Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Wystawa w warszawskich Łazienkach Królewskich przybliża postać jednego z najważniejszych włoskich malarzy XVII wieku, ale też dzieje Malty, na której spędził niemalże 40 lat.
Mattia Preti urodził się 1613 roku w kalabryjskiej Tavernie, położonej w południowych Włoszech. Tam też pobiera nauki, chociaż sama miejscowość pozostaje na uboczu życia artystycznego czy intelektualnego. W 1630 roku jako 17-latek wyjeżdża do Rzymu. Dołącza do swojego starszego brata Gregoria, który także jest malarzem. Poznaje dzieła Caravaggia oraz jego następców, łączących realizm przedstawianych postaci, z ostrymi kontrastami świetlnymi. Przez lata będą dla niego ważnym punktem odniesienia. Jednak szybko odkrywa obrazy malarzy weneckich. Poznaje też twórczość Guercino, Guido Reniego i Giovanniego Lanfranco. Pod ich wpływem wypracowuje własny styl, łączący caravaggionizm z wyrafinowaniem kolorystycznym weneckich mistrzów i klasyczną formułą szkoły bolońskiej.
Szybko zostaje doceniony. Wykonuje cykle fresków w ważnych rzymskich kościołach Sant’Andrea della Valle i San Carlo ai Catinari. Podróżuje po Włoszech, ale też prawdopodobnie po Hiszpanii, Flandrii i Holandii. Dociera do Paryża. Otrzymuje kolejne zamówienia, jednak uznanie artystyczne to dla niego za mało. W 1641 roku Mattia Preti zwraca się do Urbana VIII o przyjęcie do Zakonu św. Jana (Kawalerów Maltańskich). Dzięki papieskiemu wparciu w kolejnym roku otrzymuje tytuł Kawalera Łasi Magistralnej w Posłuszeństwie.
Pracuje m.in. w Modenie. Wreszcie w 1653 roku przenosi się do Neapolu. Pod wpływem tamtejszego środowiska artystycznego powraca do Caravaggia i jego tradycji realizmu. Jest zasypywany zamówieniami. Tam też udało mu się przeżyć wielką zarazę w 1656 roku, która zabiła niemalże połowę z 450 tyś mieszkańców miasta. Jak zapisano w wydajniej kilka lat po tych wydarzeniach „Relazione della solentissima festa fatta […] per lo scioglimento del voto alla mesima città nell’anno”
na ulicach nie sposób było zobaczyć niczego innego poza martwymi ciałami, co straszliwie przerażało garstkę pozostałych przy życiu, którzy nie mogli nawet mieć nadziei, że po śmierci spoczną w grobie w ziemi”.
Po ustaniu choroby władze miasta zamawiają u niego siedem wielkich malowideł wotywnych na bramach miasta upamiętniających te straszne wydarzenia. Do Neapolu wraca życie. A mattia Preti dostaje liczne zlecenia – ofiarą epidemii padło także wielu wybitnych artystów, m.in. Bernardo Cavallino i Massimo Stanzione. Jedno jest szczególne. W 1658 roku Wielki mistrz Zakonu Św. Jana Martina de Redin zamawia obraz przedstawiający św. Franciszka Ksawerego do kościoła konwentualnego św. Jana w La Valletcie. Preti wykorzystuje to zlecenie do wyjazdu na Maltę. W 1659 spędza tam trzy miesiące.
Uznał, że ma szansę na zmianę swego statusu społecznego. Od dawna był uznanym malarzem. Otrzymywał kolejne zlecenia. Jednak ciągle pamiętał o tym, że w 1605 roku jego rodzinę wykreślono ze spisu szlachty Taverny. Uzyskany w 1642 roku tytuł był zaszczytny. Otrzymali go inni wybitni malarze, w tym Caravaggio. Jednak nie wiązało się to z nobilitacją. On chce nosić tytuł Cavalier Calabrese. Rozpoczyna zatem skomplikowaną grę z Zakonem Maltańskim.
Wielcy Mistrzowie zakonu chcą podnieść status Malty. Potrzebują do tego artystów, a Mattia Preti nie tylko we Włoszech cieszy się uznaniem. Jednak do otrzymania kolejnego tytułu potrzebna jest zgoda współbraci zakonnych. Pierwszy wniosek złożył w 1659 roku. Chcąc zwiększyć swe szanse ofiarował zakonowi jedno ze swoich dzieł – „Św. Katarzynę”.
