Obraz autorstwa Karol (Charles) de Prevot - Męczeństwo pierwszych chrześcijan z katedry sandomierskiej.
Fot. Autorstwa Karol (Charles) de Prevot/wikimedia.org
Artykuły

Mistrz religijnego… horroru

Z tego artykułu dowiesz się:
  • skąd przybył na polskie tereny Karol de Prevo
  • co jest źródłem, na którym artysta oparł cykl obrazów „Martyrologium Romanum”
  • kto podpisywał się jako „JUDAOPS”, co oznaczało "przeciwnik żydów"

Karol de Prevo, XVIII-wieczny włoski malarz pochodzący z włoskiego rejonu Ticino, intryguje od lat swoimi dziełami. „Sławę” przyniósł mu cykl obrazów „Martyrologium Romanum” znajdujący się w katedrze sandomierskiej przedstawiający z niezwykłym realizmem krwawe prześladowania pierwszych chrześcijan…

Fot. paskonikstronik/Wikimedia.org
Mistrz religijnego… horroru
Karolu de Prevot, i jego cyklu obrazów „Martyrologium Romanum” znajdujący się w katedrze sandomierskie. Karol de Prevot namalował w latach 1708 – 1737 wielki cykl obrazów ściennych, tworzący oryginalny kalendarz, złożony z 12 opowieści o męczennikach na każdy miesiąc roku.

Karol de Prevo żyjący w latach 1670-1737 przybył do Polski w 1691 roku. Jako „jurgieltnik” (malarz pracujący za stałą pensję) znalazł zatrudnienie na dworze Elżbiety Sieniawskiej związanej z Oleszycami i pałacem w Łubnicach. Pracował także dla paulinów w Beszowej oraz, po śmierci swojej chlebodawczyni na dworze biskupa przemyskiego Antoniego Fredry.

Niezwykłą kolekcję XVIII-wiecznych obrazów przedstawiających okrutne męczeństwo pierwszych chrześcijan znajdujemy w katedrze sandomierskiej. Tworzą one niejako „krwawą historię” Kościoła Powszechnego, którą na zlecenie tutejszej kapituły namalował de Prevo. W zamierzeniu kanoników sandomierskich cykl miał wstrząsnąć sumieniami odwiedzających kolegiatę sandomierską wiernych i uświadomić im jak wiele cierpień zmuszeni byli znosić pierwsi chrześcijanie.

Chcesz być na bieżąco z przeszłośćią?

Podanie adresu e-mail i kliknięcie przycisku “Zapisz się do newslettera!” jest jednoznaczne z wyrażeniem zgody na wysyłanie na podany adres e-mail newslettera Narodowego Instytutu Konserwacji Zabytków w Warszawie zawierającego informacje o wydarzeniach i projektach organizowanych przez NIKZ. Dane osobowe w zakresie adresu e-mail są przetwarzane zgodnie z zasadami i warunkami określonymi w Polityce prywatności.

Niesamowite wrażenie robią na widzu poćwiartowane, trupio blade ciała niewinnych ludzi. Widzimy ukrzyżowanych mężczyzn, których ciała dla szczególnego udręczenia obciążono ciężarami, na jednym z obrazów,  Prevo przedstawił z niezwykłym realizmem wystające z ludzkich ciał wnętrzności. Oglądamy także Judasza, który otrzymuje z powrotem swoje trzydzieści srebrników. Na innym z kolei płótnie przerażają przebite gardła, odcięte głowy, stosy itp.

Nad każdą z tych okrutnych scen unoszą się anioły trzymające symbole chwały: palmy bądź wieńce laurowe. Twarze oprawców są ciemne, mamy wrażenie, że niektórzy z nich to Turcy czy Tatarzy ubrani zgodnie z wschodnią modą. Tak przedstawiani byli niewierni w ówczesnej Rzeczpospolitej.

Krwawy kalendarz

Każdy z dwunastu obrazów – odpowiada jednemu z miesięcy. Na każdym z nich występujące w scenach postacie oznaczone są cyframi oznaczającymi konkretny dzień – wspomnienie danego męczennika. Obok obrazów na namalowanych kartuszach znajdują się opisy odpowiadające poszczególnym numerom – imienia świętego oraz tego kim był za życia np. „Policarpus presbiter ogniem spalony”; dokładny opis każdego męczennika zamieścił ksiądz Melchior Buliński w swojej dziewiętnastowiecznej Monografii miasta Sandomierza, 1879). Dodatkowo na ścianach katedry (pod chórem) zawieszono jeszcze cztery obrazy namalowane przez Prevota i jego współpracowników obrazujące „Męczeństwo Sandomierzan” i Błogosławionego Sadoka, dominikanina z towarzyszami dokonane przez Tatarów oraz „Wysadzenie zamku sandomierskiego” przez Szwedów i „Mord rytualny na dziecku chrześcijańskim”.

