleko poza sprawy zawodowe. Wzbogaciwszy się na dostawach wojennych, postanowił zainwestować w budowę rezydencji, która przyćmiłaby wszystkie siedziby ówczesnych magnatów. Pomóc miał mu w tym zdolny szwajcarski architekt Wawrzyniec Senes, który wcześniej dla rodu Ossolińskich przebudował zamek w Ossolinie na renesansowy pałac. Na miejsce inwestycji wojewoda sandomierski wybrał wioskę Ujazd, o czym zadecydowało najprawdopodobniej dogodne dla fortecy położenie – na skalnym cyplu otoczonym z dwóch stron wąwozami, a z trzeciej podmokłym terenem wytworzonym przez ciek wodny i z pięknym widokiem na dolinę Koprzywianki.
Dokładny okres budowy zamku nie jest znany. Podaje się daty 1621-1644, ale mówi się także o latach 1627 lub 1631 jako o momencie rozpoczęcia wznoszenia fundamentów. Pewne jest natomiast, że Krzysztof Ossoliński wyłożył niebagatelną, jak na tamte czasy sumę, by jego siedziba zapewniła mu miejsce w pamięci potomnych. Mówi się nawet o 30 milionach złotych, co wydaje się wielce prawdopodobne, zwłaszcza, że konieczne było zatrudnienie setek robotników (być może także zaangażowanie jeńców wojennych), wybudowanie cegielni, warsztatów rzeźbiarskich i stolarskich, sprowadzenie wysokiej klasy rzemieślników. Za wzór miał rzekomo służyć pałac kardynała Alessandro Farnese we włoskim miasteczku Caprarola.
Czy w 1644 roku ujazdowski zamek był w pełni gotowy? Tego także nie wiadomo.
Budowla odcięta została fosą, nad którą przerzucony był zwodzony most. Wjazd po nim dodatkowo zabezpieczała wysoka wieża, z której łatwo było razić ewentualnych atakujących i na której umieszczono rzeźbione symbole dające nazwę budowli: krzyż zwiastujący głęboką wiarę fundatora i topór, będący rodzinnym herbem Ossolińskich.
Być może urządzanie tak rozległej i pysznej warowni trwało przez kolejne lata, ale sama twierdza już stała i zadziwiała – jak to robi po dziś dzień – swym kształtem: prostokątnego zamku z eliptycznym dziedzińcem wpisanego w pięciobok fortecy otoczonej ogrodami. Budowla odcięta została fosą, nad którą przerzucony był zwodzony most. Wjazd po nim dodatkowo zabezpieczała wysoka wieża, z której łatwo było razić ewentualnych atakujących i na której umieszczono rzeźbione symbole dające nazwę budowli: krzyż zwiastujący głęboką wiarę fundatora i topór, będący rodzinnym herbem Ossolińskich. Tam także umieszczono dwie tablice uszakowe – jedną z datą 1631, drugą zaś z literą W symbolizującą, zgodnie z kabałą, wieczne trwanie miejsca.
Brama prowadzi na trapezowaty dziedziniec z jednopiętrowymi budynkami gospodarczo-mieszkalnymi po obu bokach. Na wprost widoczny jest pałac przywodzący na myśl antyczną budowlę rzymską, z dominantą w postaci prostokątnego, trójkondygnacyjnego korpusu z niższymi bocznymi skrzydłami. W reprezentacyjnej części zamku usytuowano jadalnię, a nad nią na dwóch kondygnacjach – salę balową.
Główną oś zamku kończy ośmioboczna baszta. Wszystkie podziemne korytarze tworzą niemal labirynt, nic dziwnego zatem, że i wokół tego narosła legenda jakoby jednym z przejść wiodących pod fortecą można było przedostać się do oddalonego o kilkanaście kilometrów zamku w Ossolinie. Pałac i jego boczne skrzydła wpisano w pięciokąt, na rogach którego zlokalizowano bastiony pozwalające na prowadzenie ostrzału ze wszystkich stron. Dziś kurtyny osłaniające wnętrze fortecy służą już tylko jako tarasy widokowe, z których rozpościera się panorama Gór Świętokrzyskich. Z tyłu do murów fortecy przylegały dawniej ogrody francuskie, a pozostałości muru nad potokiem świadczą o istnieniu w tym miejscu oranżerii. W fasadzie zamku dominuje motyw łuku triumfalnego.