Część braci sprzeciwiła się jednak uznając, że nie powinni „rozdawać łaski rycerstwa w zamian a jeden obraz”. Preti opuszcza Maltę, ale nie ustaje w swych staraniach. Na początku stycznia kolejnego roku złożył petycję na ręce papieża Aleksandra VII.
Podkreślał, że pragnie „odtąd pożytecznie pracować w służbie religii”.
Zdobył poparcie wpływowych osób, w tym kardynałów Rinalda d’Este i Luigiego Sampieri. Oferuje też wykonanie za darmo malowideł na sklepieniu kościoła konwentualnego św. Jana. Wreszcie, po dwóch latach starań uzyskuje godność kawalera Łaski Magistralnej. Odzyskał utracone przez rodzinę szlachectwo.
Na wystawie w Łazienkach Królewskich znalazł się szczególny obraz przestawiający św. Jana Chrzyciela. Mattia Preti ukazał go jako młodzieńca trzymającego baranka. Jednak, nietypowo odział go w tabarad z białym krzyżem na czerwonym tle, czyli w typowy strój kawalerów maltańskich. Obraz pokreślą znaczenie świętego dla Zakonu św. Jana walczącego o wiarę chrześcijańską. Jednak niektórzy badacze przypisują temu dziełu dodatkowe znaczenia. „Młody św. Jan Chrzciciel w habicie Zakonu Św. Jana” ma być ukrytym autoportretem artysty. Pokreślić jego związki z Kawalerami Maltańskimi, ale też uzyskanie przez malarza tak wysokiego statusu społecznego.
Mattia Preti na stałe osiada na Malcie. Spędzi tam cztery dekady. W 1668 roku zakupuje dom w Valletcie. W tym czasie stworzył, nie licząc fresków, około 270 prac olejnych na płótnie. Około 140 z nich nadal znajduje się na wyspie, a pozostałe 130 zostało rozproszonych po całym świecie. I to maltańskiemu okresowi artysty poświęcona jest warszawska wystawa. A pokazane na niej dzieła, z dwoma wyjątkami, pochodzą ze zbiorów tamtejszych muzeów.
W znacznej mierze stworzył on w sztuce wizerunek Kawalerów Maltańskich jako szlachetnych rycerzy, triumfujących nad niewiernymi i towarzyszącą im ikonografię religijną. Jednak jego wpływ na tamtejszą sztukę był szerszy. Z jego pracowni wyszli m.in. Giuseppe D’Arena oraz malarka i rzeźbiarka Maria de Dominici. Co więcej, jak podkreślają twórcy wystawy Mattia Preti aż do XIX wieku miał wpływ na sztukę na Malcie.
Pracując w Rzymie czy Neapolu był niezależnym artystą. Przebywając in convento na Malcie musiał przestrzegać zakonnych reguł. Jak podkreśla badacz jego twórczości Keith Sciberras zostanie rycerzem nie warunkowało jego sztuki, ale „jego status społeczny na Malcie był wyższy niż wcześniej”.
Co więcej, dodaje, był jedynym artystą na wyspie, który mógł zaspokoić artystyczne wymagania rycerzy wywodzących się często z wpływowych, arystokratycznych rodzin. Miał zatem możliwość wybierać zamówienie i mimo bliskich związków z zakonem nie wykonywał chociażby portretów, które także były bardzo porządne.
Ze względów na szczególny rodzaj klientów, zainteresowanych przede wszystkim tematami religijnymi, do nich głównie się ograniczył. Tymczasem od początków swej twórczości był uważnym obserwatorem codzienności, o czym przypomina obecne na wystawie jego wczesne płótno „Partia tryktraka”, niedawno nabyte do Zbiorów Zamku Królewskiego w Warszawie. Obraz ten, wraz z powstałym zapewne w okresie neapolitańskimi „Pokłonem pasterzy” pochodzącym z kolekcji warszawskiego Muzeum Narodowego pozwala zobaczyć twórczość Mattii Pretiego sprzed jego przeniesieniem się na Maltę: od realizmu spod znaku Caravaggia po dojrzały okres w jego twórczości, w którym kolorystykę zaczerpnięta ze szkoły weneckiej połączył z grą światła i cienia, ale także często z jasną tonacją.
