Suwenir – nóż do papieru
Zakopiański suwenir – nóż do papieru, c.k. Szkoła Zawodowa Przemysłu Drzewnego, Zakopane II poł XIX w.
Fot. Muzeum Narodowe w Krakowie
Wywiady

NieWĄSkie spojrzenie. Dotknięci „zakopianiną”

Katarzyna Wąs i Leszek Wąs, czyli doradczyni w dziedzinie zakupu dzieł sztuki oraz marszand i kolekcjoner, a prywatnie córka z ojcem, w naszej stałej rubryce „NieWĄSkie spojrzenie” rozmawiają o obiektach dostępnych na aukcjach, ich historii i wartości. Tym razem dyskutują o sztuce zakopiańskiej, nie szczędząc przy tym krytycznych uwag.


Fot. Andrzej Wiernicki / East News
NieWĄSkie spojrzenie. Dotknięci „zakopianiną”
Zespół góralski „Maśniaki”, Podhale, 1973/1974 r.

Lato sprzyja spędzaniu czasu w naturze. Jeśli natura, to wieś, jeśli wieś to góry lub jeziora, a jak góry w Polsce, to tylko Tatry i oczywiście Zakopane. Zwraca na to uwagę Zbigniew Rokita w „Odrzanii”. Zakopane to jest akurat dobre i latem, i zimą, choć z modnego w międzywojniu określenia „narty, dancing, brydż” zostało chyba tylko to pierwsze – i to w wydaniu skitourowym. W Zakopcu ostatni raz byłam jako dziecko i szczerze mówiąc, jakoś szczególnie mnie tam nie ciągnie. Dużo tej zakopiańszczyzny paradoksalnie na co dzień, czy to będąc na Mazurach, gdzie można zjeść rybkę w góralskiej chacie z bala, czy nad morzem w Danzig – smażonego oscypka.

Dodałbym do tego ciupagę kupioną w Łebie z takimż też stosownym napisem rzezanym w drewnie… Przykładem wszechogarniającej mody przymiotnika „zakopiańska” była nazwa karczmy postawionej na Śląsku między Tychami a Pszczyną, która po pewnym czasie (być może dzięki niezadowoleniu i interwencji okolicznych mieszkańców) została zmieniona na „Beskidzką”. To – biorąc pod uwagę, że droga, przy której stała, prowadziła w Beskidy – miało już jakieś uzasadnienie. Konsekwencje widać również w budownictwie – architektura zajazdów i karczm w stylu zakopiańsko-góralskim, które rozpanoszyły się od Szczecina po Bieszczady.

Fot. Muzeum Narodowe w Krakowie
NieWĄSkie spojrzenie. Dotknięci „zakopianiną”
Lampa z figurką górala, wytwórnia Pacyków, 1912-1914 r., mosiądz, fajans, wys. 42 cm

Styl zakopiański, inaczej zwany witkiewiczowskim, bo wymyślony przez Stanisława Witkiewicza właśnie, w latach 90. XIX wieku miał stać się podwaliną nowoczesnej polskiej architektury. Punktem wyjścia dla stylu narodowego miała być sztuka Podhala. Stylistyka ta z czasem przeniknęła również do rzemiosła artystycznego, przede wszystkim mebli i ceramiki, a wespół z ruchami młodopolskimi, lubującymi się w motywach wiejskich, stała się kwintesencją polskości.

Fot. Muzeum Narodowe w Warszawie
NieWĄSkie spojrzenie. Dotknięci „zakopianiną”
Stanisław Witkiewicz przed obrazem “Brzeg morza”. Zakopane, 1892 r.

Choć Sławomir Mrożek utyskiwał, że morze mamy płytkie, a góry niewysokie, to jednak Tatry ze swoją alpejską naturą i surowością, wyjątkowe w tej części Europy, były idealnym miejscem na powstanie takiego fenomenu artystyczno-socjologicznego jak Zakopane.

Splot uwarunkowań historycznych, młodopolska chłopomania czy wreszcie nowe trendy w medycynie (np. leczenie gruźlicy górskim powietrzem) przyczyniły się do popularności tej wsi, potem miasta i całego Podhala szczególnie w kręgach artystycznych i intelektualnych na przełomie XIX i XX wieku i okresu do 1939 roku.

