Wisła, Kazimierz Dolny.
Fot. Marek Mróz/CC BY-SA 4.0/Wikimedia.org
Dziedzictwo na co dzień

Tako rzecze rzeka

Gdy Maorysi walczyli o uznanie nowozelandzkiej Whanganui za podmiot równy człowiekowi, nawoływali, by „nie rozmawiać »o rzece«, a mówić »do niej«”. Atacameños to lud chilijskiej pustyni, który potrafi usłyszeć pieśń wody. Nie da się jej co prawda zapisać nutami, lecz można zobaczyć w barwie wiatru: ten o ognistym odcieniu zwiastuje upały, ołowiany przynosi opady. Także polscy reporterzy, historycy i aktywiści postanowili porozmawiać z rzekami. Czego się dowiedzieli?   

W ślad za Ekwadorczykami, którzy w konstytucji z 2008 roku zagwarantowali naturze prawo do poszanowania swojego istnienia, oraz Nowozelandczykami przyznającymi w 2017 roku rzece osobowość prawną ruszyły inne narody, uznając wolnopłynącą wodę za żywą istotę.

Idea myślenia o wodzie jako o zasobie odbiera jej ducha. A jeśli spojrzymy na życie przez pryzmat naszych relacji z wodą, to okaże się, że to dla nas najważniejszy byt. Jest kochającą, oczyszczającą i potężną żywą istotą, której życiodajna siła obejmuje wszystko: rośliny, ptaki, drzewa, motyle i ludzi. To lśniące zwierciadło wszechświata”

– przekonuje bohater książki Szymona Opryszka „Woda. Historia pewnego porwania”. Podążając tropem uprowadzonego strażnika motyli z meksykańskiego Świętego Lasu, reporter natrafia na opowieści o osobowościach rzek, ciągnące się ich granicami linie frontu, problem wodnego wykluczenia i nadużyć. Analizuje język, jakim należy o tym wszystkim mówić. W zachowaniu przyrody dostrzega metaforę kondycji człowieka i jednocześnie uczy się nieantropocentrycznego myślenia, spojrzenia na wodę poprzez jej podmiotowość.

Wisła w dwóch aktach

Ta sztuka nie do końca udała się Andrzejowi Chwalbie podczas pisania biografii Wisły. Już na wstępie autor tłumaczy przyjętą konwencję gatunkową tym, że

Wisła jest postacią w wymiarze symbolicznym i mitologicznym. Przez wieki była królową polskich rzek. Kobietą”.

I na tym upersonifikowanym wyobrażeniu, popartym solidną dawką literatury pięknej, Chwalba właściwie się zatrzymuje. Co prawda w jego opowieści to rzeka prowadzi narrację, wyznacza kierunek dygresji, ale momentami znika jako główna bohaterka, ustępuje perspektywie ludzkiej.

Chcesz być na bieżąco z przeszłością?

Podanie adresu e-mail i kliknięcie przycisku “Zapisz się do newslettera!” jest jednoznaczne z wyrażeniem zgody na wysyłanie na podany adres e-mail newslettera Narodowego Instytutu Konserwacji Zabytków w Warszawie zawierającego informacje o wydarzeniach i projektach organizowanych przez NIKZ. Dane osobowe w zakresie adresu e-mail są przetwarzane zgodnie z zasadami i warunkami określonymi w Polityce prywatności.

A szkoda, gdyż najciekawsze są właśnie te fragmenty, w których Wisła odzyskuje tożsamość, jest nie tylko opiekunką flory i fauny lub zakładniczką w politycznej rozgrywce, lecz przede wszystkim rzuca wyzwanie człowiekowi. Naukowość opowieści przecież nie musi wykluczać jej literackości, czego najlepszym przykładem są książki Grzegorza Piątka o odbudowie Warszawy i powstaniu Gdyni. Chwalba skupia się bardziej na warstwie faktograficznej – skądinąd solidnie udokumentowanej i przystępnie zaprezentowanej – oraz historii niż na współczesności i obopólnej relacji wody z człowiekiem. Brakuje więc trochę tej interakcji, o jaką upomina się bohater reportażu Opryszka i której uchwycenie założył sobie Jan Mencwel w „Hydrozagadce”. Może jednak jest to właściwy kurs, żeby najpierw poznać rzekę na wskroś, a dopiero później podjąć próbę jej zrozumienia?

