Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Szefowa duńskiego rządu przyjmuje w swoim gabinecie jednego z ministrów. Sytuacja jest napięta, rozmowa trudna. Aktorka Sidse Babett Knudsen w roli pani premier w serialu „Borgen” jest wspaniała. Na co zwracam uwagę w tej scenie, poza jej świetną grą? Na kawę, którą częstuje ministra i którą piją razem z białych filiżanek ozdobionych niebieskim wzorem muszelkowym. Te filiżanki są częścią serwisu porcelany Royal Copenhagen i zarazem częścią duńskiego dziedzictwa kulturowego. W duńskich rodzinach przechodzą z rąk do rąk, pojawiają się często na obrazach duńskich malarzy. A teraz – dzięki serialowi – poznaje je cały świat.
Królewską Fabrykę Porcelany założyła w 1775 roku przedsiębiorcza i dobrze wykształcona królowa Juliana Maria. Była ona wdową po królu Fryderyku V, przejęła władzę w Danii i Norwegii po tym kiedy syn jej męża (syn z pierwszego małżeństwa) zachorował psychicznie i nie był w stanie rządzić. Juliana Maria hołdowała oświeceniowym ideałom, wspierała badania z zakresu nauk przyrodniczych, w tym te dotyczące minerałów. Ich celem miało być coś więcej niż poszerzenie wiedzy – wykorzystanie tej jej do poprawienia sytuacji ekonomicznej Królestwa Danii, a tym samym poprawienie warunków życia Duńczyków.
Produkcja porcelany, która mogła zapewnić pracę wielu ludziom wpisywała się w gospodarcze plany energicznej królowej. Stała się też jedną z wizytówek duńskiej estetyki. W tamtych czasach fabryki porcelany były zakładane przez królewskie rodziny.
Brat Juliany Marii założył fabrykę porcelany w Fürstenberg w Niemczech. Jej siostra była żoną Fryderyka II Pruskiego, który w 1763 roku założył w Berlinie fabrykę porcelany KPM.
Najpopularniejszym wzorem produkowanym przez Royal Copenhagen był i jest do dzisiaj
wzór Musselmalet, czyli wzór muszelkowy, w krajach anglojęzycznych nazywany „Blue Fluted”. Niebiesko-biała porcelana europejska była inspirowana porcelaną w tych kolorach eksportowaną z Chin za dynastii Ming i Qing.
Skąd brał się kolor, którym malowano ten wzór na naczyniach? Kobalt, który był używany do malowania porcelany pochodził z odkrytych w latach 70-tych XVIII wieku bogatych złóż w Norwegii (należącej wówczas do Królestwa Danii). Kobalt mielony był na drobny proszek, który można było wykorzystywać w szkliwach ceramicznych oraz przy barwieniu szkła. Wydobycie kobaltu obok rybołówstwa było głównym norweskim atutem gospodarczym w pierwszej połowie XIX wieku, barwnik ten kupowały także inne fabryki porcelany, w tym niemieckie.
Wzór muszelkowy powstał w 1775 roku jako pierwszy wzór Royal Copenhagen.
W 1885 roku został lekko zmodyfikowany przez ówczesnego dyrektora artystycznego Arnolda Kroga.
Bardzo lubię ten wzór: delikatne niebieskie gałązki, kwiaty i listki wiją się na białym talerzu, filiżance, miseczce czy dzbanku. Proporcje pozwalają docenić przestrzeń – zdobień we wzorze muszelkowym nie ma ani za dużo, ani za mało.
Geometria tego wzoru nie przesadza z surowością, a jego poetyckość nie jest przegadana ani przytłaczająca. Jest on na tyle charakterystyczny, że kiedy się z nim raz zapoznamy, nasze oko bez trudu będzie odnajdywać go na obrazach.
