
- jak ceramiczne płytki z Radomia trafiły do Gagauzji
- gdzie szukać jedynej dotąd wzmianki w tej sprawie
- w jakich innych miastach znaleźć można płytki z tych samych zakładów
Historia Komratu, mołdawskiego miasteczka leżącego nad rzeczką Jałpuch i liczącego obecnie około 25 tysięcy mieszkańców, sięga końca XVIII wieku. Niestety z epoki tej nie zachowały się żadne materialne ślady. Zresztą rejestr znajdujących się w mieście zabytków przedstawia się dość skromnie. Trochę to dziwi, bo przecież
Komrat to stolica wciąż mało znanej w Polsce Gagauzji, tajemniczej, obdarzonej sporą autonomią, krainy leżącej na południu Mołdawii i zamieszkałej przede wszystkim przez wyznającą prawosławie ludność tureckiego pochodzenia.
Koneserzy dobrego wina zapewne kojarzą stolicę Gagauzji ze znaną, mającą dziewiętnastowieczny rodowód, wytwórnią Vinuri de Comrat, która szczyci się produkcją wysokiej jakości (niestety niedostępnych w Polsce) win.
2. Fot. Alamy / Bew


Na pytanie, która z budowli jest najcenniejszym zabytkiem architektonicznym Komratu, zarówno każdy jego mieszkaniec, jak i zwiedzający miasto turysta odpowie bez wahania, że Sobór św. Jana Chrzciciela. Górująca nad miastem swoimi charakterystycznymi, widocznymi z daleka, złotymi kopułami cerkiew jest swoistą wizytówką stolicy Gagauzji i z pewnością chlubą jej mieszkańców. Potwierdzeniem tego może być fakt, że przypadające na 20 stycznia święto Soboru, obchodzone jest zarówno przez parafian, jak i miejskie władze, które z tej okazji organizują w komrackim domu kultury świąteczny koncert. Nam również cerkiew, jedna z najstarszych i najbardziej okazałych świątyń Gagauzji, przypadła do gustu natychmiast po przyjeździe do Komratu.
Po raz pierwszy progi Soboru przekroczyliśmy na początku września 2023 roku. Naszą uwagę od razu przykuła posadzka złożona z barwnych, tworzących wyszukaną kompozycję, płytek ceramicznych oraz odznaczająca się solidnym wykonaniem i pięknymi ornamentami. Już po pierwszych, pobieżnych oględzinach nie mieliśmy wątpliwości, że dokonaliśmy ważnego odkrycia: te – z pewnością zabytkowe płytki – musiały przyjechać z Polski, z Opoczna bądź innego ośrodka znanego z produkcji płytek ceramicznych. Ileż to razy podobne ceramiczne cuda widywaliśmy w Lublinie oraz innych polskich miastach, a także w Rydze, Wilnie czy Lwowie. Nasza radość była wielka:
ale najpiękniejsze z nich są bez wątpienia płytki z Polski, a mówiąc ściślej z Radomia, o czym dowiedzieliśmy się już niebawem w trakcie kompletowania wszelkich dostępnych informacji o cerkwi i jej zajmującej historii.
Jedna wzmianka
Dzieje komrackiego Soboru sięgają roku 1840, choć niektórzy polscy autorzy, w tym Wikipedia, jako datę oddania do użytku świątyni błędnie podają rok 1820. Dwa lata po zakończeniu wojny krymskiej (1853 – 1856), na pamiątkę poległych w tym konflikcie Gagauzów, wybudowano czterdziestoośmiometrową dzwonnicę, pełniącą jednocześnie funkcję kaplicy oraz okazałej bramy prowadzącej do cerkwi. Sobór zyskał sobie wkrótce w mołdawskiej Besarabii rangę najważniejszej prawosławnej świątyni oraz stał się na długie dziesięciolecia celem pielgrzymek mieszkańców całej Gagauzji.






