Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Jacek Leociak napisał książkę o warszawskim Muranowie. O jego przeszłości od czasów wzniesienia na tym terenie pałacu Murano należącego do Józefa Szymona Bellottiego, nadwornego architekta Jana III Sobieskiego (stąd nazwa dzielnicy), funkcjonowania tam folwarków i młynów po powstanie dzielnicy miasta, skupiającej przede wszystkim społeczność żydowską miasta.
I to właśnie ten teren stał się centrum getta stworzonego przez Niemców.
Autor opisuje nie tylko przeszłość, lecz także szuka śladów dawnego życia w tym miejscu. Zapisanego w tekstach, wspomnieniach, w archiwalnych dokumentach, a także w realnej przestrzeni miasta: w budynkach, ulicach, placach. Zachowanego w tym, co możemy dostrzec, chodząc ulicami dzisiejszego Muranowa, a przede wszystkim w tym, co znajduje się pod ziemią: fundamentach kamienic, ich zasypanych piwnicach, dawnych ulicach, przedmiotach do dziś tam odnajdowanych.
„Boże, gdzie jest Gęsia?” – ze zdumieniem zapytał szofer, który w 1946 roku zawiózł Josepha Tenenbauma na teren dawnego getta. „Urodził się na Gęsiej i przeżył tam całe swoje życie przed wojną” – wspominał Tenenbaum.
„Lecz w morzu gruzów nie mógł znaleźć żadnego punktu orientacyjnego, który oznaczałby miejsce jego narodzin i zabaw”.
Jacek Leociak stara się odnaleźć te zaginione punkty. Miejsce-po-getcie warszawskim – tak określa dawną żydowską dzielnicę. Zapełnia je tymi, którzy tam kiedyś żyli, i wydarzeniami tam się rozgrywającymi.
Autor „Podziemnego Muranowa” prowadzi nas m.in. przez kolejne miejsca na Gęsiej, która do II wojny światowej była centrum handlu tkaninami. Mieściły się tu – jak wspominał Isaac Bashevis Singer – „olbrzymie składy bławatne, gdzie zaopatrywali się klienci z całej Polski.
To tu rozmawiało się o wzroście i spadku akcji, komentowało kurs zagranicznych walut, to tu zachodziło się w głowę, czy funt szterling pójdzie w górę. Tutaj chasydzi zakładali sztywne kołnierzyki i krawaty, bo to pomagało w interesach”. I to te składy rabowano w pierwszych tygodniach okupacji.
Jesteśmy z Leociakiem w kamienicy przy Gęsiej 27. Mieścił się w niej dom modlitwy, którego wnętrze przypominało synagogę, z galerią dla kobiet i empirowym żyrandolem wiszącym u sufitu. W 1940 roku urządzono tu punkt dla przesiedleńców z innych dzielnic Warszawy, a także z Kalisza, Łodzi czy Poznania.
Zabiera nas na Gęsią 22, a potem na Gęsią 24, do zabudowań dawnych Koszar Artylerii Koronnej z XVIII wieku, w których mieścił się Areszt Centralny dla Dzielnicy Żydowskiej. Tuż obok znajdowała się Gęsiówka (zwana też Wołówką). Z kolei przy Gęsiej 30 – w dawnym warsztacie stolarskim braci Landau – mieścił się szop OBW (Ostdeutsche Bautischlerei Werkstätten GmbH), w którym pracowało 900 pracowników. Kierujący nim Aleksander Leib Landau był jednocześnie działaczem społecznym i wspierał grupę Oneg Szabat, tworzącą Podziemne Archiwum Getta Warszawskiego – czyli Archiwum Ringelbluma. Na tej samej ulicy pod numerem 4 mieściła się komenda Żydowskiej Służby Porządkowej, zwanej potocznie policją żydowską, a na Gęsiej 59 w czasie wojny ulokowała się restauracja Pod Krzywą Latarnią. Wreszcie to tędy wiodła droga na cmentarz żydowski przy Okopowej.
