Koronkowa robota z Koniakowa
Lucyna Ligocka-Kohut i największa Koronka Koniakowska, 2013 r.
Fot. Anna Słowik / Fundacja Koronki Koniakowskie
Wywiady

Koronkowa robota z Koniakowa

Do salonu Dolce&Gabbana w Beverly Hills weszłam ubrana od stóp do głów w koniakowskie koronki. Wyciągnęłam wizytówkę mówiąc, że tworzymy najpiękniejsze rzeczy na świecie. Zachwycony menedżer obiecał, że zadzwoni – o tradycji, promocji i ochronie prawnej opowiada Lucyna Ligocka-Kohut, założycielka fundacji Koronki Koniakowskie oraz Centrum Koronki Koniakowskiej.

Zdębiałam, gdy mój nastoletni syn przy kolacji zapytał, czy w domu mamy serwetę z koronki koniakowskiej. To za sprawą waszej współpracy ze znanym warszawskim raperem Matą i marką Adidas. Co koronka ma wspólnego z hip-hopem i sportowymi butami?  

Fot. Daniel Franek / Fundacja Koronki Koniakowskie
Koronkowa robota z Koniakowa
Kołnierz autorstwa Ireny Tyc

Fenomen koronki koniakowskiej polega na tym, że idzie z duchem czasu. Łączymy stare z nowym i wychowujemy kolejne pokolenia.

Mogłoby się wydawać, że ludowe rękodzieło nie zainteresuje młodych osób, ale jest wręcz przeciwnie. W samych butach Adidas Campus, które współprojektował Mata, nie ma koronki, ale w kampanii reklamowej już jest. Adidas zgłosił się do Koniakowa z takim projektem. Jedna z koronczarek, Małgorzata Sztanaszek stworzyła serwetę z wkomponowanym logo Adidasa. Do tego w nagraniu do kampanii reklamowej użyto wizerunku koronczarki w naszym beskidzkim stroju. Lepszej reklamy regionu nie mogliśmy sobie wymarzyć. 

Czy to ta pani jest odpowiedzialna za „aferę stringową”?  

Tak, to ona wymyśliła i stworzyła

koronkowe stringi, które świetnie się sprzedają do dziś.

Fot. Joanna Gajcy / East News
Koronkowa robota z Koniakowa
Koronkowe figi – stringi z Koniakowa. W dobrej cenie

To było niewątpliwie przełomowe wydarzenie i stało się punktem zwrotnym dalszego rozwoju. Media z całego świata przybywały, żeby stworzyć materiał o Koniakowie i koronczarkach. Obserwowałam to i nie byłam zadowolona, że opinia publiczna skupia się na sensacji, nie drążąc tematu głębiej. Koronczarki były pokazywane w średnio korzystnym świetle, jako baby z szydełkiem, a nie światowe artystki, jakimi przecież są. Nie oddawało to piękna i wartości naszej tradycji. Postanowiłam to zmienić. Chciałam pokazać, że

koronka koniakowska to coś więcej niż sensacja medialna. To wielopokoleniowa tradycja, pasja i niezwykłe umiejętności.

1. Fot. Fundacja Koronki Koniakowskie
2. Fot. Fundacja Koronki Koniakowskie
Koronkowa robota z Koniakowa
Koronkowa robota z Koniakowa
EXPO 2020 w Dubaju (slajd pierwszy) i heklowanie u Marii Gwarek /ur. 1896 r. – zm. 1962 r./ (slajd drugi)

Dziś jesteśmy dumni z tego, co osiągnęliśmy, a koronka koniakowska jest doceniana na całym świecie za swój unikatowy charakter.

Wystawialiście wielką koronkową serwetę na Światowej Wystawie Expo w Dubaju.   

To bez wątpienia jeden z największych naszych sukcesów. To dla nas, dla województwa i kraju  ogromne wyróżnienie i dowód na to, że nasza praca ma znaczenie. Expo otworzyło nam drzwi na świat i pokazało, że koronka koniakowska może zachwycać ludzi niezależnie od kultury czy miejsca pochodzenia.

Co raz za razem udowadniacie, podejmując współpracę ze światowymi projektantami mody. 

Jednym z przełomowych momentów była współpraca z japońską projektantką Rei Kawakubo, założycielką Comme des Garcon. Gdy wysłaliśmy im próbkę, Japończycy byli pod takim wrażeniem kunsztu wykonania, że zamówili każdą ilość, jaką stworzymy w podanym okresie. Ta współpraca uświadomiła mi, że koronka koniakowska ma ogromny potencjał na rynkach międzynarodowych i że warto się nią zająć na poważnie.

