Opowieść o przekraczaniu granicy śmierci
Broszka Lover’s Eye, złoto, miniatura na kości słoniowej, Wielka Brytania, pocz. XIX w.
Fot. Tomek Wichrowski
Wywiady

Opowieść o przekraczaniu granicy śmierci

Z Tomkiem Wichrowskim, warszawskim projektantem biżuterii, rozmawiamy o jego pasji do historycznych artefaktów, masońskich tajemnicach, symbolice oczu kochanków i o tym, czy młodemu człowiekowi wypada zbierać antyki.


Fot. archiwum prywatne
Opowieść o przekraczaniu granicy śmierci
Tomek Wichrowski – złotnik, artysta, znawca i kolekcjoner historycznej biżuterii

Co ostatnio kupiłeś?

XVIII-wieczne, srebrne plakiety honorujące arendarzy miasta Jutrosin.

Brzmi intrygująco… Czym ujęły wielbiciela starej biżuterii?

To pięknie repusowane srebrne przedmioty o długiej historii. Ich datowanie nie sprawia trudności, ponieważ lata powstania zostały zapisane przez samych twórców.

Pierwsza plakieta pochodzi z 1747 roku, druga jest o rok młodsza. Ich główną ozdobą jest bogata, barokowa ornamentyka. Co jednak szczególnie ciekawe, na obu tarczach obok nazwisk twórców pojawia się określenie „król tarczowy”.

Wcześniej nigdy nie spotkałem się z takim zawodem. Choć mogę się domyślać, że były to przedmioty wotywne, bardzo urzekła mnie aura tajemniczości, którą wokół siebie roztaczają.

Spotkaliśmy się, żeby rozmawiać o starej biżuterii. A właściwie zaczęliśmy od plakietek, które – choć ze szlachetnego kruszcu – trudno do tej kategorii zaliczyć. Często ci się zdarzają takie zakupy?

Oj, dość często. Od dawna odczuwam potrzebę obcowania z wiekowymi przedmiotami. Staram się jednak nie ulegać zakupowym decyzjom zbyt kompulsywnie, bo nie chciałbym, by mój dom zamienił się w antykwariat. Chociaż czuję się w takich miejscach bardzo dobrze, to jednak nie nadają się one do życia. Może gdybym mieszkał w podupadłym dworku… Poza tym z racji wieku chyba nie przystoi mi gromadzić zbyt wielu antyków.

Naprawdę tak myślisz?

Jasne, że tak! Kiedy kupujesz dobre powojenne meble lub szkło, to zbierasz modną awangardę, ale XIX-wieczny sekretarzyk? To może przysporzyć łatki nuworysza. Mimo to – jak wspomniałem – dość często zdarza mi się nabyć coś niemodnie starego. Zwykle są to jednak drobne przedmioty – grafiki, miniaturowe malarstwo, szkatułki. Ostatnio, gdy kupiłem coś większego, był to niciak. Choć to mebel, jego niewielkie gabaryty powodują, że nie przytłacza przestrzeni.

Ale nie te modne w czasach PRL?

Nie, to XIX-wieczny, angielski mebelek. Wyjątkowo uroczy. Pod uchylnym blatem kryje 13 malutkich przegródek, każda zamykana klapką z białą gałeczką z kości. Ma też dwie większe szufladki poniżej. Mogłem w nim poukładać mnóstwo drobiazgów, które wcześniej nie miały swojego miejsca. Jego zakup miał mi zrekompensować brak wspomnianego sekretarzyka.

Umiesz o swoich zachwytach antykami opowiadać. A skąd się wzięła potrzeba obcowania ze starymi przedmiotami w twoim życiu?

Jak to często bywa, wszystko zaczęło się w domu rodzinnym. Punktem wyjścia była szkatułka mojej mamy. Co ciekawe, znajdowały się w niej głównie rzeczy współczesne, bo rodzice przyjaźnili się wówczas z projektantami biżuterii. Były to jednak klejnoty, do których nie miałem dostępu – mama mówiła, że są cenne, i nie pozwalała mi się nimi bawić. Wiesz, co to oznaczało dla dziecka?

Zakazany owoc smakuje najlepiej?

Oczywiście! Dodam na marginesie, że miała absolutną rację – wszystko, czego wtedy dotknąłem, prędzej czy później ulegało destrukcji. W każdym razie myślę, że to właśnie brak dostępu i związana z nim tajemniczość uwolniły we mnie fascynację dawnymi przedmiotami.

Chcesz być na bieżąco z przeszłością?

Podanie adresu e-mail i kliknięcie przycisku “Zapisz się do newslettera!” jest jednoznaczne z wyrażeniem zgody na wysyłanie na podany adres e-mail newslettera Narodowego Instytutu Konserwacji Zabytków w Warszawie zawierającego informacje o wydarzeniach i projektach organizowanych przez NIKZ. Dane osobowe w zakresie adresu e-mail są przetwarzane zgodnie z zasadami i warunkami określonymi w Polityce prywatności.

Antyki pobudzają wyobraźnię – choć teraz należą do nas, w pewnym sensie nigdy nie są wyłącznie naszą własnością. Kiedyś miały innych właścicieli, a po nas będą miały kolejnych.

Najczęściej nie wiemy, co działo się z nimi wcześniej ani nie możemy przewidzieć, co będzie potem.

Przejdźmy do tematu biżuterii. Pamiętasz, który przedmiot jako pierwszy trafił do twojej kolekcji?

Tak, pamiętam. Jest to co prawda przedmiot z pogranicza biżuterii. Niedawno o nim sobie przypomniałem i nawet zacząłem go używać. W dość nieoczywisty dla kolekcjonera sposób, ale zgodny z jego pierwotnym przeznaczeniem.

Umiesz budować napięcie.

(…)

Całość tekstu w wydaniu 1/2025 kwartalnika „Spotkania z Zabytkami”, dostępnym na rynku od początku stycznia 2025 roku. Do kupienia TUTAJ.


Łukasz Gazur

Krytyk sztuki i teatru, wieloletni szef działu kultury w "Dzienniku Polskim" i "Gazecie Krakowskiej". Publikował i współpracował m.in. z "Przekrojem", "Tygodnikiem Powszechnym", "Wprost", TVP Kultura. Wykładowca akademicki na kierunkach kolekcjonerskich i antykwarycznych oraz dziennikarskich. Czterokrotnie wyróżniony Nagrodą Dziennikarzy Małopolski. Członek polskiej sekcji międzynarodowego stowarzyszenia krytyków AICA. Zastępca redaktora naczelnego magazynu "Spotkania z Zabytkami".

Popularne