Jesteśmy w przestrzeni, w której żydowskie życie toczyło się „naprawdę”
Fot. Robert Wilczyński
Muzea od nowa

Jesteśmy w przestrzeni, w której żydowskie życie toczyło się „naprawdę”

Z Joanną Dudelewicz, zastępcą dyrektora Muzeum Getta Warszawskiego, o tym, jak skomplikowana historia budynku przełoży się na architekturę i aranżację przyszłej wystawy rozmawia Małgorzata Nieciecka-Mac.

Odliczają Państwo miesiące do otwarcia muzeum?

Zakładamy optymistycznie, że otwarcie Muzeum Getta Warszawskiego nastąpi w 2026 roku.

Pracujemy intensywnie. 18 kwietnia zeszłego roku, w ogrodzie dawnego Szpitala Dziecięcego im. Bersohnów i Baumanów, na terenie którego będzie mieścić się nasza siedziba, zakopaliśmy kapsułę czasu, dla przyszłych pokoleń. W środku znalazł się między innymi akt powołania Muzeum Getta Warszawskiego i nagranie głosu Mariana Turskiego. Przed nami jeszcze wiele wyzwań architektonicznych, konserwatorskich i wystawienniczych, ale oczywiście cały czas myślimy o dniu, w którym publiczność będzie mogła wejść do środka muzeum. Na razie, organizujemy spacery śladami getta warszawskiego, pracujemy nad filmem dokumentalnym o budowie muzeum, nagrywamy świadków historii, wydajemy książki. By ułatwić przyszłym widzom naszych wystaw, swobodne poruszanie się po przestrzeni muzeum, przygotowujemy czytelną i spójną identyfikacje wizualną. Odwiedziny w Muzeum Getta Warszawskiego będą wejściem do skomplikowanej przestrzeni.

Chcesz być na bieżąco z przeszłością?

Podanie adresu e-mail i kliknięcie przycisku “Zapisz się do newslettera!” jest jednoznaczne z wyrażeniem zgody na wysyłanie na podany adres e-mail newslettera Narodowego Instytutu Konserwacji Zabytków w Warszawie zawierającego informacje o wydarzeniach i projektach organizowanych przez NIKZ. Dane osobowe w zakresie adresu e-mail są przetwarzane zgodnie z zasadami i warunkami określonymi w Polityce prywatności.

Mówi Pani o architekturze czy o tematyce wystawy?

Oba te czynniki nierozerwalnie splatają się ze sobą. Muzeum powstaje na terenie dawnego szpitala, na warszawskiej Woli. Podczas drugiej wojny światowej budynek znajdował się na terenie getta. Z jego okien było widać fragmenty muru odgradzającego getto od reszty Warszawy. W Szpitalu Dziecięcym im. Bersohnów i Baumanów, pracowali między innymi Janusz Korczak, Marek Edelman czy Anna Braude-Hellerowa.

Fot. Robert Wilczyński
Jesteśmy w przestrzeni, w której żydowskie życie toczyło się „naprawdę”
Budowa muzeum – przebudowa budynku starego szpitala.

Pracujący tu w czasie wojny personel mówił o swojej pracy „nadludzka medycyna”.

Wstrząsające jest że od 1942 roku prowadzono tu badania nad chorobą głodową. Opisywano jej przebieg i wpływ na ludzki organizm, a na tarasie szpitala zrobiono zdjęcia dzieci opublikowane w tej pracy po wojnie. W sierpniu 1942 roku szpital przeniesiono do budynku szkoły przy Umschlagplatz. Nieliczni pozostali opiekunowie i lekarze trwali przy pacjentach w czasie powstania w getcie. Lekarka dr Anna Braude-Hellerowa prawdopodobnie zginęła w ruinach bunkra przy Gęsiej, nie chcą opuszczać chorych dzieci. Na ulicę Śliską, do szpitala w 1943 roku wprowadziła się Klinika Dziecięca Uniwersytetu Warszawskiego. W czasie powstania warszawskiego był tu szpital polowy, w którym w bardzo trudnych warunkach operowano powstańców i cywilów. Po wojnie do budynku wprowadził się Centralny Komitet Żydów w Polsce, w 1946 roku przyniesiono tu odnalezione w ruinach getta skrzynie z Archiwum Ringelbluma. Kiedy zaczął działać tu ponownie szpital nazwano go imieniem „Dzieci Warszawy”, choć związani z tą placówką w czasie wojny lekarze chcieli wtedy upamiętnienia dr Braude-Hellerowej. Nawet na poziomie podstawowych rozwiązań architektonicznych i w każdym elemencie tego muzeum, historia jaka wydarzyła się w tym miejscu determinuje nasze działania. Widzowi, który przyjdzie do naszego muzeum, będziemy opowiadać historię społeczności żydowskiej Warszawy od chwili otwarcia szpitala, to jest od  lat  70. XIX wieku.