Potem przyszły kolejne współprace. Koronka koniakowska znalazła się nawet na okładce „Vogue’a”.  

Nasze koronki zdobiły kreacje takich gwiazd jak Britney Spears, Beyoncé czy Lady Gagi, dla której wykonaliśmy specjalne szydełkowane buty. Dla Diora Beata Legierska wykonała koronkową górę do sukni.

Współpracujemy z Magdą Butrym, tworząc dla niej najnowsze kolekcje. W tym miesiącu jesteśmy na okładce meksykańskiego „Vogue’a”, w czerwcu byłyśmy na okładce polskiego wydania. Podczas pobytu w USA postanowiłam odwiedzić salon Dolce&Gabbana na Rodeo Drive w Beverly Hills, ubrana od stóp do głów w nasze koronki. Ludzie mnie zaczepiali, pytając, co mam na sobie, a menedżer, gdy mnie zobaczył, dosłownie zbiegł z piętra, pytając, kim jestem i co to za cudowna tkanina. Wyciągnęłam wizytówkę mówiąc, że spod rąk polskich koronczarek z Koniakowa wychodzą najpiękniejsze rzeczy na świecie. Obiecał, że zadzwoni. Czekam.

Czym właściwie wyróżnia się koronka koniakowska?  

To przede wszystkim unikatowość techniki. Wyróżniamy się tym, że tworzymy koronki szydełkiem z bardzo cienkiej nici, bez użycia szablonów czy wzorów. Każda serweta, każda sukienka jest tworzona przez samą artystkę. Nie tworzymy według rysunków, grafik czy projektów. Wszystkie wzory, tak zwane „spod ręki”, powstają z głowy. Poszczególne motywy, kwiatuszki, listki, gwiazdeczki, są przekazywane z pokolenia na pokolenie – to wszystko koronczarki wymyślają same i nie powielają kompozycji. Oczywiście możemy zrobić te same serwetki, ale

w procesie twórczym koronczarka zawsze dodaje coś od siebie.

Poszczególne motywy robi się osobno i łączy w całość. Jeśli chodzi o serwetę, tworzy się ją zawsze w symetrycznym, gwiaździstym, rosnącym układzie. Zaczyna się od środka, łącząc te elementy. Każdy następny rząd, każdy następny kwiatek jest większy.

Fot. Maciej Blachura / Fundacja Koronki Koniakowskie
Koronkowa robota z Koniakowa
Heklująca Helenka

Młodzi chętnie się uczą tego fachu?   

Tak, bo koronka ciągle jest modna. Takie współprace jak ostatni projekt z Adidasem i Matą powodują, że młodzież chce być częścią tej tradycji. Tylko o to trzeba dbać, bo bez tego tradycja upada. Dlatego myślimy o idei stworzenia szkoły koronkarstwa, żeby młodsi i najmłodsi mogli rozwijać talent i pogłębiać zainteresowanie tradycją. 

Niewątpliwie historię koniakowskiej koronki można podzielić na czas przed pani pojawieniem się pani i po nim. Stała się pani twarzą regionu i menadżerką produktu. Od czego zaczęła pani zmianę?  

Nie planowałam tego. Jako etnografka mieszkająca w Trójwsi Beskidzkiej naturalnie przyglądałam się koronczarstwu. Miałam plan, żeby co najwyżej oprowadzać turystów po muzeum. Ale im głębiej wsiąkałam w świat rękodzieła, tym większy potencjał artystyczny, ale też komercyjny w nim widziałam. Uświadomiłam sobie, że koronką koniakowską trzeba zająć się na poważnie, bo po prostu z czasem zniknie. Pracowałam w Gminnym Ośrodku Kultury, wymyśliłam projekt integracyjny dla artystów z pogranicza polsko-czesko-słowackiego, obejmujący spotkania i wystawy. Razem z dr Małgorzatą Kiereś wydaliśmy pierwszą publikację na temat historii koronki koniakowskiej. W tym czasie Izba Pamięci Marii Gwarek w Koniakowie, jedyne miejsce prezentujące koronki, często była zamknięta. Synowa pani Marii, która prowadziła izbę, zmarła, a jej córka nie mogła izby prowadzić jak wcześniej. Turyści przyjeżdżali do Koniakowa, ale nie mieli gdzie usłyszeć prawdziwej historii o tej tradycji, a nawet zobaczyć naszych koronek.

