Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Odkrywanie zabytków kojarzy mi się z rozpakowywaniem prezentów. Bywa że pod połyskliwym papierkiem w efektowne desenie nie kryje się nic szczególnie ciekawego, ale są na szczęście także sytuacje, kiedy niepozornie opakowany podarek stanowi nadspodziewanie cenny skarb. I tak właśnie jest z Paczkowem.
Już sama nazwa nasuwa skojarzenie z przesyłką, a poznając zabytki położonego w województwie Opolskim miasteczka przekonamy się, że jest to paczka nadana ekspresem wprost ze średniowiecza i dostarczona w nienagannym stanie.
Uliczki niewielkiej miejscowości prezentują się skromnie i schludnie, trudno tu się zgubić, bo wszystko wydaje się logicznie ułożone, trudno też patrząc na współczesne szyldy wyobrażać sobie miasto sprzed kilku stuleci, ale kierując spojrzenie na plan miasta czy zdjęcie lotnicze, momentalnie stwierdzić trzeba, że Paczków to miejsce najzupełniej unikatowe.
Owalne złożenie urbanistyczne poprzecinane jest kratką prostopadle prowadzonych traktów z zachowaną historyczną parcelacją, wytyczonym pośrodku rynkiem i miejscem na ratusz.
Na planie rysuje się sylweta gotyckiej fary i – dla dopełnienia obrazu – aż chciałoby się zobaczyć system obwarowań średniowiecznego Paczkowa. Chciałoby się i można.
Niewiele jest w Polsce miejscowości mogących poszczycić się równie wspaniale zachowanymi obwarowaniami miejskimi. Tu zachowały się niemal w całości, bo przerwano je raptem na dwóch odcinkach. Co więcej – sporo dotrwało do naszych czasów oryginalnych elementów pionowych takich jak bramne wieże i baszty.
W tej beczce mediewistycznego miodu jest i łyżka dziegciu. Za sprawą łańcucha obwarowań miasto nie mogło rozwijać się równie szybko i swobodnie jak inne ośrodki, dlatego do dziś pozostaje miejscowością kameralną.
Paczków przez wieki bronił się więc nie tylko przed najazdami, ale i własną urbanistyczną ekspansją. O obronności średniowiecznego organizmu mówi nawet inkastelowany kościół. Trzeba przyznać, że brzmi to adekwatnie godnie, a znaczy dokładnie tyle, że świątynia z natury niebędąca budowlą obronną, wtórnie została do warownego charakteru dostosowana, co więcej kościół pod wezwaniem św. Jana Ewangelisty zaliczany jest do najciekawszych świątyń obronnych w naszej części Europy. Kto spodziewałby się takiej gwiazdy po cichym i ustronnym Paczkowie?
I choć Paczków wygląda pozornie na miasto niezdobyte, flagi wywieszane na warownych basztach wielokrotnie zmieniały barwy.
Kurtyny murów, wzniesione z lokalnego kamienia łamanego, pierwotnie zwieńczono krenelażami, dzięki którym osiągały niebagatelną wysokość dziewięciu metrów. Zębate zakończenia nie tylko przydawały malowniczości, ale przede wszystkim – ułatwiały obronę, dając kusznikom schronienie przed ostrzałem nieprzyjaciół.
W 1254 roku na prawie flamandzkim miasto założył wrocławski biskup Tomasz I Koźlowarogi, a dalsza historia miejscowości pisana była nazwiskami kolejnych wielkich książąt Kościoła.
Paczków założono na surowym korzeniu, co oznacza, że nie było tu wcześniej żadnego zorganizowanego osadnictwa, a twórcy mogli wytyczać regularny układ oparty na prostopadle przecinających się ulicach z centralnie zlokalizowanym prostokątnym rynkiem i ratuszem. Znany ze swoich architektonicznych fundacji biskup Przecław z Pogorzeli wyasygnował fundusze na otoczenie miasta kamienno-ceglanym murem.