Podstawowym źródłem, na którym oparł cykl obrazów „Martyrologium Romanum” Karol de Prevo były akta męczeństwa męczenników rzymskich spisane przez kardynała Cezarego Baroniusza w 1586 roku na polecenie papieża Grzegorza XIII – „Martyrologium Romanum”.

Godną podziwu można nazwać odwagę z jaką pierwsi chrześcijanie szli na śmierć za swoje przekonania. Jedna z najokrutniejszych kar jakie stosowano wobec nich, czyniąc z okrucieństwa rozrywkę,  było rzucenie na pożarcie dzikim zwierzętom, podczas urządzanych widowisk cyrkowych w wielkich amfiteatrach, szczególnie w rzymskim koloseum Flawiuszów. Dzięki systemowi specjalnych podziemnych korytarzy z klatek wypuszczano rozjuszone zwierzęta wprost na arenę. Stosowano walki z niedźwiedziami (łatwo wpadającymi w rozjuszenie), lwami, tygrysami czy panterami. Ze sprowadzaniem dzikich zwierząt z egzotycznych prowincji wiązały się ogromne koszta. Jednak czego nie robiono aby zyskać popularność rzymskiej publiczności. Nie zawsze dzikie zwierzęta interesowały się skazanymi na śmierć, bądź tylko raniły nieszczęsnych ludzi. Wówczas karę śmierci wykonywał gladiator. Przesłuchania pierwszych chrześcijan prowadzone przed urzędnikami protokołowano, a ich wersje składane w archiwach posłużyły następnie pisarzom chrześcijańskim do stworzenia tzw. Akt Męczenników.

Ale ta „literatura ku pokrzepieniu serc” pierwszych wspólnot chrześcijan  była niebezpieczna dla rzymskich urzędników i władze zaczęły dokumenty niszczyć. Pisarze chrześcijańscy próbowali odtwarzać brakujące elementy nierzadko dopisując legendarne fakty.

W XVII stuleciu badacze benedyktyńscy za kompletne uznali 120 opisy męczeńskich śmierci. W XX wieku za w pełni autentyczne uznano około trzydziestu relacji z bezpośredniego męczeństwa. Pojawiały się też listy męczenników (tzw. Depositio martyrum) pisane przez sekretarza papieża Damazego I w IV stuleciu (zawarte w tzw. Chronografie rzymskim), a w V stuleciu pojawiło się pierwsze Martyrologium zawierające dane o każdym męczenniku pod danym dniem przypisywane świętemu Hieronimowi. Udoskonaloną i uzupełnioną wersję Martyrologium Rzymskiego zatwierdził Sobór Trydencki w XVI stuleciu.

Fot. paskonikstronik/Wikimedia.org
Mistrz religijnego… horroru
Karolu de Prevot, i jego cyklu obrazów „Martyrologium Romanum” znajdujący się w katedrze sandomierskiej. Karol de Prevot namalował w latach 1708 – 1737 wielki cykl obrazów ściennych, tworzący oryginalny kalendarz, złożony z 12 opowieści o męczennikach na każdy miesiąc roku.

„Leniwie robi

Karol de Prevo nie ukończył swojego cyklu obrazów do sandomierskiej kolegiaty (jeszcze wówczas nie była katedrą) gdyż kapituła kolegiacka poleciła dokończenie dzieł malarzowi Sroczyńskiemu. Mieszkająca w Sandomierzu żona Prevota po śmierci męża domagała się zaległej zapłaty za namalowane obrazy.

Zachowała się korespondencja Karola de Prevo z 1710 roku z archidiakonem sandomierskim Stefanem Żuchowskim (znanym z zainicjowania śledztwa w sprawie dwóch rzekomych mordów rytualnych dokonanych na sandomierskich dzieciach przez miejscowych Żydów), w której włoski artysta prosi kanonika o „sześć niedziel jeszcze, abym dokończył com zaczął gdyż niepodobna dwóm panom służyć (dotyczyło to prac w pałacu w Łubnicach) [podaję za S. Gurba, Znaczenie Łubnic jako ośrodka artystycznego Elżbiety Sieniawskiej. Kronika Diecezji Sandomierskiej nr 107/2014].

Ksiądz Żuchowski podpisywał się na dokumentach „JUDAOPS”. Oznaczało to „Iudaeus” (Żyd) i „oppositor” (oponent, przeciwnik). Kapłan ten w imieniu kapituły sandomierskiej zawarł kontrakt na namalowanie obrazów.