Fot. mat. prasowe / Wydawnictwo Literackie
Tako rzecze rzeka
Andrzej Chwalba, „Wisła. Biografia rzeki”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2023.

W takim przypadku „Wisła. Biografia rzeki” wydaje się odpowiednią lekturą na początek tej drogi. Autor wciela się w rolę przewodnika po wodnej krainie. Porządkuje wiedzę chronologicznie od ukształtowania się koryta rzeki, przez dzieje osadnictwa i narodziny polskiej żeglugi, po handel i kulturę wypoczynku. Wskazuje na przełomowe wydarzenia, próbując przy tym uchwycić charakter bohaterki swojej opowieści. Pod tym względem publikacja Chwalby dobrze koresponduje z wystawą stałą Muzeum Wisły w Tczewie. Warto czytać je równolegle, ponieważ lektura „Wisły” znacząco rozwija wątki poruszone na ekspozycji, a zaglądając do galerii muzealnej można przekonać się, jak wyglądały potężne dłubanki wyżłobione w pniu drzewa czy narzędzia wydobyte z dna rzeki, o których wspomina historyk.

Fot. Marek Mróz/CC BY-SA 4.0/Wikimedia.org
Tako rzecze rzeka
Wisła, Kazimierz Dolny.

Obie narracje opisujące dzieje Wisły jednocześnie znakomicie odzwierciedlają historię Polski. U Chwalby ta współzależność uobecnia się chociażby w rozdziale poświęconym mostom. Zbudowany w XIV stuleciu Pons Regalis połączył Bramę Grodzką w Krakowie z Bramą Glinianą w Kazimierzu. Oba miasta wiązała osada Stradom, stąd też most nazwano wkrótce Stradomskim. Zniszczony na skutek wylewu Wisły, a później spalony w czasie najazdu szwedzkiego, został odbudowany. Chwalba podkreśla, że pod koniec XVIII wieku jego kondycja pozostawiała wiele do życzenia „ze względu na biedę mieszkańców dawnej stolicy”. Historia mostu kończy się w latach 70. XIX wieku wraz z zasypaniem tak zwanej Starej Wisły. Już w tej krótkiej wzmiance widać wyraźnie, że biografia rzeki jest przyczynkiem do opowiedzenia o czymś jeszcze – Wisła staje się soczewką, w której skupiają się losy całego kraju.

Fot. Fallaner/CC BY-SA 4.0/.org
Tako rzecze rzeka
Muzeum Wisły, ekspozycja. Opty – samosterująca przekładnia.

Wystawa w tczewskim muzeum pobudza wyobraźnię nie tylko rzecznymi skarbami i mapami pozwalającymi prześledzić bieg Wisły na tle zmieniających się granic państwa, lecz także malarskimi dziełami pozwalającymi skonfrontować wiedzę z wyobrażeniami artystów. Interesujące, zwłaszcza dla młodszego odbiorcy, okazują się makiety pozwalające wprawić w ruch młyn wodny lub skrzynia, w której znajdują się produkty żywnościowe flisaków.

Zresztą główna część ekspozycji opiera się na barokowym poemacie Sebastiana Klonowica „Flis” opiewającym pracę osób zajmujących się rzecznym spławianiem towarów. Chwalba również sporo miejsca poświęca flisactwu wpisanemu na Listę reprezentatywną niematerialnego dziedzictwa UNESCO i znajdującemu się w Krajowym rejestrze dobrych praktyk w ochronie niematerialnego dziedzictwa kulturowego (Flis Wiślany – tradycja budowy łodzi drewnianych oraz żeglugi wiślanej). Zarówno książkowa biografia Wisły, jak i muzealna wystawa utrwalają ten ginący element naszej kultury.

