Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Kiedyś bogaty i prężnie działający ośrodek kupiecki, „Oppidum Magnum Oppathow”, ozdoba i duma Rzeczpospolitej. Dziś spokojne miasteczko, w którym przegląda się bogactwo dziejów i wierzeń.
Pierwotnie osadę nazywano Żmigrodem. Legenda wiąże tę nazwę ze Żmijem, bóstwem obecnym w mitologii słowiańskiej. Pierwsza wzmianka o Opatowie pochodzi z 1189 roku, później miasteczko gościć będzie m.in. na kartach roczników Jana Długosza czy „Podróżach po Polsce” Jarosława Iwaszkiewicza. Literackich wątków w historii Opatowa jest zresztą więcej. W położonej dwa kilometry od miasta wiosce Zochcin przyszedł na świat pisarz Stanisław Czernik, zaś w innej pobliskiej wsi – Małoszyce, urodził się Witold Gombrowicz. Przyozdobiony popiersiem pisarza skwer w centrum miasta nosi zresztą jego imię.
Turystyczną dumą Opatowa jest kolegiata pw. św. Marcina z Tours – jedna z najcenniejszych budowli architektury romańskiej w Polsce. Data wzniesienia świątyni – lata 30. XII wieku – jest datą szacunkową.
Pierwsza bowiem wzmianka o kanonikach opatowskich pochodzi z roku 1206, a starsze źródła nie wspominają nic o samej fundacji. Jaka jest geneza powstania tak okazałego kościoła w niewielkiej miejscowości, w której posadowiona była już jedna świątynia, czyli kościół pw. Panny Marii?
Być może fundatorom kolegiaty przyświecał cel stworzenia stolicy biskupstwa łacińskiego do prowadzenia działalności misyjnej na Rusi, co wiązałoby się z obecnością w tym miejscu któregoś z zakonów: cystersów, benedyktynów czy krzyżowców? Spekulacje takie odnajdujemy w zapiskach Jana Długosza, który w posągach umiejscowionych w portalu głównym kościoła ujrzał rycerzy zakonnych – według jego domysłów templariuszy, których na te tereny, po krucjacie w 1154 roku, miał sprowadzić Henryk Sandomierski.
W 1232 roku miasto wraz ze świątynią przeszło na własność biskupów lubuskich, a na przestrzeni wieków znajdowało się w rękach prywatnych – najpierw kanclerza wielkiego koronnego Krzysztofa Szydłowieckiego, któremu kolegiata zawdzięcza bogato zdobione renesansowe rodzinne grobowce, następnie zaś znamienitych polskich rodów.
Mimo zniszczeń spowodowanych najazdami tatarskimi oraz kilkukrotnych przebudów i przekształceń późnogotyckich, renesansowych i barokowych, kolegiata pw. św. Marcina zachowała swój romański charakter. Budynek ten chwalił sam Jan Długosz: „ściany tak z zewnątrz jak wewnątrz z pięknego są ciosu, a cały zbudowany wspaniale starych sztukmistrzów geniuszem w formie krzyża, przedstawia przybywającemu wzniesioną na pagórku pobożną swą postawę”.
Wspominane przez kronikarza ciosy wykonane są z piaskowca, a uwagę oglądających zwracają głębokie żłobienia, pierwotnie błędnie uznawane za ślady po ostrzeniu szabel przez posłów przybywających na sejmiki szlacheckie, których Opatów od XV wieku był siedzibą. W rzeczywistości pochodzenie żłobień wiąże się z obecnym na Sandomierszczyźnie aż do XIX wieku kultem Żmija i obrzędem rytualnego wzniecania świętego ognia przy użyciu pił ogniowych.
Bazylika została zbudowana na planie krzyża łacińskiego, zatem nawa główna dominuje wysokością nad nawami bocznymi, do których przylegają późniejsze przybudówki.
Pierwotnie nawy przykryte były drewnianymi stropami, ale na początku XVI wieku, po najeździe Tatarów, podczas odbudowy świątyni nałożono późnogotyckie sklepienie kolebkowe z lukarnami.
Południowa wieża, choć starsza, wymurowana została ze starannie ociosanych kamieni i wyróżnia się kunsztownością w użyciu dekoracyjnych detali architektury romańskiej. Późniejsza, północna, ma prostszą, surową formę. Skąd ten dysonans? Różnica ta jest wynikiem odbudowy po zniszczeniach. Pomiędzy wieżami widoczny jest, rzadko dziś używany, romański portal główny, w którego wnętrze wbudowano gotycki portal ostrołukowy.
Zwiedzający kolegiatę Jarosław Iwaszkiewicz uwiecznił ten układ w „Podróżach po Polsce”: „Główny portal wejściowy. Najstarszy – romański, uskokowy z tympanonem. Wewnątrz niego – gotycki wstawiony w drugiej połowie XV w. Wejście do kolegiaty nie jest efektowne. Nic tam nie ma. A jednak podwójny kamienny łuk, jeden zewnętrzny, drugi prowadzący do świątyni, dyszą spokojnym pięknem w najprostszej kamiennej harmonii. Nie ma w tym portalu nic nadzwyczajnego, zupełna, naga prostota… Budowali to polscy robotnicy, z polskiego kamienia, te świątynne wrota, do których wchodzi się po płaskich stopniach, są tak bardzo polskie. Mają w sobie tę polszczyznę średniowieczną, tutejszą”.