1. Fot. Robert Wilczyński
2. Fot. Robert Wilczyński
Jesteśmy w przestrzeni, w której żydowskie życie toczyło się „naprawdę”
Jesteśmy w przestrzeni, w której żydowskie życie toczyło się „naprawdę”

I na to potrzeba sporo miejsca…

Pod dziedzińcem wewnętrznym pomiędzy budynkami szpitala, który jest „świadkiem” historii, dobudowujemy niższe poziomy. Im niżej będziemy schodzić tym więcej opowiemy o historii getta i Zagłady. Będziemy pokazywać ostatnią drogę z Umschlagplazu do obozu zagłady w Treblince. Nie chcemy epatować drastycznością. Architektura tego budynku ma pomagać przejść przez tę dramatyczną historię, specyficzną i trudną do opowiedzenia. Widzom towarzyszyć będzie światło, jako symbol nadziei. Przez świetlik, do wnętrza muzeum, będzie wpadać jasna smuga. Mamy nadzieję, że naturalne światło będzie wspierać tych, którzy będą mierzyć się z historią prezentowaną  w podziemnej części wystawy. W pewnym momencie zwiedzania ekspozycji, widzowie dotrą do symbolicznego muru getta. Będziemy opowiadać historię z jego obu stron i przypominać o tym, co stało się w Warszawie 22 lipca 1942 roku, kiedy getto zaczęto likwidować, a także o wydarzeniach z 19 kwietnia 1943 roku, kiedy wybuchło powstanie.

Budynek, w którym powstaje muzeum, wymaga szczególnej czci. Na projekcie architektonicznym widać że zdecydowali się Państwo na jak najmniejszą ingerencję w bryłę szpitala.

To jeden z „ostańców”, budynków który przetrwał wojnę. Na mapie Warszawy jest ich coraz mniej.  Ten zachował się w dobrym stanie. Szczególnie zachwycająca jest lastrikowa klatka schodowa, z zabytkowymi poręczami, zaprojektowana przez Henryka Stifelmana w latach 20. XX wieku. Życie współczesnego muzeum wymaga, by ruch i komunikacja odbywały się płynnie, dlatego zdecydowaliśmy się na dobudowanie dwóch klatek schodowych po bokach oryginalnego budynku. Będą to drogi ewakuacyjne. Większość ścian pozostaje nienaruszona,  staramy się tak pracować, by wnętrze dawnego szpitala, w razie zmiany przeznaczenia tego obiektu, mogło powrócić do dawnej funkcji. Wyrażamy tym samym szacunek dla tej lokalizacji. Historyczny budynek sam w sobie jest podstawowym i jednym z najważniejszych „eksponatów” wokół którego zbudowana jest narracja, program i misja Muzeum Getta Warszawskiego. To rodzi też ograniczenia. Ze względu na zabytkowy charakter budynku, podjęliśmy decyzję o zakupie specjalnych rozmiarów wózków dla osób o szczególnych potrzebach ruchowych, które umożliwią komfortowe zwiedzanie całej ekspozycji. Nie wszystkie sale i korytarze będą na tyle przestronne, by bardzo duże wózki dla osób o szczególnych potrzebach mogły się tam zmieścić. W określonych godzinach będziemy wyciszać ekspozycje, by osoby w spektrum autyzmu czuły się tu komfortowo. Stawiamy dwa nowe budynki, ale żaden z nich nie będzie wyższy niż bryła szpitala. W nowych muzealnych wnętrzach będą się mieściły między innymi recepcja, szatnia, księgarnia czy biblioteka. Nowo zaprojektowane części muzeum będą surowe, monumentalne, bazujące na detalu architektonicznym. Mają wydobyć piękno z zabytkowego budynku dawnego Szpitala Dziecięcego im. Bersohnów i Baumanów. Autorem projektu Muzeum Getta Warszawskiego jest Jerzy Wowczak, odpowiedzialny za stworzenie takich miejsc jak Muzeum Warszawy na Rynku Starego Miasta czy Fabryki ‚Emalia’ Oskara Schindlera w Krakowie.