Fot. Fundacja Koronki Koniakowskie
Koronkowa robota z Koniakowa
Centrum Koronki Koniakowskiej

Jak doszło do powstania Muzeum Koronki Koniakowskiej?

Zdecydowałam się na odważny krok – namówiłam męża na kredyt i kupiliśmy dom przy głównej drodze w Koniakowie. W 2019 roku otworzyłam tam Centrum Koronki Koniakowskiej, a rok wcześniej założyłam Fundację Koronki Koniakowskie. Chciałam stworzyć miejsce, które będzie żywym centrum naszej tradycji, gdzie koronczarki będą mogły prezentować i sprzedawać swoje prace, a turyści poznawać bogactwo naszej kultury. Początkowo myślałam, że będę po prostu oprowadzać grupy po muzeum i mieć spokojną pracę. Jednak szybko okazało się, że to miejsce stało się sercem naszej społeczności. Zarejestrowałam Muzeum Koronki Koniakowskiej w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego jako muzeum prywatne, co pozwoliło nam na współpracę z innymi instytucjami i organizowanie wspólnych wystaw.

Co było największym wyzwaniem?

Zorganizowanie wszystkiego od podstaw bez większego wsparcia instytucjonalnego. Musiałam załatwić wszelkie formalności związane z zakupem i adaptacją budynku, rejestracją muzeum, a także stworzeniem struktury fundacji. Wszystko to wymagało ogromnej determinacji i pracy. Chciałam też zmienić sposób, w jaki koronczarki były traktowane. Wcześniej często były po prostu wykorzystywane – ich prace były kupowane za niskie ceny, a one same nie miały kontroli nad sprzedażą. W centrum wprowadziłam transparentne zasady współpracy.

Koronczarki same wyceniają swoje prace, a my dbamy o uczciwą sprzedaż i promocję. Dzięki temu zyskały godziwe wynagrodzenie i poczucie wartości swojej pracy.

Fot. Daniel Franek / Fundacja Koronki Koniakowskie
Koronkowa robota z Koniakowa
Lucyna Ligocka – Kohut, Centrum Koronki Koniakowskiej

Koronczarki zaczęły tworzyć więcej i odważniej eksperymentować z nowymi wzorami. Mamy warsztaty dla dzieci i młodzieży, dzięki czemu tradycja jest przekazywana kolejnym pokoleniom. Turyści odwiedzający centrum nie tylko podziwiają koronki, ale też poznają historię i kulturę naszego regionu. Dla lokalnej społeczności to ogromny impuls rozwojowy. Wzrosło zainteresowanie Koniakowem, co pozytywnie wpłynęło na turystykę i lokalną gospodarkę. Planuję też rozwijać edukację – wprowadzamy możliwość praktyk zawodowych dla młodzieży, by formalnie mogła kształcić się w zawodzie koronczarki lub koronczarza. Moją misją jest nie tylko zachowanie tradycji, ale też jej rozwój i dostosowanie do współczesnych realiów. Ale do tego trzeba czasu i nakładu pracy. A ja działam sama, często nie mając wsparcia w administracji. 

To pani wpisała koronkę koniakowską na Krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturalnego, prowadzoną przez Narodowy Instytut Dziedzictwa oraz Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Mimo że wielu naukowców badało naszą sztukę, nikt wcześniej nie podjął się formalnego jej zabezpieczenia. Przygotowanie wniosku wymagało zebrania obszernej dokumentacji, opisania technik, wzorów oraz historii koronki. Dzięki temu wpisowi zyskaliśmy oficjalne uznanie na poziomie krajowym, co otwiera drzwi do dalszych działań na arenie międzynarodowej.

Czy ten wpis zapewnia realną ochronę prawną?

Wpis na listę to przede wszystkim forma uznania i promocji. Niestety, nie daje bezpośredniej ochrony prawnej przed nieuczciwym wykorzystywaniem naszych wzorów czy nazwy “koronka koniakowska”. Dlatego postanowiłam podjąć dodatkowe kroki w celu prawnego zabezpieczenia naszej tradycji. 

Fot. Fundacja Koronki Koniakowskie
Koronkowa robota z Koniakowa
Zuzanna Gwarek (ur. 1930 zm. 2015 r. ) w założonej przez siebie i męża Izbie Pamięci Marii Gwarek w Koniakowie

Jakie?

Zgłosiłam koronkę koniakowską do Urzędu Patentowego, aby uzyskać oznaczenie geograficzne. Jesteśmy jedynym w Polsce dziedzictwem, które posiada takie oznaczenie.