Na początku lat 60. XX wieku sowieckie władze Komratu zamieniły świątynię na muzeum etnograficzne. Miało to fatalny skutek dla jej sakralnego wyposażenia, które niemal w całości uległo zniszczeniu i rozgrabieniu. Niestety wnętrza gagauskich świątyń bardzo często pozbawione są pierwotnego wyglądu. W epoce wojującego z religią komunizmu zniknęły z nich drogocenne ikony i polichromie, naczynia cerkiewne, szaty liturgiczne, relikwiarze. Komracka cerkiew, już w mocno zmienionym stanie (ocalała tylko jedna ikona, polichromia z przełomu XIX/XX wieku oraz interesująca nas posadzka), została oddana miejscowej wspólnocie religijnej w epoce Gorbaczowa. 5 sierpnia 1988 roku odbyło się w niej pierwsze od niemal 30 lat nabożeństwo. Nas, w tej z konieczności skrótowo przedstawionej historii Soboru, interesuje przede wszystkim jej polski akcent, to, kiedy i w jakich okolicznościach komracka świątynia otrzymała piękną posadzkę złożoną z wyprodukowanych w Polsce płytek ceramicznych.
Autorem jedynej wzmianki na ten temat, jaką udało nam się znaleźć, jest mołdawski historyk Iwan Duminkan. Badacz ten tak pisze o komrackim ceramicznym polonicum: „Według świadectw ówcześnie żyjących ludzi (tj. pochodzących z początku XX w. – P. B., L. E.) szczególnie rzucały się w oczy malowidła i podłogi. Podłogi były zrobione z płytki Marywil wyprodukowanej w polskim mieście Radom. Dla jej ułożenia przyjeżdżał stamtąd do Komratu specjalista. A propos, taką samą płytką była pokryta podłoga kościoła Narodzenia Pańskiego w Kiszyniowie”.
Zatem radomskie płytki zostały sprowadzone do Komratu z Królestwa Polskiego pod koniec XIX wieku bądź na początku wieku XX
(przyszła stolica Gagauzji była wówczas niewielkim miasteczkiem położonym na południu, wchodzącej w skład Rosji, guberni besarabskiej). Ich producentem było Towarzystwo Akcyjne Płytek Ceramicznych „MARYWIL” w Radomiu, fabryka działająca od 1896 roku (późniejsza Fabryka Wyrobów Szamotowych i Kamionkowych „MARYWIL”).
Znawczyni jej dziejów oraz koneserka radomskich płytek, Maria Wiktoria Trojanowska, tak pisze o „MARYWILU” w jednej ze swoich publikacji:
„Fabryka, której początki sięgają 1896 roku, stała się niemal ikoną przemysłu Radomia. Począwszy od czasów carskiej Rosji, poprzez dwudziestolecie międzywojenne i lata PRL była jednym z wiodących producentów płytek ceramicznych, wyrobów ogniotrwałych i kamionkowych w kraju i poza jego granicami. I właśnie płytki ceramiczne – te piękne dywany posadzkowe, zachwycające wzorami, barwami, ale przede wszystkim precyzją wykonania, można oglądać w wielu klatkach schodowych kamienic, budynkach użyteczności publicznej czy kościołach”.
W innym miejscu autorka ta zauważa, że „Jeszcze dziś możemy odnaleźć ceramiczne okładziny z Radomia w wielu miastach Polski (głównie w granicach dawnego zaboru rosyjskiego). Ze względu na rozwinięty eksport do krajów wschodnich, w dzisiejszej Rosji, na Litwie, Ukrainie, a nawet w Kirgistanie, identyfikuje się kolejne przykłady marywilskich realizacji”.
Nasze „odkrycie” dowodzi, że na liście krajów, z których pochodzili zleceniodawcy „MARYWILU” znajduje się również Mołdawia, a mówiąc ściślej jej południowe obszary leżące w granicach historycznego Budżaku. Komracka posadzka na szczęście zachowała się do naszych czasów niemal w całości. Ubytków jest niewiele, gdzieniegdzie, na obrzeżach, oryginalne płytki zastąpiono nowymi. W niektórych miejscach można zauważyć drobne zniszczenia (pęknięcia, przetarcia, przebarwienia), ale całość prezentuje się imponująco. Wnikliwy obserwator z pewnością dostrzeże, że część płytek nosi ślady jakby pożaru. To smutna pamiątka po sowieckiej władzy, która niszcząc wyposażenie świątyni posunęła się do barbarzyńskich praktyk palenia ikon we wnętrzach cerkwi, na stosie utworzonym na jej historycznej posadzce.
Żywość zharmonizowanych kolorów
Komrackie płytki wywołują wielkie wrażenie. Nawet ktoś, komu wiedza o architektonicznej ceramice i jej estetycznych walorach jest obca, zwiedzając Sobór św. Jana Chrzciciela musi przyznać, że mamy tu do czynienia z arcydziełem sztuki ceramicznej, pięknem, które urzeka żywością idealnie zharmonizowanych kolorów oraz gustownie dobranych ornamentów. Płytki w kolorze białym, szarym, beżowym, bordowym i błękitnym wraz z umieszczonymi na nich ornamentami (motywy florystyczne, geometryczne, meander, plecionka) tworzą zjawiskowy kobierzec, odznaczający się kunsztownym, artystycznym wykończeniem. I pomyśleć, że jeszcze całkiem niedawno, jak nas poinformował jeden z komrackich urzędników, posadzkowy dywan z „MARYWILU” zamierzano zastąpić nowymi płytami…
2. Fot. Bastian / Bew


Jak się zdaje nikt dotychczas z osób zwiedzających Komrat i przybywających do stolicy Gagauzji z Polski nie zwracał większej uwagi na cerkiewną posadzkę, którą bez cienia przesady uznać można za jedno z najciekawszych poloników, znajdujących się w tej części Mołdawii.
Wojciech Śmieja, autor przewodnika turystycznego po Mołdawii, nieco bagatelizuje komracką świątynię, nazywając ją „niewielką cerkwią”. Z kolei Judyta Sierakowska, w swoim, traktującym między innymi o Gagauzji, reportażu poświęciła jej zaledwie jedno skromne zdanie, zawierające aż dwa błędy (autorka datuje początek cerkwi na rok 1820 oraz nazywa ją soborem św. Jana). Naszym zdaniem Sobór św. Jana Chrzciciela, dzięki przepięknej, polskiej posadzce, posiada najwspanialsze wnętrze nie tylko w Komracie, ale i w całej Gagauzji. Wnętrze to, wraz ze swoją dekoracyjną posadzką, zasługuje na to, aby stać się jednym z najważniejszych i najbardziej rozpoznawalnych historycznych symboli Komratu.