Złudzenie oka
„Ilustrownik” Grażyny Bastek
Recenzje

Złudzenie oka

Książka „Ilustrownik” Grażyny Bastek przykuwa uwagę już tytułem, który powstał z gry znaczeń. Ze skojarzenia słów „słownik” i „ilustracja” narodził się neologizm „ilustrownik”. A lektura tej niezwykłej książki przekonuje, że o sztuce można pisać jednocześnie profesjonalnie i popularnie, wnikliwie i błyskotliwie.

„»Ilustrownik« powstał po to, żeby »otworzyć oczy« miłośnikom malarstwa na to, czym jest dawny obraz i co decyduje o jego obecnym wyglądzie, oraz by mogli oni w pełni ocenić na poły artystyczny, na poły rzemieślniczy talent średniowiecznych i nowożytnych mistrzów” – wyjaśnia autorka.


Choć głównym tematem książki jest sztuka dawna, znajdziemy w niej też sporo dygresji na temat powiązań między sztuką współczesną i dawną.

Kiedy np. Grażyna Bastek pisze o iluzjonistycznych malowidłach, mistrzowsko zacierających granice między rzeczywistością a namalowanym pejzażem czy fragmentem architektury, zauważa, że trójwymiarowe triki malarze stosowali od antyku do współczesnego street-artu.

Takie skrajnie iluzjonistyczne przedstawienia określa się francuskim terminem „trompe l’oeil”, oznaczającym „złudzenie oka”.
Dla zobrazowania sugestywnych malarskich iluzji autorka przywołuje z jednej strony renesansowe XVI-wieczne malowidła Paolo Veronesego, dekorujące wnętrza Villi Barbaro w Maser we włoskim regionie Wenecja Euganejska. Patrząc na nie, mamy wrażenie, że architektura rezydencji otwiera się na autentyczny, otaczający ją krajobraz, podczas gdy i on jest namalowany.

Z drugiej strony jako przykład współczesnej sztuki wykorzystującej podobne malarskie iluzje autorka podaje streetartowe malowidło na fasadzie Palazzo Strozzi we Florencji, stworzone w 2021 roku przez francuskiego artystę JR, gdy muzea były zamknięte podczas pandemii. Zamieszczone zdjęcie ukazuje mural przedstawiający wnętrze renesansowego pałacu, widziane jakby przez wyrwę w fasadzie.

Najczarniejsza czerń i najróżowszy róż

Z kolei w części „Ilustrownika” opisującej barwniki i pigmenty Grażyna Bastek opowiada zarówno o materiałach stosowanych w przeszłości, jak i o wynalazkach współczesnych, przeplatając szczegóły ich pochodzenia, składu i zastosowania z wątkami anegdotycznymi.
Gdy pisze np. o czerni, to przypomina, że klasyczne farby o tej barwie były oparte na sadzy i węglu. Rembrandt elegancką, pogłębioną czerń kaftanów i sukien amsterdamskich mieszczan uzyskiwał, używając farby, która była produktem spalania zwierzęcych kości.

W następnych wiekach artyści nadal nie rezygnowali z poszukiwania najczarniejszej czerni, ale dopiero w 2014 roku firma Surrey NanoSystems stworzyła powłokę o nazwie Vantablack,
która pochłania aż 99 ,956 proc. energii świetlnej.

Fale grzęzną w niej w węglowych nanorurkach. (Na jeden centymetr kwadratowy powłoki Vantablack przypada około miliarda rurek). Gdy podczas pewnej promocji firma pokryła warstwą Vantablack samochód, o zmierzchu bez świateł był prawie niewidoczny.

