
Nasi południowi sąsiedzi znowu to zrobili. Uniwersytet mieli przed nami, kolej – tak samo, nawet kolorową telewizję mieli pierwsi. A teraz znowu nas wyprzedzili. To oni, nie my, pierwsi podsumowali wizualnie zdobycze architektury czasów słusznie minionych.

Socmodernizm nie jest łatwy. Kojarzy się z ustrojem, który uczynił wiele krzywd. Poza tym wykonawstwo pozostawiało wiele do życzenia, a wszechobecne braki często łatano materiałami kiepskiej jakości, które brzydko – i niestety szybko – się zestarzały.
Nie da się jednak ukryć, że mimo tych wszystkich trudności i niedociągnięć po tej epoce pozostały nam również rzeczy innowacyjne, nowoczesne, lekkie i po prostu piękne. To o nich właśnie jest ta opowieść.
Kadry z filmu (GALERIA)











Twórcy filmów o architekturze chętnie opowiadają historie, korzystając z tego samego schematu – projektant pokazany jest w nich jako pół-bóg, samotny geniusz, wielki kreator, oderwany od kontekstów, w jakich przyszło mu żyć i tworzyć. Sceny są za długie, pozbawione dialogów i wypełnione patetyczną muzyką mającą podkreślać rozmiar geniuszu, z którym przyszło nam się zapoznać. Na szczęście obraz Zajíčka jest tego zupełnym przeciwieństwem.
„Architektura CSSR 58-89” to film w dobrym tego słowa znaczeniu popowy. Szybki montaż, poczucie humoru – wszystko przypomina tu internetowe rolki. Dodatkowo piękne zdjęcia, ciekawe historie, trudne pytania i voilà: świetny film gotowy!
Poza tym, mimo onieśmielającego tytułu, frajdę z niego będą mieli nie tylko miłośnicy architektury, ale wszyscy ciekawscy, którzy lubią wiedzieć, czemu mijane podczas spacerów budynki wyglądają tak, a nie inaczej.