W ostatnich dekadach życia, zapewne pod wpływem dzieł swojego mistrza z młodości znajdujących się ma Malcie, zaczął ograniczać barokowy przepych swych dzieł. Pojawiły się stonowane odcienie, ciemniejsza kolorystyka, bardziej ziemiste barwy. Wreszcie doszło złociste światło, które nadało jego dziełom szczególny charakter. Na wystawie przede wszystkim można zobaczyć dzieła z tego czasu: „Pijaństwo Noego”, „Lota i jego córki” czy wstrząsającego św. Bartłomieja przedstawionego jako starca.
Szczególne miejsce na wystawie poświecono jego pracom w kościele konwentualnym św. Jana zajmującym szczególne miejsce w dziejach zakonu. Artysta nie tylko wykonał freski na sklepieniu przestawiające życie św. Jana – do czego zobowiązał się starając się o nadanie tytułu rycerskiego – ale na zamówienie wielkiego mistrza Nicolasa Cotonera przekształcił bardzo surowe dotąd wnętrze ukończonej w 1577 roku świątyni. Wykonał freski i obrazy w otaczających nawę kaplicach, ale też zaprojektował rzeźby i okładziny z marmuru. Zmienił także wnętrze przylegającego do tego kościoła Oratorium, w którym znajduje się słynne „Ścięcie św. Jana” Caravaggia. W wyniku tych prac zakończonych przed pod koniec życia malarza powstało unikalne „dzieło totalne”, a jednocześnie najwybitniejszy przykład architektury barokowej na południe od Włoch.
Został pochowany w kościele, któremu poświecił tak wiele lat. Na jego marmurowym nagrobku napisano „[…] Tu spoczywa wielki blask malarstwa, komandor Fra. Mattia Preti, który po zdobyciu najwyższej renomy za pomocą pędzla malarskiego w Rzymie, Wenecji i Neapolu przybył na Maltę […]”.
Na wystawie znalazł się model wnętrza kościoła konwentualnego św. Jana. To ryzykowny pomysł, ale pozwala on – wraz z filmem wideo – przynajmniej w przybliżeniu poznać ten niezwykły obiekt. Sama wystawa jest niewielka – znalazło się na niej zaledwie dziesięć obrazów i kilka rysunków. Nadano jej więc bardziej edukacyjny charakter. Można na niej zobaczyć sposób pracy malarza, stosowane przez niego pigmenty i zmiany, jakie wprowadzał w swych dziełach, a także prace konserwatora – na przykładzie bardzo ciekawego i zachowanego jedynie fragmentarycznie wczesnego dzieła Mattii Pretiego przedstawiającego Apellesa malującego Campaspę z Aleksandrem Wielkim. Postaci jednego z najważniejszych malarzy starożytności nadał Preti własne rysy. Jakby chciał podkreślić, co chce osiągnąć w przyszłości.
Twórcy wystawy wykorzystali pokaz dzieł Mattii Pretiego także do opowiedzenia o Malcie od czasów przedhistorycznych, o bardzo oryginalnej i nadal słabo znanej sztuki neolitycznej – na wystawie jest figurka siedzącej postaci z ok. 3600-1500 p.n.e. O późniejszych wpływach fenickich i kartagińskich, wreszcie o rządach na wyspie od 218 p.n.e. Rzymu. A następnie o pozostawaniu pod wpływami Bizancjum, okresie panowania na wyspie Islamu i przywróceniu chrześcijańska. O rządach Normanów, Hohenstaufów, Andegawenów i Aragończyków, które oznaczały biskie związki z Sycylią i południowymi Włochami. Wreszcie o przekazaniu w 1530 roku wyspy Zakonowi św. Jana, który zbudował silne oraz dobrze zorganizowane zakonne państwo. Potrafiło ono przetrwać tzw. Wielkie Oblężenie Malty oraz stać się kluczowym aktorem politycznym i militarnym w regionie Morza Śródziemnego. Przetrwało ono do roku 1798, kiedy to flota Napoleona zajęła wyspę. Dwa lata później Malta stała się częścią Imperium Brytyjskiego – niepodległość uzyskała dopiero w 1964 roku.