W tym wypadku także nie zabrakło anegdot. Vantablack ożywiła wyobraźnię Anisha Kapoora, wybitnego współczesnego brytyjskiego rzeźbiarza, który wkrótce zaczął pokrywać tą powłoką powierzchnie swoich dzieł. Co więcej, ogłosił, że przejmuje na wyłączność ten kolor. Oburzyło to tak bardzo artystyczne środowisko, że inny Brytyjczyk, Stuart Semple, artysta multimedialny, opracował najbardziej różowy z możliwych pigmentów i ogłosił, że udostępnia go wszystkim z wyjątkiem Anisha Kapoora. Na ripostę Kapoora nie trzeba było długo czekać. Wkrótce na Instagramie opublikował zdjęcie swojego środkowego palca zanurzonego w tym różowym pigmencie. Na ten gest Semple także zareagował, opracowując w 2018 roku nową matową farbę akrylową Black3, pochłaniająca 98–99 proc. światła. I znów udostępnił ją wszystkim – poza Kapoorem oczywiście. Analizując inne barwy, autorka „Ilustrownika” podkreśla, że wrażenie głębi w obrazie można uzyskać nie tylko przez zastosowanie perspektywy linearnej, lecz także perspektywy barwnej, opartej na obserwacji, że ciepłe kolory zdają się wysuwać na pierwszy plan, a chłodne oddalać. Dawni malarze dobrze znali tę zasadę i stosowali ja w kompozycjach figuralnych, jak np. Tycjan w „Bachusie i Ariadnie”. W obrazie tym wrażenie głębi pejzażu tworzą ciepłe i zimne kolory, usytuowane po przekątnej. Współcześni twórcy dostrzegli, że zróżnicowanie temperatury koloru równie dobrze sprawdza się w obrazach abstrakcyjnych, czego przykładem jest geometryczne malarstwo Pieta Mondriana, w którym pola czerwone i żółte zdają się wysuwać przed błękitne.

Surfujący odkrywcy i genialni fałszerze

„Ilustrownik” jest rodzajem leksykonu i przewodnikiem jednocześnie.

Nie ma typowego układu encyklopedycznego z alfabetycznymi hasłami, lecz dzieli się na osiem tematycznych rozdziałów: „Wyposażenie pracowni malarskiej i praktyki warsztatowe”, „Budowa obrazu i techniki malarskie”, „Pigmenty i barwniki”, „Środki i efekty malarskie”, „Iluzje i triki optyczne”. „Formy i funkcje dzieł sztuki”, „Rodzaje zniszczeń i konserwacja obrazu”, „Badania dzieł sztuki”. Każdy z nich wypełniają minieseje, omawiające szczegóły i specyfikę warsztatu artysty, pozwalając poznać materiały i rozwój technik artystycznych. Z drugiej przybliżają metody badania dzieła i tajniki konserwacji.

(…)

Całość tekstu w wydaniu 1/2025 kwartalnika „Spotkania z Zabytkami”, dostępnym na rynku od początku stycznia 2025 roku. Do kupienia TUTAJ.

Złudzenie oka
„Ilustrownik” Grażyny Bastek

Grażyna Bastek, „Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej”, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2024.


Monika Kuc

Dziennikarka i krytyczka sztuki. To stała współpracowniczka dziennika "Rzeczpospolita". Jest autorką tekstów o wystawach, wywiadów oraz portretów artystów.

Popularne

O Dürerze, któremu zabrakło kreski

Cyprian Lachnicki zajmuje obszerny apartament przy ul. Brackiej 20 w Warszawie. Na zdjęciu Jana Malarskiego widzimy siwobrodego intelektualistę w domowym stroju, pochylonego nad arkuszem gazety. Podłogi wyłożone są kunsztownym parkietem, w oknie stoi palma, nad fotelem gospodarza wisi oprawny w złotą ramę olej, obok – imponujący empirowy zegar. Rok później, w grudniu 1906 roku, Lachnicki kładzie lakową pieczęć na swoim testamencie. „Życzyłbym [sobie] – pisze – gdyby po mojej śmierci przez dwa lata zbiory moje zostały na miejscu nienaruszone. […] Galerię Obrazów i rysunki zapisuję na rzecz muzeum”...