Od lewej: Manekiny ubrane w stroje ludowe, po środku zwiedzający robiący zdjęcia, po prawej pracownicy pilnujący przestrzeni ekspozycji
Fot. Aleksander Bartecki / Muzeum Śląskie w Katowicach
Dziedzictwo na co dzień

Etnoalternatywa: kiedy tradycja spotyka przyszłość

W Muzeum Śląskim w Katowicach zobaczyć można wystawę „Etnoalternatywa. Nowe spojrzenie na modę ludową”. To ekspozycja, która pokazuje, że strój ludowy nie musi być jedynie muzealnym eksponatem zamkniętym w zakurzonej gablocie. Może stać się źródłem inspiracji, punktem wyjścia do współczesnych poszukiwań estetycznych, a nawet manifestem świadomej, odpowiedzialnej mody.

Kuratorki Krystyna Pieronkiewicz-Pieczko i Małgorzata Paul sięgnęły po niezwykle różnorodny materiał. Na wystawie można zobaczyć stroje z wielu zakątków regionu: od Bytomia przez Racibórz, Pszczynę czy Cieszyn, aż po górali śląskich.

Uzupełniają je archiwalne fotografie, dzięki którym widać, jak były używane na co dzień, jakie pełniły funkcje i z jakimi symbolami się wiązały. Bo przecież strój ludowy nigdy nie był tylko odzieżą. Stanowił znak przynależności, wyznaczał status społeczny i określał tożsamość.

Od gabloty do wybiegu

Najciekawszym punktem ekspozycji jest jednak dialog między tradycją a współczesnością.

Obok oryginalnych elementów dawnych strojów pojawia się kolekcja Beaty Bojdy, projektantki ze Skoczowa, która od lat eksperymentuje z reinterpretacją folkloru.

Jej kreacje powstały ze starych makat, koronkowych narzut, serwet i elementów dekoracyjnych wyszperanych na pchlich targach. To moda, która łączy poszanowanie dla rękodzieła z recyklingiem i ekologiczną wrażliwością. Chodzi więc nie tylko o estetykę, ale i etykę. Tak jak dawniej strój opowiadał o miejscu i wspólnocie, tak dziś mówi o świadomości, odpowiedzialności i indywidualnym stylu.

„Etnoalternatywa” nie traktuje ludowości jak zamkniętego rozdziału historii. Wręcz przeciwnie. Pokazuje, że tradycja może być żywa, podlegać twórczej transformacji i wciąż inspirować.

To swoista rozmowa między pokoleniami, między kobietami sprzed stu lat a współczesnymi projektantkami, które w starych materiałach odnajdują nowe sensy. Wystawa przypomina, że kultura regionalna nie jest jedynie folklorystyczną pocztówką, ale zasobem, który można twórczo przetwarzać. Wystarczy wspomnieć, że np. koronka koniakowska, znajdująca się na Krajowej Liście Niematerialnego Dziedzictwa, prowadzonej przez NID, trafiła już na wybiegi wielkich projektantów.

W świecie przesyconym szybką modą i produkcją na masową skalę katowicka wystawa brzmi jak manifest. Pokazuje, że warto wrócić do źródeł, że piękno może tkwić w przedmiotach już raz użytych, w detalach, które inni uznaliby za bezwartościowe. I że sięganie po ludowe inspiracje to nie tylko nostalgiczna podróż w przeszłość, ale także sposób, by nadać współczesnym ubraniom głębszy sens.

Katowicki manifest

To nie tylko przegląd śląskich strojów ludowych, ale przede wszystkim opowieść o tym, jak tradycja i współczesność mogą wzajemnie się przenikać. Jak gorset, zapaska czy koronkowa chusta mogą wrócić do obiegu kultury, ale tym razem już nie jako muzealny relikt, ale jako inspiracja dla współczesnych wielbicieli mody.


Łukasz Gazur

Krytyk sztuki i teatru, wieloletni szef działu kultury w "Dzienniku Polskim" i "Gazecie Krakowskiej". Publikował i współpracował m.in. z "Przekrojem", "Tygodnikiem Powszechnym", "Wprost", TVP Kultura. Wykładowca akademicki na kierunkach kolekcjonerskich i antykwarycznych oraz dziennikarskich. Czterokrotnie wyróżniony Nagrodą Dziennikarzy Małopolski. Członek polskiej sekcji międzynarodowego stowarzyszenia krytyków AICA. Zastępca redaktora naczelnego magazynu "Spotkania z Zabytkami". Laureat jubileuszowej edycji nagród „Kolekcjonerstwo – nauka i upowszechnianie” im. Feliksa Jasieńskiego.

Popularne