Fot. Fallaner/CC BY-SA 4.0/Wikimedia.org
Tako rzecze rzeka
Muzeum Wisły w Tczewie.
Fot. Aktron / Wikimedia.org
Tako rzecze rzeka
Muzeum Wisły w Tczewie.

Na marginesie warto przypomnieć historię budynku, w którym mieści się największe w Polsce, choć nie jedyne, Muzeum Wisły. Trzykondygnacyjny, ceglany obiekt o lekko łukowatej, dostosowanej do kształtu działki sylwetce powstał w latach 80. XIX wieku. Początkowo tczewski blacharz Emil Kelch urządził tu Fabrykę Wyrobów Metalowych. W międzywojniu do głównego gmachu południowego dostawiono budynek północny i otwarto Wytwórnię Wyrobów Metalowych Towarzystwa Akcyjnego „Arkona”. Podczas II wojny światowej dawna fabryka stała się obozem przejściowym dla polskich wysiedleńców, a wkrótce także magazynem przyrządów optycznych dla wojska. Po zakończeniu działań zbrojnych rozgościła się tu wytwórnia gazomierzy oraz sprzętu gospodarstwa domowego.

Fot. Ludwig Schneider/CC BY-SA 3.0/Wikimedia.org
Tako rzecze rzeka
Muzeum Wisły w Tczewie, ekspozycja.

Dopiero w 1980 roku miasto przekazało budynek Narodowemu Muzeum Morskiemu w Gdańsku, a cztery lata później Roman Klim zainaugurował pierwszą wystawę zatytułowaną „Dzieje żeglugi wiślanej”. W rywalizacji o utworzenie domu dla królowej polskich rzek Tczew pokonał między innymi Toruń, Sandomierz, Kazimierz Dolny czy Włocławek. Industrialny gmach dawnej fabryki leży w samym sercu miasta i tylko kilkanaście minut spacerem od brzegu Wisły. Już sam ten fakt nasuwa pytania o mariaż krajobrazu miejskiego i naturalnego oraz o poniesione koszty kompromisu ich współistnienia.

Dzika lokatorka

Chwalba potraktował rzekę jako symbol ducha narodu i odzyskiwania zagrabionej ojczyzny, istotny składnik systemu obronnego i wyzwalający żywioł, zarówno w znaczeniu ustalania granic państwa, jak i oswobodzenia obyczajów (nagie kąpiele w Wiśle, wyznaczanie kąpielisk dla kobiet niedaleko od stref dla mężczyzn).

W tym bogactwie historycznym nieco znikają kwestie aktualne szczególnie dziś, czyli skutki ingerencji człowieka w naturalny bieg rzeki, betonowanie jej odcinków, zanieczyszczenie wody, następstwo zmian klimatycznych. Chwalba sygnalizuje je dopiero pod koniec książki. O wiele bardziej aktywistyczną perspektywę podjęli za to wspomniany już Mencwel w „Hydrozagadce”, Maciej Robert w „Rzekach, których nie ma”, a także Mateusz Waligóra i Dominik Szczepański w „Szlaku Wisły. 1200 km pieszej przygody”. W przeciwieństwie do opowieści Chwalby, gdzie Wisła jest gospodynią opisywanej krainy, w pozostałych publikacjach rzeka często staje się dziką lokatorką, którą należy ujarzmić, a w rezultacie unicestwić.

Fot. mat. prasowe / Wydawnictwo Otwarte
Tako rzecze rzeka
Mateusz Waligóra, Dominik Szczepański, „Szlak Wisły. 1200 km pieszej przygody”, Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2023.