Fot. NAC
NieWĄSkie spojrzenie. Dotknięci „zakopianiną”
Leon Chwistek (czwarty z prawej) z żoną Zofią Stryjeńską (trzecia z prawej) i Rafałem Malczewskim (z lewej). Zakopane, przed 1939 r.

Wspomniałeś o chłopomanii. W czasach PRL była to ideologicznie narzucona, wiodąca narracja kulturalna, oczywiście pod szyldem sojuszu robotniczo-chłopskiego. Żeby być sprawiedliwym, trzeba dodać, że działająca wówczas CPLiA upowszechniła ludową twórczość artystyczną na niespotykaną skalę. Pominę tutaj kwestię, na ile wytwórczość działająca w ramach Cepelii była autentycznie ludowa.

Z pewnym uproszczeniem można powiedzieć, że nasze narodowe upodobanie do „wiejskości” pojawiło się znowu po 1990 roku.
Fot. Michal Wozniak / East News
NieWĄSkie spojrzenie. Dotknięci „zakopianiną”
„Burger stek” – knajpa w Zakopanem, 2016 r.

Wyróżniłabym dwa okresy. Ten „późnomłodokapitalistyczny”, kiedy w końcu lat 90. rozkwitła moda na domy z bala i budynki pseudogóralskie, często wykorzystywane w architekturze gastronomicznej – czyli wspomniane już wszechobecne karczmy. To one wypełniły kulinarną niszę spragnionego swojskości konsumenta lubującego się w chłopskim jadle, „korycie drwala”, przy dźwiękach pewnego zespołu muzycznego, którego trzon tworzą bracia bliźniacy. Oraz ten z ostatnich, powiedzmy, około sześciu lat, gdy „ludowość” weszła na salony, a Monika „Jac” Jagaciak zapozowała na okładce „Vogue Polska” w otoczeniu zespołu Polonia w Chicago. W ostatnim czasie jest eksploatowana w teledyskach, kolekcjach mody i oczywiście w lifestyle’owych wydarzeniach – jak możesz się domyślać – bez głębszej refleksji. Czy widzisz przełożenie tych mód na rynek sztuki?

Fot. Polski Dom Aukcyjny
NieWĄSkie spojrzenie. Dotknięci „zakopianiną”
Stanisław Górski, „Góral nad Morskiem Okiem”, olej, tektura, 45 x 61 cm

Jak najbardziej. Pamiętam powodzenie we wczesnych latach 90. pastelowych portretów góralki czy górala autorstwa Stanisława Górskiego, dziś prawie nie do sprzedania, a jeżeli już, to za cenę poniżej tej sprzed 30 lat. Kiepska inwestycja… Może cię zaskoczę, ale zauważam postępujące wyrobienie nabywców sztuki w tematach ludowo-chłopskich. Ostatnio to trochę sztucznie wykreowany „boom” na Włodzimierza Tetmajera, a wracając do głównego tematu naszej rozmowy – czyli sztuki wokół Zakopanego – to oczywisty sukces rynkowy najwybitniejszych twórców związanych z fenomenem kulturowym tego miasta. Mam na myśli Rafała Malczewskiego, Witkacego czy w mniejszym stopniu Zofii Stryjeńskiej. Dodałbym jeszcze parę nazwisk malarzy, których czas być może dopiero nadejdzie. Uczestniczyli w większości wystaw organizowanych przez Towarzystwo Sztuki Podhalańskiej, malowali najczęściej pejzaże tatrzańskie. Wyróżniłbym szczególnie Stanisława Gałka, którego wczesne prace w secesyjnej manierze, przedstawiające niemalże abstrakcyjne pola krokusów wśród łach topniejącego śniegu, nie ustępują w mojej opinii wysoko cenionym na rynku europejskim obrazom austriackiego malarza Alfonsa Waldego. Jego prace uzyskują regularnie ceny w przedziale od 100 do 300 tysięcy euro. Notabene w twórczości Rafała Malczewskiego badacze podkreślają wpływy takich artystów wiedeńskich jak Egon Schiele i Alfons Walde właśnie, z których twórczością zapoznał się w czasie pobytu w Wiedniu w latach 1910–1915.