Najefektowniej ich regularny, eliptyczny zarys wygląda na zdjęciach lotniczych ukazujących liczące w obwodzie tysiąc dwieście metrów obwarowania. Kurtyny murów, wzniesione z lokalnego kamienia łamanego, pierwotnie zwieńczono krenelażami, dzięki którym osiągały niebagatelną wysokość dziewięciu metrów. Zębate zakończenia nie tylko przydawały malowniczości, ale przede wszystkim – ułatwiały obronę, dając kusznikom schronienie przed ostrzałem nieprzyjaciół.
A że nie samymi murami fortyfikacje stały, w ich biegu osadzono aż dwadzieścia cztery baszty łupinowe i czworoboczne. Wziąwszy pod uwagę, że po dziś zachowanych jest dziewiętnaście z nich, widzimy z jak unikalnym w skali kraju zespołem mamy do czynienia.
Do obwiedzionego murami miasta prowadziły cztery bramy, nazwy biorące – jak to często bywało – od miejscowości, w stronę których prowadziły. Była więc brama Nyska, Kłodzka, Ząbkowicka i Wrocławska.
Oczywiście każda z nich miała także funkcje obronne, dzięki czemu średniowieczni paczkowianie i paczkowianki mogli czuć się naprawdę bezpiecznie.
Kres pomyślnemu rozwojowi miejscowości przynosi okres nowożytności. Wyniszczająca Wojna Trzydziestoletnia i klęski żywiołowe sprawiają, że borykające się z trudnościami miasteczko nie może się rozwijać. Paczków leżał w granicach historycznego księstwa nyskiego i aż do 1810 roku stanowił własność biskupów wrocławskich, co może dawać nam wyobrażenie, jak potężnymi majętnościami władali nadodrzańscy książęta Kościoła. Opasane średniowiecznymi murami miasteczko położone na rubieżach księstwa miało chronić resztę państwa.
Cytując klasyka, sprawa ma swoje „plusy dodatnie” i „plusy ujemne”. Urbanistyczny gorset ściskał miasto, uniemożliwiając jego swobodny rozrost, ale za to po kilku stuleciach mógł już pysznić się unikatowym zespołem zabytków.
Już w latach 40. XIX wieku na fali romantycznego zainteresowania średniowieczem i coraz powszechniejszej fascynacji budownictwem gotyckim, paczkowskie fortyfikacje doczekały się pierwszej konserwacji i z roli mimochodem zachowanego reliktu diametralnie innego myślenia o mieście, blokującego jego przestrzenny rozwój, stały się nagle szacownym zabytkiem.
O wzroście znaczenia – i coraz większej dbałości niemieckich paczkowian dla fortyfikacji – świadczą działania podjęte u schyłku XIX stulecia, kiedy to nie tylko dbano o substancję zabytkową, ale nawet – starano się jej ilość powiększyć, dokonując rekonstrukcji części murów i niezachowanych zwieńczeń baszt.
Mimo dodatków będących fantazją neogotyckich budowniczych końca wieku pary i żelaza, skala zachowanego oryginału robiła ogromne wrażenie. I tak obwarowania, zwolnione od wieków z funkcji obronnych, a służące raczej zachwytowi turystów i słusznej dumie miejscowych przetrwały aż do II wojny światowej.
Biorąc pod uwagę katastrofalne skutki wojny, można powiedzieć, że Paczków z zawieruchy wyszedł obronną ręką. Owszem, nie obyło się bez zniszczeń w miejskiej zabudowie, ale uszkodzenia nareperowano i wspaniale zachowany pierścień murów nosi dziś dumne miano Pomnika Historii.
Urbanistyczne brzydkie kaczątko, uznawane za irracjonalny anachronizm, blokujący rozwój przestrzenny miasta, w XIX wieku stało się nagle jego dumą i do dziś rozsławiaj sielskie miasteczko, które notabene mimo pierścienia murów rozwija się całkiem pomyślnie.
Paczkowskie ulice zabudowane są kamienicami, z których większość pochodzi z XVIII i XIX stulecia. Zdarza się jednak, że nawet spod ubiegłowiecznego kostiumu łypnie okiem jakiś autentyczny relikt średniowiecza.