Fot. Marcin Czechowicz
Jesteśmy w przestrzeni, w której żydowskie życie toczyło się „naprawdę”
Przedmiot liturgiczny – korona na Torę.

Do muzeum zwiedzający będą wchodzić od ulicy Śliskiej?

Nasza publiczność rozpocznie zwiedzanie, wchodząc do budynku, w którym funkcjonował szpital na długo przed wojną. W przestrzeni, w której żydowskie życie toczyło się „naprawdę”. To wielka odpowiedzialność pracować w miejscu historycznym. Przypomnimy jak życie żydowskiej społeczności wyglądało przed Holokaustem.

O czym będzie opowiadać pierwsza część wystawy?

To opowieść zatytułowana po prostu  „Żydowska Warszawa”.  W momencie wybuchu drugiej wojny światowej w Warszawie mieszkało około 370 tysięcy Żydów. Świadkiem ich życia był m.in. budynek szpitala. Następne części wystawy opowiadają o wojnie, okupacji i powstaniu w getcie warszawskim. Mamy nadzieję że nasza instytucja pozwoli także zwrócić uwagę na wszystkie inne getta, jakie Niemcy utworzyli na ziemiach polskich. Takich miejsc było ponad 600.

Fot. Marcin Czechowicz
Jesteśmy w przestrzeni, w której żydowskie życie toczyło się „naprawdę”
Megila Abrahama Hendla.

Czy wiele namacalnych śladów historii pozostało w budynku do dziś?

Część okien w piwnicy, fragmentów podłóg czy balustrada to elementy autentyczne. Zachował się także budynek laboratorium, z oryginalną posadzką. W głównym budynku muzeum odtworzymy detale architektoniczne. Przywrócimy też to, co zatarł czas, czyli kopulę na dachu i napis na zewnętrznej ścianie „Szpital Dziecięcy im. Bersohnów i Baumanów”. Powracamy także do otworzenia sadu, który niegdyś tu istniał. Owoce zebrane w tym miejscu trafiały do szpitalnej kuchni. Współcześnie odtworzony przez nas sad-ogród może mieć funkcje terapeutyczną, dawać oddech nie tylko naszym gościom, ale także tym którzy pracują w otaczających muzeum biurowcach czy mieszkają obok. Nasz ogród będzie otwarty dla wszystkich.

Muzeum to nie tylko ekspozycja…

Nasze działania są bardzo szerokie, o niektórych było już bardzo głośno. Na przykład o pracach archeologicznych, które współprowadziło Muzeum Getta Warszawskiego. W latach 2021 – 2022 na terenie Szpitala Dziecięcego im. Bersohnów i Baumanów,  a także w ogrodzie Krasińskich, na terenie dawnego szopu szczotkarzy, szukano reliktów zabudowy z czasów getta. Badania objęły także bliskie otoczenie Kopca Anielewicza i teren dawnego bunkra „Krysia”, miejsca, w którym chronili się uciekinierzy z getta.

Fot. Marcin Czechowicz
Jesteśmy w przestrzeni, w której żydowskie życie toczyło się „naprawdę”
Partytura suity Władysława Szpilmana.

Na przykład Emanuel Ringelblum…

Tak, jego postać będziemy wielokrotnie przywoływać w narracji naszej ekspozycji. Archiwum, które powstawało, by dokumentować codzienne życie w getcie, zbierać zeznania uciekinierów, zapisywać opowieści świadków zbrodni, tworzyć raporty o obozach zagłady, do dziś pozostaje nieocenionym źródłem informacji o Holokauście. Skrzynie z Archiwum Ringelbluma, przekazaną nam przez Żydowski Instytut Historyczny, będzie można obejrzeć na własne oczy.

Fot. Marcin Czechowicz
Jesteśmy w przestrzeni, w której żydowskie życie toczyło się „naprawdę”
Artefakty z Miłej 1.

W trakcie badań archeologicznych, o których Pani wspomina, odkryto między innymi podziemne ślady systemu komunikacyjnego nazywanego bunkrem Anielewicza, a także liczne artefakty odnalezione w wykopie przy dawnej ulicy Muranowskiej 39 i 41. Czy te przedmioty trafią do Muzeum Getta Warszawskiego?