Repr. Da Agra-Art
NieWĄSkie spojrzenie. Dotknięci „zakopianiną”
Stanisław Gałek, „Krokusy”, 1909 r., olej, płótno, 80,7 x 98,6 cm

Najbardziej znaczącym zjawiskiem rynkowym są aukcje, nie bójmy się użyć tego słowa, „dedykowane” sztuce zakopiańskiej w jednym z warszawskich domów aukcyjnych. Aukcje te oferują nie tyle samą sztukę zakopiańską, ile obiekty z obszaru imaginacji zakopiańskiej. Stąd ich romantyzujące tytuły, np. „Zakopane, Zakopane!”. Oferowane są na nich obiekty bardzo różnorodne – od portretów góralek, przez meble, aż po spinki do koszuli. Co ciekawe, w grupę przedstawicieli dotkniętych „zakopianiną” (to Witkacy!) są również włączani artyści awangardowi, jak chociażby Władysław Hasior czy Tadeusz Brzozowski. Trzeba przyznać, że aukcje te – patrząc na liczbę sprzedanych pozycji – cieszą się niemałą popularnością, jednak osiągnięte na nich ceny są raczej przeciętne.

Nie we wszystkich kategoriach, tradycyjnie już malarstwo osiąga wysokie ceny, również – co ciekawe – popularnością cieszą się plakaty, tłumaczę to ich modną, na dobrym poziomie stylistyką art déco. Gorzej – i to już typowe dla polskiego rynku – z rzemiosłem. W bardzo bogatej ofercie „zakopiańskiej” aukcji Desy Unicum z 30 grudnia 2019 roku znalazł się również zespół mebli projektu Franciszka Neużila, twórcy sukcesu c.k. Szkoły Zawodowej Przemysłu Drzewnego w Zakopanem, która kilkukrotnie zmieniała później nazwy. Zbiór 12 mebli (z dobrą proweniencją) został sprzedany za 75 tysięcy złotych, a więc za cenę dwóch przeciętnych rzeźb z tej samej szkoły, powstałych w latach 30. XX wieku. Również ciekawa ceramika autorstwa Jana Szczepkowskiego według rysunku Stansława Witkiewicza przyniosła skromne 1800 złotych.

Fot. Muzeum Narodowe w Krakowie
NieWĄSkie spojrzenie. Dotknięci „zakopianiną”
Zakopiański suwenir – nóż do papieru, c.k. Szkoła Zawodowa Przemysłu Drzewnego, Zakopane II poł XIX w.

Na przełomie roku w Villa La Fleur w Konstancinie-Jeziornie, czyli prywatnym muzeum państwa Roefflerów, odbyła się wystawa pod tytułem „Zakopane. Wyrzeźbione. Namalowane”. Zgromadzono na niej imponującą liczbę obiektów wypożyczonych zarówno z kolekcji prywatnych, jak i publicznych, co podkreśla estymę, którą cieszy się ta niezależna instytucja. Jednym z głównych założeń wystawy było pokazanie magicznego Zakopanego z przełomu wieków jako miejsca awangardowego, w swoim nowoczesnym sposobie myślenia zbliżonego do Paryża tamtego okresu – jak możemy przeczytać w tekście kuratorskim. Postawienie takiej tezy nie dziwi, gdyż – jak wiadomo – kolekcja zgromadzona w Villa La Fleur jest skupiona na sztuce twórców École de Paris. Za trzon ekspozycji uwydatniający paryskie, kubizujące odniesienia była rzeźba zakopiańska.

Fot. Desa Unicum
NieWĄSkie spojrzenie. Dotknięci „zakopianiną”
Postać z lisem, „szkoła zakopiańska”, 1918-1939 r., brzost (wiąz górski), wys. 29 cm

To przykład twórczego i z sukcesem zainspirowania się tematyką góralską wykładowców i w konsekwencji uczniów wspomnianej Szkoły Zawodowej Przemysłu Drzewnego. Autentyczna, ludowa twórczość górali niczego podobnego nie znała, ale dziś rzeźby te uchodzą za kwintesencję zakopiańskości…