Ponieważ istnieje przekaz, że obraz „Mord rytualny dziecka chrześcijańskiego” zabrał on do Lublina na proces w 1710 roku, obraz ten musiał być ukończony najpóźniej w tymże roku. W innym z listów de Prevo pisał, że otrzymał zezwolenie swojej chlebodawczyni hetmanowej Elżbiety Sieniawskiej na wyjazd do Sandomierza. Choć w świetle zachowanych listów Sieniawska skarżyła się na niego że: ‘leniwie robi”…

W pałacu Sieniawskiej w Łubnicach koło Sandomierza Karol de Prevo malował swoje obrazy przeznaczone do kolegiaty sandomierskiej; stąd także wysyłał swoich uczniów „poślę na tydzień i drugi do Sandomierza któregoś z moich adiunktów co grunt położą na obrazach”. Duży udział w pracach zwłaszcza przy realizacji czterech obrazów w sandomierskiej katedrze także… szwedzki artysta Andrzej Enryxon, uczeń Prevota; możemy zatem powiedzieć, że przy pracach nad obrazami do sandomierskiego kościoła pracowało międzynarodowe towarzystwo.

Kaplica Sykstyńska…w  Przemyślu

Po śmierci hetmanowej Sieniawskiej, która nastąpiła w 1729 roku Karol de Prevo został zatrudniony na dwór biskupa przemyskiego Aleksandra Antoniego Fredry.

27 września 1724 r. papież Benedykt XIII wystawił bullę prekonizującą Fredrę na biskupa przemyskiego. Ponieważ katedra przemyska – matka kościołów diecezji – znajdowała się w złym stanie, powziął nasz biskup decyzję o renowacji kościoła.

Wnętrza, główny ołtarz i ołtarze boczne przekształcono w duchu wszechobecnego wówczas baroku. Wyposażono także kościół we wspaniałe obrazy , które między innymi malował Karol de Prevo. Był to podobnie jak w Sandomierzu cykl „Martyrologium Romanum” oraz kilka innych przedstawiających Mękę Chrystusa. Co stało się z nimi dzisiaj nie wiadomo. Zniknęły one z katedry przemyskiej w latach osiemdziesiątych XIX stulecia. Ostatnio potwierdzono, że jednym z obrazów należących do cyklu namalowanego przez Karola de Prevo dla przemyskiej katedry jest znajdujący się w Trzebosi obraz „podniesienie krzyża” oparty na schemacie Petera Rubensa. Prawdziwą perełką była Kaplica Fredrowska, którą biskup przemyski wystawił dla siebie jako mauzoleum i miejsce, w którym należną cześć odbierać będzie średniowieczny krucyfiks z relikwią gwoździa Pańskiego. Kaplica posiada bogato zdobioną kopułę z freskami autorstwa Karola de Prevo przedstawiającymi aniołów z narzędziami męki Pańskiej i zdjęcie z krzyża, podobnymi do fresków watykańskiej Sykstyny. W archikatedrze znajduje się także obraz świętego Wawrzyńca pędzla Prevota. Przy dekoracji swojej kaplicy, pomyślanej jako mauzoleum biskup Fredro zatrudnił rzeźbiarza bawarskiego Tomasza Huttera. W kaplicy fredrowskiej Hutter wykonał ołtarz oraz dwu częściowe epitafium swojego chlebodawcy (m.in. rzeźbę Chronosa, boga z mitologii greckiej, personifikację czasu, który wszystko widzi ).

Piękne anielskie putto o twarzy dziecka wskazujące na czoło i stojące na klepsydrze jest również dziełem tego artysty.

Hutter znał się z Karolem de Prevo – jak ustalił to Jakub Sito, autor monografii o Hutterze – trzymali nawet razem do chrztu dziecko jednego mieszczanina. W jednym z listów napisanych do córki swojej byłej chlebodawczyni Elżbiety Sieniawskiej – Marii, tłumaczył się de Prevo z „pilnych prac”, a list pisany był w 1731 roku w Przemyślu.

Fot. Autorstwa Karol (Charles) de Prevot/wikimedia.org
Mistrz religijnego… horroru
Obraz autorstwa Karol (Charles) de Prevot – Męczeństwo pierwszych chrześcijan z katedry sandomierskiej.

Karol de Prevo pracował również w pięknym kościele kamedułów w Rytwianach koło Staszowa. Tu wykonał m.in. epitafium pośmiertne Stanisława Opalińskiego. Zamówiła je siostrzenica zmarłego magnata – znana nam już Elżbieta Sieniawska.  Rytwiańscy kameduli ze względu na jego „burzliwe życie” nie chcieli pochować Opalińskiego w swoim kościele. Jego ciało osiem lat później sprowadziła jednak do Rytwian Sieniawska.

Andrzej Bednarczyk

Dziennikarz i publicysta. Publikował teksty o historii i sztuce m.in. w „Nowinach” oraz „Niedzieli”. Zajmuje się szczególnie sztuką sakralną.

Popularne