Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
To kolejna „kobieca” biografia pióra Uli Ryciak. Wcześniej autorka eksplorowała światy Kaliny Jędrusik („Niemoralna. Kalina”), Agnieszki Osieckiej („Potargana w miłości”) czy polskich podróżniczek i odkrywczyń. Jednak słowo „biografia” jest tu nieco zwodnicze, dużo bliższy charakterowi książki jest jej podtytuł – „Kadry z życia Zofii Chomętowskiej”.
Bardziej niż linearna opowieść o życiu jednej z najciekawszych polskich fotografek XX wieku, jest to bowiem podróż przez wizualne meandry przedwojennej, kresowej, a potem międzywojennej, zresztą nie tylko warszawskiej, rzeczywistości. Opowieść, do której punktem wyjścia są kadry fotograficzne. Całość nie przypomina nawet albumu fotograficznego, uporządkowanego tematycznie, wyważonego, by jednakowo rozłożyć akcenty na wszystkie życiowe etapy, ale raczej przechowywane w pudle wspomnień zdjęcia, ułożone nieco chaotyczne, ale przez to bardziej zaskakujące. Więcej tu przedwojennej, dorastającej w kresowym dworku Zosi, która dostała od ojca pierwszy aparat, i przebojowej młodej Zofii z nieodłączną leicą w dłoni niż dojrzałej, powojennej fotografki, która świadomie wybiera drogę emigracji. Życie bohaterki jest tu raczej obok zdjęć, tylko czasami się z nimi przeplatając.
Ryciak tytułuje poszczególne części książki, zręcznie nawiązując do fotografii – od zbliżenia, przez przesłony, aż po odbitki i flesze. Znamy już podobny zabieg z „Niemoralnej”, gdzie rozdziały opowieści o Kalinie Jędrusik nosiły nazwy części ciała. Opowieść o Chomętowskiej zyskuje przez to dodatkowy wymiar, wiążąc jeszcze silniej jej życie z pasją, która stała się zawodem – z fotografią.
Czekałam na tę książkę także ze względu na jej stronę graficzną. Okładka zachęca, w środku sporo zdjęć Chomętowskiej i z Chomętowską w roli głównej. Trochę szkoda, że reprodukcje nastrojowych fotografii artystki nie są nieco lepszej jakości. Choć wybór zdjęć jest na pewno przemyślany przez autorkę, która włożyła ogrom pracy w poszukiwanie materiałów, to dla mnie wybór ten nie do końca jest czytelny. Pozostaje pewien niedosyt wizualny, ale może to lepiej, bo mnie niewątpliwie ta pozycja zachęciła do samodzielnego kontynuowania podróży ze zdjęciami Chomętowskiej. Na pewno też sięgnę do niektórych z pozycji z bogatej bibliografii podanej przez autorkę.
Dla wszystkich miłośników opowieści nieszablonowych, entuzjastów nastrojowych i dokumentalnych fotografii, amatorów wizualnej podróży po Polesiu i międzywojennej Polsce „Światłoczuła” będzie niezwykle udaną propozycją na kilka wieczorów. Jeśli szukacie faktów na temat Chomętowskiej, to tu pojawiają się one dawkowane dość oszczędnie, między plastycznymi opisami fotograficznych kadrów, subiektywnymi interpretacjami i tłem epoki, misternie rekonstruowanym przez autorkę.
Trzeba je odkrywać, porządkować, ale może przez to impresjonistyczna opowieść o jednej z pierwszych niezależnych polskich fotografek nabiera smaku. Zofii pewnie by się podobało…
Ula Ryciak „Światłoczuła”, Wydawnictwo Literackie, Kraków
Tekst pochodzi z numeru 7/2023 kwartalnika „Spotkania z Zabytkami”.
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Gdy Maorysi walczyli o uznanie nowozelandzkiej Whanganui za podmiot równy człowiekowi, nawoływali, by „nie rozmawiać »o rzece«, a mówić »do niej«”. Atacameños to lud chilijskiej pustyni, który potrafi usłyszeć pieśń wody. Nie da się jej co prawda zapisać nutami, lecz...
Katarzyna Wąs i Leszek Wąs, czyli doradczyni w dziedzinie zakupu dzieł sztuki oraz marszand i kolekcjoner, a prywatnie córka z ojcem, w naszej stałej rubryce „NieWĄSkie spojrzenie” rozmawiają o obiektach dostępnych na aukcjach, ich historii i wartości. Tym razem punktem...
Była geniuszką tworzenia swojego wizerunku. Bardzo ludzką postacią, która jak nikt potrafiła zmienić swój ból w pełne niezwykłych kolorów prace – mówi Zofia Urban, kuratorka wystawy „Kolor życia. Frida Kahlo” w Muzeum Łazienki Królewskie. Czynny do 3 września pokaz próbuje...