Robert poświęcił swój reporterski esej właśnie temu znikaniu, sposobom nieistnienia dopływów, potoków, strumieni. Przemawia w imieniu rzek zamkniętych w podziemnym kanale, zasypanych lub zabetonowanych, wyłączonych, zaprojektowanych, wyschniętych, nieistotnych. Szuka ich w literaturze pięknej, faktu i poezji, a przede wszystkim w życiu codziennym. Wraca nad Łódkę, rzekę swojego dzieciństwa, którą opisuje jako „ściek szeroki na góra pół metra”, wypełniony „mazistą i spienioną wodą” o barwie „opalizującego odcienia purpury, ciemniejącego oranżu i zgniłej zieleni”. W jego opowieści dochodzą do głosu emocje, przez co wydaje się ona momentami zbyt spontaniczna i ulotna. Jednak z tego gorzkiego, osobistego tonu daje się wydobyć to, co najważniejsze – niezgodę na zabijanie przyrody. Robert zachęca do czytania rzek, póki istnieją:

(…) to właśnie Kinsky (niemiecka pisarka Esther Kinsky, autorka książki „Nad rzeką” – przyp. red.) nauczyła mnie, że każdą rzekę można czytać jak książkę, że następstwo zdarzeń jest w rzece i na jej brzegach widoczne jak na dłoni, że rzeka potrafi ujawnić to, co przydarzyło się jej (lub nad nią) lata temu i wiele kilometrów stąd.”

Podobnie jak autor „Rzek, których nie ma”, tak i Mencwel podejmuje polemikę z oficjalną retoryką na temat katastrofy ekologicznej. Obaj prowokują do zadawania pytań nie tyle o stan aktualny, ile o przyszłość polskich (i nie tylko) rzek.

Fot. mat. prasowe / Wydawnictwo Krytyki Politycznej
Tako rzecze rzeka
Jan Mencwel, „Hydrozagadka. Kto zabiera polską wodę i jak ją odzyskać”, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa, 2023 r.

„Hydrozagadka” oferuje szersze spojrzenie na problem wodny, konfrontujący badania naukowe z decyzjami państwowych organizacji i oddolnymi inicjatywami osób, które nie zgadzają się na prostowanie rzek, marnowanie zasobów, wieloletnie zaniedbania, brak regulacji prawnych czy przerzucanie się winą. Mencwel nie wstrzymuje pióra przed oskarżeniami konkretnych jednostek, lecz jego celem nie jest zwykła demaskacja, a przestroga na przyszłość.

Już w „Betonozie” autor skonsolidował analityczne myślenie z zaangażowanym działaniem na rzecz uzdrowienia polskich miast. I tym razem ta formuła się sprawdziła, a „Hydrozagadka” daje przede wszystkim nadzieję na sprawczość jednostki. Może właśnie dzięki takim opowieściom jak Mencwela i Roberta polskie rzeki przestaną być postrzegane tylko jako element natury, a zaczną być traktowane jako dziedzictwo kultury, które należy chronić.

Żyły Ziemi

A gdyby tak wsłuchać się w rytm rzeki? Spojrzeć jej oczami na brzeg dotknięty ręką człowieka, poczuć ją całym sobą i to doświadczenie przekształcić w opowieść? We wrześniu 2021 roku Małgorzata Lebda przebiegła Wisłę od źródła do ujścia. Nie jako ultramaratonka ani aktywistka – choć to właśnie zagrożenie środowiska wynikające z projektu budowy drogi wodnej łączącej Morze Czarne i Bałtyk popchnęło ją ku tej wyprawie – lecz jako poetka i kobieta. „Czytanie wody: Wisła” zaowocowało narracją wizualną (za dokumentację fotograficzną i filmową odpowiadał Rafał Siderski) i cyklem artykułów w magazynie „Pismo”. Poprzez to artystyczno-sportowe wyzwanie rzucone ciału, umysłowi i własnej wrażliwości Lebda nie tylko sprzeciwiła się agresji wobec „słabszego”, jak nazywa rzekę, lecz także podjęła próbę przemówienia w języku wody. Wyraziła w jej imieniu ból, lęk, rozdrażnienie spowodowane napaścią człowieka na wolność przyrody, ale też ukazała nieposkromioną naturę i zmysłowość rzeki.