Na jakich obrazach ja znalazłam porcelanę Royal Copenhagen malowaną we wzór muszelkowy? Oto kilka z nich. Kilkuletnia dziewczynka z blond włosami, ubrana w kraciasty fartuszek siedzi przy śniadaniu. Mama z uwagą kieruje łyżkę w stronę ust córeczki. Na stole za nimi rysuje się piękna sylwetka dzbanka na kawę we wzór muszelkowy.
To obraz Fritza Syberga „Matka i córka”, pochodzący z samego końca XIX wieku. Znajduje się w zbiorach Statens Museum for Kunst w Kopenhadze. Stamtąd pochodzi także zachwycająca lunchowa martwa natura namalowana przez Olufa Augusta Hermansena z 1884 roku. Co podane jest na lunch? Wędzone ryby (chyba makrele), kawałek dojrzewającego żółtego sera, razowy chleb pokrojony w grube kromki, duży pęczek rzodkiewek. Patrząc na ten obraz od razu robię się głodna! Wszystko podane jest na muszelkowej zastawie Royal Copenhagen, z czego centralne miejsce zajmuje pełna masielnica.
Mniej jedzenia, za to więcej alegorii znajduje się na obrazie urodzonej w Warszawie duńskiej malarki Elisabeth Jerichau-Baumann „Zraniony duński wojownik”. Obraz namalowany został w 1865 roku, po przegranej wojnie Danii z Prusami i Austrią o Szlezwik Holsztyn. Na obrazie Jerichau Baumann młoda dziewczyna siedzi na łóżku rannego mężczyzny, czyta mu książkę i trzyma jego dłoń. Na krześle obok leżą róża oraz miseczka Royal Copenhagen, a w niej tradycyjne duński deser – ciepły kisiel z czerwonych owoców, wzmacniające danie dla rekonwalescentów. Inny przykład? „Rozmowa przy stoliku kawowym” Viggo Johansena z 1884 roku. Dwie starsze, skromnie ubrane kobiety siedzą przy kawie. Wyglądają na raczej pogrążone w swoich myślach i w milczeniu, niż w rozmowie. Światło padające na stolik jest późno popołudniowe, dzbanek do kawy jest srebrny – cukiernica pochodzi z serwisu muszelkowego.
Co ciekawe, poza obrazami, na których porcelana jest przedstawiona jako piękny element życia, istnieje także obraz pokazujący porcelanę Royal Copenhagen w procesie powstawania. To pochodzący z 1895 roku obraz Emmy Eleonory Meyer „Kobiety dekorujące porcelanę Royal Copenhagen”. Białe i niebieski suknie artystek korespondują z kolorami porcelany, przez okna wpada słońce, w pomieszczeniu jest wiele roślin, na ścianach wiszą japońskie drzeworyty. Wygląda to jak świetne otoczenie do pracy, aż chce się posłuchać, o czym rozmawiają ze sobą bohaterki obrazu!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Joanna Regina Kowalska, kurator Kolekcji Tkanin i Ubiorów Muzeum Narodowego w Krakowie, opowiada o modzie i wzornictwie na wystawie „Nowoczesność reglamentowana”. Po świetnie przyjętej wystawie „Modna i już! Moda w PRL” w 2015 roku, wraca Pani do wątków modowych tej...
Wyobraź sobie, że przenosisz się w głąb XIX wieku i organizujesz naprawdę wystawne przyjęcie. Chcesz, by goście czuli się wyjątkowo i uroczyście. Nie jesteś królem, księciem ani nawet arystokratą, ale chcesz by Twój awans społeczny był widoczny gołym okiem. I...
Stołeczne zabytki industrialne mają niewielkie szanse, by stać się muzeami przemysłu czy, ogólniej, instytucjami kultury. Dawne elektrownie, fabryki czy browary stoją na zbyt cennych działkach. W ostatniej dekadzie procesy rewitalizacyjne w mieście przyspieszyły – deweloperzy, w zamian za odrestaurowanie zabytkowych...