Kamienica nr 33 przy Rynku do dziś zachowała czteroprzęsłowy parter przykryty gotyckim sklepieniem gwiaździstym, zaś leżące po sąsiedzku domy 35 oraz 25 zachowały fragmenty dekoracji z końcówki XVI stulecia. Ciekawym obiektem jest kamienica pod numerem 3 z modną w dobie manieryzmu dekoracją sgraffitową.
Czasami forma budynku wiele mówi o jego burzliwych dziejach. Paczkowski ratusz datowany jest na połowię XVI wieku, ale za względu na liczne przebudowy, oryginalną formę zachowała jedynie wieża, ukończona – jak wskazują dokumenty – w 1552 roku.
U podstawy kwadratowa, wieża, na przestrzeni kolejnych kondygnacji zmienia swój kształt na ośmioboczny, przykryty gankiem, nad którym nadbudowano jeszcze jedno piętro zwieńczone ostrosłupowym hełmem z wyrastającą ponad staromiejskie kamienice stromą iglicą.
We wnętrzu wieży znaleźć można aż trzy XVIII-wieczne dzwony, dwa z nich dają się precyzyjnie datować na lata 1714 i 1735. Dziewiętnastowieczni paczkowianie uzupełnili wyposażenie o mechanizm zegarowy stworzony w połowie stulecia przez uznanego głogowskiego mistrza Carla Weissa. Dzieło Weissa wskazywało więc upływ czasu, który jak widać – w niektórych częściach Paczkowa – zdaje się płynąć inaczej.
Od początku XIX wieku część ratuszowych pomieszczeń wyasygnowano na siedzibę miejskiej kasy oszczędnościowej, w której przezorni mieszczanie mogli lokować swoje oszczędności, wiek później po korytarzach gmachu maszerowali urzędnicy policyjni, ale także urzędnicy magistraccy, biuraliści od spraw socjalnych i mieszkaniowych, a nawet – elektryfikacji.
Co zaskakujące, ratusz w swojej bogatej historii pełnił nie wyłącznie funkcje administracyjne. \
U schyłku XVIII wieku sala posiedzeń służyła gminie ewangelickiej jako przestrzeń modlitwy, i ten stan rzeczy zmienił się dopiero w 1902 roku, kiedy wzniesiono dla nich odrębną świątynię, dziś będącą katolickim kościołem Matki Bożej Nieustającej Pomocy.
Poza rynkiem, w pobliżu słynnych miejskich murów wznosi się monumentalna sylweta paczkowskiego kościoła farnego, noszącego pierwotnie wezwanie Świętej Trójcy, Panny Marii i św. Mikołaja, zmienione obecnie na św. Jana Ewangelisty. Zwarta bryła zaskakuje skalą i proporcjami, zewnętrzne przypory przydają jej niemal cyklopowy majestat, a na to wrażenie pracowały całe pokolenia.
W czasach ożywionego ruchu budowlanego podsycanego hojnymi fundacjami biskupa Przecława z Pogorzeli – najprawdopodobniej w miejscu drewnianego kościoła – zaczęto wznosić murowaną świątynię.
A później na farze odcisnęły swoje piętno renesansowe fascynacje attykami, stąd „jaskółcze ogony” koronujące mury obwodowe świątyni, nie będące bynajmniej czczą dekoracją. Kiedy w XVI wieku nad okolicą kładła się cieniem „trwoga turecka” świątynię przysposobiono do pełnienia funkcji obronnych.
Dla mieszczan patrzących w połowie XIV stulecia na pnące się mury kontrast w pierwotną, prowizoryczną świątynią musiał być ogromny.
XV-wieczni mieszczanie ani myśleli jednak poprzestać na budowalnych osiągnięciach swoich poprzedników. Do prezbiterium od południa dodano dwuprzęsłową kaplicę mariacką. Nie wszystko chyba jednak szło po myśli budowniczych, skoro w 1429 roku należało rozebrać część wieży, której mury były być może zbyt cienkie i zagrażały statyce budowli. Jednak już trzy dekady później przystąpiono do odbudowy wieży, podwyższając ją o jedną kondygnację.