Północna strona wzgórza kolegiackiego łączy się z Bramą Warszawską, jedynym zachowanym fragmentem dawnych murów obronnych z czasów kanclerza Szydłowieckiego. Uwagę w kruchcie północnej zwraca ostrołukowy portal gotycko-renesansowy z 1514 roku, ozdobiony motywami roślinnymi, w które wkomponowano herby Odrowąż i Łabędź.
Prezbiterium wznoszące się na wschodniej stronie bazyliki, dziś zakończone płaską ścianą, zgodnie z badaniami archeologicznymi miało kształt półkolisty. Architektoniczna zmiana została wprowadzona prawdopodobnie w XIII wieku. Na fasadzie południowej warto zaś odszukać wtórnie wmurowane bloczki kamienne z płaskorzeźbioną dekoracją roślinną.
Do wnętrza kolegiaty dostać się można po kamiennych schodach przez południową kruchtę. Mnogość dzieł z różnych epok zgromadzonych w bazylice sprawia, że lepiej zwiedzać to miejsce metodycznie i z namysłem.
Wnętrze nawy głównej pokryte jest polichromią barokową z XVIII wieku (przykrywającą m.in. XVI-wieczne malowidła pędzla Macieja z Kocka, których odsłonięte fragmenty można oglądać nad wykonanymi w 1846 roku organami). Sklepienie zaludnione jest postaciami apostołów i dopełnione motywami roślinnymi, zaś malowidła ścienne przedstawiają tematykę świecką – figury młodych kobiet i mężczyzn, będących personifikacjami Polski, Ziemi Sandomierskiej, rodów magnackich wchodzących w posiadanie dóbr opatowskich, miłości ojczyzny, męstwa, historii.
Malowidła transeptu i prezbiterium obrazują sceny historyczno-batalistyczne oraz fragmenty z życia patrona świątyni.
Poniżej leżącej w zbroi postaci kanclerza znajduje się wykuta w brązie płaskorzeźba zatytułowana „Lament opatowski”. To arcydzieło sztuki odlewniczej, intrygujące niezwykłą treścią, przedstawia 41 osób (króla Zygmunta Starego, dostojników państwowych, dworzan) opłakujących zmarłego Krzysztofa Szydłowieckiego.
W ołtarzu kaplicy południowej umieszczono renesansowy obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem przypisywany pierwszemu nauczycielowi Rafaela Santiego – Timoteo Viti z Urbino.
Najcenniejszym zabytkiem ruchomym w kolegiacie jest zespół renesansowych nagrobków rodziny Szydłowieckich: kanclerza Krzysztofa i trojga jego dzieci – Anny, Ludwika i Zygmunta, obecnie umieszczony w północnym ramieniu transeptu. Autorstwo powstałych w latach 1525-1541 nagrobków przypisuje się współpracownikom Bartolomea Berecciego, rzeźbiarza odpowiedzialnego za wzniesienie Kaplicy Zygmuntowskiej na Wawelu – Giovanniemu Cini i Bernardinowi di Gianotis.
Poniżej leżącej w zbroi postaci kanclerza znajduje się wykuta w brązie płaskorzeźba zatytułowana „Lament opatowski”. To arcydzieło sztuki odlewniczej, intrygujące niezwykłą treścią, przedstawia 41 osób (króla Zygmunta Starego, dostojników państwowych, dworzan) opłakujących zmarłego Krzysztofa Szydłowieckiego. W tej wieloosobowej scenie figuralnej po mistrzowsku oddano emocje towarzyszące śmierci męża stanu.
Poza wymienionymi, w opatowskiej kolegiacie znajduje się mnóstwo cennych przedmiotów, spośród których na szczególną uwagę zasługuje unikatowy dokument historyczny znany powszechnie jako Przywilej Opatowski. Wydany w 1519 roku akt zapewniający świątyni korzyści z bogatych dóbr opatowskich, zamknięty został w formie karty pergaminowej z miniaturami wykonanymi przez Stanisława Samostrzelnika, najwybitniejszego przedstawiciela polskiego iluminatorstwa.
Nowe otwarcie W 2020 roku zakończył się remont kolegiaty pw. św. Marcina z Tours, obejmujący m.in. prace konserwatorskie przy elewacji i kamiennych detalach architektonicznych, a także przystosowanie obiektu dla potrzeb osób z niepełnosprawnościami.
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Wybieram się do sklepu filatelistycznego, który znajduje się po drugiej stronie ulicy, trzysta pięćdziesiąt metrów od mojego mieszkania. Wychodzę z kamienicy prosto na plan zdjęciowy historycznego serialu. Akcja dzieje się podczas II wojny światowej. Pełna scenografia i kostiumy. Aktorki w...
Kiedy rok po odkryciu przez Kolumba Ameryki, Hartmann Schedel wydawał w Norymberdze swoją słynną „Liber Chronicarum”, wśród drzeworytniczych ilustracji księgi nie zabrakło też widoku Nysy. Nad miastem opasanym murami najeżonymi basztami i bramami o spiczastych dachach, nad równymi szpalerami mieszczańskich...
Dzisiejsze Rytwiany to niewielka, otoczona lasami, leżąca we wschodniej części województwa świętokrzyskiego, pięć kilometrów od Staszowa wieś. Górują nad nią ruiny gotyckiego zamku. To w ich wnętrzu spoczął pokamedulski zespół klasztorny Pustelnia Złotego Lasu. Rycerska wizytówka Nazwa miejscowości wywodzi się...