Przejrzyjcie naszą interaktywną mapę skojarzeń!
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Stanisław August był wielkim admiratorem teatru i sztuki. Wybudowany dla króla według projektu Domenica Merliniego Teatr Królewski w Starej Oranżerii nie tylko zachwyca jako jeden z nielicznych zachowanych w Europie teatrów dworskich z XVIII wieku, lecz także uczy o tym, jak wyglądały niegdyś przedstawienia. Daje zarazem świadectwo wyjątkowości mecenatu artystycznego polskiego króla – współtwórcy koncepcji łazienkowskiego teatru.
Wzrok widza czekającego na przedstawienie wędruje ku górze i skupia się na centralnym plafonie autorstwa Jana Bogumiła Plerscha, będącym apoteozą rządów artystycznych króla. Przedstawia on nagiego Apolla, patrona piękna i sztuk, stojącego na kwadrydze zaprzężonej w cztery białe rumaki. Umięśnione ciało, którego nie zakrywa rozwiana pędem czerwona materia, należy do jednego z bogów. Twarz, okolona długimi, rozwianymi włosami, to twarz polskiego monarchy. Postać Apolla-Febusa otacza słoneczny blask, który zdaje się promieniować zza królewskiej głowy. Oto król-Apollo, pan muz i opiekun sztuk, opromienia swoim blaskiem tych, którzy przychodzą do świątyni teatru.
Wyjątkową rolę monarchy jako mecenasa podkreśla również malowany en grisaille (w szarościach) herb Poniatowskich, Ciołek, umieszczony w centrum kartusza herbowego Rzeczypospolitej, który można odnaleźć w niszy nad sceną.
Ujęty dekoracyjną ramą plafon z Apollem otaczają cztery medaliony z wizerunkami najznamienitszych według Stanisława Augusta dramatopisarzy wszech czasów: Sofoklesa, Szekspira, Moliera i Racine’a. Podtrzymywane przez putta i zwieńczone laurowymi wieńcami tonda (tondo to obraz bądź płaskorzeźba w kształcie koła) z portretami wielkich twórców są podpisane, by nie było wątpliwości, kto zasługuje na zaszczyt uwiecznienia w przybytku sztuki. Posągi tych czterech geniuszy teatru monarcha nakazał umieścić również na attyce pobliskiego amfiteatru wśród innych wielkich twórców dramatów.
Jako zdolny amator Poniatowski tłumaczył nawet Szekspirowskiego „Juliusza Cezara”, a „Grzegorz Dyndała”, sztuka autorstwa Moliera, była jedną z dwóch francuskich komedii, które składały się na pierwsze przedstawienie w Teatrze Stanisławowskim 6 września 1788 roku. Oficjalna inauguracja teatru miała jednak miejsce kilka dni później, 14 września, przy okazji uroczystości odsłonięcia w Łazienkach pomnika konnego Jana III Sobieskiego.
Teatr Królewski w Starej Oranżerii może pomieścić około 200 widzów. Oprócz umieszczonych amfiteatralnie ławek na parterze wybudowano tu też dziewięć lóż, po trzy na każdej ścianie. Królewska loża, umiejscowiona dokładnie naprzeciwko sceny – w miejscu, gdzie akustyka zapewniała najlepszy odbiór spektaklu – nie wyróżnia się specjalnie wśród pozostałych. Dziś jednak loża ta wygląda nieco inaczej niż w czasach Stanisława Augusta. Niegdyś nie była ona dostępna przez centralne drzwi prowadzące na korytarz pełniący funkcję teatralnego foyer. Żeby zapewnić królowi spokój, dyskrecję i bezpieczeństwo, do jego loży można było wejść jedynie przez boczne drzwi prowadzące z sąsiednich lóż. Król mógł również opuszczać teatr inną drogą niż pozostali widzowie.
Są widzowie, którzy zawsze są obecni na przedstawieniach i to bez konieczności posiadania zaproszeń. Ponad dziewięcioma lożami dla gości i monarchy umieszczono bowiem drugie piętro malowanych, arkadowych lóż, które miało optycznie powiększać niewielką salę teatralną. W iluzjonistycznych lożach namalowano postacie XVIII-wiecznych widzów ubranych z francuska lub zgodnie z modą polską. Większość postaci jest zajęta wymianą plotek i lustrowaniem publiczności z sąsiednich lóż. Mało kto zdaje się zerkać na toczące się przedstawienie i tylko jeden widz, siedzący samotnie w loży najbliżej sceny, wnikliwie przygląda się temu, co dzieje się na scenie. Malowane loże skrywają jeszcze jedną tajemnicę. W ich balustradach zakamuflowano otwory umożliwiające wymianę powietrza w teatrze.
Za czasów Stanisława Augusta scenę oświetlały lampy umieszczone w wybitej blachą rynnie okalającej proscenium. W głębi o doświetlenie dbały dodatkowo 22 podwieszane świeczniki. Oddzielnie były także oświetlane kulisy. Na widowni z kolei między lożami umieszczono osiem gipsowych odlewów postaci kobiecych w antycznych szatach projektu André Le Bruna, wykonanych przez Jacopa Monaldiego i Gioacchina Staggiego. Każda postać jest inna, inaczej ma upięte włosy, inaczej udrapowane szaty. Rzymianki trzymają w dłoniach po dwa sześcioramienne, drewniane świeczniki. W czasie jednego przedstawienia w Teatrze Stanisławowskim zużywano około 600 świec. Ze względów praktycznych zatem próby odbywano, wykorzystując światło dzienne dzięki umieszczonemu za sceną, niewidocznemu na co dzień oknu.
Dziś w kandelabrach nie płoną już świece, a teatr jest oświetlany światłem elektrycznym. Nadal jednak gromadzi się w nim na przedstawieniach publiczność dzięki działalności Polskiej Opery Królewskiej, której Teatr Królewski jest główną sceną.
Tekst pochodzi z numeru 8/2023 kwartalnika „Spotkania z Zabytkami”.
Na pewno znajdziecie coś dla siebie!
Czaszka św. Stanisława, kość z przedramienia św. Wojciecha, fragment kości żebrowej św. Stanisława Kostki – to jedne z wielu relikwii znajdujących się w polskich świątyniach. Szczególną rolę w katolickim kulcie szczątków świętych odgrywało serce. Zgodnie z tradycją chrześcijańską uważano je...
Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o idei wielowątkowej wystawy opowiadającej o renesansie na ziemiach polskich i litewskich pod berłem ostatnich Jagiellonów, pomyślałam, że Wawel postawił przed sobą zadanie niemal niewykonalne. Czy to nie szalone, zakładać, że na jednej wystawie można...
Są wnętrza, które nie są publiczne, ale też trudno nazwać je prywatnymi. Żyją swoim, niekiedy intensywnym życiem między kategoriami i bywają niezauważane przez tych, którzy nie są ich użytkownikami. Żeby do nich wejść, trzeba prześlizgnąć się przez niedomknięte drzwi albo...