Badania przy Muranowskiej mogą w przyszłości stanowić ważny element nauczania o historii getta i mieć wpływ na zmianę naszej dotychczasowej wiedzy o historii powstania w getcie. Niektóre ze znalezionych tam artefaktów pokażemy w muzeum, na przykład fragmenty spalonych, hebrajskich ksiąg. To małe skrawki papieru, nadpalone i trudne do odszyfrowania. Udało się jednak ustalić, że część pochodzi z modlitewnika, są tam także urywki z Talmudu i fragmenty kartek z napisanej po polsku powieści. Odnaleziono również świeczniki szabatowe, tefilin a także fragmenty przedmiotów codziennego użytku.

Fot. Robert Wilczyński
Jesteśmy w przestrzeni, w której żydowskie życie toczyło się „naprawdę”
Szpital przed rewitalizacją.

W jakim stanie?

Porcelanowe naczynie na cukier przetrwało niemal bez szwanku. Wiele potłuczonych talerzy, wazonów czy miseczek poskładano z roztrzaskanych fragmentów. Do naszej ekspozycji chcemy włączyć jak najwięcej oryginalnych przedmiotów. Zebrane eksponaty pochodzą nie tylko z Warszawy.

Podczas wykopalisk w Ogrodzie Krasińskich odnaleziono tabliczkę z inskrypcją,  upamiętniająca zmarłego w 1880 roku Nachuma Morgenszterna. To ślad po konkretnym życiu, konkretnej osobie. Czy takich opowieści w Muzeum Getta będzie dużo?

Będziemy opowiadać o losach wielu, od życia do śmierci. Spotykamy się i rozmawiamy z tymi, którzy przeżyli Holokaust. Ich świadectwa i wspomnienia są dla nas niezwykle cenne. O historiach ludzi, którzy mieszkali w getcie piszemy także na stronie internetowej. Poszukujemy świadków historii. Czekamy na osoby, które chciałyby udostępnić obiekty o wartości historycznej, przedmioty codziennego użytku, dokumenty, zdjęcia lub listy. W zbieraniu materiałów pomoże nam znowu architektura budynku. W muzeum będą działać pracownie digitalizacji i sala nagrań audio. Zbudowana będzie scena z widownią i pokój dla tłumacza. Mamy nadzieję, że to wszystko pomoże nam sprawnie działać.

Fot. Robert Wilczyński
Jesteśmy w przestrzeni, w której żydowskie życie toczyło się „naprawdę”
Wizualizacje budynku Muzeum.

W jakim stopniu będą się Państwo zajmować tym, co stało się po Zagładzie, jak opowiadano o getcie po wojnie?

W Szpitalu Dziecięcym im. Bersohnów i Baumanów tuż po wojnie mieściła się siedziba Centralnego Komitetu Żydów w Polsce, która była pierwszą powojenną organizacją żydowską. To właśnie tam początkowo przechowywano dokumenty z Archiwum Ringelbluma. Będziemy o tym opowiadać między innymi w mediatece, gdzie będzie możliwość zapoznawania się z relacjami tych, którzy przeżyli, z pracami historyków, badaczy, świadków. Zbieramy także historie o szpitalu, z jego powojennych czasów. I oczywiście z czasów, gdy znajdował się na terenie getta. Zgłaszają się do nas osoby, których historie wpływają na to, jak muzeum będzie wyglądać.

Fot. Robert Wilczyński
Jesteśmy w przestrzeni, w której żydowskie życie toczyło się „naprawdę”
Wizualizacje przebudowy budynku Muzeum.

Czy może Pani podać przykład?

We wspomnieniach Zofii Majewskiej z domu Kroszczor, której dzieciństwo związane było ze Szpitalem Dziecięcym im. Bersohnów i Baumanów, w czasie nagrań do naszego archiwum, pojawiło się wspomnienie kwitnącego białego bzu. Jej rodzice, a trzeba podkreślić, że jej tata Henryk Kroszczor był dyrektorem administracyjnym szpitala, dostali w prezencie ślubnym bukiet bzu. Gałązki zasadzono i na szczęście roślina przyjęła się i co roku pięknie kwitła. Z powodu tej relacji postanowiliśmy, że bez powróci na swoje miejsce.