Na niektórych fragmentach ścian widać jeszcze ozdobne tynki i dekoracyjne kamienne detale, jednak o większości z nich dziś możemy już tylko czytać: w okrągłych wnękach w ścianie frontowej osadzone były podobizny przodków Krzysztofa Ossolińskiego, a pod nimi wkomponowano alegoryczne rzeźby.
Warto jeszcze wspomnieć, że Krzyżtopór mógł się poszczycić bardzo dobrze pomyślanym systemem wentylacyjnym i grzewczym, który powodował, że niemal do wszystkich pomieszczeń docierało ciepło i świeże powietrze. Na użytek gospodarczy zainstalowano także windy w specjalnych sztolniach.
Do dziś ciekawość i zdumienie budzi kształt twierdzy – pięciobok zwieńczony w jednym z rogów basztą, z wpisanym weń czworobocznym zamkiem i eliptycznym dziedzińcem i z ogrodem rozciągającym się przy obwarowaniach. Niejeden badacz głowił się nad symboliką tak skomponowanego układu budynku. Ciekawą odpowiedź na tę zagwozdkę podaje architekt z Uniwersytetu Technicznego w Dreźnie Nils Meyer, który twierdzi, że w zarys kompleksu wpisać można… ludzką postać. Zdjęcia wykonane z lotu ptaka podsycone odrobiną wyobraźni uprawdopodobniają tę tezę i sugestię badacza, że skrzydła boczne to ramiona, których dłonie trzymają krzyż i topór umieszczone na bramie wjazdowej, korpus główny pałacu to tułów, jego boczne części – krótkie nogi, a ośmioboczna wieża to głowa, z której wypływają czyste jak woda myśli w postaci strumyka. Sylwetka ta miała oczywiście należeć do fundatora ujazdowskiej fortecy – Krzysztofa Ossolińskiego.
Nie zdołał się on jednak nacieszyć swoim opus magnum. Rok po wybudowaniu twierdzy niespodziewanie zmarł na febrę, zaś majątek przejął jego jedyny syn Krzysztof Baldwin, który gospodarzył niewiele dłużej niż ojciec. W 1649 roku zmarł rażony strzałą podczas wyprawy przeciwko Tatarom, nie zostawiając potomka. Krzyżtopór trafił w ręce dalszych krewnych, Kalinowskich. Im także nie było dane spokojne i długie zarządzanie włościami. W 1655 roku, po zaledwie 11-letnim okresie świetności, twierdzę zdobyli Szwedzi, którzy zamienili ją na kwaterę dla swoich wojsk, a mienie ruchome zagrabili. Czy dokonali zniszczeń? Historycy w to wątpią, zachowały się bowiem przekazy dokumentujące zachwyt najeźdźców z północy nad bastionem, a także zadowolenie z wygodnej siedziby. Ponadto badania archeologiczne wykazały, że Krzyżtopór był czynnie użytkowany do 1770 roku. W tym czasie jego właścicielem był Jan Michał Pac, który częściowo wyremontował twierdzę, obsadził lipami drogę dojazdową i do tak przygotowanego zamczyska zaprosił zwolenników konfederacji barskiej, której był marszałkiem generalnym. Po przegranej stronnictwa wyemigrował do Francji, a ujazdowskie dobra szybko popadły w ruinę. Kolejno po sobie następujący właściciele – Sołtykowie, Łempiccy i Orsetti, nawet nie myśleli o odrestaurowaniu fortecy, traktując ją raczej jak atrakcję przypominającą starożytne gruzowiska. Zarówno w czasie pierwszej, jak i drugiej wojny światowej, mury dawały schronienie ludziom. Ostatecznie w 1944 roku posiadłość upaństwowiono.