Fot. mat. prasowe / Wydawnictwo Poznańskie
Tako rzecze rzeka
Szymon Opryszek, „Woda. Historia pewnego porwania”, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań, 2023 r.

O krzywdzie wyrządzonej Wiśle i jej ukrytym pięknie przekonał się również Mateusz Waligóra, spacerując wzdłuż rzeki w 2020 roku. Impulsem do pokonania niemal 1200 km była pandemia, która zamknęła podróżnikowi drogę do wydawałoby się bardziej ekstremalnych przygód na drugim końcu świata. Książkowy zapis jego pieszej wędrówki brzegiem Wisły to splot osobistych notatek i rozmów z ludźmi rzeki: naukowcami, aktywistami, artystami i mieszkańcami nadbrzeżnych okolic. Podobnie jak Lebda, Waligóra wypracował intymną relację z Wisłą, której musiał się nauczyć i zaakceptować, by ją zrozumieć. Na osobną opowieść czeka jeszcze druga najdłuższa rzeka w Polsce. Wiosną 2023 roku odbył się „Marsz dla Odry” związany z inicjatywą uznania jej za osobę prawną. Czy tak jak rzeka Whanganui w Nowej Zelandii, Magpie w Kanadzie lub hiszpańska laguna Mar Menor również Odra zyska narzędzia pozwalające ją chronić?

***

W „Historii pewnego porwania” Opryszek zwraca uwagę, że gdyby wirtualna chmura była krajem, zajęłaby szóste miejsce na świecie pod względem zużycia energii. Średniej wielkości centrum danych wymagające nieustannego chłodzenia zużywa w tym celu mniej więcej 350 milionów litrów wody w ciągu roku. Gdy reporter zapytał Mél Hogan zajmującą się interdyscyplinarnymi badaniami z zakresu mediów, środowiska i nowych technologii o to, dlaczego chmura pragnie być niewidzialna, usłyszał, że woda jest wykorzystywana w niewyobrażalnych ilościach do zaspokojenia pragnienia maszyn:

Zwróć uwagę na poetykę. Internet jawi nam się jako bezkres wody, surfujemy po jego powierzchni. Przesyłamy dane strumieniowo. Dane przepływają, są przechowywane w jeziorach danych. Tworzymy blogi i vlogi, jak kapitanowie okrętowe dzienniki. Hakerzy używają metody zwanej »phishing«, łowienie haseł. Nawet oprogramowanie może być pirackie. A chmura to ocean danych.”

Być może literackie opowieści Opryszka, Chwalby, Roberta i Mencwela czy artystyczno-performatywne działania wokół Wisły i Odry w jakimś stopniu sprawią, że rzeki przestaną być niewidzialne.

Tytuły:

  • Andrzej Chwalba, „Wisła. Biografia rzeki”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2023
  • Jan Mencwel, „Hydrozagadka. Kto zabiera polską wodę i jak ją odzyskać”, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2023
  • Szymon Opryszek, „Woda. Historia pewnego porwania”, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2023
  • Maciej Robert, „Rzeki, których nie ma”, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2023
  • Mateusz Waligóra, Dominik Szczepański, „Szlak Wisły. 1200 km pieszej przygody”, Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2023

Agnieszka Warnke

Krytyczka literacka, dziennikarka, popularyzatorka książek dla dzieci. Publikowała autorskie teksty m.in. na Culture.pl, w „Przekroju”, portalach niezlasztuka.net i kulturaonline.pl.

Popularne

Pałac zbudowany z marzeń

O czym rozmawiają dwa barany o wspólnej głowie, które pojawiły się w narożu kamienicy na krakowskim Rynku w XIV wieku? O polityce, społeczeństwie, ulicznej modzie, importowanych koniach i francy (choroba weneryczna). W zasadzie to głównie krytykują – skoro ludziom nie...