Zawsze udawał, że nic się nie wydarzyło. Pęknięte czarki, połamane nóżki, utrącone podstawy chował na dno śmietnika. „Czy to moja wina, że takie delikatne”? – pytał, kiedy już się wydało. Wydawało się zawsze, bo kryształowych kieliszków z Huty Julia mieliśmy tylko sześć – komplet na ślubny prezent. Do dziś przetrwał jeden...