Dziś Krzyżtopór przyciąga tłumy turystów, choć z potężnej rezydencji ocalało niewiele: fortyfikacje bastionowe na pięciobocznym zarysie, mury właściwego pałacu, wieże narożne, brama wjazdowa z pozostałościami mostu, zabudowania gospodarcze wokół kilku dziedzińców oraz fragmenty fosy.
O pełne uroku i tajemniczości ruiny upomina się jednak sztuka i to ona na zawsze utrwala obraz ujazdowskiego majątku – pysznie urządzonego, zagadkowego, naznaczonego historią. Okolice zamku kilkukrotnie zamieniały się w plan filmowy. W 1972 roku film „Krzyż i topór” reżyserował tu Bogdan Dziworski, a rok później Witold Orzechowski nakręcił w Ujeździe „Drogę w świetle księżyca”. Z kolei kompozytor Wojciech Jasiński, zafascynowany niezwykłą aurą, skomponował utwór „Krzyżtopór”. Zamek ma też swoje miejsce w literaturze. Na początku lat 80. poczytny amerykański pisarz James A. Michener w powieści „Polska” opisał potop szwedzki i piętno, jakie odcisnął na włościach Krzysztofa Ossolińskiego. Nie sposób też nie wspomnieć o wierszowanej opowieści „Zamek” pióra Franciszka Ksawerego Bartkowskiego, skrupulatnie oddającej wygląd, historię i ciekawostki związane z Krzyżtoporem oraz wieszczącej mu długie trwanie:
[…] Chociaż czas dziś urąga wspaniałej ruinie, To niejeden zapewne wiek jeszcze przeminie, A podróżnych wciąż wabić będzie ten zakątek. Spodziewając się znaleźć przeszłości pamiątek, W gruzach, jak w drugich Tebach, rozrzuconych, wszędzie, Tu zbłąkany wędrowiec, poszukiwać będzie […].
I rzeczywiście, w XXI wieku nie słabnie zaciekawienie Krzyżtoporem. Codziennie można spotkać turystów błądzących korytarzami zamczyska, a w okresie wakacyjnym do Ujazdu zjeżdżają miłośnicy oręża i rekonstrukcji historycznych, organizując m.in. turnieje rycerskie, gry terenowe, pokazy broni. Na zwiedzanie fortecy można też ruszyć nocną porą pod wodzą przewodnika, który dobrze wie, w jakich zakamarkach twierdzy kryje się duch Białej Damy…
Bibliografia: Myjak Józef, Opatów i okolice. Zamek Krzyżtopór w Ujeździe. Przewodnik turystyczny, Sandomierz 2002. Nad Czarną i Kamienną, oprac. Andrzej Kucharczyk, Tomaszów Mazowiecki 2013. Świętokrzyskie. Przewodnik, oprac. Jarosław Swajdo, Olszanica 2008.
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Ten jeden z najcenniejszych zabytków województwa podlaskiego trwa niewzruszenie w krajobrazie miasta od pięciuset lat, stanowiąc do dzisiaj ważny ośrodek życia duchowego społeczności prawosławnej regionu. Klasztor (dalej zwany monasterem) przyciąga rokrocznie tysiące turystów, równolegle jest miejscem kultu i siedzibą lokalnej...
Przyjęcia, polowania, pikniki i uroczyste kolacje odbywały się w pałacach w Ostromecku regularnie. Pamięć o nich przechowują sala balowa, przestronne jadalnie z widokiem na park oraz stara kuchnia mieszcząca się w przyziemiu. Popękana posadzka w kolorze bieli i błękitu świadczy...
Co robi archeolog? Szuka w gruncie rzeczy. To stary branżowy żart, znany wszystkim adeptom archeologii. Są wśród nas jednak jeszcze bardziej szaleni entuzjaści, którzy wolą szukać rzeczy w wodzie. Udowadniają oni, jak wiele tajemnic i zaskakujących odkryć czeka na badaczy akwenów.