Leociak opisuje osoby, które były związane z tą ulicą – np. Abrahama Lewina, pracującego w szopie OBW, członka Oneg Szabat i autora dziennika, jednego z najważniejszych świadectw z getta warszawskiego. Wspomina działaczy Żydowskiej Organizacji Bojowej, osoby rozstrzelane na dziedzińcu Aresztu Centralnego, a także żydowskich policjantów. Przywołuje ich nazwiska i imiona. Pisze o mieszkańcach domu przy Gęsiej 33, w którym według spisu ludności na dzień 1 stycznia 1941 roku mieszkało 455 osób. Jacek Leociak do tej pory odnalazł 43 osoby. „Czy mam ich przemilczeć, nie przywołać z imienia i nazwiska? Czy wszystkich? Ale kogo pominąć?” – zastanawia się. I podaje kolejne, kolejne i kolejne nazwiska: „Nachman Ammann. Chaim Arciszewski, w książce telefonicznej 1938–1939 figuruje jako Henryk Arciszewski – inżynier. Judka Bimsztejn – handlujący. Chil Borenstejn – handlujący. Gabriel Borensztejn – perukarz. Hersz Bursztyn – handlujący. Moszek Bursztyn – mechanik. Jankiel Cygler – sklepikarz…”. Nazywa na stronach książki wszystkie odnalezione przez niego 43 osoby w przekonaniu, że ich przywołanie sprawi, że powrócą z niepamięci.
„Podziemny Muranów” jest książką przywracającą widzialność osobom i miejscom, które zostały wymazane. Ulicy Gęsiej już nie ma.
Dzisiaj jej przebieg jedynie częściowo pokrywa się ze współczesną ulicą Nalewki, a następnie z Anielewicza. Podobnie jak wielu innych budynków, ulic, placów. 11 czerwca 1943 roku Heinrich Himmler wydał rozkaz zburzenia zabudowy ocalałej po powstaniu w getcie. Cały teren miał być zniwelowany, a po nawiezieniu ziemi planowano utworzyć park o powierzchni około 180 hektarów. Termin zakończenia pracy wyznaczono na 1 sierpnia 1944 roku.
Park, jak wiadomo, nie powstał.
Po dawnej żydowskiej dzielnicy w Warszawie pozostało pustkowie zapełnione gruzem tak licznym, że – jak pisze Jacek Leociak – wystarczyłby do wypełnienia 60 szesnastopiętrowych wieżowców.
Zabudowania, które przetrwały wojnę, potem i tak bywały burzone – jak gmach Koszarów Artylerii Koronnej, rozebrany w 1965 roku. Pozostał po nich pusty plac porośnięty trawą i dopiero w 2013 roku wzniesiono w tym miejscu Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN.
Jacek Leociak nieustannie odwołuje się do wspomnień, tekstów literackich czy prasowych, a także proponuje potraktowanie całego terenu dzielnicy żydowskiej jako tekstu, który „poddaje się interpretacji”. Składającego się z układu urbanistycznego miasta, jego ulic, placów, zieleni i budynków. Nieustanie zmienianego, przebudowywanego. Odnajduje zatem to, co pozostało z dawnego Muranowa: „Nieliczne i wciąż topniejące ślady na powierzchni: ocalałe kamienice, kawałki oficyn i ścian, bruk, tory tramwajowe. Dawna siatka ulic wplątana w powojenną zabudowę i nieprzystająca do nowych ulic biegnących zupełnie gdzie indziej, choć często – jak na ironię – nazwanych po dawnemu”. Najlepiej zatem odbywać tę trudną z wielu powodów podróż po tym terenie, mając przed oczyma dwie mapy: przedwojenną i dzisiejszej Warszawy. W ten sposób łatwiej zlokalizować opisywane przez niego miejsca.
Ulica Gęsia jest tylko jednym z punktów orientacyjnych po miejscu-po-getcie. Jacek Leociak opisuje bowiem skrytki czy schowki, w których ukrywano się przed Niemcami. Pisze o bunkrach, z których niektóre były wyposażone w studnie artezyjskie, generatory prądu czy radia. Jednak większość z nich to były zabezpieczone i wyposażone piwnice, które „znajdowały się niemal pod każdą kamienicą czy podwórkiem w getcie”. To one tworzyły drugie, niewidoczne miasto. Ważnym wreszcie punktem na jego mapie są miejsca związane z Podziemnym Archiwum Getta Warszawskiego.
Autor zajmuje się nie tylko budynkami, ulicami czy placami. Dla Jacka Leociaka nie mniej ważne są rzeczy (z)Zagłady – jak je określa. Przedmioty, które współtworzyły żydowski świat. Po wielu z nich podobnie jak właścicielach nie ma już śladu. Bo też one do końca im towarzyszyły. Więcej nawet, jak pisała ocalała z getta Rachela Auerbach w niezwykłym „Lamencie rzeczy martwych”, „tragedia i poniewierka rzeczy dorównywała tragedii i poniewierce ludzi, a zarazem była ona poniewierki tamtej doskonałym odbiciem i metaforą”.