Na wystawie nie zabrakło obrazów wspomnianego już przez ciebie Rafała Malczewskiego, jednego z ulubieńców kolekcjonerów. Artysty, który doskonale łączy w swojej twórczości nowoczesność z tradycją górskiego pejzażu. Warto przypomnieć w tym miejscu wspaniale wydane, dwutomowe opracowanie Doroty Folgi-Januszewskiej i innych autorów pod tytułem „Zakopane w oczach Rafała Malczewskiego” i „Rafał Malczewski i mit Zakopanego” (wydawnictwo Bosz, Olszanica 2006). Nie zapomnę aukcji, przełomowej dla cen młodego Malczewskiego, gdy 12 marca 2015 roku dwa jego obrazy, „Narciarze w Tatrach” i „W Zakopanem”, zostały sprzedane odpowiednio za 680 tysięcy i 950 tysięcy złotych, ustanawiając rekordy sprzedaży prac tego artysty. Nigdy później już zresztą niepowtórzone. Skoro już przy Malczewskich jesteśmy, to nie sposób nie wspomnieć o „Portrecie Stanisława Witkiewicza” pędzla Jacka Malczewskiego z 1902 roku. Obraz ten również okazał się tym, który rozpalił nastroje licytujących, osiągając cenę sprzedaży trzech milionów złotych, przy estymacji 800 tysięcy do 1,2 miliona złotych. Pamiętam moją rozmowę ze snycerzem, który wykonał na potrzeby ekspozycji przedaukcyjnej piękną ramę do obrazu… w stylu zakopiańskim. Dumnie przypisywał sobie zasługę, że to jego podanie obrazu przyczyniło się do rekordowej sprzedaży.

Niech pozostanie w tym dobrym samopoczuciu. Wiemy, że to sportretowana postać, proweniencja obrazu, a wreszcie możliwości finansowe nabywcy wykreowały tę cenę.

Cóż, czasy się zmieniają. Ile ma wspólnego to współczesne Zakopane z tym przedwojennym? Nie jest już dzisiaj miejscem spotkań, pracy czy zamieszkania śmietanki artystyczno-intelektualnej, raczej tej celebryckiej, i cierpi – jak wiele innych wylansowanych modą miejsc – na zjawisko overtourismu. Awangardowa niegdyś sztuka zakopiańska została wchłonięta w trudny do zdefiniowania styl „wiejskości”, który mieści w sobie wszystko, co „niemiejskie” i świetnie wygląda na zdjęciach w mediach społecznościowych z oznaczeniem #boho #handmade #sztukapobytu #prostoodkrowy. Ale sadząc po liczbie przybyszów z okolic Zatoki Perskiej, jego sława jest już światowa. Ciekawe tylko, jakież to rzeźby czy obrazy kupują ci turyści „zza dalekich Tater”?

Fot. Muzeum Narodowe w Warszawie
NieWĄSkie spojrzenie. Dotknięci „zakopianiną”
Władysław Skoczylas, „Głowa Górala (mała)”, 1928 r. drzeworyt, 16,1 x 20,5 cm

Artykuł pochodzi z kwartalnika „Spotkania z Zabytkami” nr 4/2024


Fot. dzięki uprzejmości autorów
NieWĄSkie spojrzenie. Dotknięci „zakopianiną”
Katarzyna Wąs, Leszek Wąs – portret.

Leszek Wąs – marszand i kolekcjoner, znawca rzemiosł artystycznego, prowadzący galerię w Bielsku Białej. Obecnie jest wiceprezesem zarządu Stowarzyszenia Antykwariuszy i Marszandów Polskich.

Katarzyna Wąs

Historyczka sztuki i doradczyni w zakupach dzieł sztuki oraz tworzenia kolekcji. Pracowała w państwowych i prywatnych instytucjach wystawienniczych. Wykłada zagadnienia związane z kolekcjonerstwem w Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza-Modrzewskiego.

Popularne

NieWĄSkie spojrzenie. Funta kłaków warte

O tkaninie jako technice artystycznego wyrazu możemy mówić dopiero od lat 60. XX wieku. Do tamtego czasu funkcjonowała przede wszystkim jako dziedzina sztuki użytkowej. Była elementem dekoracji wnętrza, spełniała swoje praktyczne funkcje techniczne. Rewolucja nastąpiła wraz z Biennale Tkaniny w Lozannie w 1962 roku, kiedy to „odklejając się” od ściany i nabierając bardziej rzeźbiarskiego charakteru rozpoczęła swoją nową drogę ku świetności.