Fot. Marcin Czechowicz
Jesteśmy w przestrzeni, w której żydowskie życie toczyło się „naprawdę”
Artefakty z Miłej 2

Jakie dzieła sztuki będzie można zobaczyć w muzeum?

W naszych zbiorach znalazły się na przykład dzieła Romana Kramsztyka, artysty, który zginął w getcie warszawskim. Pokażemy także rzeźbę „Trzy akty męskie” Xawerego Dunikowskiego wykonaną przez artystę w czasie jego uwięzienia w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. Obecna będzie także sztuka współczesna – na przykład praca Christiana Boltanskiego. W Centrum Edukacji prezentować będziemy instalacje „Kryjówki” Natalii Romik, będącą opowieścią o warunkach, w jakich musieli ukrywać się Żydzi w czasie Zagłady. W naszej kolekcji znajduje się tkanina „Maj”, która jest częścią  dwunastoelementowej instalacji „Przeczarowując świat” Małgorzaty Mirgi-Tas. Przedstawia portrety Cejli Stojki,  aktywistki, malarki i pieśniarki romskiej, więźniarki Auschwitz i Krystyny Gil, ocalałej z masakry Romów ze Szczurowej.

Fot. Robert Wilczyński
Jesteśmy w przestrzeni, w której żydowskie życie toczyło się „naprawdę”
Szpital przed rewitalizacją.

Wyobrażenie o getcie przez lata kształtowały czarno-białe zdjęcia wykonane przez nazistów. Zaprezentują je Państwo?

W Muzeum Getta warszawskiego będziemy prezentować oryginał Raportu Stroopa. Przekazał go nam w depozyt Instytut Pamięci Narodowej. Ze względów konserwatorskich, oryginalny dokument będzie pokazywany okresowo, na przemian z kopią. W zeszłym roku w Galerii Narodowego Centrum Kultury „Kordegarda” prezentowaliśmy Raport Stroopa w zestawieniu z artefaktami odnalezionymi pod ziemią podczas badań archeologicznych.

Raport zawiera teksty, statystyki i pięćdziesiąt dwa zdjęcia z okresu powstania w getcie. To jedno z najważniejszych świadectw Zagłady, wpisane na Światową Listę UNESCO „Pamięć świata”. Ale będziemy również pokazywać zdjęcia zrobione przez polskich świadków powstania w getcie zza muru.

Fot. Robert Wilczyński
Jesteśmy w przestrzeni, w której żydowskie życie toczyło się „naprawdę”
Szpital przed rewitalizacją.

Przerażające obrazy z getta zachowały się także na taśmie filmowej.

Zawsze należy zaznaczać, że obrazy z getta, które zarejestrowali Niemcy to w znacznej części materiały propagandowe. W muzeum będziemy je pokazywać, ale zawsze będą specjalnie oznaczone.

Fot. Robert Wilczyński
Jesteśmy w przestrzeni, w której żydowskie życie toczyło się „naprawdę”
Wizualizacje budynku Muzeum.

Z jakim przesłaniem chcą Państwo dotrzeć do ludzi którzy przyjdą do muzeum?

To przesłanie to „Stop przemocy”. W ostatniej części muzeum pokażemy, że ludobójstwo nadal dotyka świat. Zwiedzający zobaczą nie tylko ofiary i oprawców, ale także ludzi, którzy mieli odwagę wyrażać swój sprzeciw. Pomoże to dotknąć opowieści o Rafale Lemkinie, który jako pierwszy wprowadził do języka prawa termin ludobójstwo. Będziemy współpracować z wieloma europejskimi instytucjami, między innymi z Muzeum Anny Frank w Amsterdamie,  Muzeum Żydów Włoskich i Szoa w Ferrarze, Muzeum Pamięci Shoah w Paryżu a w Polsce między innymi z Muzeum Treblinka. Taka współpraca jest nam bardzo potrzebna, nie tylko ze względów wystawienniczych, ale także do wymiany doświadczeń. Dziś trzeba mieć wiele „miękkich” umiejętności, by opowiadać młodemu pokoleniu o historii. Czasem jedno słowo może zachęcić lub zniechęcić potencjalnego widza do odwiedzenia muzeum albo namysłu nad skomplikowaną przeszłością. 

Małgorzata Nieciecka-Mac

Dziennikarka TVP Kultura. Współpracowała w przeszłości z Radiem Kraków, publikowała także m.in. w "Tygodniku Powszechnym".

Popularne