Inne rzeczy (z)Zagłady nadal istnieją. Można je zobaczyć, dotknąć, zbadać – są przechowywane w muzeach czy prywatnych rękach. Jest jednak jeszcze jedna grupa rzeczy (z)Zagłady. Niedostępnych, nadal tkwiących „pod ziemią, pod domami, ulicami, skwerami Muranowa”. Co jakiś czas są odnajdywane. Jedną z nich jest opisywana przez Leociaka łyżka wrośnięta w kawałek korzenia. Przedmiot zwykły, niczym się niewyróżniający, który wszedł w niezwykłą relację z tym, co organiczne, tworząc nową formę bytowania. Pochodzi z terenu getta – została wykopana podczas badań archeologicznych poprzedzających budowę Muzeum Historii Żydów POLIN.
„Podziemny Muranów” można odczytać jako wezwanie do uważnego przyglądania się otaczającemu nas światu. Niepomijania tego, co wydaje się banalne, błahe, nieistotne. Jest to jednocześnie opowieść przesiąknięta jego własnym doświadczeniem – autor wychował się na Muranowie. I jednocześnie zderza historię żydowskiej dzielnicy z jej powojennymi dziejami i tym, jak dziś ona wygląda. Dlatego też bardzo ważną częścią tej książki są zdjęcia Artura Żmijewskiego, przedstawiające współczesny Muranów. Wyłapujące to, co niezauważane, niemalże banalne, ale składające się na wizualny obraz tej dzielnicy. Nie pierwszy raz zresztą ten artysta przygląda się temu miejscu. W 2020 roku wyszyła jego książka fotograficzna „Warszawski trójkąt Zagłady” (z tekstami Zofii Waślickiej-Żmijewskiej i Jacka Leociaka), poświęcona trzem istniejącym do dziś budynkom kluczowym dla historii getta.
Muranów został nie tylko zbudowany na gruzach żydowskiej dzielnicy, lecz także z tych gruzów wzniesiony. Gruzobeton – technikę jego tworzenia opracowano po wojnie w Warszawie – posłużył do wzniesienia Muranowa Południowego zaprojektowanego w 1948 roku przez Bohdana Lacherta,
który nie tylko miał zarówno osiedlem mieszkaniowym, jak i wspomnieniem ruin getta i jego dawnych mieszkańców. Jednak – jak przypomina Jacek Leociak – z czasem o tym symbolicznym wymiarze tego projektu zapomniano. Wzniesiono kolejne budynki, coraz bardziej zacierając ślady po dawnym życiu.
Książka Leociaka przywraca te miejsca, które bezpowrotnie uległy zniszczeniu. Jednak nie mniej ważne są dla niego przestrzenie, które są, chociaż ich nie ma. I to one być może są sprawiają największe trudności. Są bowiem, jak pisze, tu i teraz, bo zostały zachowane budynki, uliczny bruk czy szyny tramwajowe sprzed zniszczenia getta. Jednak ich „tam i wtedy zostało wydrążone, ogołocone i przesłonięte innym miejscem, inną treścią, innym czasem”. Opisując minione, Jacek Leociak stawia zasadnicze pytanie: czy uda się dzisiaj, przynajmniej fragmentarycznie, przywrócić zagubioną pamięć o tych miejscach i pogodzić ją z teraźniejszym życiem tej części Warszawy? I czy jesteśmy na to gotowi?
Artykuł pochodzi z kwartalnika „Spotkania z Zabytkami” nr 3/2024
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Z Joanną Dudelewicz, zastępcą dyrektora Muzeum Getta Warszawskiego, o tym, jak skomplikowana historia budynku przełoży się na architekturę i aranżację przyszłej wystawy rozmawia Małgorzata Nieciecka-Mac...
Jakie znaczenie ma dla nas to, czy obiekty zabytkowe na terenie naszego kraju są polskie czy wywodzą się z innych kultur? O badaniu „Stosunek Polaków do zabytków innych kultur na terenie Polski” opowiadają socjolożki z agencji badawczej PBS, Anna Ringwelska i Anna Jaglarska-Adamska.
Ogłoszono Listę 7 Najbardziej Zagrożonych Zabytków i Obiektów Dziedzictwa Kulturowego w Europie na 2025 r. Jest wśród nich budowla z Polski. Chodzi o synagogę w Orli będącą jednym z najważniejszych budynków synagogalnych w Polsce, który przetrwał II wojnę światową. Powstała...