Oznacza to, że tylko koronki wykonane w Koniakowie, zgodnie z tradycyjnymi metodami, mogą być sprzedawane pod tą nazwą. To ważne zabezpieczenie przed podróbkami i nieuczciwą konkurencją. Niestety w Polsce świadomość znaczenia oznaczeń geograficznych jest wciąż niewielka w porównaniu z zagranicą, gdzie to jedno z najwyższych wyróżnień. Za to procedury są skomplikowane i czasochłonne. Musiałam samodzielnie przejść przez wszystkie formalności, często bez wsparcia ze strony instytucji. To wymagało od nas ogromu pracy. Czekamy na opracowanie specjalnego znaku, który ma przygotować Urząd Patentowy. Wkrótce w życie wejdą nowo przepisy unijne, mam nadzieję że wtedy znak powstanie, bo jego brak utrudnia nam pełne korzystanie z ochrony, jaką powinno dawać oznaczenie geograficzne. Mimo że nasze działania są ważne dla ochrony polskiego dziedzictwa, często brakuje systemowego wsparcia. Urzędy nie zawsze są chętne do pomocy, a procedury są nieprzystępne dla przeciętnego twórcy. Ja mam zacięcie menedżerskie, ale przeciętny ludowy artysta zapewne polegnie w gąszczu procedur. 

Fot. Daniel Franek / Fundacja Koronki Koniakowskie
Koronkowa robota z Koniakowa
Serwetka autorstwa Doroty Cieślar

Chcesz być na bieżąco z przeszłością?

Podanie adresu e-mail i kliknięcie przycisku “Zapisz się do newslettera!” jest jednoznaczne z wyrażeniem zgody na wysyłanie na podany adres e-mail newslettera Narodowego Instytutu Konserwacji Zabytków w Warszawie zawierającego informacje o wydarzeniach i projektach organizowanych przez NIKZ. Dane osobowe w zakresie adresu e-mail są przetwarzane zgodnie z zasadami i warunkami określonymi w Polityce prywatności.

Kolejnym zabezpieczeniem jest rejestracja koronki jako znaku towarowego. W czym to pomaga?   

Zarejestrowałam znak towarowy “Koniakow Lace Center®”, co daje nam dodatkową ochronę prawną.

Dzięki temu możemy skuteczniej przeciwdziałać nieuczciwym praktykom i chronić naszą markę zarówno w kraju, jak i za granicą. Rejestracja była możliwa dzięki współpracy z Międzynarodową Organizacją Własności Intelektualnej w Genewie, gdzie reprezentowałam Polskę w projekcie dla przedsiębiorczych kobiet. Chronimy w ten sposób nasze tradycje przed komercjalizacją i nieuczciwym wykorzystywaniem. To także ważne narzędzie w negocjacjach z dużymi firmami czy projektantami, którzy chcą z nami współpracować.

Fot. Anna Słowik / Fundacja Koronki Koniakowskie
Koronkowa robota z Koniakowa
Największa Koronka Koniakowska 2013 r.

Czy uważa pani, że system wsparcia dla twórców ludowych w Polsce powinien się zmienić?

Zdecydowanie tak. Potrzebujemy bardziej dostępnych i przejrzystych procedur oraz realnego wsparcia ze strony instytucji. Wielu twórców nie ma możliwości ani środków, by samodzielnie przejść przez skomplikowane procesy rejestracji czy ochrony prawnej. System powinien być bardziej przyjazny i dostosowany do potrzeb artystów ludowych. Chciałabym także, by instytucje zaczęły dostrzegać potencjał naszego dziedzictwa i oferowały realne wsparcie dla twórców. Osobiście chcę oczywiście kontynuować działania na rzecz promocji naszej koronki na świecie, jednocześnie dbając o jej autentyczność i tradycję. 

Koronkowa robota z Koniakowa

Agata Jankowska

Dziennikarka, reportażystka, autorka książek, prelegentka i panelistka. Specjalizuje się w tematach społecznych, biznesowych, ekonomicznych i psychologicznych. Publikowała w tygodniku Przekrój i magazynie Wysokie Obcasy. Przez lata związana z działem społecznym tygodnika Wprost. Obecnie pisze do magazynu Forbes Woman i publikuje w magazynie Elle. Jest autorką książek: “Męskie sprawy. Życie, seks i cała reszta” (Świat Książki), “In vitro. Rozmowy intymne” (Pruszyński. Sp. z.o.o.), “ Hajland. Jak ćpają nasze dzieci”(Wielka Litera). Nominowana do nagrody Grand Press i do nagrody Korony Równości.

Popularne