A później na farze odcisnęły swoje piętno renesansowe fascynacje attykami, stąd „jaskółcze ogony” koronujące mury obwodowe świątyni, nie będące bynajmniej czczą dekoracją. Kiedy w XVI wieku nad okolicą kładła się cieniem „trwoga turecka” świątynię przysposobiono do pełnienia funkcji obronnych. Obniżono dachy, a chcąc zapobiec celowym zaprószeniem ognia przez najeźdźców – ukryto je za attyką, dodatkowo mogącą dać schronienie strzelcom. Tym sposobem mieszczanki i mieszczanie mogli być dumni ze swojej fary, a obrońcy miasta znaleźli schronienie za jaskółczymi ogonami.
Najciekawszą zmianą we wnętrzu było bez wątpienia wykopanie studni. Dostęp do wody miał zapewnić broniącym się paczkowianom możliwość znacznego uniezależnienia się od innych miejskich obiektów.
Kiedy nikt już nie myślał o kościele jako potencjalnej ostatniej desce militarnego ratunku, studnię uhonorowano kutą dekoracją, a w miejskiej legendzie przetrwała jej nazwa „tatarska”, co wiąże ją z czasami tatarskich najazdów.
Wyposażenie świątyni jest w przeważającej mierze dziełem XIX-wiecznej regotyzacji, czyli próby przywrócenia kościołowi średniowiecznego charakteru.
Bujna fantazja ówczesnych twórców karmiła się jednak bynajmniej nie lokalnymi wzorcami, powstały więc dzieła niedostosowane do tradycji artystycznej historycznego Śląska.
Zawiedzionym polecam jednak spojrzeć w górę. Paczkowska fara przedstawia imponująco szerokie spektrum typów średniowiecznych sklepień. Główną nawę przykrywają sklepienia gwiaździste, w bocznych zastosowano trójpodporowe, znane także pod nazwą piastowskiego od wrocławskich fundacji książęcych, w których ten typ sklepień się pojawiał lub przeskokowym, co doskonale oddaje dynamiczny charakter fascynującej konstrukcji. Nad prezbiterium zaś rozpięto gęsto tkane sklepienie sieciowe, co – w odróżnieniu od dwóch poprzednich typów – na Śląsku nie należy do rozwiązań często praktykowanych.
Langwedockie Carcassone miłośnikom sztuki średniowiecza znane jest przede wszystkim z imponującego pierścienia murów obronnych. Miasteczko nad Aude nie byłoby jednak mekką tysięcy turystów, gdyby nie wieloletnie wysiłki słynnego konserwatora Eugène’a Viollet-le-Duc’a i jego następców, którzy nie tylko dbali o oryginalną substancję zabytkową, ale dodatkowo hojnie wzbogacali ją komponentami własnego pomysłu w stopniu niepomiernie większym niż w przypadku Paczkowa.
Może więc miasteczko na Opolszczyźnie nie przedstawia się równie imponująco, co jego langwedocki konkurent, Carcassone skalą i malowniczością przelicytowuje nasz sielski Paczków, to jednak ogromny procent zachowanej oryginalnej substancji zabytkowej musi sprawić, że serca miłośniczek i miłośników gotyku zabiją mocniej.
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Ten jeden z najcenniejszych zabytków województwa podlaskiego trwa niewzruszenie w krajobrazie miasta od pięciuset lat, stanowiąc do dzisiaj ważny ośrodek życia duchowego społeczności prawosławnej regionu. Klasztor (dalej zwany monasterem) przyciąga rokrocznie tysiące turystów, równolegle jest miejscem kultu i siedzibą lokalnej...
Przyjęcia, polowania, pikniki i uroczyste kolacje odbywały się w pałacach w Ostromecku regularnie. Pamięć o nich przechowują sala balowa, przestronne jadalnie z widokiem na park oraz stara kuchnia mieszcząca się w przyziemiu. Popękana posadzka w kolorze bieli i błękitu świadczy...
Co robi archeolog? Szuka w gruncie rzeczy. To stary branżowy żart, znany wszystkim adeptom archeologii. Są wśród nas jednak jeszcze bardziej szaleni entuzjaści, którzy wolą szukać rzeczy w wodzie. Udowadniają oni, jak wiele tajemnic i zaskakujących odkryć czeka na badaczy akwenów.