Można tę wystawę potraktować jako przykład budowania opowieści Matlańczyków o ich przeszłości, która jest jednocześnie próbą zmierzenia się z kolonialną przeszłością – wyspa przez wieki była rządzona przez przybyszów. Tworzenie własnego wizerunku, w którym, co ciekawe, malarz nie tworzący dzieł historycznych, staje się jednym z kluczowych elementów.
Jest jednak pytanie: dlaczego wystawa Mattii Pretiego została zorganizowana w Łazienkach Królewskich? Małgorzata Maria Grąbczewska w publikacji towarzyszącej wystawie zastanawia się czy jego prace mogły znaleźć się w kolekcji Stanisława Augusta Poniatowskiego. Przypadek Pretiego jest ciekawy, bo na jego przykładzie można śledzić zmiany gustów i upodobań kolekcjonerskich. Nie mieścił się w kanonie, który ukształtował królewski gust. W jego zbiorach sztuki dawnej dominowało malarstwo holenderskie i flamandzkie. Były też dzieła twórców włoskiego renesansu i przedstawicieli szkoły bolońskiej. Jednak już wtedy pod wypływem francuskiej mody na koloryzm i swobodę malarską znalazły się prace artystów inspirowanych twórczością Caravaggia, w inwentarzu z 1795 roku figuruje nawet „Lukrecja” jemu przypisywana. Zatem pytanie pozostaje otwarte.
Od muzeów dziś oczekuje się organizowania wystaw czasowych. Jednocześnie zadaniem muzeów-rezydencji jest przede wszystkim ochrona i udostępniani historycznych obiektów oraz zgromadzonych w nich zbiorów. Pogodzenie obu zadań nie jest oczywiste.
W ostatnich latach muzeum przygotowało kilka wystaw, które wpisywały się w dzieje warszawskiej rezydencji, dotyczących mecenatu Stanisława Augusta, jak też czasów saskich. Wydarzeniem – mimo że był to pokaz tylko jednego obiektu – była obecność w Pałacu na Wodzie „Jeźdźca Polskiego”. Tym bardziej, że był to po ponad dwóch wiekach powrót obrazu Rembrandta do tej samej przestrzeni, w której go prezentowało w czasach stanisławowskich.
Mniej bronią się inne pokazy pojedynczych dzieł – chociażby rzeźb Auguste’a Rodina czy obrazów Maxa Liebermanna. Trudno je w jakikolwiek sposób powiązać z Łazienkami. Można odnieść wrażenie, że publiczność chciano przyciągnąć znanymi nazwiskami. Udało się to w przypadku Fridy Kahlo, która zgromadziła tłumy. A jednocześnie pokazano na niej zaledwie trzy, do tego mało reprezentatywne dla tej malarki prace. Ostatecznie wystawa była bardziej medialnym niż wystawienniczymi wydarzeniem. Tym ważniejsze jest pytanie o politykę wystawienniczą. Wystawy bowiem budują tożsamość muzeum oraz jego wizerunek.
„Mattia Preti. Odkrywając barokowe tajemnice Malty”, Łazienki Królewskie, 20 października 2023 – 3 marca 2024, Kuratorka: Bernadine Scicluna
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Wystawa "Bownik. Podszerstek" w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie, Galeria Europa – Daleki Wschód / 27.04.2023 - 23.07.2023
Jak oglądać wystawę klasyka fotografii, który był jednocześnie ceniącym metaforyczność, uważnym portrecistą i lirycznym pejzażystą, budowniczym legendy epoki klasycznego dziś kina oraz eleganckiej mody ocierającej się o sztukę i sztuki ocierającej się o modę? Który jednocześnie nie poddawał się blichtrowi,...
Z dr. Mikołajem Baliszewskim, kuratorem wystawy „Przebudzeni. Ruiny antyku i narodziny włoskiego renesansu” w Zamku Królewskim w Warszawie o odkryciu ciała i zachwycie odnalezionymi starożytnościami, od którego tak naprawdę zaczął się renesans. Oraz o zaskoczeniach. Bo część obiektów, które pokazane...